sobota, 21 czerwca 2014

Kolega Brata cz.59

Telefonu nawet nie włączałam, i nie miałam kontaktu z szarą rzeczywistością, lecz żyłam chwilą teraźniejszą.
Po kolejnych godzinach, które ciągnęły się niemiłosiernie długo, usnęłyśmy, nie było to łatwe zadanie, gdy moje powieki pomimo, że ciężko opadały, oczy były zmęczone, a głowa bolała jakby miała zaraz eksplodować nie ułatwiały mi tego.  Gdy przebudziłam się, zerknęłam zegarek na którym widniała dziewiąta dwadzieścia, mamy niedziele, kolejny dzień, kolejna walka z samą sobą, ze swoimi cholernie rozchwianymi emocjami. Nie chciałam dopuszczać myśli, że..że to już koniec. Czy to się tak ma skończyć? Leżąc tak i wpatrując się w sufit, nie przychodziło mi żadne racjonalne wytłumaczenie, ani żadna możliwość zadecydowania co dalej, nie teraz, teraz jedyne o czym mogę marzyć, to żeby zakopać się gdzieś głęboko, by nikt, kompletnie nikt nie mógł mnie znaleźć, ale nawet to w tym momencie jest najmniej realne. Czułam jak moja przyjaciółka wpatruje sie we mnie od dłużeszgo czasu.
-Czy moje życie, zawsze musi być takie porąbane? Czy ja zawsze muszę mieć pod górke? Czy kiedykolwiek będę w pełni szczęśliwa?-zapytałam, wiedząc że i tak nie uzyskam żadnej odpowiedzi.
-Poluś, kochanie! Nie mów tak, to chwilowe, zobaczysz jeszcze wszystko się wyjaśni. Ale pamiętaj zawsze będę przy Tobie!
-Dziękuje-tylko tyle zdałam z siebie wydusić. Niespodziewanie po chwili ktoś wtargnął do mojego pokoju.
-Dziewczynki, dalej wstawajcie. Nie spędzicie chyba całego dnia w łóżku?-zapytała podekscytowana mama.
-Stało się coś?-wydukałam. Mama dziwnie się na mnie popatrzyła.
-Nie wręcz przeciwnie, a Ty Poluś jakoś niewyrazie wyglądasz,źle się czujesz?
-Dobrze się czuje.-odparłam.
-To dalej wstawajcie, zaraz Marek po was przyjedzie.
-Po nas?-zapytała zaskoczona Ola
-Tak, tak ale myśle że on wam sam wszystko opowie.- Byłyśmy w szoku, nie wiedząc o co w tym wszystkim chodzi, jakieś tajemnice, sam nam powie, czy mamy się bać? moje myśli jak zwykle kłębią się, nie mogę się na niczym skupić, parę dni i czerwiec i coraz więcej wolnego i wakacje, teraz czuje że potrzbuje odpoczynku, dużo odpoczynku i wyjazdu, tak! tego najbardziej potrzebuje. Ubrałam sukienkę i sandałki, spięłam włosy w koka, pojedyncze kosmyki opadały mi na twarz, przejechałam tuszem po moich rzęsach po czym musnęłam usta pomadką. razem z Olą, byłyśmy gotowe na coś o czym nie miałyśmy kompletnie pojęcia.
-Mam ochotę przeleżeć cały dzień w łóżku!-odparłam.
-To nie zmieni niczego, od problemów nie uciekniesz.
-Zawsze można spróbować.
-Nie marudź, napewno Twój brat wymyślił coś fajnego.
-Nie wątpie.-odrzekłam na odczepnego.
Na śniadaniu nie tknęłam niczego, nie mogłam przełykać nawet śliny, rodzice nerwowo mi się przyglądali, tylko czekać jak zaczną wypytywać. 
-Jestem!-usłyszeliśmy po chwili głos Marka, pierwszy raz od dawna cieszę się że go słyszę, uratował mnie od zbędnych pytań, i tłumaczeń.
-Gotowe?-zapytał.
-Tak, tylko powiedz na co?
-Zobaczycie.-odpowiedział i skinął głową. Ruszyłyśmy za nim, pożegnałam się jeszcze z rodzicami i poszłyśmy do samochodu gdzie czekała Paulina narzeczona brata, jak wspominałam dużo się wydarzyło, a między innymi to, że niedługo na świat przyjdzie mały skarb. Termin na koniec maja, a to tuż tuż. Paula zmęczona już od ciężaru brzuszka, ale uradowana i ucieszona tak jak i mój brat. 
-Jak się czujesz?-zapytałam.
-Wspaniale, może trochę boli jak się maluszek wierci, ale tak cieszę się że już niedługo będę mogła go przytulić.
-Agh..a ja zostane taką prawdziwą ciocią-westchnęłam.
Wszyscy się zaśmiali, nawet mi się poprawił nieco nastrój, lecz zaraz zniknął, gdy zobaczyłam Kubę, który stał na chodniku i obserwował nas. Marek wkurzył się widząc go.
-Przecież rozmawiałem z nim do cholery!-a jednak, ale o czym? co się dowiedział, Mar...ku powiedz mi, proszę. Nie dałam rady się odezwać, z oczu płynęły mi tylko łzy. Marek wysiadł z samochodu i poszedł do Kuby, dyskutowali z pieć minut, które dla mnie były wiecznością, nie dałam rady, wyszłam z samochodu niezauważona, dziewczyny były skupione na akcji chłopaków. Skierowałam się do parku, jedynego azylu, pomimo wielu złych wspomnień, i wydarzeń jakie się tam wydarzyły, lecz to mogło być jedyne miejsce gdzie mogłam być sama. Po kilku chwilach byłam na miejscu, usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam się w otaczające mnie miejsce, na przechodniów, którzy mnie mijali, na te małe szkraby które ganiały się wokół drzew, i na..na pary zakochane, które nie widziały nic poza sobą. W tym momencie najardziej potrzebujemy osoby, która by nas przytuliła, byśmy czuli czyjąś obecność, a nie skrają pustkę, samotność. Takie balansowanie na krawędzi, gdzie się nie ruszysz i tak spadniesz. Pytanie czy człowiek kolejny raz będzie potrafił się podnieść? Spojrzałam na zegarek, który widniał na mej ręce, wskazówki poruszały się w swoim tępie, z sekundy na sekunde, z minuty na minutę, czas dłużył się, a ja czułam się coraz gorzej.
-Z tego szczęścia najlepiej bym skakała...z mostu..pod pociąg.-wyszeptałam, pozwoliłam łzą swobodnie spływać po moich policzkach.-Niedługo wyląduje  psychiatryku,
-Nie pozwole na to!-usłyszałam znajomy mi głos, odkręciłam głowę, i ujrzałam Damiana, zawsze tam gdzie go potrzebuje.
-Co Ty tu robisz?-zapytałam z drżącym głosem.
-Musiałem się przejść, i postanowiłem że pójdę do parku, w sumie coś mi kazało tu przyjść.-spojrzałam na niego, a on dosiadł się do mnie, nie mówił już nic, tylko siedział ze mną w ciszy, i patrzył się w to samo miejsce co ja. Nie pytał o nic, tkwił w cichej nadzieji, że sama mu powiem, ale nie chciałam kolejny raz tłumaczyć tego samego, oparłam się na jego ramieniu, powieki opadły bezsilne, łzy przeciskały się i płynęły po moich zaróżowionych policzkach. Damian poczuł na swojej koszulce krople łez, po czym przejechał swoją dłonią po moich policzkach, przytulił mnie, a ja nie protestowałam.
-Jesteś wspaniałym przyjacielem!-wyszeptałam
-A Ty  wspaniałym, przeuroczym łobuziakiem.-pomimo wszystko uśmiechnęłam się. Czułam, że powinnam już wrócić do domu, pomimo że minęła dopiero godzina. 
-Przepraszam Damianie, ale muszę już iść, i zarazem dziękuje, że byłeś prz mnie.
-Polu, nie dziękuj, jesteś wspaniałą osobą, zasługujesz na wszystko co najlepsze, nie chcę byś była smutna, i nie pozwole by Cię ktoś skrzywdził, gdyby to miało nawet zależeć od mojego życia, nie wahałbym się ani minuty.
-Nie jestem tego warta.-wydukałam
-Nawet tak nie mów! Jesteś warta, wiem co mówię, jesteś najwspanialszą osobą jaką poznałem.
-Dziękuje, jestem Twoją dłużniczką.
-Nie jesteś, jestem Toim przyjacielem, jedyne czego oczekuje to żebyś była szczęśliwa!-wymusiłam uśmiech, i pożegnałam się z Damianem, miałam niezły mętlik w głowie, i on mi go zrobił, coraz bardziej dostrzegałam coś czego do tej pory nie widziałam, a może nie chciałam widzieć. 
-Jest ze mną jeszcze gorzej niż myśłałam!-wyszeptałam, odchodząc od mojego przyjaciela.
Wychodząć z parku słyszałam krzyki, jakby ktoś kogoś szukał, po kilku sekundach usłyszałam wyraźniej "Pola" czyżby mnie szukali. Wyczuwam kłopoty.-pomyśłałam.
-Tam jest!-krzyknęła Paulina.
-Pola! co ty sobie myślisz-wypowiedział zdyszany Marek, po czym nie czekając na odpowiedź mnie przytulił.
Ola dołączyła niedługo po tym, a Kuba widział że się znalazłam, pomachał mi niepewnie ręką, a ja zamknęłam oczy nie mogłam na niego patrzeć, jeszcze nie teraz, z szybko.
Zabrali mnie do samochodu, i ruszyliśmy w niezanym mi kierunku. 






Witajcie:*
Dziękuje za wyrozumiałość! Tak więc spięłam się i napisałam kolejny rozdział. Nie wiem czy mi wyszedł, pisałam go pod natchnieniem mojego niezbyt dobrego humoru, jak się zaczyna coś walić, to wszystko naraz. Czuje się jak Pola, która balansuje na krawędzi, zastanaiam się czy ona się upodobnia do mnie czy raczej ja do niej. Pytanie na które muszę sobie odpowiedzieć, jak i na wiele innych zadanych pytań, na które i tak pewnie nie znajdę odpowiedniego rozwiązania. To na tyle mojego użalania:D Miłego Weekendu Kochani ;* Do usłyszenia.
Ola;3

czwartek, 19 czerwca 2014

Kolega Brata cz.58

                                                    ~~Pięć Miesiący później~~
Z dnia na dzień jest coraz cieplej, mamy już maj, gorący czas w szkole trzeba uporać się z ocenami, i wakacje tuż tuż, w planach wyjazd z Kubusiem nad morze. Już nie mogę się doczekać. Jeszcze pare chwil i biegnę na nasze spotkanie, umówilśmy się w parku tuż niedaleko mojego domu.
-Kochanie, zejdź na chwilkę.-zawołała mama, wyrywając mnie z rozmyślań.
Nie zwlekając długo, już po chwili byłam koło mamy i taty.
-Tak?
-Poluś, mamy dla Ciebie prezent-powiedził tata.
-Dla mnie? ale z jakiej okazji?
-Kochanie przcież masz dzisiaj imieniy.-rzekła mam i się zaśmiała.
-Faktycznie.-również się zaśmiałam-kompletnie o nich zapomniałam.  Poszłam za rodzicami przed dom, a na podjeździe stał przecudowny rower, moje marzenie, był to miętowy holenderski rower, zawsze chciałam taki mieć.
-Dziękuje!-niemalże wykrzyczałam.
-Podoba się?-zapytał tata.
-I to jak.-przytuliłam się do rodziców i podbiegłam uradowana do roweru, od razu postanowiłam się przejechać. Wspaniale się jechało, nie czuło się żadnego wysiłku, a jednak marzenia się spełniają.
Dostałam po chwili sms'a od Kuby o treści "Kotuś, przepraszam ale nie mogę się dzisiaj spotkać, muszę pomóc koledze, gdyby to nie było ważne bym odmówił, ale musze. Wybacz mi<3 Kocham Cię" . Moja wina od razu zbledła, robiło mi się smutno, i nieopanowana radość, która przed chwilą we mnie tkwiła, prysła jak bańka mydlana.
-Stało się coś?-zapytała mama
-Nie nic, tylko Kuba nie może się spotkać .
-Przykro mi kochanie.
-Innym razem.-W tym samym czasie zadzoniła do mnie moja przyjaciółka  Ola, z którą zaprzyjaźniłam się jakiś czas temu,  miałyśmy wiele wspólnych tematów, i dużo spędzałyśmy razem czasu, dużo się wydarzyło przez te kilka miesięcy, poznałam wiele wspaniałych ludzi.
-Siostrzyczko wszystkiego najlepszego.-powiedziała moja przyjaciółka.
-Dziękuje kochana.
-Masz może wolne popołudnie?-usłyszałam
-Tak się składam, że mam.
-Super! spotkamy się?
-Pewnie!
-Za piętnaście minut koło fontanny.
-Dobrze, dozobaczenia.
-Kto dzwonił?-zapytała mama.
-Ola.
-Może zaprosisz ją na noc?
-A mogę?
-Oczywiście.
-Dziękuje.
Powiadomiłam moją przyjaciółke, ta zgodziła się bez chwili zastanowienia. Trochę lepiej się poczułam. Cieszę się, że ją poznałam. Po kilku minutach wzięłam rower i pojechałam w umówione miejsce. Po drodze analizowałam ostatni czas, zmieniło się sporo, dużo się wydarzyło. I nie żałowałam żadnej chwili, przykro mi że niedługo wakacje, a ja nie będę mogła widywać codziennie tych ludzi. Sobota, jutro niedziela i poniedziałek, a wtedy szkoła i widze znowu te wszystkie buzie, a w wakacje, tak mało spotkań, wyjazdy, mijanie się.
-Ahh.-zamyśliłam się.
-Cześć Łobuziaku!-usłyszałam, rozejrzałam się i zobaczyłam Damiana,
-Cześć Damian. jak miło Cię widzieć.
-Żebyś wiedziała, jak ja się cieszę, że Cię widzę.- Damian to kolejna osoba, którą poznałam w ostatnim czasie, znam go od niedawna, a mam wrażenie jakbym go znała od zawsze, jest wspaniałym człowiekiem, mam wrażenie że został mi zesłany przez Anioła Stróża,  ostatnio ardzo potrzebowałam tak pozytywnej osoby jak On.
-Jak miło, co tu robisz?
-Postanowiliśmy z Rafałem się przejechać na miasto.
-A gdzie on jest?
-W sklepie. Wiesz, że jesteś słodkim, uroczym łobuziakiem.-Czułam jak na moich policzkach pojawiały się rumieńce, jest on moim przyjacielem, ale wszyscy mi mówią, że On czuje coś do mnie, i z biegiem czasu, zauważam to samo, ale czuje się wyjątkowo przy nim, i rozmawia mi się z nim bardzo dobrze, Kuba trochę ostatnio ma mało czasu dla mnie, a Damian jest przy mnie zawsze gdy potrzebuje obecności drugiej osoby.
-Hej Stara!-zawołam Rafał, znałam go o wiele wcześniej niż Damiana, to dzięki niemu się poznaliśmy. Drugi wspaniały człowiek, bez którego moje życie nie miałoby koloru.
-Hej, jak zawsze miły.-zaśmiałam się.
-Gdzie pędzisz?-zapytał. A Damian mi się przyglądał.
-Na spotkanie z Olą, o właśnie tam jedzie,
-I co planujecie?
-Zamierzamy spędzić razem noc.
-Gorąco się robi.-zażartował Rafi. Ola praktycznie zeskoczyła z roweru, podbiegła do mnie i mnie przytuliła i dając mi prezent złożyła życzenia po raz drugi, ocknęła się po chwili i przywitała się z chłopakami.
-Polu, jest dzisiaj coś o czym nie wiem?-zapytał Damian
-Pola ma imieniny!-powiedziała Ola.
Zaczęli mi składać życzenia i mnie przytulać, w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Nie wiedziałam co powidzieć.
Posiedzieliśmy razem bardzo długi czas, cągle czułam na sobie wzrok Damina, po godzinie zaczęłyśmy się zbierać, chłopacy też musieli już jechać. Pożegnałyśmy się i wsiadłyśmy na nasze rowery i pojechałyśmy do mojego domu. Będąc niedaleko mojego domu, poczułam wibracje, zatrzymałam się i zerknęłam na telefon, na którym był sms od Damiana.
-"Polu masz śliczne oczy, lazurowe, takie hipnotyzujące nie mogę przestać się na nie patrzeć, jesteś uroczym łobuziakiem"
-No powiedz, czy on nie jest słodki-zawołała radośnie podekscytowana Ola.
-Niestety muszę przyznać Ci rację, tylko nie zapominaj że ja Kocham tylko i wyłącznie Kubę,
-Wiem, a pamiętasz ostatnią fizyke?
-Pamiętam.-odpłynęłam.
~~Kilka dni wcześniej przerwa przed fizyką~~
-Cześć dziewczyny!-powiedział Damian,
-O cześć.
-Mam wolną godzinę teraz, a wy macie lekcje?
-My mamy fizykę niestety-powiedziałam.
-Oj szkoda, chętnie spędził bym trochę z Tobą czasu, z moją najwspanialszą przyjaciółką,
-Niestety, muszę iść.
-To pójdę z Wami.
-Żartujesz? -zapytała Ola.
-Nie.-zaśmiał się.-Może się nie zjarzy.
Damian jak mówił tak zrobił.Usiadłyśmy z Olą do ławki, a Damian tuż niedaleko nas.
-Przepraszam Ty chodzisz do tej klasy?-zapytała pani.
-Nie.-odpowiedział.
-Z której klasy jesteś?
-Z trzeciej.-odpowiedział.
-A co Ty tak w ogóle tu robisz?
-Sam nie wiem. Pomyliłem klasy.
-A mógłbyś iść?
-No dobrze.- cała klasa zaczęła się śmiać, ja się popłakałam ze śmiechu tak jak i Ola. Pani mina bezcenna. Gdy Damian wyszedł, pani robiła dochodzenie czy ktoś go zna, każdy zaprzeczył, choć wszyscy wiedzieli że znamy się z nim, to nikt nas nie wydał. Całą lekcję nie mogłam uierzyć w to co on zrobił.
-Wygrałeś wszystko!-napisałam jemu wiadomość.
-Dla Ciebie było warto!-odpisał po chwili. Pobił wszystko i wszystkich już nic mnie nie zaskoczy, nie spodziewałam się że jest to wstanie ktokolwiek dla mnie zrobić.
~~
-Pola!obudź się!-zawołała moja przyjaciółka.-Mówię do Ciebie, a Ty mnie w ogóle nie słuchasz.
-Jeju przepraszam, myśłałam o tej fizyce. Na prawde nie pamiętam kiedy się tak śmiałam i to dzięki Damianowi.-Weszłyśmy do mojego pokoju, gdzie czekały na nas same smakołyki naszykowane przez mame, z pomocą zapewne taty,
-Polu, wiesz że jemu na Tobie bardzo zależy? widzę jak na Ciebie patrzy, Rafał też jakby miał się ku Tobie, jest zazdrosny o Twoje kontakty z Damianem, myśle że odkąd Damian jest Twoim przyjacielem to On czuje się zagrożony.
-Przecież przyjaźnie się z nimi, może rozmawiam więcej z panem D, ale ehh i tak głupio się czuje.
-Rozumiem, ale Damian jest taki słodki.-zaśmiała się Ola.
 Długo rozmawiałyśmy, leżąc zajadając się ciastem czekoladowym. Przerwał nam to mój telefon, a raczej sms.
-"Cześć Polu! Z tej strony Maciek, kolega Kuby, wiem że nie powinienem, ale muszę, od jakiegoś czasu widzę Kubę, ze swoją byłą dziewczyną. Nie wiem czy coś jest na rzeczy,ale musiałem ci to powiedzieć, nie reaguj zbyt pochopnie, nie mam dowodów na coś, ale lepiej byś wiedziała, i dzisiaj  tego co wiem miał się z Tobą spotkać, a widziałem go z Julią"-nie mogłam w to uwierzyć, Ola przeczytała i mnie przytuliła, nie chciałam w to wierzyć, nie mogłam, ale rzeczywiście wszystko się układało w jedną całość, był ostatnio nie obecny, miał mało czasu, i ciągle był zabiegany. I taki milczący.
-Ale ze mnie idiotka!-powiedziałam przez łzy.
-Polu, weż głeboki oddech, policz do dziesięciu i zjedz czekolade, poczujesz się lepiej.-Posłuchałam moją przyjaciółkę i poczułam małą ulgę, łzy przestały mi płyąć, gdyby ni ona, byłabym załamana, a świat by siędla mnie skończył, nie mogłam się poddać, muszę to wyjaśnić, i dowiedzieć się jak jest na prawdę.
-Pójdziesz ze mną do niego?
-Pewnie!-po dwudziestu minutach byłam pod jego domem. zapukałam, ogarnęłam się nieco i udawałam zadowoloną.
-Dobry wieczór, jest Kuba?
-Dobry Wieczór Polu, jak dobrze Cię widzieć. Tak jest.-powiedziała jego mama, która po chwili posmutniała,
-A mogłbyśmy wejść?
-Tak.
Poprosiłam Ole by została na dole, a ja sama poszłam na góre, mama Kuby uświadomiła mnie że nie jest sam, wchodząc po schodach usłyszłam śmiech, i głosik małego dziecka. Zapukałam do drzwi.
-Proszę!-usłyszałam głos Kuby. Zebrałam się w sobie, i otworzyłam lekko drzwi, po chwili nabrałam sił, i weszłam do pokoju.
-Pola! co Ty tu robisz?
-Też się cieszę, że Cię widzę. Możesz mi wyjaśnić o co tu do cholery chodzi.
-Ale to nie tak.
-A jak?-zapytałam. Ona siedziała z małym chłopczykiem na kolanach, miał może rok.
-Pamiętasz Julie?
-A jak myślisz..
-Wiem głupie pytanie. To jest jej syn, i chce jej pomóc, bo została sama.
-Może jeszcze mi powiesz, że to Twój syn!
Dłużej nie zniosłam tego, wybiegłam z pokoju, i Ola nie pytając o nic łapała mnie za ramie i przytuliła, chodziłyśmy po uliczkach, mi już nawet łzy nie leciały, nie miałm sił wydobyć z siebie nawet słowa. Kuba usilnie próbował się ze mną skontaktować, ja za każym razem odrzucałam połączenia, w końcu wyłączyłam całkowicie telefon.
-Siostra co wy tu robicie?-zapytał zdziwony brat.
-Tak sobie chodzimy.-powiedziałam.
-Co się stało?
-Długa historia.-Marek poprosił Ole by opowiedziała co się stało, odwióżł nas do domu, i powiedział bym się nie martwiła, nie pozwoli na to by ktoś mnie zranił, widziałam, że jest zły na przyjaciela, ale nie chciałam miec z nim nic wpólnego, czułam się oszukana, naiwna.  reszte wieczoru i nocy, spędziłyśmy na wspominaniu i plotkowaniu, ciągle coś robiłyśmy, nie było czasu myśleć o tym co się wydarzyło, zowu się uśmiechałam i byłam wdzięczna, że mogłam spędzić z moja przyjaciólą czas, dzięki której normalnie funkcjonuje.
Telefonu nawet nie włączałam, i nie miałam kontaktu z szarą rzeczywistością, lecz żyłam chwilą teraźniejszą.






Witajcie Kochani! 
Tak, więc na sam początek chciałam Was Przeprosić, za moją jakże długą nieobecność.
Nie chce się tłumaczyć, powiem tylko tyle na moją obronę, że miałam trochę problemów, pare upadków, po których musiałam się pozbierać, i pisanie o milości to było wtedy ostatnią rzeczą o której chciałam pisać,teraz jest już dobrze, mam więcej czasu uporałam się z nauką, i postaram się w miarę reguralnie pisać, ale nie chce nic obiecywać. Dziękuje za wytrwałość. Jestem Wam bardzo wdzięczna, i wybaczcie mi to. Jeszcze raz przepraszam i dziękuje.
Pozdrawiam;3
Ola;)