wtorek, 30 grudnia 2014

Kolega Brata cz.68

-Dobranoc.-powiedziałam, zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors Kuby, otulił nas kołdrą, i nie wiem nawet kiedy a pogrążyłam się w snach.
Otwierając oczy uświadamiałam sobie, że to wszystko dzieje się na sto procent, że to nie był tylko piękny sen, zerknęłam na zegarek, który był na szafce nocnej tuż obok łóżka, wskazówki wskazywały godzinę trzynastą trzydzieści. Spałam zaledwie pięć godzin, ale o dziwo nie czułam się jakoś strasznie zmęczona, wręcz pełna energii. Kuba nadal spał, tak szkoda było mi go budzić, był jak zawsze nieziemsko przystojny, taki uroczy i emanował pozytywną energią, radością. Jestem tak bezgranicznie szczęśliwa, tak bezgranicznie mu ufam. Po cichu wyszłam z łóżka, i ubrałam koszulkę Kuby, leżącą na komodzie, skierowałam się do drzwi, a następnie poszłam na dół do znajdującej się tam kuchni.
-Przydałoby coś przyrządzić-pomyślałam.-Bingo!-Powiedziałam dostrzegając urządzenie do gofrów.
Po sprawdzeniu czy posiadam wszystkie składniki, wzięłam się za robotę. Po kilku minutach naszykowaną masę, wlewałam do gofrownicy, i wyciągałam gotowe gofry na talerz. W między czasie, naszykowałam truskawki, znalazłam bitą śmietanę, sos czekoladowy oraz dżem, wszystko się nadawało, więc postawiłam na stole składniki do ostatecznego wykończenia gofrów. Do szklanek nalewałam soku pomarańczowego, gdy do kuchni wszedł zaspany Kuba, włosy miał rozczochrane, oczy dopiero po przebudzeniu, na sam jego widok się uśmiechnęłam.
-Tu jesteś!-powiedział.-Wystraszyłem się, że to był sen, a Ty zniknęłaś, nawet nie wiesz jak się przestraszyłem.-Stałam wpatrzona w niego, widziałam jak ciągle ma w oczach strach, że nie jestem z nim, jak jak go  kocham.
-Kochanie, ja tylko chciałam zrobić śniadanie-powiedziałam i odsunęłam się by zobaczył co przygotowałam, w jego oczach dostrzegłam iskierki, na jego twarz wkradł się uśmiech.
-Jestem...jestem pod wrażeniem. Dziękuje!-wyszeptał, ruszając w moją stronę. Pocałował mnie w czoło i w usta, czułam jak drży mu ciało, czuć było ulgę, jak zobaczył że jestem, że to nie jest zły sen.
-Kubuś to ja chciałam Ci podziękować, i pokazać jak bardzo Cię kocham. Mam nadzieję że będą smakować, a teraz jedz bo ostygną.
-Jesteś najwspanialsza, i będę to powtarzać na okrągło.
Usiadł, ja tuż koło niego i zabraliśmy się za jedzenie, czułam ciągle wzrok Kuby na sobie, taki przeszywający i podniecający, na moim ciele pojawiały się dreszcze, pomimo że nawet mnie nie dotknął, przyciągał jak magnes, sprawiał, że nagle potrzebuje jego bliskości. Długo nie wytrzymałam, odsunęłam lekko krzesełko i podeszłam do Kuby, on ciągle mi się przyglądał rozszyfrowując co zamierzam zrobić, odłożył gofra na talerz, a ja w tym momencie wsunęłam się mu na kolana, Kuba uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, złapał za biodra i usadził mnie tak bym siedziała na nim "okrakiem", jego oczy ciągle wpatrywały się w moje,
-Jesteś taka cudowna!-powiedział i pocałował mnie czule.
-Tak sie cieszę, że jesteś.-wyszeptałam ze łzami w oczach.
-Słonko nie płacz, jestem i będę już zawsze, obiecuje!-powidział tak poważnie, i pewnie.
-Jesteś pewny co obiecuejsz?-zapytałam
-Tak, nie pozwole by ktoś to zniszczył, będę tak długo walczył o Ciebie, nawet  gdybyś Ty nie chciała mnie,dopiero wtedy dam Ci spokój kiedy mi powiesz dosadnie.
-Nie spodziewaj się tego, bo się nie doczekasz.-zaśmiałam się i przytuiłam.
-Ojj nie czekam na to, ale Ty jesteś zimna kochanie, jakie lodowate ręce.Dlaczego nie mówisz, że Ci zimno.-powiedział z troską.
-Nawet nie czułam, Ty mi dajesz ciepło.-Spojrzał się na mnie, lekko uśmiechnął, złapał mnie mocniej i wstał, oplotłam wokół niego nogi i przytulilam się, nawet nie wiem dlaczego jest mi zimno, przecież na dworze jest dwadzieścia pare stopni, a ja jestem lodowata, takie reczy to tylko ja, na samą myśl się uśmiechnęłam i spojrzałam na Kube, przygladając się jego zamiarom, usadził mnie na krzesełku obok, zawiadomił że zaraz przyjdzie i wyszedł. Napiłam się soku, i spojrzałam na zegarek, było kilkanaście minut po czternastej, Zaczęłam  jeść gofra, kiedy do kuchni wszedł Kuba z bluzą w ręce, podszedł do mnie i zwinnym ruchem okrył mnie nią, usiadł obok,, i pociągnął moje nogi na kolana, pomasował lekko moje stopy, nie odwracając odemnie wzroku.
-Dziękuje.-wyszeptałam, wzruszyłam się tym zdarzeniem, Kuba jest taki słodki, że aż nieralne, ale tak to jest realne, bo to mój Kuba, który  jest tuż koło mnie, jestem najszczęśliwszą szczęściarą.
-Kotek, będę dbał o Ciebie zawsze i wszędze.-powiedział i nadal trzymał dłoń na moich stopach. Dokończył gofry, i z uśmiechem stwierdził, że musimy szykować się na poprawiny.
-Ja najpier pozmywam.-rzekłam i wstałam zbierając talerze.
-O nie, nie Kochanie! Nawet nie ma takiej opcji.-wyszeptał mi do ucha i zabrał odemnie naczynia.-Ty zrobiłaś przyszne śniadanie, a ja sprzątam.
-Tak zawsze będzie?
-Zawsze.-pocałowałam go w policzek, nakazał usiąść, i przyglądąłam się jak zmywał, był taki zadowolony, pełen życia.
 Niedługo po tym byliśmy gotowi, miałam na sobie czerwoną sukienkę i założyłam baletki, moj nogi odmawiały założenia szpilek, a Kuba miał na sobie czarne spodnie,  białą koszule z czarnymi wstawkami, koszula opinała się na jego mięśniach, odsłniając lekko jego tors.
-Gotowa?-zapytał
-Oczywiście.-powiedziałam, wzięłam torebkę leżącą na komodzie, wsunęłam ją do niej.
-Wyglądasz jak zawsze pięknie.-wyszeptał, pociągnął mnie za dłoń i ruszyliśmy w kierunku wyjścia, przed domem stał zaparkowany jego samochód, Kuba otworzył mi drzwi od pasażera, a ja wsiadłam do samochodu, włączyłam muzykę, a Kuba po chwili znalazł się koło mnie.
-Uświadomiłem sobie, że powoli będzie trzeba dać Ci parę lekcji jazdy. W końcu w następnym roku prawko. Czyż nie?
-Zgadza się.-odpowiedziałam.-Nie boisz się o samochód?-lekko się zaśmiałam i spojrzałam na Kubę, który właśnie wyjeżdżał za bramę.
-Nie boję się, pojedziemy w takie miejsce gdzie nie będzie nic niebezpiecznego, bardziej martwił bym się o Ciebie, a nie o samochód Kochanie.-spojrzał na mnie, jego oczy płonęły troską i miłością, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, była ona najlepza jaką mogłam usłyszeć, zaskakuje mnie na każdym kroku. Uśmiechnęłam się i położyłam swoją dłoń na jego kolanie, po chwili jego ręka spoczwała na mojej, gładząc palcami wierzch mojej dłoni.
-Jesteś kochany.-wyszeptałam w jego kierunku.
-Nie tak bardzo jak Ty.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie drocz się Jakubie.-powiedziałam i obydwoje zaczeliśmy się śmiać. Reszta drogi minęła podobnie, panowała przyjemna atmosfera, cieszyłam się, że za kilka chwil spotkam się z rodziną, tak rzadko niektóre osoby widzę. Na szesnastą dojechaliśmy na miejsce, przed salą znajdowali się goście, rodzina i znajomi, pogoda byla taka piękna, ani jednej chmurki, wszyscy promienieli, i pytali o samopoczucie, po krotkiej chwili dostrzegłam rodziców.
-Cześć mamo, cześć tato.-powiedziałam na jednym oddechu.
-Dzień Dobry Państwu.-dopowiedział Kuba.
-Witajcie dzieci.-odpowiedziała mama.
-Jeszcze raz dziękuje.-powiedział do moch rodziców, tata kiwnął z uznaniem , a mama uśmiechnęła się i przytuliła Kubę.
-Jestem taka szczęśliwa, że wszystko się ułożyło, że na Poli twarzy znów gości uśmiech.
-Ja też się cieszę.-odpowiedziedział, i przytulił tym razem mnie. Stanęliśmy na schodach, ja byłam o stopień niżej, a Kuba tuż nademną objął mnie w biodrach, i obserwowaliśmy wszystkich, w pewnym momencie mama nie kazała się nam ruszać i zrobiła nam zdjęcie.
-Cudownie.-powiedziała z zachwytem, ja tylko się uśmiechnęłam.
Marek z Pauliną zaprosili na sale wszystkich, przy wejściu stał stół a na nim bańka z piwem, każdy podchodził i sobie wlewał, poszłam z Kubą, i nalał nam, dodając mi soku.
usiedliśmy wszyscy i dostaliśmy obiad.  Po około godzinie wszystko zaczęło się rozkręcać, ubyło trochę osób, parę osób nie przyszło ze względu na prace.Wstając udałam się do sąsiedniego stołu gdzie znajdywała się moja rodzina, na parkiecie pary wirowały, idąc pomiędzy nimi ułyszałam jak mnie woła jakiś głosik.
-Polaaa.-zerknęłam w bok,a do mnie biegła Lenka, jak ja dawno tego szkraba nie widziałam, uśmiechnęłam się odrazu na jej widok, prebierała szybko nózkami i pochwili była w moich ramionach, Jest to córka mojego kuzyna, ma trzy latka, widuje ją bardzo rzadko.
Rośnie w oczach, przytuliła mnie mocno i po chwili wpatrywała się we mnie swoimi błękitnymi oczkami.
-Tęskniłam.-powiedziała i zaczęła skakać.
-Ja też maleńka.
-Jestem już duża.-powiedziała dumnie.
-Racja.-powiedziałam i wstałam, podniosła rączki do góry, w geście bym ją podniosła. Tak też zrobiłam.
-Wyjdziemy na dwór, proszee.
-Dobrze.-zmieniła moje plany, zaśmiałam się i opuściłyśmy sale, wychodząc na zewnątrz promienie słońca raziły a zarazem muskały moje ciało, postawiłam Lenke na ziemi,a ta poszła na dmuchaną zjeżdzalnie, która była specjalnie postawiona na prośbę Państwa Młodych, usiadłam na pobliskiej ławce, pozwalając słońcu by utrwaliło moją opaleniznę, obserwując przy tym Lene.
-Polu, a opowiesz mi bajkę tak jak zawsze?-zapytała podchodząc do mnie i siadając mi na kolana.
-Teraz?-zapytałam.
-Tak, proszę.
Fakt zawsze kiedy się z nią spotykałam opowiadałam jej bajkę,wymyśloną, zawierała jakieś elementy prawdziwe, ale zazwyczaj były to tylko wyobrażenia czy też marzenia.
-Dobrze.-Lena wtuliła się słodko, schowała dłonie w mojej dłoni, lekko je trzymałam.
-W pewnym miasteczku mieszkała dziewczyna, która uwielbiała tańczyć, każdego wieczrou, usadzała rodziców w pokoju i włączała muzyke, tańczyła tylko dla nich, uczyła się wszystkiego sama, była nieśmiała i brakowało jej pewności w swoje możliwości, rodzice wiele razy chcieli ją zapisać do szkoły tańca, ale strach ją paraliżował, nikt oprócz niej i jej rodziców nie widział jak pięknie tańczy, czuła się cudownie wirując pośród traw na łące, czy na dywanie w swoim pokoju. Gdy rodzice prośili by zatańczyła dla rodziny i znajomych, bardzo to przeżywała i odmawiała, po czym wychodziła na zewnątrz,by nabrać świeżego powietrza, wiele razy próbowała się przełamać, ale nie mogła, bała się większej widowni, tego że może się nie spodobać. Pewnego dnia wracając ze szkoły, poszła do parku, zawsze chciała znaleźć się w miejscu gdzie jest mnóstwo drzew pomiędzy nimi altanka, która była oświecona mnóstwem lapionów, które odbijałyby się w tutejszym jeziorze, i ona tańcząca, a obok jej wyśniony,wymarzony Książe, który podziwia jej ruchy i ukradkiem bije brawo, by po chwili do niej dołączyć i trzymając ją w objęciach by tańczyć wirując pomiędzy lampionami.  Wszystko było takie realne, wchodząc na altankę, rozejrzała się dookoła czy nie ma nikogo, zaczęła tańczyć, jej wyobraźnia stworzyła wymarzoną scenerie. Brakowało jej jednak Księcia, nie była wstanie wyobrazić sobie sylwetki wymarzonego faceta, zatrzymała się i usłyszała, że ktoś bije brawo, odwróciła się i zobaczyła wysokiego chłopaka o cimnych krótkich włosach, ubranego w czarne spodnie i koszule, która dopasowana ukazywała jego sylwetkę, był nieziemsko przystojny, a ona marzyła by to nie był sen, by on nie znikął. Była pewna że to wyobrażenie, ale nie, był tam stał, i przyglądał się, a Ona nie umiała wypowiedzieć słowa,czuła jakby straciła zdolność mowy, dostrzegł jej zakłopotanie, podszedł podał jej dłoń, przeszedł po jej ciele przyjemny dreszcz, czuła się pewniej, wiedziała że może mu zaufać, uśmiechnęła się lekko, przez resztę południa siedzieli i romawiali, opowiedział jej wszystko o sobie, ona jemu, po czym złapał ją za rękę przyciągnął do siebie i zaczęli tańczyć, pierwszy raz poczuła się wyjątkowo, jako pierwszy zobaczył ją jak tańczyła, nie bylo jedynie lampionów, ale dla niej wystarczył On, uwierzyła w siebie, i dzięki niemu spełniała swoje największe marzenia. 
-Co było dalej?-zapytała Lena, poprawiając się na moich kolanach.
-Na pewno do tej pory spełniają marzenia, żyją szczęśliwie, i tańczą, resztę zależy od Twojej wyobraźni.
-Według mnie, jak dorośli wzięli ślub, mieszkali w ślicznym białym domku z kwiatami wokół niego i mieli swoją altankę i lampiony, i tańczyli.-powiedziała zachwycona Lena.
-Tu jesteście.-powiedział mój kuzyn.
Lenka zeskoczyła i pobiegła do taty.
-Wiesz, Pola opowiedziała mi bajke.
-Tak?I jak podobała się?
-Bardzo.-powiedziała, odwróciła się i dopowiedziała,-Ja też tak chce.
-To dalej idziemy tańczyć.-powiedziałam, i poszliśmy na sale. -Długo nas nie było?-zapytałam, kierując wzrok na Adriana.
-Jakieś pół godziny.-powiedział Adrian, i zaśmiał się. Na sali wszyscy pochłonięci byli rozmową i zabawą, wielu wznosiło poraz enty toast, śpiewając i opowiadając co nowsze kawały.
-Gdzie byłaś?-zapytał Kuba, łapiąc mnie w biodrach.
-W pewnym miasteczku mój Książe.-powiedziałam, pocałowałam go, Lena pociągnęła nas na parkiet i po chwili tańczyliśmy.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-zapytał roześmiany Kuba.
-Później.-odpowiedziałam i okręciłam małą.





Witajcie:*
Oto kolejna część, mam nadzieję że spodoba się choć trochę, od trzech dni pisałam, ale złośliwość rzeczy martwych, dopiero dzisiaj udało się dokończyć.
Dziękuje Wam,;*
Udanego, Szampańskiego Sylwestra;*
Do usłyszenia;*
P.S. Może macie jakieś pomysły w stosunku do kolejnego rozdziału, to piszcie ;* W komentarzach albo na GG 32333285;*
Dziękuje za linki do blogów;*
Ola;)

czwartek, 25 grudnia 2014

Kolega Brata cz. 67

-Kocham Cię Polu.
-A ja Ciebie Kocham Jakubie.
Gładził moje ramiona dłonią, muskając je przy tym ustami, po moim ciele przechodził, przyjemny dreszcz, pragnęłam jego coraz bardziej. Odwróciłam się do niego i pocałowałam go, po chwili odwzajemnił pocałunek, stał się on namiętny i przyprawiał o jeszcze większe dreszcze, moje ciało rozpływało się na kawałki.
-Jesteś cudowna, i taka piękna-wyszeptał mi do ucha.
-To Ty jesteś cudowny, najcudowniejszy i do tego mój, na wyłączność.
-Tylko Twój, pamiętaj, dla mnie nie liczy się nikt więcej, udowodnię Ci to.
-Nie musisz.
-Ale chce Kochanie.
-W jaki sposób?
-W każdy możliwy.-powiedział tajemniczo.
-Jesteś niesamowity.-Po tych słowach przysunął mnie do siebie i pocałował, z sekundy na sekundę pocałunek stawał się bardziej namiętny, wyrażał nasze pragnienie, naszą tęsknotę za naszymi ciałami.
-Kochanie..-wyszeptał łapiąc oddech.
-Tak?-powiedziałam po chwili. Obróciłam się całkowicie w jego stronę, i spojrzałam w jego lśniące oczy, jego usta zmysłowe, nie dawały mi się skupić.
-Wielbię Cię Moja Bogini. Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj, ze mną, w wannie.
-Uwierz, bo ja już sobie uzmysłowiłam, że jesteś tutaj, mój najcudowniejszy, najprzystojniejszy facecie.
-Takie słowa to sama rozkosz.-złapał mnie i przysunął do siebie, pocałował mnie.-Polu, wychodzimy bo pragnę Cię, a wanna to tak mało możliwości nam daje.-zaśmiał się lekko, i muskał palcami mój policzek.
Wyszedł jako pierwszy, owinął ręcznik wokół bioder, i podszedł z powrotem,ja zamierzałam opuścić już wannę, ale Kuba uniemożliwił mi to, okrył mnie ręcznikiem, i nie wiedząc kiedy wyjął mnie z niej, i postawił tuż obok na dywaniku, zaczął powoli i delikatnie wycierać moje ciało, skóra z każdym z jego dotykiem stawała się wrażliwa, pragnęła jego dotyku, jego bliskości. Zawinął na moich włosach ręcznik, i przytulił, ciągle byłam otulona ręcznikiem, i jego ramionami, moje ciało ogrzewało się od jego ciepła, podszedł do szafki, na której była koszulka, wziął ją i podszedł do mnie, zakładając ją powoli na mnie. Sam się nie ubrał, pociągnął mnie za rękę do lusterka, gdzie wyjął suszarkę i zaczął suszyć, moje włosy, obserwowałam jego skupienie.
-Pierwszy raz susze komuś włosy.-powiedział, po chwili.
-Wspaniale Ci idzie, dziękuje.
-Chce na każdym kroku pokazywać jak bardzo zależy mi na Tobie.
-Jejjj jak ja Ciebie kocham, tak za Tobą tęskniłam.-W tym samym momencie odkręciłam się do niego, i pocałowałam jego nieziemskie soczyste usta, na jego biodrach był tylko ręcznik, mogłabym patrzeć się na niego całymi dniami, ciągle trzymał suszarkę, jej ciepły podmuch, sprawiał, że włosy są prawie suche.
-Ja za Tobą też tak bardzo tęskniłem, nie mogłem pojąc, że nie mogę nawet Cię przytulic, to było straszne, każdy dzień bez Ciebie..
-Kubuś..-nie dałam mu dokończyć, jego uśmiech pobladł, a w oczach błyszczały iskierki,.Czułam,że nastrój może ulec zmianie, zabrałam od niego urządzenie, wyłączyłam je. Odłożyłam zboku i wspięłam się na palcach, po czym przytuliłam go jak najmocniej, po chwili poczułam jak otulił mnie swoimi ramionami, uniósł mnie, oplotłam go nogami, i skierował nas w stronę drzwi, po kilku sekundach znaleźliśmy się w pokoju, położył mnie na łóżku, i był tuż nademną,jego pocałunki się nasilały, potrzebujemy tego oboje, potrzebujemy siebie, odwzajemniałam każdy pocałunek, po chwili pozbył się mojego ubrania, i całował każdy skrawek mojego ciała, było to elektryzujące, nasze ciała, przyciągały się, tak jakbyśmy byli idealnym połączeniem, cudowne, magiczne uczucie.Z każdą minutą spełnialiśmy się, był taki delikatny, każdy jego ruch odbijał się w moim wnętrzu, ciągle czułam, przypływający dreszcz podniecenia. Z jego twarzy widać było wyraz fascynacji i ekscytacji, a zarazem niezwykłe podniecenie i pożądanie. Kochaliśmy się, dopełniliśmy i połączyliśmy się zupełnie, razem doszliśmy, razem opadliśmy zmęczeni, i wtuleni do siebie.
Jestem taka szczęśliwa, mam koło siebie mężczyznę, którego kocham, może to zabrzmi dziwnie, ale czuje, że on jest tym jedynym, to z nim chce spędzić moje życie.
Przyglądał mi się i przykrył nas kołdrą.
-O czym myślisz?-zapytał
-O nas.
-Podzielisz się? Chciałbym znać Twoje myśli,coś nie tak, zrobiłem coś źle,sprawiłem Ci ból, kochanie?-miał lekki uśmiech, oczy miał przepełnione troską i smutkiem, jak zawsze wyglądał nieziemsko przystojnie.
-Kubuś Kochanie, jest cudownie, czuje się wspaniale, nie zrobiłeś nic źle, wręcz byłeś taki delikatny, taki fantastyczny, w każdym Twoim ruchu dostrzegam miłość, starasz się, ufam Ci, przede wszystkim Cię Kocham, a myślę o tym, że chce spędzić z Tobą resztę mego życia, nie wyobrażam sobie, że mogłabym stracić Cię kolejny raz, czuje, że nie przeżyłabym kolejnego rozstania, moje serce pękało, czułam się tak źle, tak pusto bez Ciebie, gdy ujrzałam Cię w kościele, czułam ukłucie, wszystkie wspomnienia wróciły, marzyłam by zatopić się w Twoich ramionach, byś mnie pocałował, pomimo, że byłam zła, czy też bardziej smutna,że tak postąpiłeś, ale nigdy nie przestałam Cię kochać, tęskniłam, ale nie dałam wygrać uczuciom, później po naszej rozmowie czułam się skołowana, ale nie mogłam pozwolić, nie mogłam się powstrzymać, by Cię nie dotknąć, byłam taka szczęśliwa jak dotknąłeś moją dłoń, że odwzajemniłeś to,do tej pory czuje ten przyjemny dreszcz, i cieszę się możliwością spędzania z Tobą każdej chwili, napawam się Tobą. A gdy okazało się, że nie zawozisz mnie do domu, skakałam z radości, moje wewnętrzne ja, robiło salto w powietrzu.-W końcu na twarzy Kuby pojawił się uśmiech, był taki zafascynowany, słuchał mnie, ani na chwile mi nie przerywając, widziałam jak w jego oczach pojawiły się iskierki radości, miłości, czułam jak odpływa z jego ciała cały stres, czułam ulgę, był taki czuły, objął mnie i przytulił, schował głowę w moich włosach, czułam jego oddech na szyj, nic nie mówił, zbierał prawdopodobnie myśli, ale po chwili czułam krople spływające po moim ramieniu, odsunęłam się lekko, spojrzałam na Kubę, miał w oczach łzy, przetarłam dłonią jego policzek, a on położył swoją na mojej dłoni, która znajdowała się na policzku.
Po chwili usłyszałam:
-Przepraszam Kochanie, ale wzruszyłem się, taak to łzy szczęścia, jestem taki, taki szczęśliwy, że Cię mam, będę dziękował tak długo, że zesłano mi Ciebie, bez Ciebie, moje życie byłoby bez najmniejszego sensu, tak jak powiedziałaś byłoby puste, nie mógłbym żyć bez Ciebie, ten miesiąc był dla mnie katorgą, nie mogłem skupić się na niczym, wszystkie moje myśli leciały ku Tobie, chciałem mieć Cię blisko i nie wypuszczać Cię nigdy z moich objęć, czekałem na ten ślub, bo wiedziałem, że choć tam będę miał Cię blisko, że będę mógł na Ciebie patrzeć, że będę mógł napawać się Twoim widokiem, modliłem się, żeby usadzili nas koło siebie, a jak później zobaczyłem, że siedzę tuż obok, tak się ucieszyłem, dziękowałem Markowi, później widziałem jak Cię zgarnął od stołu, bałem się, że poprosisz go o zmianę miejsca, ale nie zrobiłaś tego,ale jak zobaczyłem, że Rafał do Ciebie uderza, jak się przeszywa wzrokiem, myślałem, że już nie mam najmniejszej szansy, nawet nie wiesz jak miałem ochotę mu przywalić, ale jak dostrzegłem, że nie działa na Ciebie On, ucieszyłem się tak bardzo, że po prostu gdybym mógł, to skakałbym po stole.-zaśmiał się i ciągle się mi przyglądał, nawet na moment nie puszczając mojej dłoni. -Jesteś najwspanialszą osobą, jaką dano mi spotkać, jesteś dla mnie ideałem, pod każdym względem jesteś fantastyczna, nie daruje sobie jak Cię stracę, oddaję się Tobie cały, za jedenaście miesięcy skończysz osiemnaście lat, chce byś wtedy ze mną zamieszkała, będę miał Cię koło siebie cały czas, a wiem, że  teraz nie mogłabyś, i rodzice, tak trudno będzie ich przekonać, ale nie poddam się, bo chce byś była ze mną dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Pocieszam się, że są wakacje, więc chciałbym byś u mnie spała, byś zostawiła choć kilka swoich rzeczy, by był tu Twój ślad, byś zawsze miała swoją cząstkę tutaj, bym czuł Cię zawsze, bo...wiesz ten dom należy już do mnie, rodzice kupili sobie mały domek na przedmieściach, a mi zaoferowali, że mogę zamieszkać tutaj, i pierwszą myślą jaką miałem to bym mógł mieszkać tu z Tobą, więc na ten moment mieszkam w naszym starym mieszkaniu, rodzice się powoli wyprowadzają, a ja chce mieć Ciebie blisko, więc poczekam na Ciebie, a tu będziemy jeździć, jeśli będziesz u mnie spać, przepraszam u nas, chce by to było nasze. Może wybierzemy się na zakupy i kupimy trochę rzeczy, i zostawiłabyś je tutaj, kosmetyki, swoje ulubione perfumy, ulubione rzeczy, a najlepiej całą Ciebie.Czy chciałabyś spędzić te wakacje ze mną, byś nocowała ze mną gdy tylko będziesz mogła?
W oczach miałam łzy szczęścia, Kuba mnie przytulił, i wplatał palce w moje włosy, po czym delikatnie musnął wargami moje usta.
-Kubuś nie wiem co powiedzieć..
-Najlepiej, że się zgadzasz, ale oczywiście nie zmuszam.
-Oczywiście, że się zgadzam, chce mieć Cię na wyciągnięcie ręki. Chce być przy Tobie, chce spędzać z Tobą każdą chwile, aby już nigdy nic ani nikt nas nie rozdzielił. Tylko zastanawiam się że podjąłeś taką trudną decyzje, w końcu chce byś miał swoją prywatność, byś mógł się jeszcze wyszaleć, masz dwadzieścia trzy lata, czy nie podejmujesz zbyt pochopnej decyzji?
-Nie! miałem na to dużo czasu, na to by pomyśleć, i nie chce bez Ciebie żyć, jesteś moim skarbem, który jest w moim sercu, nie ma miejsca dla nikogo więcej, za wyjątkiem naszych dzieci, ale Ty i tak zawsze będziesz dla mnie najważniejsza.
-Tak bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też, i wiem też, że masz wiele planów,  marzeń i chce pomóc w ich realizacji, chce by stały się naszymi wspólnymi celami. Po technikum chcesz iść na studia, i ja wtedy pojadę z Tobą, nie mógłbym rozstać się z Tobą na tak długo, już wszystko obmyśliłem.
-Na każdym kroku mnie zaskakujesz.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech, byłam taka zafascynowana jego słowami, i byłam pewna że to wszystko jest realne i możliwe do spełnienia, moi rodzice uwielbiają Kubę, i cieszą się moim szczęściem, więc wiem, że nie byłoby z tym żadnego problemu.
-Cieszę się, uwielbiam jak się uśmiechasz, śmiejesz,każdą Twoją cząstkę, mam wszystko czego mógłbym zapragnąć, od września będę pracował u taty w firmie, zadzwoniłem do niego po tym jak do mnie wróciłaś, bo nie mogli mnie znieść przez ostatni miesiąc, powiedzieli, że mam się wziąć w garść i zrobić wszystko byś mi wybaczyła i wróciła, oni Cię uwielbiają, tak jak ja. I miałem zacząć prace już w następnym tygodniu, ale tata powiedział, żebym  każdą minute poświęcił Tobie, i kazał przekazać, że są bardzo szczęśliwi, że w końcu nam się udało, pokonać wszelkie problemy, i że miłość przezwycięży wszystko, zaskoczył mnie tym, że mogę zacząć od września, wtedy ty masz szkołę a ja prace, a teraz całe wakacje jestem dla Ciebie.
-Muszę podziękować Im za wszystko. Tak samo uwielbiam i Twoich rodziców i Ciebie, oczywiście jestem taka szczęśliwa, że mogę mieć Cię na wyłączność, i może zrobimy tak, że będę u Ciebie spać, często bardzo często, ale ty będziesz u mnie spał, nie mogę zniknąć na całe wakacje z domu.-zaśmiałam się.
-Twoi rodzice nie byli by z tego faktu zadowoleni, że Cię zabrałem, i dlatego zgadzam się na wszystko, Kocham Cię ponad wszystko.
-A ja Ciebie.-pocałował mnie w czoło a ja się wtuliłam, dopiero teraz poczułam jak ogarnia mnie zmęczenie.
-Kotuś kładziemy się spać , jest już około ósmej, jej jak my długo rozmawiamy, a Ty musisz się wyspać, za kilka godzin poprawiny, Księżniczko uśnij.
-Ty też Misiu, kolorowych snów, śnij o mnie.
-Cały czas mam sny z Tobą, i uwierz mi są bardzo kolorowe, i nie tylko, ale i tak wole mieć to wszystko realne. Dobranoc Mój Aniele.
-Dobranoc.-powiedziałam, zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors Kuby, otulił nas kołdrą, i nie wiem nawet kiedy a pogrążyłam się w snach.






Witajcie Kochani:*!
Tak oto kolejna część, mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuje za wszystkie komentarze, za to że jesteście wytrwali.Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział. Taka pogoda na dworze, brr.. Ale mój nastrój nawet ona nie popsuje, a to dzięki największemu skarbowi jakim jest mój bratanek <3
Dziękuje Misie;*!
Macie jakieś swoje opowiadania,blogi, czym się interesujecie? chciałabym Was poznać choć trochę :*
na odpowiedź do jednego z komentarzy: Pola ma 17 lat,a Kuba 23;D
Buziakii:*
Ola ^^

Moi Kochani;*!

Z okazji Świąt chciałabym Wam życzyć:dużo zdrowia,szczęścia, miłości, abyście nigdy nie byli samotni. Pamiętajcie, że zawsze możecie na mnie liczyć,(pomimo,że się nie znamy), żebyście byli pełni radości i optymizmu;* spełnienia Waszych najskrytszych marzeń, udoskonalania i odkrywania własnych talentów, a w szkole dobrych, a nawet bardzo dobrych ocen, w pracy samych sukcesów, dużo o pieniędzy, podobno one szczęścia nie dają, ale bez nich funkcjonować się nie da, by każdy odnalazł swoją bratnią dusze, a przede wszystkim szczerych przyjaciół, w których zawsze znajdziecie wsparcie, dużo cierpliwości, wspaniałej atmosfery, i abyście nie żyli w pośpiechu, zatrzymajcie się czasem, przeanalizujcie wszystko, spójrzcie na życie z innej perspektywy, i spędzajcie czas z najbliższymi Wam osobami, w tych czasach każdy jest zabiegany, i wszyscy jesteśmy razem tylko w tych kilku ważnych dniach. Dziękuje Kochani za wszystko, za ten rok, za kojeny już rok, dziękuje za wyrozumiałość, postaram się szybko napisać kolejny rozdział, jesteście bliscy mojemu sercu. Mam nadzieje że choć w cząstce spełnią się te życzenia, pisałam je od serca,a jesteście dla mnie ważni.
Pozdrawiam i całuje;**
Ola;* <3
P.S. Przepraszam, że dopiero teraz, ale w końcu święta, czas rodziny, czas który uwielbiam.
Powiem Wam w tajemnicy, ten rok był dla mnie ciężki, dużo się wydarzyło, ale jestem w końcu szczęśliwa, przestałam się przejmować nieistotnymi sprawami, stałam się nieco pewniejsza, i cieszę się że się kończy, będę moga otworzyć nowy rozdział, za kilka miesięcy skończe osiemnaście lat, chce by był to wspaniały rok, jak dla mnie tak i dla Was, nic nie jest ważniejsze jak szczęście bliskich mi osób, a Wy nimi jesteście;* choć ten rok był zakręcony, i miał wiele negatywny aspektów to jednak miał i dobre strony. Dobrze ja tu się rozpisałam, a tu trzeba iść spać;*
Doobranoc Misie;*
Do usłyszenia niebawem;*
32333285--> kontakt do mnie na GG;*
Kocham Was;*
<3

niedziela, 7 grudnia 2014

Kolega Brata cz.66

-Ono bije dla Ciebie.-moje oczy się zeszkliły, czułam się jak w siódmym niebie, albo i wyżej.
Byłam zmęczona, marzyłam by się położyć, nogi mi odpadały, zsunęłam na chwile swoje szpilki. Chce być do samego końca z tymi wszystkimi ludźmi i Kubą przedewszystkim, jest już coś po trzeciej, dużo osób już poszło, zwariowany dzień i zwariowana noc, jest cudownie, cudownie w ramionach Kuby, dopiero dochodzi do mnie co się stało, że znów jesteśmy razem, że tyle się wydarzyło, Rafał widać pogodził się z tą myślą, i zachowuje się już normalnie, zabawnie wyglądają niektórzy "podpici" aczkolwiek jutro, w sumie już dzisiaj mogą mieć problem z pamięcią. Przypomną sobie oglądając płytę.
-Kochanie zatańczymy?-wyrwał mnie z zamyślenia głos Kuby.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się i załóżyłam moje buty.
-Jak Ty w nich wytrzymujesz?-zapytał pełen podziwu.
-Powiem Ci że mam problem już w nich wytrzymać.-powiedziałam i na samą myśl skrzywiłam się.
-Ojj biedna moja, dasz rade zatańczyć?-pytał okręcając mnie lekko.
-Z Tobą zwasze, jak coś to mnie łap.-odpowiedziałam i się zaśmiałam.
-Oczywista oczywistość Misiaczku.-poczym pocałował mnie w policzek, i uniósł, okręcił na pare razy i postawił. Nie czułam już nawet że cokolwiek mnie boli, byłam zachwycony tym, że jest bez żadnego bagażu z przeszłości, liczy się to co jest tu i teraz. Liczymy się my.
Po kolejnym utworze, poszliśmy usiąść, ledwo zdążyłam odpocząć a już przybiegł kuzyn, tryskającą energią, porwał mnie i zaczęliśmy tańczyć, trochę nogi odmawiały posłuszeństwa, ale dałam rade, jestem dumna z siebie bo ani razu się nie wywaliłam, Odprowadził mnie do stołu, gdy tylko usiadłam, oparłam się o ramię Kuby, i zdjęłam szpilki.
-Zmęczona?
-I to jak.
-Jeszcze trochę kochanie, jeśli chcesz to już możemy jechać.-spojrzałam się na niego, ale  jak My, nie to nie możliwe.
-My?-zapytałam zszokowana.
-Tak jestem Twoim kierowcą Kochanie,
-Ahh rozumiem, czyli zawozisz mnie po prostu do domu.-odrzekłam ze smutkiem.
-Coś w tym stylu.-powiedział i się uśmiechnął.-Proszę Poluś, przyniosłem Ci baletki z samochodu, dobrze mówię, to są baletki?
-Jesteś kochany, tak tak baletki, uwielbiam Cię.-powiedziałam.
Przebrałam buty i czułam się o wiele lepiej, na sali było coraz mniej osób, jeszcze kilka utworóch i koniec wesela. Poprawiny mają się zacząć o szesnastej, zdąże nabrać energi do dalszej zabawy.
Napiłam się soku, Kuba gadał z Markiem, i gdzieś wyszli, rodzice też gdzieś zniknęli, ja wstałam i ruszyłam do łazienki, ogarnęłam się nieco rozczesałam moje włosy, i wróciłam na sale, nadal nikogo nie było, poszłam do Pauliny, która widać, że była zmęczona,
-Jak się czujesz?-zapytałam.
-Dobrze, jestem taka szczęśliwa, bolą mnie nogi, ale jeszcze trochę, wyszło cudownie prawda?
-Tak i to bardzo.-chwile porozmawiałyśmy i w końcu na sale wrócił Marek z Kubą,  parę osób wytrwale tańczyło, ja też wstałam i wyszłam naprzeciw Kubie.
-Zatańczysz ze mną Kocie?
-Oczywiście Polu, a jak nogi?
-Mają się dobrze, tylko szkoda że już nie mam wysokich butów.
-Dlaczego?
-Bo wtedy miałam Twoje usta bardzo blisko.-Zaśmiał się i nachyli pocałował i  zaczęliśmy tańczyć.
-Zapraszamy wszystkich na parkiet to ostatni utwór podsumowujący ten cudowny dzień,-rozbrzmiewał głos jednego z członków zespołu.
Po kilku minutach muzyka umilkła, a każdy zbierał się do wyjścia, Marek powiadomił że zamówił taksówki, za które zapłacił, i mogą odwieźć do domu, ja zabrałam swoje rzeczy, ubrałam marynarke, na dworze było trochę chłodno.
-Poluś nie martw się, my wrócimy za chwilę, musimy pomóc Paulinie i Markowi.-powiedziała mama z uśmiechem, podejrzanie się zachowywali, ale byłam tak zmęczona że już nie chcialam się zastanawiać o co chodzi.
-Dobrze.-powiedziałam a Kuba otworzył drzwi. Poszliśmy do jego samochodu, otorzył mi drzwi i zabrał moje buty i torebke po czył położył na tylnim siedzeniu. Zapięłam pasy i czekałam aż wejdzie do samochodu, ale rozmawiał jeszcze z moim bratem, co chwile przyjeżdżała taksówka, i wsiadali kolejni goście.
-Jestem kochanie.
-Cudownie.-powiedziałam i zerknęłam w kieruku mojego faceta. Jego uśmiech, cały on przywracał mnie do życia, mogłam się na niego patrzeć non stop.
Chwile po tym byliśmy już w drodze, nie spuszczałam z niego wzroku, położyłam ręke na jego nodze, a on swoją dłoń położył na mojej, nieraz tylko zabierał by zmienić bieg.
-Jak się bawiłaś?-zapytał.
-Wspaniale, niezapomniany dzień i noc.
-Zgadzam się.
-A Ty?
-Uwierz mi że, fantastycznie, szczególnie odkąd wróciłaś do mnie. Pięknie wygladasz, moja gwiazdko.-usłyszałam, uśmiechnęłam się i przyglądałam się jemu, jego rysą twarzy, jemu, wyglądał inaczej, weselej, był szczęśliwy, i ja to dostrzegam, jestem taka szczęśliwa, wiem że mnie kocha, czuje to, czuje że jest ze mną w pełni szczery.
-Gdzie my jedziey?-zapytałam rozglądając się.
-Zobaczysz.
-Ale..
-Kotek nie ma ale, obiecałem, i zgodziłaś się na małe porwanie, czyż nie?-puścił mi oczko, i wrócił do kierowania.
-Tak, to prawda.-zaśmiałam się.
-No chyba, że nie chcesz.-powiedział smutny.
-Zastanówmy się, no pewnie że chce, oczywiście jeśli to Ty mnie porywasz.-odrzekłam.
-Ja myśle.-Jechaliśmy ponad dwadzieścia minut, poznawałam te okolice, i to bardzo, właśnie stoimy pod domem na obrzeżach miasta, ten gdzie zabrał mnie dawno dawno temu, ten sam, jest taki piękny, tak jak go pamiętam.
Kuba wysiadł i otworzył moje drzwi, po czym złapał mnie za dłoń pomógł mi wysiąść i przyciągnął do siebie.
-Pamiętasz kochanie?
-Tak,jak bym mogła nie pamiętać,.-rozejrzałam się, i wszystkie wspomnienia wracały.  Momentalnie straciłam grunt pod nogami, dosłownie.
-Wiesz kochanie, trzeba przenieść swoją kobietę przez próg,.-zaśmiał się i wniósł mnie do środka.-A i nie jesteś ciężka. -skąd on wiedział że chciałam to powiedzieć, zaśmiałam się tylko i pocałowałam Kubusia w policzek, wniósł mnie aż na samą  górę, do pokoju, po czym położył mnie na łóżku.
-Zaraz wracam kochanie.
-Dobrze.-powiedziałam, podziwiam go za tą siłę, nie lada wyczyn wnieść mnie po schodach.-Biedny-pomyślałam.
Zdjęłam moje baletki i położyłam tuż obok łóżka, nie mam żadnych rzeczy, po chwili wszedł Kuba, z moją czerwoną sukienką na wieszaku, i torbą którą trzymał w dłoni.
-Masz wspaniałych rodziców,-powiedział, dumny.
-Skąd masz moje rzeczy?
-Wiesz..-powiedział i usiadł w końcu koło mnie.-Pogadałem trochę z twoimi rodzicami, i pojehcałem z twoją mamą do domu, gdzie naszykowała mi rzeczy dla Ciebie, powiedziałem, że chce z Tobą spędzić każdą chwile, nie miała nic przeciwko i mi pomogła, piżamy nie brałem stwierdziłem, że będziesz spać w tym.-powiedzial i podal mi swoją koszulkę,
-Jaki kochany powiedziałam. Dobrze dowiedzieć się o wszystkim na końcu.-wymruczałam, udając obrazoną.
-Też Cię kocham. -powiedział i pocałował.-Kochanie przebieraj się i kładź się spać, jesteś zmęczona.
-Sama nie dam rady.-powiedziałam i mrugnęłam do niego.
-Kusisz kochanie.
-Wiem.-poczym pocałowałam go w policzek.-Mógłbyś.-wskazałam na suwak.
Po chwili rozpiał go i pocałował w ramie. jak dobrze mieć go przy sobie. Ściągnęłam sukienkę, a Kuba pomogł mi założyć bluzkę.
-Wiesz wykąpałabym się.-zakomunikowałam i ruszyłam w kierunku łazienki, zostawiając Kubę zszokowanego, wzięłam torbę, przyniesioną przez Kube i weszłam do łazienki, zostawiając uchylone drzwi.
Za chwilę stanął w drzwiach przyglądając mi się.
-Kotek?-zapytał
-Tak?
-Przygotować Ci kąpiel?
-Nam chciałeś powiedzieć.
-Nam? Mm kochanie.
-No chyba że nie chcesz mi towarzyszyć.
-Jak nie chce jak chce.-Napuszczał wode do wanny, i do mnie  podszedł. pocałował i ściągnął ze mnie wcześniej założoną koszulkę. Po chwili byłam już w wannie pełniej piany, a Kuba tuż koło mnie, przytulony do mnie, czułam jego bijące serce.
-Kocham Cię Polu.
-A ja Ciebie Kocham Jakubie.






Witajcie, przepraszam, że takie krótkie, ale po prostu mam tak mało czasu na wszystko, tak często chce coś napisać, do tego mam wkurzającą klawiature, bo niektóre literki nie chcą się wpisać, albo tak gdzie mam być duża litera jest mała, chyba muzę Mikołaja poprosić o nową klawiature:)
Niedługo wolnee, postaram się wtedy nadrobić to wszystko.. Przepraszam, wybaczcie mi. Dziękuje, że jesteście, mogę zdecydownie stwierdzić, że Was kocham, chciałabym kiedyś wydrukować to wszystko i stworzyć z tego książkę, z prawdziwą okładką, i wogólee.
32333285---->kontakt do mnie :)
Buziaki:*
Olaa^^

sobota, 8 listopada 2014

Kolega Brata cz. 65

-Dobrze.-powiedział, podał mi rękę i zaprowadził na salę. gdy weszliśmy do środka, poszedł się ogarnąć, a ja poszłam usiąść i się napić....

Nie mogłam się na niczym skupić, siedziałam i wpatrywałam się w szklankę, pustą szklankę, zdążyłam wypić Cole, Kuba jeszcze nie wrócił, martwiłam się, tak spokojnie przyjął to, że pogadamy po tym wszystkim, wesele mojego brata nie jest dobrym miejscem do załatwiania tego typu spraw.
-Zaraz wywiercisz dziurę w tej szklance-usłyszałam głos Rafała, spojrzałam się na niego i uśmiechnęłam, a On mi się przyglądał. Po czym napełnił moją szklankę sokiem pomarańczowym.
-Dziękuję, skąd wiedziałeś że go lubię?
-Zgadywałem-po czym się zaśmiał, Kuba w końcu pojawił się i usiadł smutny koło mnie. Było mi przykro, że tak się stało. Ale nie możemy tutaj o tym rozmawiać, nie chce płakać, chce by ten dzień był świetny, wyjątkowy.
Kuba rozmawiał ze znajomymi, a ja poszłam zatańczyć z moim kuzynem, który mnie poprosił, umie świetnie tańczyć. Przy następnym utworze, zatańczyłam z Markiem.
-Widziałem jak rozmawialiście. Wszystko w porządku?-zapytał.
-Tak wszystko jest okej, a tak na prawdę to nie do końca.
-Co się stało?-zapytał przerażony.
-Powiedziałam, żeby dał mi czas, i nie chciałam zbyt tutaj z nim rozmawiać, pierwszy raz widziałam jak płacze.-poczułam dziwny dreszcz, smutku i przerażenie. Doprowadziłam faceta do łez.
-To nie dobrze, wiedziałem, że jest przybity, ale nie aż tak. Z tego co wiem, to jak tylko wyjechałaś, zakończył z nią wszelkie kontakty, ona wykorzystywała jego....dobroć, a raczej naiwność,że jest tak samotna, wiesz o czym mówię?-zapytał, okręcając mnie w rytm muzyki.
-Tak wiem, ale mógł powiedzieć.
-Owszem, ale bał się, postaraj się go nieco zrozumieć, i nie myśl, że stoję po jego stronie. Nie po prostu chce widzieć uśmiech na Twojej twarzy.-W tym samym momencie piosenka się skończyła, a do mnie podszedł  Rafał, Marek podał mu moją dłoń, i się uśmiechnął. Rafał ciągle nie odwracał wzroku, uśmiechał się, i pytał, o moje samopoczucie.
-Świetnie tańczysz-poczułam oddech Rafała na mojej szyj, po czym dreszcze miałam na całym ciele.
-Dziękuje, ty również.-powiedziałam, i czułam się nieswojo, Kuba mnie obserwował, po czym odwrócił się i zaczął rozmowę z kolegami. Po kolejnym utworze, podziękowałam Rafałowi, i przy pierwszej okazji wymknęłam się do łazienki, musiałam się schować, widzę w jego oczach, jakieś przyciąganie, patrzy na mnie inaczej, niż powinien, w jego dotyku wyczuwam drżenie, ekscytacje. Po kilku minutach ochłonęłam i wyszłam tylnymi drzwiami na zewnątrz.
-Cześć Polu.-powiedział Tomek.
-Oo cześć, jak osiemnastka?
-Bardzo dobrze, musiałem nieco ochłonąć,a wesele?
-Cudownie.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Polu chodź na sale.-usłyszałam głos mamy.
-Już idę.
-Leć leć Polu, pogadamy innym razem.-uśmiechnął się.
-Dobrze, to trzymaj się i udanej zabawy.-powiedziałam.
-Ty również.-podszedł do mnie bliżej i mnie przytulił, poczułam przyjemną woń jego wody toaletowej.
Po czym odwróciłam się i poszłam, nogi mnie zaczęły boleć, miałam ochotę iść przebrać na płaskie,ale jeszcze trochę wytrzymam. -Dam rade!-wyszeptałam. Chwile po tym byłam już koło rodziców.
-Ja tylko wino.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do kuzyna. podał mi kieliszek napełniony Carlo Rossi,  półsłodkie moje ulubione. Wypiłam zdrowie z rodziną i poszłam do mojego stolika. Postawiłam kieliszek z winem, i spojrzałam się na przyglądającego mi się Kubę, uśmiechnęłam się, a jemu lekko zadrżały usta, ile bym dała by go pocałować. Nie wytrzymam dłużej, muszę go dotknąć, poczuć jego bliskość. Chce by było tak jak dawniej. Kuba dalej toczył rozmowę z chłopakami, Rafał zniknął z moim kuzynem na zewnątrz.Oparłam się na krzesełku, opuściłam dłonie na nogi, serce mi drżało, byłam tak blisko Kuby, czuć było napięcie, smutek i miłość, unoszącą się w powietrzu, nie wytrzymałam lekko podniosłam dłoń, która skierowała się na jego kolano, po chwili już na nim leżała, serce mi biło jak oszalałe, bojąc się jego reakcji, poczułam jego drżenie, po chwili opuścił swoją dłoń na moją rękę, i lekko przytrzymał, bojąc się że ją zabiorę, obserwowałam każdy jego ruch, Spojrzał się na mnie niepewnie, i lekko uśmiechnął, poczułam ulgę, trzymał mnie za rękę, czułam się cudownie, bezpiecznie tak jak zawsze, lekko, wręcz niezauważenie przysunęłam się do niego, nie zabierając ręki.
-Czy to znaczy....?-Zapytał tak cichutko, z łamiącym się głosem. Lekko kiwnęłam głową i się uśmiechnęłam.-Wybaczysz mi?
-Tak.
-Proszę wyjdź ze mną na zewnątrz, chciałbym pogadać bez widzów.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się i z trudem zabrałam rękę. Skierowaliśmy się do drzwi, poszliśmy w to samo miejsce, na ławeczkę, było pusto, wszyscy byli na sali.
Usiadłam, Kuba był szczęśliwy a zarazem niepewny.
-Polu.-powiedział i usiał koło mnie, ściągnął marynarkę i mnie nią otulił.-Na prawdę jesteś w stanie mi to wszystko wybaczyć.
-Oczywiście.
-Ale..ale mówiłaś, że potrzebujesz czasu.
-Mówiłam, że chce czasu, bo to nie odpowiednie miejsce. Ale bardzo za Tobą tęsknie, i nie wytrzymałam musiałam poczuć Twoje ciepło, przepraszam.
-Nie masz za co....ja przepraszam za wszystko....do końca życia nie daruje sobie tego. To był najdłuższy miesiąc mojego życia. To co działo się we mnie, nie dawałem rady, dzień bez Ciebie to dzień stracony. Bez twych wiadomości, bez twych słów, głosu, dotyku, bez Ciebie. Tak tęsknie za Tobą Polu, tak bardzo mi przykro.-Po jego twarzy spłynęła kolejna łza, moje oczy się zeszkliły, tak bardzo go kocham.
-Kocham Cię Kuba, nic tego nie zmieni. Pomimo to wszystko, moje uczucie się nie zmieniło, próbowałam zapomnieć, ale nikt wspomnień mi nie wymaże, zależy mi na Tobie.
-Kocham Cię Poluś, jesteś cudowna, cieszę się, że .... że mnie nie nienawidzisz.
-Jak mogłabym Cię nienawidzić? Pomimo tylu negatywnych emocji, i tak Cię kochałam, byłam zła, smutna i rozdrażniona tym wszystkim, czułam się okłamana i nie potrzebna.
-Ohh Polu tak strasznie się czuje, tak bardzo Cię zraniłem, zawsze byłaś mi potrzebna, zawsze byłaś tylko Ty!.-Przytulił mnie tak mocno, jakby chciał pokazać jak mocno mu mnie brakowało.
Płakał, i ja zaczęłam widząc w jakim jest stanie. Podniosłam jego głowę i przetarłam dłonią jego policzek.
-Już dobrze.-powiedziałam uśmiechając się. Przytulił mnie jeszcze mocniej, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach, czole i czubku nosa. Po chwili zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku, aż do braku tchu, nie chciałam się ani na moment od niego oderwać, chciałam się nim nacieszyć, chciałam go czuć. Oderwaliśmy się od siebie, i wzięliśmy głęboki oddech. Pociągnął mnie tak, że siedziałam na jego kolanach, oparta o jego tors, przykrył mnie marynarką, i przytulił, czułam się nieziemsko, marzyłam o tym byśmy się położyli i usnęli w swoich objęciach.
-Polu to znaczy, że na prawdę do mnie wróciłaś?-zapytał z niedowierzaniem i radością.
-Tak kochanie.-powiedziałam i pocałowałam najpierw jeden kącik, a później drugi kącik jego ust, głośno westchnął i nie czekając na mój ruch pocałował mnie. Zatopiliśmy się całkowicie, szczęśliwi, pierwszy raz od tak dawna czułam się szczęśliwa.
-Tak bardzo cię kocham, co Ty ze mną robisz.. Chciałbym Cię zabrać gdzieś daleko i schować Cię przed wszystkimi byśmy byli tylko my.
-Da się zrobić.-zaśmiałam się.
-Tak?
-Oczywiście, wystarczy, że będziesz chciał.-powiedziałam zadziornie wstałam i ruszyłam przed siebie.-Daleko nie zaszłam, szybko do mnie podszedł ostro nabrał powietrza przesunął się do mnie okręcają mnie wokół przy tym śmiejąc się beztrosko, promieniejąc zachwytem, łapię jego ramiona dla równowagi czując jego umięśnione ciało pod palcami .
Postawił mnie na ziemi i pocałował tak mocno, jego ręce oplotły moją twarz.
 Poszliśmy na sale. Weszliśmy wejściem od strony toalet, Kuba poszedł do stolika,a ja do łazienki, ogarnęłam się i zobaczyłam w odbiciu szczęśliwą mnie. Po chwili pojawił się smutek, a co z Damianem.. Załamie się, ale ja...ja go nie kocham, tylko Kubusia...nie nie pozwolę zepsuć sobie tak cudownego wieczoru.
Wychodząc wpadłam na Marka.
-Polu co się stało? Kuba taki pełen życia, i Ty promieniejesz.-powiedział uśmiechnięty.
-Bo ja...bo my....
-Tak się cieszę! w końcu do siebie wróciliście.-powiedział i mnie przytulił, czułam jego ulgę.-W końcu ten dzień będzie idealny pod każdym względem.-powiedział i odprowadził mnie do stolika, Kuba stał oparty rękoma o krzesełko, większość znajdowała się na parkiecie. Marek poklepał ręką jego ramię. Kuba uśmiechnięty uściskał go.-Dziękuje-wyszeptał w stronę mojego brata. Ten tylko pokiwał i zostawił nas.
-Zatańczysz Skarbie?-zapytał.
-Z Tobą zawsze!-powiedziałam i podałam mu dłoń.
Wirowaliśmy wśród par, ciesząc się sobą, w końcu widziałam uśmiech na twarzy Kuby, czułam się cudownie, widząc jego radość, i to dzięki mnie. Ta świadomość, że to Twoja obecność sprawiła to.
-Tak bardzo Cię kocham, mam nadzieje, że zapomnisz mi te błędy, zrobię dla Ciebie  wszystko.-Dotknęłam jego policzek.
-Nie potrzebnie, nie musisz robić za wiele, ważne byś był i kochał.
-Możesz być pewna, obiecaj mi, że..że nigdy mnie nie zostawisz.
-Obiecuje.-ta obietnica była taka poważna, ale nie wyobrażam sobie życia bez tego faceta.
Pani fotograf zrobiła nam sporo zdjęć, tak jak i kamerzysta nagrywał każdy nasz ruch, co się okazało, Marek chciał upamiętnić nasz powrót, w ich dzień, cieszył się z tego. Po chwili ja tańczyłam z Markiem,a Kuba z Pauliną.
-Oh..wyglądacie na takich szczęśliwych, rodzice się cieszą, i  my też.
-Uwierz mi, że ja się ciesze bardziej.-zaśmiałam się i przytuliłam, do najlepszego Pana Młodego pod słońcem.
Za chwile wróciłam do Kuby, a Marek dalej tańczył z Paulą.
Rodzice byli na prawdę szczęśliwi. Napiłam się z mamą wina, a Kuba poszedł na zewnątrz z Markiem. Już nawet zapomniałam, o tym że mam wysokie buty, i że nogi mnie bolą.
-Kochanie, tak się cieszę. Cudowny dzień.-powiedziała mama. Tata chodził i wymieniał butelki puste na pełne.
-Ja też się mamo cieszę, jestem tak szczęśliwa. Po kilku następnych utworach przetańczonych na parkiecie, nie czułam nóg, Rafał zajął się moją kuzynką, widząc że nie ma u mnie szans, dobrze, że ma z kim tańczyć,
-Porywam Ci Polę.-powiedział do Kuby, i łapiąc mnie, i wyrywając z jego objęć-Zdążycie się sobą nacieszyć.-dopowiedział mój kuzyn i zaczął mnie okręcać. Śmialiśmy się i tańczyliśmy, bawiąc się przy tym świetnie. Widząc jak Kuba tańczy z moją mamą, byłam zadowolona, rozmawiali o czymś, byłam taka ciekawa o czym, po chwili mama kiwała głową, jakby się na coś zgadzała. Sławek zaczął mnie okręcać bez przerwy, moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ale obiecałam sobie, że wytrzymam przynajmniej do oczepin.
-Zapraszamy wszystkich na tort.-usłyszeliśmy.-Zaraz przybędzie.
Światła zgasły, a na sale wjechał wózek z tortem, były trzy smaki. Wyglądały pięknie. Para Młoda szczęśliwa i uśmiechnięta, zaczęli kroić, Kuba mnie objął i musnął ustami moją szyje, pomimo szpilek, był nadal ode mnie wyższy, ledwie kilka centymetrów. Ale jeśli już bym ściągnęła buty, musiałabym wspinać się na palcach, by móc go pocałować, teraz z łatwością mogę musnąć ustami jego usta, ale się powstrzymam, by nie robić widowiska.
Godzinę później zaczęły się oczepiny, welon złapała kuzynka Pauliny, a muszkę jej chłopak. Wyglądali razem cudownie, poświęcił się i rzucił, bo towarzyszyć swojej wybrance.
Poszliśmy z Kubą usiąść, i zjeść coś.
Przez resztę wesela, nie schodziłam z parkietu, ciągle tańczyłam z kimś. Kuba bez sprzeciwu oddawał mnie, chyba tylko dlatego, że wiedział, że jestem tylko jego, i nikt inny nie ma do mnie prawa.
-Jestem!-powiedziałam i pocałowałam go w policzek siadając tuż koło niego.
-Cudownie Księżniczko.-powiedział, i przejechał palcami po mojej ręce.
-Zdrowie Państwa Młodych.-usłyszeliśmy i napiłam się zrobionego przez Kubę drinku.
-Dobry?-zapytał.
-Pyszny.-powiedziałam, Kuba nie pił, wiedząc, że będzie kierował, i w razie czego gotowy odwieźć gości. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
-Nie śpi maleńka.-powiedział ze śmiechem w głosie.
-Nie śpię ja się rozkoszuję.
-Oh Polu, cóż Ty ze mną wyprawiasz, na sam Twój głos mam dreszcze.-Zaśmiałam się i napiłam soku, po czym oblizałam swoje wargi, Kuba uważnie mi się przyglądał, i  uśmiechał,  złapał moją dłoń, przysunął ją do swojego serca.
-Ono bije dla Ciebie.-moje oczy się zeszkliły, czułam się jak w siódmym niebie, albo i wyżej.







Hej :)
Mam nadziej, że się podoba i , że Was nie zawodzę:)
napisałabym jeszcze trochę, ale muszę schodzić, zganiają mnie niestety :D
Dziękuje, że jesteście :* Kocham Was <3 To dzięki Wam nadal pisze, Wy dajcie mi siłę i wiarę, że jednak trochę umiem pisać opowiadania;)
Znajdziecie mnie tu: 32333285 do usłyszenia ;*
Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział.
Udanego weekendu^^
Buziaki Ola;*

poniedziałek, 27 października 2014

Kolega Brata cz. 64

 Miałam mętlik, chciałam wyjść z kościoła szybko, poczułam że mam nogi jak z waty, zrobiło mi się słabo, a na sobie czułam oddech Kuby.....
-Cześć Polu-usłyszałam cichy głos Kuby.
-Cześć.-odpowiedziałam, i wszyłam a raczej praktycznie wybiegłam z kościoła.
-Wszystko w porządku?-zapytał Rafał.
-Tak, tak.-uśmiechnęłam się i patrzyłam jak Marek z Pauliną zbierając monety.
Po wszystkim udaliśmy się do samochodu, Rafał otworzył mi drzwi do samochodu, tak jak i mojej mamie, następnie wszyscy ruszyliśmy za panną młodą, wyciągając telefon, zobaczyłam nową wiadomość,
-Wyglądasz przepięknie, proszę pogadaj ze mną, nie uciekaj, błagam..-Nadawca Kuba, mój żołądek ścisnął się, do oczu napływały łzy, ale od razu odgoniłam wszelkie myśli, przypominając sobie umowę z Markiem, schowałam telefon, i próbowałam skupić swoje myśli na czymś zupełnie innym.
-Piękny ślub.-rzekła uradowana mama.zerkając na mnie.
-Zgadzam się.-uśmiechnęłam się, i dalej wróciłam do wpatrywania się w okno.
Rozmowa w samochodzie ciągle się toczyła, raz powiedział coś Rafał, raz tata bądź mama, ja nie mogłam zorientować się o czym w danej chwili mówią, cieszyłam się, że ja nie muszę uczestniczyć w tej konwersacji.
-A Ty jak myślisz Polu?-z zamyślenia wyrwał mnie głos roześmianego Rafała.
-Na jaki temat?-uśmiechnęłam się przepraszająco. Wszyscy się zaśmiali, a ja patrzyłam na nich wyczekująco.
-O czym tak myślisz kochanie?-zapytała z troską mama, Rafał zerkał tylko w lusterko by mnie widzieć.
-Przepraszam, zastawiałam się nad tym jak będzie na weselu. Więc jakie było pytanie?-zapytałam mając nadzieję, że odpuszczą dochodzenie.
-Będzie na pewno cudownie.
Nikt więcej się nie odezwał, bo dojeżdżaliśmy na miejsce, po drodze było kilka szlabanów, a ja nadal nie dowiedziałam się, jakie Rafał zadał mi pytanie.
Na sali gdy skończyłam składać życzenia, poproszono bym wyszła na dwór, bo rodzice mnie wołają.
Dostrzegłam ich z pewną grupką osób, śmiali się, i rozmawiali, przy tym się uściskając.
-Pola! Jak Ty kochanie wyrosłaś!-powiedziała pewna....ahh tak to moja ciocia, nie widziałam jej od kilku dobrych lat, niektórych ludzi nie znam,a niektórych pamiętam przez mgłę.
-Dzień Dobry-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Zobacz Józef, jaka ona piękna, ohh Pamiętasz Tomka?-skierowała wzrok na chłopaka stojącego koło mnie. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale w głowie miałam pustkę.-Całe dzieciństwo się bawiliście.-uśmiechnęła się, a ja podałam rękę Tomkowi i się uśmiechnęłam, a on mnie przytulił.
-Jak urosłaś Polu-szepnął mi do ucha.
-Na prawdę pięknie wyglądasz, jesteś taka podobna do taty, ale i mamy też.-na moich policzkach czułam wypieki, mam tylko nadzieję że ich nie widać, czułam na sobie wzrok, odwróciłam się lekko, i zobaczyłam stojącego przy fontannie Kubę, rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Przy dłuższej rozmowie z dowiedziałam się, że Tomek nie jest ze mną spokrewniony, i że ma dwadzieścia lat. gdy w końcu uwolniłam się od mojej rodziny, poszłam na salę, a oni poszli na salę obok, gdzie odbywała się  się osiemnastka, kuzynki tomka, co za przypadek.
Odnalazłam się na liście, i ruszyłam do stolika numer cztery, gdzie siedzieli praktycznie sami faceci, przyjaciele, kuzyni, kuzynki, ich osoby towarzyszące, w skrócie młodzi ludzie, w tym Kuba, jak pięknie, gdyby nie to wszystko mam siedzieć koło Kuby,a to nie będzie sprzyjać próbie odsunięcia się od niego, boję się, że nie zważając na nic przytulę się, i pozwolę emocją i uczuciu wygrać, a przede wszystkim zapomnę o tym wszystkim i dam mu tą satysfakcje, że wygrał. Przywitałam się z każdym i usiadłam no swoim miejscu, po lewej stronie siedział Kuba, a po mojej prawej Rafał, z czego się ucieszyłam.
-Polu mogę Cię na chwilę prosić?-zapytał Marek.
-Oczywiście-wstałam i ruszyłam za bratem, nieco zestresowanym.
-Poluś, przepraszam, ale zapomnieliśmy powiedzieć, żeby nie sadzali Kuby koło Ciebie, wiem, że jesteś na niego zła, i możemy coś z tym zrobić, przesadzić czy coś.
-Daj spokój, nic się nie stało, nie martw się, dam sobie radę, to Twój dzień, i nie trać czasu na smutki, będę siedzieć koło niego, myślę że mnie nie zje.-zaśmiałam się.
-No wiesz, z tego co wiem, to jest bardzo stęskniony za Tobą, więc kto wie.-Oboje zaczęliśmy się śmiać, i wróciliśmy na sal, od razu mój humor się poprawił i poczułam się pewniej.
Po obiedzie, na środek wyszła Para Młoda, zatańczyć pierwszy taniec, było cudownie, klimat, tylko oni się liczyli, nikt więcej, wirowali na parkiecie, to wybranej przez siebie melodii, wyglądali cudownie, nieziemsko wręcz, na kolejny utwór zespół zaprosił całą salę, udało mi się odbić brata i z nim zatańczyć, wspaniałe uczucie, przede wszystkim dlatego, że to mój pierwszy w życiu taniec z bratem. Kuba widziałam, że tańczył z jakimiś dziewczynami, więc i ja spokojnie mogłam przyjmować propozycje tańców.
-Zatańczysz?-usłyszałam głos Rafała.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się i podałam jemu dłoń, ścisną ją lekko i odwzajemnił uśmiech. Tańczył świetnie, i do tego świetnie się z nim dogadywałam, ciągle wypytywał mnie o wszelkie szczegóły związane ze mną, odwdzięczałam się mu tym samym. Gdy ruszyłam w kierunku stołu, ktoś złapał mnie za dłoń, odwróciłam się i zobaczyłam Kubę, który prosi mnie do tańca, zgodziłam się, czułam się nieswojo, i dziwnie, dystans między nami rósł i rósł, nic nie mówił, tylko obserwował każdy mój ruch, parę razy przytulił mnie bardziej, napawał się chwilą, tak jak i ja, chciałam go przytulić, pocałować, to napięcie, chciałam go mieć tylko i wyłącznie na wyłączność. Po skończeniu utworu i tańca, podziękowałam i   wyszłam na zewnątrz by ochłonąć, i odpocząć, a przede wszystkim by uniknąć siedzenia przy stole. Poszłam za restaurację, gdzie znajdowało się oświetlone oczko, i kilka ławek, oraz most z altanką przystrojony kwiatami.
Słyszałam kroki, lecz nie odwróciłam się, wiedząc, że stoi tuż za mną Kuba, w końcu musimy pogadać, tylko szkoda, że w takim momencie, w takim dniu. Po takim cudownym tańcu, mam cichą nadzieję, że nie ostatnim.
-Kocha...-przerwał i zaczął dalej.-Polu, pogadamy? Przepraszam, że teraz.
-Kiedy trzeba.-powiedziałam, starając żeby zabrzmiało to obojętnie.
-Usiądziemy?-wskazał na ławeczkę obok, kiwnęłam głową i usiadłam, a on tuż koło mnie, chwile milczeliśmy, aż w końcu zaczął.
-Chce to wszystko wyjaśnić. To nie jest moje dziecko, nie spałem nigdy z nią, chciałem jej pomóc, bo nie dawała sobie sama rady, chłopak ją zostawił, jak dowiedział się, że jest w ciąży, bałem się, że coś sobie zrobi, chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się, że...że mnie zostawisz. I tak się stało. To co przeżyłem przez ostatni miesiąc, jak bardzo zrozumiałem, że Cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, zakończyłem całkowicie wszystkie znajomości z przeszłości, dla mnie liczy się tylko teraz i przyszłość, tylko i wyłącznie z Tobą, Ty jesteś dla mnie najważniejsza, tylko Ty. Okazało się, że będąc ze mną, spała z innymi. I wtedy zaszła w ciążę, ja byłam pewny, że to nie moje, bo nie uprawialiśmy seksu, jak już wspominałem. Proszę, przemyśl wszystko, iiii chciałbym byś dała mi jeszcze jedną szansę.
Przyswajałam każde jego słowo, cieszyłam się, że to nie jego, że to wszystko zakończył, że jest na wyciągnięcie ręki, że mnie kocha, tak bardzo byłam szczęśliwa, pomimo łez, pomimo wszystko, lecz nie mogłam tak mu odpuścić, nie jestem wstanie. Patrzył na mnie, podniósł powoli rękę i położył na mojej, poczułam ciepło i przyjemny dreszcz.
-Tak bardzo mi Ciebie brakuje.-dopowiedział-Powiedz coś.
-Kuba, nawet nie wiesz jak się cieszę, lecz boje się znowu zaufać, nie mówisz mi wszystkiego, ostanie miesiące zachowywałeś się tak dziwnie, nie miałeś dla mnie czasu, mówiłeś, że przetrwamy wszystko, że nie dasz mi powodów do zazdrości, że jesteś szczery, a tak nie było. Wybaczam Ci i sama przepraszam.
-To znaczy, że wrócisz do mnie?-na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech nadziei.
-Przykro mi , ale choćbym chciała to nie mogę, wybacz, ale nie dam rady, muszę to przemyśleć, dajmy sobie czas.-patrzył się i słuchał co mówię, jego twarz zbladła, zniknął uśmiech, a pojawiły się łzy. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
-Polu, ja tak bardzo Cię przepraszam...nie mogę dłużej bez Ciebie żyć, tak bardzo za Tobą tęsknię, tak bardzo chce Cię przytulić, pocałować, usnąć i obudzić się przy Tobie, spędzać z Tobą każdą minute, ja tak...bardzo Cię kocham, daj mi szansę proszę.-spojrzał się na mnie ostatni raz, po jego policzkach płynęły łzy, zakrył twarz rękami, i zrobiło mi się smutno, i poczułam że potrzebuje się do niego przytulić, Zdziwił się, i po chwili odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje.-powiedział przez łzy.
-Zrobimy tak.-zaczęłam a on obserwował mnie.
-Teraz wrócimy na sale, będziemy się świetnie bawić, zapomnimy o smutkach, zostawimy to tak jak jest teraz, a po weselu, poprawinach  porozmawiamy na spokojnie, w odpowiednim do tego miejscu.
-Dobrze.-powiedział, podał mi rękę i zaprowadził na salę. gdy weszliśmy do środka, poszedł się ogarnąć, a ja poszłam usiąść i się napić....






Witajcie Kochani;*
Udało mi się szybciej napisać.
Lece spać, mam nadzieję, że się podobało, Dziękuje Wam;*
Pozdrawiam;*
Olaa <3

niedziela, 26 października 2014

Kolega Brata cz. 63

Nawet nie pożegnałam się z Damianem, rodzice chcieli po drodze jeszcze wjechać do paru miejsc.
W czasie powrotu do domu zajechaliśmy do paru pięknych miejsc, i odwiedziliśmy rodzinę, której nie znałam wcześniej,  Damian ciągle pisał, że tęskni,  a ja nie potrafiłam powiedzieć tego samego, czułam się strasznie, coraz bardziej się od niego oddaliłam , zamiast przybliżyć to ja się oddalam, nie chce, nie potrawie go oszukiwać,  muszę wymyślić coś by go uświadomić,  że nie dam rady,  mam mieszane uczucia do Kuby,  boli mnie to co zrobił,  już tyle czasu minęło od tego zdarzenia,  tęsknie za nim ale muszę wierzyć,  że zapomnę o jego dotyku, bliskości,  przede wszystkim o nim, a wiem że się nie da.
-Poluś jesteśmy -usłyszałam głos mamy, otworzyłam oczy i zobaczyłam nasz dom, jak ja tęskniłam za moim pokojem, domem, choć bardzo podobało mi się nad morzem, ale to jednak dom, i wolałabym spędzić wakacje z....Polaa..przestań o nim myśleć. Jestem zła na samą siebie.
-Świetnie!-uśmiechnęłam się i zabrałam swoje rzeczy z bagażnika,  udając się do pokoju, mama jeszcze krzyknęła,  że wieczorem przyjedzie Marek z Pauliną i Gabrysiem, byłam w niebo wzięta,  napisałam tylko Damianowi że jestem na miejscu,  i więcej nie pisałam,  musiałam ochłonąć,  przemyśleć,  pobyć sam na sam ze sobą.
Rozpakowałam swoja torbę, zaniosłam ciuchy do prania. Postanowiłam wziąć gorąca kąpiel, i się zrelaksować.
~~~~~~~kilka godzin później~~~~~~
-Proszę!-powiedziałam, wyciągając głowę z za książki.
-Cześć Siostra-ujrzałam brata i od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
-Marek!-Krzyknęłam i zeskoczyłam z łóżka wprost w jego ramiona, przytulił mnie tak mocno.-Tęskniłam.
-Ja też.Opowiadaj jak było.
Po godzinie skończyłam opowiadać,  dosłownie wszystko. Patrzył na mnie zaskoczony.
-Ohh Polu, bardzo miałaś atrakcyjny wyjazd,  nie wiem co Ci poradzić,  daj sobie czas, wtedy zobaczysz sama.
-Problem w tym,  że ja Kubę bardzo kocham, a do Damiana mam mieszane uczucia,.
-Wiem, i wiem że powinnaś pogadać z  Kubą,  cały czas pyta się co z Tobą,  martwi się,  jest na siebie zły,  i wiem też,  że....sam powinien Ci to powiedzieć,  uwierz mi rozmawiałem z nim cały czas, przyjeżdżał tutaj,  ale dopiero gdy mu powiedziałem że jesteś nad morzem dał spokój.
Wpajałam wszystkie słowa Marka, byłam zadowolona z tych słów a zarazem smutna, bo boje się zaufać,  bo wiem że jak się z nim spotkam wpadnę w jego ramiona,  a muszę dawać pozory zimnej na jego względy, tak bardzo za nim tęsknie.
-Wiem Polu że jest Ci ciężko,  ale chcę byś była szczęśliwa, zależy mi byś była uśmiechnięta, a jeżeli to szczęście może dać Ci tylko Kuba, to daj mu się wytłumaczyć.
-Nie wiem czy jestem w stanie z nim porozmawiać, bo wiem Marku, że gdy go zobaczę, cała złość minie.
-Ojj Polu,zrobimy tak, do wesela nie spotykaj się z Damianem, ani z Kubą, daj sobie czas, pobądź z przyjaciółmi, baw się, staraj się nie myśleć, i żyć z dnia na dzień, ani grama wspomnień, ani grama przeszłości. Zgoda? Jesteś świadoma, że On będzie na ślubie?
-Tak wiem, w końcu to Twój przyjaciel, a idzie s...sam?
-Myślę, że z nikim nie przyjdzie..-Chwile zwątpił w swoje słowa, ale zaraz się uśmiechnął.-Więc jak zgadzasz się?
-Tak zgadzam, postaram się nie rozpamiętywać tego co było.
-I tak ma być, teraz proszę uśmiech i chodź zobacz Mojego Syna!-powiedział to tak dumnie, taki zadowolony i szczęśliwy. Od razu podniosłam się i ruszyłam za Markiem, na kanapie w pokoju dostrzegłam śpiącego małego szkraba, cudowny, podobny do mojego brata, parę szczegółów Pauliny, nie dziwię się że są tak zachwyceni, sama jestem zdumiona tą maleńką istotką, patrzyłam się na niego bardzo długo, czułam radość jaka mną emanowała, wyobrażałam sobie jak on już biega, bawi się, i przybiega do mnie z wielkim uśmiechem jak mnie widzi. Jeszcze trochę i mam nadzieję, że będę jego najlepszą i najukochańszą  ciocią, słuchałam jak rozmawiają, nie odrywając wzroku od Gabrysia. Rodzice opowiadali jak było cudownie, w pełni się z nimi zgadzałam, będzie mi brakować zachodów słońca, ale to nie to samo co  oglądanie z osobą którą się kocha. Miałam o tym nie myśleć, po chwili wyłączam wszelkie myśli i skupiam się na rodzinie, zajadając się karpatką, którą mama zdążyła upiec, jak zwykle pyszna, uśmiechnęłam się i dalej obserwowałam maluszka.
Chwile po dziewiętnastej pojechali by nie męczyć już małego, zachwyceni rodzice pomyślałam. Na samą myśl mam uśmiech na twarzy. Marek przed wyjściem przypomniał mi o naszej umowie, a ja obiecałam, że dam rade, podziękowałam i uściskałam na pożegnanie.
-Już za tydzień ślub!-oznajmiła mam i opadła na fotel uśmiechnięta.-Polu musimy iść Ci w poniedziałek kupić sukienkę i buty, musisz wyglądać pięknie.-Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.
-Kochanie i garnitur idziemy Ci kupić-spojrzała się na tatę. nie unikniesz zakupów z nami.-powiedziała zadowolona mama. Tata niezbyt lubi chodzić po sklepach.Spojrzałam na jego minę, miał przerażenie pomieszane z rozbawieniem. Oboje wybuchnęli śmiechem, a ja zaraz do ich dołączyłam.
Po zjedzeniu ciabaty z serem i wypiciu soku pomarańczowego poszłam do pokoju, przebrałam się w pidżamę i położyłam się do łóżka biorąc laptopa na kolana. Przeglądałam internet, dałam znać przyjaciółką, że już wróciłam. Ola nadal jest zagranicą, paulina wyjechała gdzieś do rodziny i wróci dopiero we wtorek wieczorem.
-Przepraszam Poluś.-usłyszałam głos mamy.
-Tak?
-Połóż się wcześniej spać, bo jutro z samego rana jedziemy do Asi na cały dzień.
-Ohh cudownie, będzie Julka i Agata?
-Tak wszyscy z Konina mają się zjechać.
-Wspaniała wiadomość.
-Dobranoc córeczko.
-Dobranoc mamo.
Jeszcze chwilę popatrzyłam na facebook'a i odłożyłam laptopa na szafkę obok łóżka.
Długo nie musiałam czekać na odpłynięcie w świat snów.
Wstałam coś przed ósmą, wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy, i wiele innych rutynowych rzeczy. Zrobiłam śniadanie chcąc zrobić niespodziankę rodzicom, gdy położyłam na stole talerz z naleśnikami weszła do kuchni zaspana mama a za nią tata.
-Polu..śniadanie?Zobacz jaką mamy cudowną córkę.-Uśmiechnęłam się i czułam się dumnie.
Wracamy już z Konina, wspaniale się bawiłam, zjechała się cała rodzina, nie było chwili na smutki, cały dzień spędziłam z kuzynostwem, spacery, zabawy, rozmowy, nawet tańczyliśmy na łące, wygłupiając się. Pod wieczór zrobiliśmy grilla, wujek jak zawsze zaczął opowiadać historie, niektóre znam na pamięć, a niektórych nie znałam, mila odmiana, kocham tych ludzi.
Gdy dojechaliśmy do domu, było parę minut po dziesiątej, byłam strasznie zmęczona, pełen wrażeń dzień, wzięłam kąpiel i poszłam spać, napisałam tylko Damianowi dobranoc, starałam się nie utrzymywać z nim kontaktu, jak wróci muszę z nim pogadać, poważnie z nim pogadać, boje się tej rozmowy, ale inaczej nie można.
Następny dzień miał wydawać się bardzo ciekawie, zakupy, muszę kupić sobie piękną sukienkę, muszę pokazać Kubie co stracił. Ahh miałam o nim nie myśleć, dam radę, do wesela tak mało zostało, jak dobrze, że Damian wraca  niedziele, w dniu poprawin. Nie muszę się martwić, że będzie zły, że go nie zaprosiłam, ciągle daje mi znaki, że chce iść ale nie zdąży wrócić,.
O dwunastej pojechaliśmy na miasto, nie mogłam nic dla siebie znaleźć, przeszliśmy wszystkie chyba sklepy w mieście, w końcu w ostatnim sukienka przykuła moją uwagę, był piękna, koloru różowego, dopasowana, idealnie pasowała do mnie, gdy ją przymierzyłam, rodzice byli zachwyceni.
-Bierzemy!-powiedział tata, na mnie patrząc. Zaśmiałam się. Tata kupił sobie garnitur, szybciej niż ja sukienkę, dużo nie musiał przymierzać, tak jak i mama kupiła sobie piękną sukienkę, a ja przymierzam chyba dwusetną sukienkę, i dopiero ona mi się podobała. Byłam zadowolona, a zarazem zmęczona tymi przymiarkami już na ratuszu wybiła piętnasta, a jeszcze musimy kupić buty, w między czasie kupiłam sobie parę nowych ciuchów, butów nie szukałam długo, czarne szpilki, jeszcze tylko parę dodatków i wypełnią cały mój strój.
Nawet kupiłam sukienkę na poprawiny, zadowoleni z zakupów wróciliśmy do domu, mama zrobiła obiad, i reszte dnia minęło bez jakichkolwiek atrakcji, nie mogę się doczekać soboty i ślubu, a może raczej.......Nieee! przestań o nim myśleć! Krzyczę na siebie w myślach.
Wzięłam telefon do ręki odpisałam Damianowi na sms'a o treści:" Jak mija dzień Księżniczko? Tęsknie za Tobą mocno, bez Ciebie jest nudno, i zachody słońca nie są już takie same, Kocham Cię!~<3" Zatkało mnie, nie napisałam mu, że ja go kocham, nie chce kłamać, nawet jeśli on tego chce. Przez przypadek włączyłam galerie, a tam zdjęcia z Kubą, od razu wyłączyłam wszystko i poszłam spać.
~~~~~Kilka dni później~~~~~
Dzisiaj sobota, wielki dzień dla Pauliny i Marka, jestem podekscytowana. Niedługo Marek przyjedzie ze świadkiem, wszystko mam już naszykowane.
Cały tydzień minął bardzo szybko, spotkałam się z dziewczynami, które wróciły, dałyśmy sobie małe upominki, i rozmawiałyśmy całą noc, robiąc sobie babski wieczór, czy inaczej mówiąc pidżama party, świetnie się bawiłam, cały tydzień z mojej twarzy nie schodził uśmiech, dotrzymałam słowa. Byłam z siebie dumna, i czułam się o wiele lepiej, a teraz? za parę godzin będę tańczyć, bawić się, mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Wzięłam kąpiel z bąbelkami, wylegiwałam się w wannie z godzinę, aż moje palce miały pomarszczoną skórę. Ubrałam się w dresy i zeszłam na dół, właśnie przyjechał brat ze świadkiem, i dwoma innymi chłopakami, jeden był kierowcą Marka, okazało się że to jego przyjaciel Michał, a drugi był naszym kierowcą, też przyjaciel Marka, Rafał, od razu z nimi się dogadałam, niedługo po tym przyjechał kamerzysta, i Marek zaczął się szykować. Gdy pojechali, zaczęliśmy i my się szykować, poszłam do swojego pokoju, ubrałam się,pomalowałam i założyłam biżuterię, bo kilkunastu minutach byłam gotowa, włosy mi się poskręcały, i nie musiałam męczyć się z lokówką, schodząc na dół, zobaczyłam Rafała siedzącego na fotelu.
-Cześć.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Wow! świetnie wyglądasz.-usłyszałam, zarumieniłam się, dobrze że mam lekki makijaż, i nie widać pod nim moich wypieków.
-Dziękuje.-powiedziałam, i dostrzegłam, że ma na sobie garnitur, białą koszule i czarny krawat, wyglądał świetnie, uwielbiam facetów w garniturze.
Po chwili doszli do nas rodzice, i pojechaliśmy do kościoła. Usiedliśmy z przodu, rozglądałam się niepewnie po kościele, stresowałam się, nie wiadomo czym, ludzi coraz więcej, coraz więcej rodziny, przyjaciół, osób których nie miałam okazji poznać, Marka przyjaciele, i Pauliny rodzina, a jego nie było widać, opanowałam.-Tak długo wytrzymałam, to i teraz wytrzymam,.-pomyślałam.
Wpatrywałam się w ołtarz, za chwilę rozległ się dźwięk, i do kościoła weszła panna młoda, prowadzona przez chrzestnego,a przy ołtarzu czekał szczęśliwy Marek, w wózeczku spał Gabryś, ubrany pięknie, nawet muszkę miał. Wszystko było idealne. Skupiłam się na ceremonii, nie odwróciłam nawet głowy, by sprawdzić czy przyszedł.
-Ogłaszam Was mężem i żoną........-wzruszyłam się, mój brat, mój kochany brat, poczułam się dziwnie, jakbym go straciła, a zarazem byłam szczęśliwa jego szczęściem, powoli wszyscy wychodziliśmy za Państwem Młodym, Marek wziął na ręce Gabrysia i ruszyli w kierunku wyjścia, my za nimi, wychodząc z ławki, zamarłam, moje serce zaczęło bić mocniej, nie mogłam się ruszyć. Dostrzegłam go, stał oparty o kolumnę wpatrując się we mnie, wszystkie uczucia do mnie wróciły, w końcu ruszyłam z miejsca, stawiając nogę za nogą, jakbym uczyła się dopiero chodzić. Czułam jak się cały czas patrzy, aż w końcu i on ruszył do drzwi..Moje serce biło jak oszalałe, czułam się dziwnie, chciałam płakać, a zarazem cieszyć się jak dziecko, widząc go, tam jak stał i się patrzył, ubrany w garnitur, i czarną koszule,i różowy krawat, czy On dopasował się strojem do mnie? niee, przecież nie wiedział w co się ubieram. Miałam mętlik, chciałam wyjść z kościoła szybko, poczułam że mam nogi jak z waty, zrobiło mi się słabo, a na sobie czułam oddech Kuby.....



Hej!
W końcu napisałam.. Przepraszam i dziękuje.
Mam nadzieje , że się podoba. Chciałabym napisać więcej ale muszę się iść uczyć.
Dziękujee, i jeszcze raz najmocniej przepraszam.
Pozdrawiam;3
buziaki;*
Olaa;D

czwartek, 9 października 2014

Przepraszam....

Witajcie kochani!
Nie olałam Was, codziennie tu wchodzę. Przepraszam, że  tak rzadko wstawiam rozdziały, ale na prawdę mam straszny ostatnio czas, muszę się pozbierać i ogarnąć, obiecuje, że w najbliższym czasie wstawię kolejny rozdział. Wybaczcie mi i zrozumcie mnie. Na prawdę chciałabym dodawać częściej. Dajcie mi trochę czasu. Postaram się w weekend dodać ale nie obiecuje, dzisiaj nie dam rady, za dużo łez..
Przepraszam..
Ola.

piątek, 19 września 2014

Kolega Brata cz. 62

Dostałam pokój z widokiem na morze, tuż obok pokoju rodziców, byłam szczęśliwa, że mogę być tutaj, tylko brakuje mi ukochanej osoby przy mnie. Wychodząc na balkon, poczułam podmuch wiatru, i woń morza, cudowne uczucie, fale obijały się o brzeg, wszystko było magiczne, pomimo późnej pory. Byłam bardzo zmęczona, więc postanowiłam iść spać.
Rano obudziłam się parę minut po ósmej, na telefonie miałam dwa połączenia nieodebrane od rodziców i sms, o treści: "Wstawaj śpiochu!;*". Gdy się ocknęłam oddzwoniłam do mamy.
-W końcu Polu, ubieraj się i z chodź na dół na śniadanie czekamy już dwadzieścia minut.
-Dobrze.
Zwlekłam się z łóżka, ubrałam spodenki i bokserkę, od razu zeszłam na dół, gdzie rodzice już czekali ze śniadaniem.
-Wyspana?-zaśmiał się tata.
-Tak.-Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść kanapki.
Po śniadaniu mamy iść na plaże, a po południu pozwiedzać, wszystko było zaplanowane. Jak rodzice mówili tak też było, przebraliśmy się w stroje, zabraliśmy potrzebne rzeczy i poszliśmy się opalać. Nie łatwo było znaleźć wolne miejsce, już od samego rana  tyle ludzi. Gdy w końcu znaleźliśmy idealne miejsce, rozłożyliśmy się i położyliśmy. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca, czułam się dziwnie. Jestem w tak pięknym miejscu, a ja nie wiem co ja tu w ogóle robię, samej jakoś tak nudno, rodzice wylegują się i korzystają ze słońca, a mnie męczy ciągłe leżenie. Wyjęłam książkę i zaczęłam ją czytać. Chciałam odgonić jakiekolwiek myśli, i przenieść się do innego lepszego świata. Po chwili poczułam uderzenie, była to piłka, wzięłam ją z zamiarem podania, gdy ujrzałam Damiana. Poczułam dziwne ukłucie, uśmiechnęłam się na jego widok. Wstałam, a on podszedł do mnie, był również mocno zaskoczony jak ja.
-Poluu..jak cudownie Cię widzieć! tęskniłem, choć jeszcze wczoraj Cię widziałem. I przepraszam za piłkę, mam nadzieję, że nic Ci nie jest.
-Nie nic się nie stało, też się cieszę, że Cię widzę.-Uśmiechnął się, gdy usłyszał moje słowa.
-Może przejdziemy się?
-Oczywiście.-Powiadomiłam tylko rodziców, i ruszyliśmy, przywitałam się z jego młodszą siostrą Leną i poszliśmy wzdłuż morza.
-Pięknie tu jest, prawda?-zapytałam.
-Przepięknie, ale i tak Ty jesteś piękniejsza.
-Damian..daj spokój.-zaśmiałam się, a on tylko spojrzał się na mnie smutnym, a zarazem szczęśliwym wzrokiem.
-Kiedy przyjechałeś?
-Dzisiaj rano, nawet nie wiedziałem gdzie dokładnie jedziemy, a tu proszę, spotkaliśmy się.
-Ja się cieszę.-powiedziałam.
-Ja jeszcze bardziej.
-A gdzie nocujesz?
-W tamtym hotelu.
-Ja też!-Damian z tego szczęścia złapał mnie i zaczął okręcać wokół własnej osi.
Spędziliśmy mile czas, umówiliśmy się na wspólny zachód słońca, i rozeszliśmy się do swoich rodzin.
Rodzice akurat zbierali rzeczy i mieli zamiar dzwonić do mnie. Zabrałam swoją torbę i ruszyliśmy do hotelu, gdzie poszliśmy na obiad, a następnie wyruszyliśmy na zwiedzanie okolicznego miasteczka. Przy oglądaniu straganu z biżuterią, usłyszałam telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Tak?-zapytałam po chwili.
-Cześć Polu.-zamarłam słysząc głos Kuby.-Proszę nie rozłączaj się..
Nie mogłam wydusić z siebie słowa, ani jednego małego słówka, moje ciało zamarło, znieruchomiałam w każdym miejscu, nie mogłam się ruszyć, nic, prócz jednej łzy spływającej po policzku.
-Posłuchaj musimy porozmawiać, już dłużej nie wytrzymam, tęsknie za Tobą jak cholera, proszę daj mi się wytłumaczyć, daj mi choć pięć minut, wyjdź przed dom za kilka minut.
-Przepraszam ale nie mam ochoty tego słuchać, a poza tym nie ma mnie obecnie w domu, i nie wiem kiedy wrócę, cześć.-Powiedziałam na jednym oddechu i się rozłączyłam.
-Poluś zobacz jaka piękna.-powiedziała mam pokazując bransoletkę z bursztynem,
-Tak jest przepiękna.-przytaknęłam.
-Co się stało? Wyglądasz jakbyś co najmniej ducha zobaczyła.
-Nie nic się nie stało, tylko strasznie podobają mi się te bransoletki i naszyjniki, a te pierścionki są cudowne.-powiedziałam na odczepnego. Pani sprzedawczyni uśmiechnęła się do mnie i podała mi jedną z bransoletek i powiedziała gdy mama odeszła:
-Jesteś śliczną dziewczyną, i nie warto się smucić, ciesz się chwilą ma droga, bo nie wiesz co się może wydarzyć.to ode mnie mały prezent dla Ciebie, mam nadzieję, że przyniesie Ci ona szczęście.
-Dziękuję.-powiedziałam ze łzami i odeszłam. Pokazałam mamie ją, a następnie założyłam.
-Ta pani ma rację-pomyślałam. Próbowałam zapomnieć o nim, o tym wszystkim, zostawić to wszystko w tyle, nie chce by wspomnienia mnie dogoniły.
Resztę południa minęło bez niespodzianek, za to zakupowo, zwiedzanie zmieniło się w kupowanie ubrań, łażeniem po sklepach, przymierzaniem, a oglądanie zabytków odłożyliśmy na inny dzień.
Gdy wróciliśmy od razu wpadłam na Damiana, który przypominał o zachodzie słońca, widać było, że jest szczęśliwy, czy moja osoba tak na niego działa?
Po kolacji, i przebraniu się w leginsy, bo zrobiło się nieco chłodno. Damian już czekał przed hotelem. Idąc zapanowała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał.
-Polu, czy pozwolisz mi spędzać ze sobą czas? Mi wystarczy Twoja obecność. -Spojrzałam się na niego, nie wiedząc co powiedzieć.
-Odpowiedz, proszę..
-Dobrze, nie widzę nic przeciwko, bardzo lubię Cię, i jesteś moim jedynym przyjacielem.
-Dziękuje! Jesteś wspaniała, czy mogę Cię przytulić?
-Tak..-Przytulił mnie, drżał, w jego oczach były iskierki nadziei i szczęścia. Usiedliśmy blisko morza, na wprost zachodzącego słońca, cudowny widok, zawsze o tym marzyłam, marzyłam by wtulić się w ukochaną osobę i patrzeć na znikające słońce za horyzontem, i spacerować wzdłuż plaży. Spojrzałam się na Damiana, który mnie objął i obserwował słońce z zachwytem,
-Nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy! Jest Ci może zimno, albo chciałabyś może coś?
-Nie spokojnie, jest wszystko dobrze, nic mi nie trzeba.
-Chce o Ciebie dbać i być zawsze przy Tobie. Zrobię dla Ciebie wszystko, chciałbym tylko byś mnie pokochała.-Po raz drugi nie wiedziałam co powiedzieć, zrobić, czułam się strasznie podle, że w jakiś sposób ranię Damiana, a nie mogę pozwolić na to, bo nie chce by ktoś przeze mnie cierpiał. Może uda mi się odkochać, i zakochać ponownie, ale nie teraz nie potrafię tak. Zbyt szybko, zbyt trudno.
-Jesteś wspaniały! uwielbiam Cię, ale nie jestem teraz w stanie mówić o uczuciach, nie potrafię tak szybko zapomnieć,
-Rozumiem, dlatego nie pospieszam, dam Ci czas, tylko boję się, że mi uciekniesz, że powiesz, że jednak nie.
-Ja  nic nie obiecuje Damian, ja nie obiecywałam, że cokolwiek będzie.
-Wiem, dlatego tym bardziej się boje,że nie jestem na tyle dobry by być z Tobą, może za mało się staram, powiedz co mogę zrobić?
-Ja niczego nie oczekuje, robisz wystarczająco dużo.
-Tylko proszę o jedno.
-Tak?
-Bądź zawsze ze mną szczera.
-Oczywiście, a Ty ze mną.
-Dziękuje.-powiedział, i przytulił się. Atmosfera była napięta, ale zmieniliśmy temat i było o niebo lepiej, spacerując po plaży, zaczęliśmy się wygłupiać, i ganiać.
-Zaraz Cię złapie i załaskotam!-krzyknął
-Śnisz, prędzej ja Ciebie.-zaśmiałam się, gdy mnie złapał upadliśmy na piasek śmiejąc się i tarzając w piasku. Spędziliśmy ze sobą cały wieczór, około dwudziestej drugiej odprowadził mnie do pokoju, pocałowałam go w policzek i weszłam do swojego pokoju, wychodząc na balkon, zobaczyłam rodziców na sąsiednim balkonie, siedzieli i wpatrywali się w morze.
-Jestem jakby co.-powiedziałam, uśmiechnęłam się, opowiedziałam w skrócie rodzicom jak było, i poszłam wziąć długą kąpiel.
Po wyjściu z wanny udałam się do łóżka, na telefonie miałam wiadomość od Damiana
-"Kochanie życzę Ci kolorowych snów, i do zobaczenia Księżniczko;* ~<3"
Kochanie? Księżniczko? Nie mogłam pojąć jak daleko to doszło, odpisałam "Dobranoc" i schowałam się pod kołdrę, mając nadzieję, że wszelkie problemy znikną.
A może powinnam dać mu szansę, w końcu On mnie kocha, a nie wolno igrać z miłością, ale czy to nie będzie oszustwo? Lecz z drugiej strony dać komuś szczęście samą obecnością. Może warto spróbować, a może nie, nie chce by cierpiał.
~Następnego Dnia~
Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy, zwlekłam się z łóżka, naszykowałam się na spotkanie z Damianem,z którym mam spędzić cały dzisiejszy dzień, może i nawet tydzień, jeszcze tyle tu będę. Nie wiem czy się cieszę, ale nudzić się nie będę.
-Gotowa?-usłyszałam gdy otworzyłam drzwi.
-Tak-zabrałam torebkę i wyszliśmy, najpierw poszliśmy na śniadanie, a później na oglądanie straganów z pamiątkami, i lody.
Dzień mijał cudownie, ciągłe śmianie, wygłupianie, kupowanie kolejnych bransoletek, pocztówek, i wszystkiego innego, na pobliskiej ławce wypisaliśmy pocztówki i wysłaliśmy do naszych przyjaciół, bawiliśmy się wspaniale. Zapominałam o wszelkich smutkach, czułam że muszę się odwdzięczyć, za miłość jaką mnie obdarowuje, wiem że nie oczekuje niczego w zamian, lecz oczekuje czegoś, czego nie mogę mu w pełni darować, mej miłości, kocham go jak przyjaciela, nie jak chłopaka, moje serce jest oddane komu innemu..
Ciągle rozmawialiśmy, coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że on mnie kocha ponad wszystko. Nie wiem kiedy nastał ten moment, kiedy pozwoliłam, aż na takie zbliżenie.
~~~~~~~~
Kolejne dni mijały podobnie, raz byłam z rodzicami, a raz z Damianem, wieczorami wspólne zachody słońca, Damian zbliżył się jeszcze bardziej, dbał o mnie w każdej chwili, stawiał mnie nad wszystkich, jakbym była z porcelany, bał się, że może mnie zranić, że zaraz mogę  się stłuc na milion drobnych kawałków, że jestem taka drobna i krucha, zraniona. A ja czułam, że jego mogę zranić, i przestanie wierzyć w miłość, nie mogę tego zrobić, nie mogę go skrzywdzić. Może w końcu go pokocham, i obdarzę uczuciem na jakie zasługuje. Gdyby zakochał się w kimś innym , Paulinie albo Oli, byłoby łatwiej, One przyjęłyby Go od razu. Ostatnio lecą na wszystko co się rusza, niestety.
Moje myśli nie odpływały nigdzie indziej, lecz bawiłam się cudownie w jego towarzystwie, czułam się jak księżniczka, tak jak i Kuba mnie traktował. Może wtedy odkocham się w Kubie, jeśli będę w pełni oddana jemu.
Damian już nie krył słów, ciągle powtarzał, że mnie kocha, nawet odważył się i mnie pocałował, później coraz  częściej, nie odpychałam go, lecz nie czułam nic, kompletnie pustkę, wręcz coraz bardziej oddalałam się od niego, z dnia na dzień, mnie miałam ochoty się z nim widzieć, ale byłam pewna, że choćbym miała się zmuszać, nie sprawię mu przykrości, i nie pozwolę by dogoniły mnie wspomnienia.
-Jutro Poluś wyjeżdżasz, ja jeszcze będę dwa dni.
-Szybko minie, zobaczysz.
-Obyś miała rację.-powiedział i mnie pocałował.
Wieczorem wybraliśmy się na imprezę na plaży, była zorganizowana przez hotel. Świetna muzyka, ciągle tańczyłam,byłam w swoim świecie. Damian szczęśliwy, wirował na parkiecie razem ze mną, nie opuszczał mnie na krok, nie pozwolił nikomu się do mnie zbliżyć.
Mój wyjazd się nieco przedłużył, mieliśmy być z rodzicami tylko tydzień, a jesteśmy już dziewięć dni, za tydzień Marek ma ślub, pomimo, że mam zaproszenie z osobą towarzyszącą, nie zaproszę Damiana, nie mogę, a może po prostu nie chce. Trudno mi jest myśleć racjonalnie. Cieszę się, że z samego rana wyruszamy, będę mogła w końcu zobaczyć małego, i będę w swoim własnym pokoju, łóżku, zobaczę przyjaciół, i będę mogła zacząć przygotowania do brata wesela.
Po północy byłam w pokoju, nie mogłam spać, po dłuższych męczarniach bezustannego leżenia, zaczęłam się pakować,zbierać swoje rzeczy walające się po pokoju, w łazience, aż po godzinie byłam całkowicie spakowana, jedynie ciuchy zostawione na rano, i parę kosmetyków zostało na wierzchu. Napiłam się wody truskawkowej i położyłam się zmęczona spać, może teraz uda mi się usnąć, jest już coś po trzeciej.
Rano obudzili mnie rodzice, z tego wszystkiego zapomniałam zamknąć pokoju, tata zabrał moje torby i zaniósł do samochodu, a ja przebrałam się  poszłam za rodzicami. Nawet nie pożegnałam się z Damianem, rodzice chcieli po drodze jeszcze wjechać do paru miejsc.







Hej:D
Tak więc w końcu mi się udało, zmotywowaliście mnie, Dziękuje!<3
Nie było łatwo, ale mam nadzieję, że spodoba się Wam. :)
Jest ciężko, coraz bardziej z bagna wchodzę w większe bagno, i nie daję sobie rady z niektórymi sprawami. W moim życiu ostatnio często goszczą łzy, nie wiedziałam, że miłość aż tak rani, a może wiedziałam, już sama nie wiem.
Życzę Wam Miłego Weekendu:*
Do usłyszenia Kochani!<3
Dziękuje, że jesteście, oraz że jesteście cierpliwi i wytrwali, jestem przeogromnie szczęśliwa, że jesteście przy mnie cały czas <3
Buziaki^^
Ola:*

sobota, 6 września 2014

Witajcie Kochani;* Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału, ale mam zastój bo nie mam weny, i kompletnie stoję w miejscu po paru zdaniach. I nie wiem co teraz;D Mam nadzieję że moja wyobraźnia, niedługo powróci i będę mogła coś napisać;D Wybaczcie, postaram się szybko skończy i wstawić, do usłyszenia niebawem, Miłego dnia;*
Ola;*

niedziela, 24 sierpnia 2014

Kolega Brata cz. 61

Po kilku minutach byłam domu. Podziękowałam Damianowi, który po chwili odjechał. Czułam,że robię coś nie tak,że Damian na dużo sobie pozwala.. czułe słówka, częste przytulanie.. Czy na tym ma polegać przyjaźń? Czy przyjaźń damsko-męska tak w ogóle istnieje? coraz bardziej tego nie rozumiem.
-O Poluś! Jak dobrze, że jesteś!
-Stało się coś?
-Zostałaś ciocią!
-Paulina urodziła?
-Tak, śliczny i zdrowy chłopiec, o imieniu Gabryś.
Byłam wniebowzięta! Zobaczyłam zdjęcia małego, jest taki prześliczny. Marek szczęśliwy, miałam przez moment okazje z nim porozmawiać, tata zachwycony wnuka, nie mógł się doczekać kiedy go zobaczy.
Cały dzień minął nam na zachwycaniu się malutkim szkrabem.Nie było nawet momentu gdzie moje myśli skierowałyby się na, któregoś z chłopaków. Wieczorem do mojego pokoju przyszła mama z dwoma kubkami gorącej czekolady, usiadła koło mnie i podała mi kubek.
-Polu, powiesz mi o co chodzi? Widzę, że jest coś nie tak. To przez Kubę, prawda?
-Tak.
Spojrzałam się na mamę, w której dostrzegłam zmartwienie. Opowiedziałam jej wszystko, dosłownie wszystko co leżało mi na sercu, i o Kubie i o Damianie, słuchała uważnie, z moich oczy płynęły krople łez, ale mówiłam dalej. Potrzebowałam z kimś pogadać, z mamą zawsze mogłam, potrzebuje jej.
-Kochanie, martwię się o Ciebie razem z tatą, teraz znam powód, a raczej powody. Nie wiadomo jak to jest z Kubą, nie spodziewałam się tego po nim, ale uważam, że powinnaś dać sobie trochę czasu i dać możliwość kubie zrehabilitowania się, choćby wyjaśnienia sytuacji, wtedy się przekonasz jak to jest z jego uczuciami, teraz zaczynają się wakacje, z tego co wiem Marek ma Cię gdzieś zabrać, więc jutro po szkole zabieram Cię na zakupy, tak na poprawę humoru,m a teraz połóż się spać i nie myśl o tym Skarbie. A co do Damiana, to musisz mu powiedzieć na czym polega Wasza znajomość, i nie pozwolić mu na takie zbliżenie, bo chłopak się zakocha, o ile już tego nie zrobił. Dobranoc Poluś.
-Dziękuje mamo.-powiedziałam i przytuliłam się. Zrobiłam tak jak mama powiedziała, chwile przemyślałam jej słowa, i poszłam spać.
Wstałam wcześnie naszykowałam się i zabrałam potrzebne rzeczy, jak co ranka zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły.
W szkole połowę lekcji nam przepadło z powodu zamieszania z zakończeniem roku szkolnego,z Olą wybrałyśmy się na shake'a czekoladowego do pobliskiej budki z lodami. Zadzwoniłam do mamy i powiadomiłam ją, że już może przyjechać po mnie.
-Co będziesz robić dzisiaj?-zapytała przyjaciółka.
-Teraz z mamą na zakupy, a później nie wiem, a Ty?
-Nie mam pojęcia, pewnie będę się nudzić, ale mama coś mówiła, że na działkę pójdziemy i rodzinka przyjedzie na grilla.
-To super.
-No nawet.-uśmiechnęła się, chwile jeszcze pogadałyśmy, i pożegnałyśmy się. Mama przyjechała i pojechałyśmy na miasto, Chodziłyśmy po wielu sklepach, co chwile miałyśmy coraz więcej toreb z zakupami, dużo kupiłyśmy ubranek dla Gabrysia, dla mnie nowy kostium kąpielowy, buty, spodnie, bluzki, i wszystko inne walało się w torbach.
-Nieźle zaszalałyśmy.-powiedziałam do mamy.
-Raz na jakiś czas nie zaszkodzi.-zaśmiała się i poszłyśmy do kolejnego sklepu.
Z daleka dostrzegłam Kubę, szedł jakiś przygnębiony. Zobaczyłam po chwili witającą się z nim Julię, pocałowała go policzek, a on uściskał najpierw ją a potem małego. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Otrząsnęłam się, mama  zauważyła moje zachowanie, spojrzała się w miejsce gdzie ja spoglądałam i zobaczyła widok, który i ja zobaczyłam, pomimo wielu toreb, przytuliła mnie, i odciągnęła od szyby. Chodziłyśmy dalej po sklepach, ale już z mniejszym entuzjazmem, i chęcią. Gdy skończyłyśmy zakupowy szał, udałyśmy się załadowane po cały bagażnik do domu, zahaczając jeszcze o Tesco. Chodziłyśmy między regałami w poszukiwaniu produktów, które trzeba koniecznie kupić. W regale ze słodyczami spotkałam nie kogo innego jak Damiana, który w szkole dzisiaj nie był, przynajmniej go nie widziałam z Olą.
-Cześć Poluś!
-Cześć Damian.
-Co tam Moja Księżniczka powie?
-Damian musimy koniecznie porozmawiać.
-Mów dalej, o co chodzi.
-Tutaj?
-Tak!
-No więc, wiesz, że Kocham Kubę?
-Tak wiem.
-To dobrze, bo nie chce dawać jakiś znaków, czy choćby nadziei, i po prostu  głupio się czuje jak mówisz mi to wszystko.
-Ale nic nie poradzę, że Cię kocham, i chce być przy Tobie, nie oczekuje niczego, tylko pozwól mi być przy Tobie.
-Damian..przepraszam..-to co usłyszałam zbiło mnie całkowicie, chciałam z stamtąd zniknąć.-Nie wiem co powiedzieć, nie chce Cię zranić, mogę zaoferować tylko to co do tej pory przyjaźń, nic więcej nie mogę ci obiecać.
-Nie jesteś na mnie zła?
-Nie, nie jestem, a teraz wybacz ale muszę iść, mama na mnie czeka, odwróciłam się i poszłam do mamy, która rozmawiała z jakąś panią,. Po chwili byłyśmy już przy kasie, zdecydowanie ten dzień nie należy do najlepszych,a raczej jest na liście najgorszych. Zabrałyśmy zakupy i pojechałyśmy w końcu do domu, do mojego azylu.
Po rozpakowaniu samochodu, zabrałam swoje rzeczy i zaniosłam do pokoju gdzie je pochowałam. Postanowiłam wziąć kąpiel, jak pomyślałam tak też zrobiłam. Rozrobiłam pianę i położyłam się w wannie. Nie mogę sobie zdać sprawy z tego co dzisiaj usłyszałam i zobaczyłam.. On mnie kocha, chyba nie ten co trzeba, tego którego ja kocham, nie ma, i pytanie czy kiedyś będzie, zaczynają się wakacje, a mieliśmy tyle wspólnych planów, morze, wypady rowerowe, wycieczki, kino, spacery, wspólne noce, oglądanie filmów i wiele innych, wszystko uciekło, znikło za jednym dotknięciem różdżki, nie wiem jak długo tak pociągnę, boli mnie serce i dusza, kolejne pytanie jak boli dusza? czy może ona boleć?, jest to wszystko niemożliwie nie pojęte, wiele paradoksów, wiele pytań retorycznych, wiele sprzeczności w uczuciach, nienawiść, miłość, mieszanka wybuchowa i do tego zazdrość, ale bycie zazdrosnym o kogoś kogo już nie ma, jest czymś nieopanowanie cholernym uczuciem, Czuje, że Kuba chce wrócić do Julii, ze mną już dał sobie spokój, od tamtego wydarzenia z moim bratem ani razu się nie odezwał, nic kompletnie nic, pustka, którą nie umiem ukryć, nie mogę niczym jej zakleić, choć wiem że z czasem mi przejdzie ,troszeczkę, nie do końca, bo tak się nie da, nie da się zapomnieć osoby, którą się kocha ponad życie, nie tą która jest dla Ciebie ważniejsza, od samego siebie. Z czasem to uczucie może stanie się mniejsze, może już nie będę tak na niego reagować, ale te jego oczy, jego sylwetka, ramiona w których czułam się bezpieczna, których tak bardzo mi brakuj, brakuje mi przytulenia i pocałunków jego delikatnych i czułych ust. Brakuje mi jego.
-Pola do cholery opanuj się!-wypowiedziała zła na siebie, Za to co sama czuje się karce, nie daje rady z mylą, że mogę już nie przytulić się do niego. Kolejna łza spłynęła po moim policzku, Woda robiła się coraz zimniejsza, ciało moje drżało od zimna, a ja nie miałam siły by się ruszyć, nie mogłam opanować swoich uczuć, emocji, wszystko się we mnie gotuje, burzy się, i czeka aż ktoś otworzy by wybuchnąć, i czuje, że to byłaby eksplozja wszech czasów.  Za niecałe trzy tygodnie mój brat bierze ślub, podejrzewam, że pójdę sama, pomimo faktu, że Kuba i tak będzie, tyle, że nie ze mną, może z Julią, może sam, a może jeszcze z kimś innym. Jak ja lubię się dołować.
-Pola! stało się coś? co tak długo!
-Wszystko w porządku, już wychodzę.-powiedziałam.
Po chwili była już w pokoju, ubrana, ogarnięta, bez żadnego śladu po łzach, zeszłam na dół na kolacje, wieczór spędziłam z rodzicami, nawet na chwilę wpadł Marek i ucieszony opowiadał o małym członku rodziny, i o dzielniej Paulinie, z której był mega dumny. Co chwile zerkał na mnie, aż w końcu powiedział:
-Poluś, wiem że obiecałem, że na początku wakacji wyjedziemy, ale trochę się zmieniło, jak widzisz Paulina urodziła, i jest za mały, żebym mógł go zabrać, ale jeśli się zgodzisz to pojedziesz sama, albo z rodzicami.
-Marku nie przejmuj się mną, teraz Gabryś jest najważniejszy, ja to w zupełności rozumiem, jeszcze niebawem ślub, więc się nie martw mną, ja sobie dam rade, mogę siedzieć w domu, chociaż będę widywać małego.
-Pojechać i tak pojedziesz, tylko myślę, że lepiej będzie jak pojedziesz z rodzicami, bo samej to bałbym się Ciebie puścić, zaraz dziesięciu by za Tobą latało.-zaśmiał się brat.
-Dobrze, mi pasuje.-uśmiechnęłam się, a rodzice powiedzieli, że jedziemy nad morze, ucieszyłam się nieziemsko. Marek posiedział jeszcze chwile i pojechał do siebie, odpocząć, ja też poszłam do pokoju się położyć, cieszyłam się na prawdę mocno, zawsze marzyłam by jechać nad morze, a teraz to na wyciągnięcie ręki.
~~trzy dni później~~
-No to mamy zakończenie roku.-powiedziałam do mojej przyjaciółki.
-Ojj tak, w końcu, będziemy się często widywać?
-Oczywista oczywistość.-uśmiechnęłam się i przytuliłam Ole.
po apelu, dostrzegłam Damiana, z którym nie gadałam ostatnio w ogóle, przyszedł do mnie po chwili.
-Cześć Polu, przepraszam, że się nie odzywałem, ale nie miałem jak, parę problemów rodzinnych.
-Coś się stało?
-Nie, już wszystko w porządku.Rodzice się ciągle czepiają, że gram i że pale.
-Co o palenia mają racje! i do grania nawet też, nie ma co przesadzać.-Przytuliłam go, widząc jego smutek w oczach.
Po całej uroczystości, i p pożegnaniu się ze wszystkimi poszłam z Olą, Damianem i jedną dziewczyną z naszej paczki na pizze, Damian ze względu na to, że pełnoletni kupił nam po piwie jabłkowym, naszym ulubionym, a sam zamówił fantę, obiecał, że nas później porozwozi do domów.Bawiłam się dobrze, nie myślałam o niczym  innym jak o tym, że za parę godzin wyjeżdżam nad morze, tylko wrócę do domu, dokończę pakowanie i wieczorem wyjeżdżamy by w nocy dojechać do Hotelu i od samego rana iść na plaże. Moi przyjaciele zawzięcie rozmawiali , a ja myślałam, słuchałam i tak na zmianę. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dochodzący z mojej torebki był to mój telefon.
-Tak mamuś?
-Kiedy będziesz?
-Niedługo, a dlaczego?
-Bo chcemy jeszcze jechać do Gabrysia przed wyjazdem, chcesz jechać?
-Pewnie!
-To zaraz po Ciebie podjedziemy. Gdzie jesteś?
-Na Kaliskiej w pizzerii.
-Dobrze, za dziesięć minut jesteśmy, dam Ci znać.
-Dorze, pa.
-Zaraz będę jechać, bo rodzice chcą jechać do maluszka, jeszcze go nie widzieliśmy, dzisiaj dopiero można wchodzić.
-Ojj no szkoda, kiedy znowu się zobaczymy w takim gronie?
-Jak wrócimy z wakacji.-powiedziała.
-Zgadamy się! zawsze mamy skype.-uśmiechnęłam się,
-I telefony.-powiedziała Wiki.
-Damy radę.
Dostałam sms's od mamy, że już są, pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do rodziców. Do szpitala nie jest daleko, więc dojechaliśmy bardzo szybko, od razu znaleźliśmy się na oddziale ginekologcznym i zobaczyliśmy małego. Cudowne dziecko, strasznie podobne do mojego brata, parę detali ma po Paulinie, a tak wykapany Tatuś. Przeuroczy i przesłodki. Zachwycaliśmy się nim z dobrą godzinę, po tym czasie pożegnaliśmy się z bratem i Pauliną, po czym wróciliśmy do domu by skończyć pakowanie, rodzice byli zadowoleni z mojego świadectwa, a było dobre nawet bardzo dobre. Byłam z siebie dumna, bardzo dumna. Przestałam się zamartwiać wszystkim tym na co nie mam wpływu, nie mam ochoty płakać kolejny raz, Kuba chyba już sobie całkowicie odpuścił, może dobrze. Jeżeli to go ma uszczęśliwić to się cieszę jego szczęściem, on jest ważniejszy niż ja. I jego szczęście jest dla mnie ważniejsze od mojego.
-Pola jesteś gotowa?
-Tak, już idę.- Spakowałam ostatnią parę spodenek, i książkę. Zabrałam okulary i torebkę, i torbę , a potem zeszłam do rodziców, oni czekali już przy drzwiach. Po kilku minutach już jechaliśmy.
~~3 godziny później~~
Nawet nie wiem kiedy usnęłam, obudziłam się dość zdezorientowana, tata akurat gdzieś zbaczał z trasy, za zakrętu ujrzałam McDonalda, poczułam się głodna,
-O kochanie dobrze, że już nie śpisz, idziemy coś zjeść, jeszcze ponad godzinkę i będziemy na miejscu.
Zamówiliśmy jedzenie i poszłam się ogarnąć do łazienki, oczy miałam zaspane, włosy potargane, po chwili wyglądałam jak człowiek, gdy wróciłam czekało już na mnie zamówienie, pochłonęłam je bardzo szybko, powiedziałabym nawet, że za szybko.
Po kolejnej godzinie byliśmy na miejscu, było kilka minut po północy, w recepcji przywitano nas bardzo uprzejmie, zaprowadzono do pokoi i zaproponowano kolacje. Ale odmówiliśmy, Przytulny hotel, okazało się że rodzice znają managerów tego hotelu, i mieliśmy sporo upustów. Dostałam pokój z widokiem na morze, tuż obok pokoju rodziców, byłam szczęśliwa, że mogę być tutaj, tylko brakuje mi ukochanej osoby przy mnie.






Hejj:)
Przepraszam, po raz kolejny. Ale musicie mi wybaczyć i zrozumieć. Całe wakacje pracowałam od rana do popołudnia późnego, wracałam byłam zmęczona, albo gdzieś jechałam, wesele brata, problemy, i do tego jestem od miesiąca Singielką,, staram się po dwóch latach wrócić do codzienności, a do tego mój były, dopiero sobie uświadomił jak bardzo mnie kocha. Ale to długa historia:) bardzo długa.. nie chce się jakoś usprawiedliwiać:)  i myślę że dlatego Pola ma problemy miłosne:) jestem okrutna wiem, ale wstrzymam Was w niepewności:D
Za tydzień szkoła, a ja jeszcze nie odpoczęłam, ale nie żałuje że wstawałam o 4 rano i jechałam rowerem 8 km by zarobić:D mogę sobie sama kupić co chce, i nie naciągać rodziców, wspaniałe uczucie <3 mieć własne pieniądze i być niezależnym^^ Jestem z siebie dumnaaaa;D
Więc jeszcze raz najmocniej Was przepraszam i postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział.
Buziaki:**
Ola <3
Jak Wam minęły kochani Wakacje?^^ jeśli posiadacie swoje blogi to chętnie poczytam w wolnej chwili ;D Pozdrawiam;] <3