wtorek, 24 grudnia 2013

Świętecznie!

Miśki Kochane:**!
Życzę Wam Wesołych Świąt, dużoooo prezentów, spełnienia najskrytszych marzeń , przedewszystkim szczęścia, oraz udanego Sylwestra, oby rok 2014  był lepszy od tego <3
Dziękuję Wam i jestem w trakcie obmyślania dalszych losów Kuby i Poli. Do usłyszenia niebawem:*
Kontakt ze mną za pomocą GG-32333285 buziaki:**

niedziela, 3 listopada 2013

Zapach morza

               Pociąg wlókł się niemiłosiernie! Dojeżdżałam. W powietrzu czuć już było morze! Nareszcie wakacje, kolejne wakacje u Cioci Heli. Mama jak zwykle postawiła na swoim:                                                                                                                                                           
-Jedź odpoczniesz, wzmocnisz się ,nie przyjmowała sprzeciwu. -Ciocia Hela to tak naprawdę znajoma mamy z czasów studenckich, była samotną kobietą, oprócz kota Romero, mamy i mnie, nie miała nikogo, mieszkała w starym domku na obrzeżach miasta tuż nad samym morzem, mam tu zawsze do swojej dyspozycji pokoi na stryszku, z okna rozciągał się przepiękny widok na okolice. Już stacja! Teraz tylko złapać taksówkę i już będę w objęciach cioci. Spojrzałam w bok! Nie to nie możliwe? znajoma twarz nasze oczy się spotkały na moment, na małą chwilkę, szybko odwróciłam głowę . Jedna myśl uciekać! Dotarłam. Ciocia przywitała mnie gorąco.                                                                                                                                                -Kochanie  jak Ty wyrosłaś, jesteś taka piękna, ale schudłaś! -Na stole istna uczta jak zwykle odkąd pamiętam ciocia będzie mnie faszerować różnymi specjałami.                                                                      
  -Teraz zjedz i idź się rozpakuj ja pójdę do Bożenki bo jest chora.- Bożenka to cioci sąsiadka , jej dzieci rozjechały się po świecie na wakacje przyjeżdżał tylko wnuk Mikołaj, był ode mnie parę lat starszy, od dzieciństwa opiekował się mną, mówił że jestem jego młodszą siostrzyczką, wspólne zabawy, i przebywanie ze sobą, byliśmy bardzo zżyci, na co dzień  w roku szkolnym nie było tyle czasu, On miał swoich kolegów, piłkę i inne pasje , ale wakacje były nasze.  Dopiero tu mogliśmy poszaleć, na wydmach w zaroślach mieliśmy swoje tajne miejsce z którego nie było nas widać. Wieczorami przy latarce czytaliśmy horrory, strasząc się nawzajem. A teraz? widziałam  stał na peronie, udałam, że  go nie poznałam. W poprzednie wakacje coś się zmieniło, stał się jakiś inny, zamyślony, patrzył na mnie  w inny sposób, rozmawiał tak poważnie, czepiał się, miał pretensje,  że za długo rozmawiam ze znajomymi, że czytam samotnie książki, jego zdaniem głupie romansidła, no i stało się kłótnia jedna, druga, nie mogliśmy na siebie patrzeć , a pomimo to tęskniłam za nim. Dotarłam do pokoju, szafa, łóżko i toaletka całe moje szczęście. Wszystko pachniało świeżością, witraż rzucał kolorową tęczę na ścianę, było pięknie i ten szum za oknem... Poczułam na sobie wzrok taki intensywny, niespokojny.                    
-Cześć Majka!- To Majka było takie, miękkie, ciepłe, głos mu drżał. Odwróciłam się do tyłu, w oknie na przeciwko stał Mikołaj, stał i czekał na mój ruch.                                                                                                     
   -Cześć.-odparłam sucho.                                                                                                                                                                       -Wyjechałem po Ciebie, ale chyba mnie nie widziałaś.                                                                                  
 -Chyba nie.-Chciałam zejść na dół.                                                                                                                                                      -Zmieniłaś się, jesteś taka,taka...                                                                                                                                                 
  -Jaka?- spytałam.                                                                                                                                                                
  -Taka dorosła, chyba urosłaś?- odparł, na szczęście babcia coś potrzebowała od niego pożegnał się....czułam się dziwnie, stał się jeszcze bardziej dorosły, jego bujne czarne loki, śniada cera i mięsiste usta robiły wrażenie, a oczy, oczy były jak rozpalone węgliki, musi być ode mnie co najmniej głowę wyższy.                                                                                                                                                                                 
  -Uff.-Zrobiło mi się gorąco to chyba ze zmęczenia, całe osiem godzin, w zatłoczonym korytarzu pociągu, ciekawe czy Mikołaj ma dziewczynę?                                                                                                                               Wieczór był uroczy, ciepło, świerszcze, rechot żab jak w raju! Jestem szczęśliwa, nie było źle, świadectwo nie najgorsze, rodzice starali się jak mogli, mam przyjaciół co można chcieć mając zaledwie siedemnaście lat. Teraz tylko wydmy i pierwszy zachód słońca, spacerowałam po plaży, piasek był ciepły, taki przyjemny, woda za to była zimna i niespokojna. Jak tu zarosło, ledwo odnalazłam ścieżkę prowadzącą do kłody na której zawsze siedziałam z ....Mikołajem.  Zauważyłam, że ktoś na niej siedział.                               -Wiedziałem, że przyjdziesz!- usłyszałam.-Nie mogłem się doczekać!  Nadal się na mnie gniewasz? Dzwoniłem, chciałem przeprosić, pogadać nie odbierałaś. Czy kiedyś mi wybaczysz, zapomnisz? Byłem głupim szczeniakiem, zazdrosnym, nie miałem prawa. Przepraszam.. -Stałam jak wryta, miałam ochotę uciec, zapaść się pod ziemię. Zauważył moje zmieszanie chwycił mnie lekko za rękę.                    -Usiądź proszę, porozmawiajmy jeśli tylko chcesz, możemy nawet pomilczeć, ale zostań.-Posłusznie usiadłam, czułam jego wzrok. Opowiadał, jego ciepły i miły głos sprawiał, że wszystko co złe odchodziło w zapomnienie, miałam ochotę się przytulić,  nic więcej nie potrzebowałam. Tylko tyle i aż tyle. Chciał nadrobić cały rok, pytał, słuchał. Nie zauważaliśmy, kiedy słońce zaszło, przez co zrobiło się chłodno Mikołaj otulił mnie swoją bluzą, przysunął się, objął ramieniem.                                                                                        -Wiesz Majka ja bardzo tęskniłem za Tobą, oddałbym wszystko by było jak dawniej, za te wakacje razem, czekałem na nie, czekałem na Ciebie. -Mówił cicho, jakby nie chciał mnie spłoszyć, tej chwili.    -Chodź wracamy do domu, zmarzłaś, nadal trzymał mnie za rękę, nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie czułam się bezpiecznie.  Nie słyszałam co do mnie mówił, było mi tak dobrze,  nie chciałam by się to skończyło.  Przy drzwiach musnął moje czoło.                                                                         
  -Dobranoc, śpij słodko!                                                                                                                                          
Nie wiem kiedy znalazłam się w łóżku, rano myślałam, że to był tylko sen, jednak na krześle leżała Mikołaja bluza, złapałam ją i  przytuliłam się mocno, pachniała nim, tak przyjemnie.  Usłyszałam śmiech, w oknie stał Mikołaj.                                                                                                                                   
-Zaraz tam u Ciebie będę. Uśmiechnął się, i po chwili zjawił się w moim pokoju. Przytulił mnie tak mocno i serdecznie. Drżałam ze wzruszenia.                                                                                                        
-Majeczko, ja tylko o tym marzyłem, chcę byś była ze mną, byś była moja na zawsze, Kocham Cię!-całował moje usta, to wszystko chyba jest snem pomyślałam, nadal nie wierzyłam w swoje szczęście.  Staliśmy tak dłuższą chwilę. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę czujemy coś do siebie, nie tylko przyjaźń i przywiązanie, a o wiele więcej,  w jego oczach ujrzałam tylko potwierdzenie tego co sama czułam. Byłam przerażona, a jednocześnie najszczęśliwsza na świecie.                                                         
 -Tak, Mikołaju ja też Cię kocham, zrozumiałam to już dawno, chcę być  z Tobą i dla Ciebie.                
Kiedy wakacje minęły? Nie wiem, zbyt szybko, zbyt krótkie, pełne miłości, przywiązania i zrozumienia bez słów. Wiem, że były najwspanialsze!                                                                                                        
 Trzeba było wrócić do codzienności, szkoły, obowiązków, ale w inny sposób patrząc wstecz i w przyszłość, byliśmy zaczarowani, patrzyliśmy przez różowe okulary, a w brzuchach czuliśmy motylki. Chwilo trwaj na wieki!
 




Witajcie:)! Tak oto przedstawiam Wam krótką historię:) Co sądzicie? :)
Przepraszam Was, za wszystko ale nie mam kompletnie czsu na nic, smutno mi z tego powodu.
Wybaczcie mi!
Pozdrawiam i piszcie:) jak coś możecie mnie znaleźć na GG:)
Buziaki:*
Ola:)
Z dedykacją dla mojego Mikołaja:*



sobota, 28 września 2013

Kolega Brata cz. 54

-No już dobrze, odpoczywaj. I przepraszam za wczoraj, że nie spędziliśmy tego dnia razem.
-Nic się nie stało Kubuś.
Uśmiechnął się i mnie przytulił,
Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. Mijała godzina na godzinę, pogoda coraz bardziej się psuła. Nie chciałam by to wszystko się zmieniło nigdy! Jest dobrze tak jak jest, co z tego, że boje się, że nie wiem co z tego wszystkiego wyjdzie, jaka będzie nasza przyłość, czy razem? czy osobno? tak na prawdę nikt tego nie wie. Z czasem się przekonamy, i zobaczymy czy przetrwa nasz związek, nic jednak nie zmieni faktu, że czuję się bezpieczna, i kochana. Każdy w końcu chce mieć osobę, która będzie ją kochać, i którą my będziemy kochać, naszą drugą połówkę, zdałam sobie sprawę, że nigdy nic nie wiadomo, wszystko może ulec zmianie w jednej minucie, tylko nie teraz, nie wtej, najlepiej nigdy.
-Kochanie! o czym tak myślisz?-otrząsnęłam się i spojrzałam na leżącego Kube.
-O nas, w sumie to o wszystkim, nie umiem określić jedej rzeczy.-Uśmiechnęłam się i zerknęłam po raz kolejny za okno.-A Ty?
-O...o o tym co do tej pory się działo, o tych wszystkich przeciwnościach, ale i wspaniałych chwilach spędzonych razem.
-Popatrz, przez tak króki czas się tyle stało.
-Trochę tego było.
Pocałował mnie w czoło i zaczął opowiadać o wizycie u babci.
-Mówie Ci jak ja się najadłem, co chwile babcia, a może coś jeszcze wnusi, zjedz to, zjedz tamto.
Śmiałam sie z opowieści Kuby, i słuchałam uważnie, próbowałam sobie to wszystko wyobrazić, rodzinę, stół, różdnorodne potrawy, dzieci biegające po pokoju. Psa szczekającego z podwórka, i kota grzejącego się przy kaloryferze. I przedewszystkim tą atmosfere rodzinną. Ahh jak ja tęsknie za takimi rodzinnymi posiadówkami do późnego wieczora, śmianie się w niebogłosy, wygłupianie z o wiele młodszym kuzynostwem. Kuba opowiadał to wszytsko z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Obiecuje, że Cię zabiorę do mojej rodziny na wieś!-powiedział Kuba.
-Dobrze, będzie mi miło.-uśmiechnęłam się i miałam zamiar wstać z łóżka. Lecz Kuba mi to uniemożliwił.
-Co Ty robisz, hmm?
-Wstaje.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Nie ma takiej opcji.-powiedział.
-Dlaczego?
-Bo tak.-dopowiedział i mnie pocałował.
-Poluś Kochanie, jedziemy z tatą na miasto, wrócimy za godzinkę, góra dwie.-Powiedziała mama, krzycząc z dołu.
-Dobrze.-odkrzyknęłąm, i spojrzałam się na Kube.-Jak Ja Cię Kocham!
-Nawet nie wiesz jak Ja Ciebie Aniołku!
Tym razem ja pocałowałam Kube, całowanie przerodziło się w bardziej namiętny pocałunek, i jeszcze namiętniejszy.
-Jessteś taka piękna! I to jeszcze moja Piękna, tylko moja, na wyłączność, nie oddam Cię nikomu!
-Ja myślę!-powiedziałam i się zaśmiałam, a ten mnie zaczął łaskotać. Cieszyliśmy się sobą. Chciałam by było już tak ZAWSZE! NA ZAWSZE! Kochaliśmy się, było cudownie, cudownie jest mieć osobę, która jest dla Ciebie wszystkim, całym życiem. Twoim sensem. Nie potrafie opisać Mojego szczęścia, jest takie wspaniałe uczucie. Czuje sie jak w niebie, choć nie wiem jak tam jest, uśmiechnęłam się sama do siebie, i wtuliłam w tors Kuby, który z uśmiechem wypisanym na twarzy przytulił mnie i nie puszczał.



Witajcie Kochani! Tak wiem jesteście na mnie Mega źli! :( Wiem też że to tylko i wyłącznie moja wina, na Waszym miejscu też bym była, ale tyle sięd działo, początek roku a już tyle nauki....Ale nie będę się tłumaczyć, bo w końcu miałam weekendy, ale nie chciało mi się pisać z gorączką, uff znowu to robie. Ale muszę powiedzieć, że nie mam już pomysłu co dalej ma być w tym opowiadaniu, straciłam wene, nie mam pojecia, ale za to myślałam o czymś nowym, może nawet podobnym, mam już kilka pomysłów, i tak chciałam się zapytać co Wy na to. Może dlatego tak odkładałam na później pisanie tego rozdziału. Ale daliście mi niezłego kopniaka należało mi się! zdawałam sobie z tego, ale uwierzcie chciałabym zakończyć ten rozdział, i zaczą nowy. Z perspektywy czasu patrze, że to już długo, ale mam ogromny sentyment do tego, i kiedyś to wydrukuje, i zachowam, będę wracać w zimne wieczory i zanurzać się w nastoletnich wypocinach. Jestem szczęśliwa jak widze te wszystkie opinie, a przedewszystkim jak pisze opowiadania, na pewno na tym się nie skończy, postaram się jeszcze coś wymyślić, ale pomyście o czymś nowym, jeśli chcielibyście to napiszcie, wypowiedzcie się, bądź dajcie mi pomysł, cokolwiek, mogę nawet napisać co będzie za kilka lat u nich, bądź przeczekać ten czas braku weny na dalsze losy Kuby i Poli do którym się strasznie przywiązałam, pomóżcie mi podjąć decyzję. Ja dzisiejszy wieczó poświęce, na wymyśleniu czegoś nowego, i postaram się Wam w jak najszybszybym czasie, napisać, krótki prolog.
Dziękuje! Buziaki.:*
Ola.


niedziela, 1 września 2013

Kolega Brata cz 53

 Biegłam wzdłuż rzeczki piaskową drużką, mogłam podziwiać jak przyroda budzi się by zacząć nowy dzień.
Czułam się dziwnie, miałam ciągle wrażenie, że wydarzy się coś złego, coś co zmieni moje życie, coś co zmieni mnie bezpowrotnie. Nie lubiłam nigdy biegać, a dzisiaj miałam nieopanowaną ochotę, wyjść i biegać, moja kondycja nie jest zbyt dobra, przez co szybko się zmęczyłam, ale nie przestawałam biec, wręcz przeciwnie przyspieszyłam jeszcze bardziej, nie myśląc już o niczym i nikim, to była chwila dla mnie, i dla nikogo innego. Zatrzymałam się przy samotnym drzewie, usiadłam opierając się o jego  pień. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Większość już odleciała do ciepłych krajów, a te te szykują sobie miejsce, gdzie mogą przeżyć zimę. Dzień za dniem robi się coraz zimniejszy, otoczenie się zmienia, liście powoli wirują na wietrze i opadają na ziemię.
-Jak ja nie lubie Jesieni!-powiedziałam.-Zazwyczaj wtedy dopada mnie chandra. Spojrzałam na zegarek, na którym było dwadzieścia jeden po siódmej. Obserwowałam płynącą rzeczkę, w której pływało masę małych rybek, rzucając przy tym kamykami, i myśląc.....myśląc o tym wszystkim, ledwo zaczęła się jesień, a mnie już złapał dół, nie potrafię z niego wyjść, nie dam rady sama, potrzebuje Kuby, tu i teraz.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego.
Sygnał za sygnałem....cisza. Uświadamiając sobie, że jeszcze śpi, rozłączyłam się i wstałam,wyłączyłam telefon,schowałam do kieszeni, i pobiegłam dalej, nie zawracając, jeszcze nie czas. Zatrzymałam się po kolejnych minutach mojego biegu, truchtania lekko, a nawet bardzo zdyszana spojrzałam w nurt rzeki, wszystko wydawało się takie niespokojnie, szare i beznadziejne. Spojrzałam w niebo, które przybrało ciemny kolor, burzowy wyraz. Czułam, że lada moment się rozpada, że wiatr jest coraz to bardziej zimniejszy i mocniejszy, wszystko zaczęło szaleć, drzewa szumiały, jak nigdy, woda płynęła coraz szybciej, a zwierzęta chowały się do swoich małych i troszkę dużych kryjówek.
-Pora wracać, zanim się rozpada.
Nawróciłam, biegłam szybko i jeszcze szybciej, nie wiedziałam nawet, że aż tak daleko się zapuściłam, moja droga wydawała się coraz dłuższa, a ja bardziej zmęczona i zdyszana. Nie poddawałam się, biegłam dalej, czując jak krople deszczu spływają po mojej twarzy. Po kolejnych kilku minutach, widziałam zarys mojego domu, na mojej twarzy pojawił się malutki uśmiech, po mimo, że byłam już cała mokra, czułam się o wiele lepiej, niż jeszcze jak wstałam. Po niedługim czasie, znalazłam się tuż pod drzwiami, w tym samym momencie wychodził tata.
-Pola! nareszcie, ale się martwiliśmy!
-Polaaa!-Krzyknęła poddenerwowana mama.-Dalej rozbieraj się, zobaczysz będziesz chora! Gdzie Ty byłaś?
-Napisałam Wam kartke.
-Jaką kartke?
Podeszłam do stojącego tuż obok stolika, szukałam kateczki  której nie mogłam znaleźć, co się okazało była za stolikiem na ziemi.
-Tu jest!
-No tak, a my się martwiliśmy.
-Przepraszam....
-Już dobrze, ściągaj te ciuchy, a ja idę zrobić Ci gorącą herbate.
Zrobiłam tak jak prosiła mama, przebrałam się w ciepłe dresy, założyłam grube mięciutkie skarpetki, i położyłam się pod koc, mama po chwili przyniosła mi gorącą herbate i kanapki z żółtym serem. Włączyłam sobie pierwszą lepszą komedie romantyczną, i zajadałam się kanapkami.
Zaczęłam kichać i kaszleć, na dworze pada i pada....wyłączyłam film i laptopa, burzy jeszcze tylko brakowało, zasłoniłam okna i położyłam się spowrotem.
-Polu, kochanie obudź się-usłyszałam głos mamy.-Masz gościa.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na mamę, a zaraz na osobę stojącą koło niej był to Kuba, cieszyłam się bardzo, ale nie mogłam się uśmiechnąć, czułam się strasznie, wszystko mnie bolało, było mi zimno, i dreszcze, które opanowały moje ciało.
-Polu, nie wyglądasz dobrze, co Ci jest?-Dotknęła mojego czoła, i stwierdziła wysoką gorączkę.
-To nie jest chyba dobry pomysł Kuba, żebyś z nią siedział, jeszcze tego brakuje, żebyś i Ty się rozchorował.
-Wolałbym zostać, nie zachoruję.
-No dobrze, przyniosę zaraz lekarstwo.
Mama po chwili wróciła z Kubkiem jakiegoś świństwa.
Gdy wyszła, Kuba w końcu usiadł tuż obok mnie, spojrzałam na niego, a on na mnie wzrokiem przepełnionym przerażeniem i opiekuńczością, martwił się było to po nim widzieć.
Odkręciłam na chwilę głowę, czułam się smutna, gdy widziałam jego takiego, w dodatku wiedząc że to moja i tylko wyłącznie moja wina i głupota.
Po chwili się położył koło mnie, i przytulił bez słowa przytulił, tego potrzebowałam bardziej niż kiedykolwiek, poczułam się od razu lepiej, i było mi o wiele cieplej, a dreszcze jakby się powoli ulatniały.
-Kochanie co Cię podkusiło?
-Ale o co chodzi?
-O to bieganie.
-Aaaa.....-nie zdążyłam zapytać bo mnie uprzedził.
-Twoi rodzice mi powiedzieli. Powiedz mi jeszcze dzwoniłaś do mnie rano.
-Tak.
-Próbowałem się do Ciebie dodzwonić, ale nie mogłem, dlaczego wyłączyłaś telefon.?
-A gdzie ja w ogóle go mam, nawet go nie wyjęłam. Wyłączyłam go w sumie nie wiem po co.
-Nono, chyba po to, żebym się martwił.
-Niee..
-No już dobrze, odpoczywaj. I przepraszam za wczoraj, że nie spędziliśmy tego dnia razem.
-Nic się nie stało Kubuś.
Uśmiechnął się i mnie przytulił,





Hej:)
 Zdajecie sobie sprawę, że to już koniec Wakacji? w sumie nie wiem czy one w ogóle były, nawet nie odpoczęłam w nie :)
 ciągłe wstawanie o 4-5 masakra ..
Ale nie o tym chciałam Was uświadomić.
Jutro zaczynam nowy rozdział, pewnie jak co niektórzy z Was:)
Zaczynamy coś nowego, zmienia się wszystko już nic nie będzie takie samo.
Nowa szkoła, nowe miejsce, nauka, nowi nauczyciele, nowi koledzy..
Oby mnie tylko zaakceptowali, :) Oby wszytsko było jak najlepiej.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Uwielbiam Was:*
Dziękuje za to że jesteście!
Ola:**
 P.S jest trochę, króki ten rozdział ale to dlatego że po prostu mam strasznego stresa, i nie mogę się skupić.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Kolega Brata cz 52

-Jej, ale mi kochanie brakowało Twojego buziaka.
Zaśmiałam się i spojrzałam w jego oczy.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Przez długi czas nie mogłam usnąć, wpatrywałam się w postać Kuby, któy już smacznie spał.
Miałam ochotę go pocałować i przytulić, ale nie chciałam go obudzić.
Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, domyśłiłam się że to rodzice i zeszłam do nich na dół.
-Polu, ty jeszcze nie śpisz?
-Nie mogłąm usnąć, za dużó wrażeń w dniu dzisiejszym.
-Chyba wczorajszym-zaśmiał się tata.
Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 0:35., uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie.
-I jak Kuba?-zapytała mama, wchodząc do kuchni.
Poczekałam jak wróci ze szklankami soku pomarańczowego.
-Dobrze, śpi w moim pokoju miał ciężki dzień.-uśmiechnęłam się do rodziców,a oni byli zaskoczeni.
Po chwili mama się ocknęła i wzięła łyk soku.
-Stało się coś?
-Wiele.-powiedziałam tylko.-Nie teraz na to czas.
-Dobrze Kochanie idź się połóż, bo rano nie wstaniesz.
-A jak było w Koninie jeszcze mi powiedzcie.
-Dobrze, właśnie mamy dla Ciebie parę prezentów, dzisiaj od nas dostaniesz jeden, a raczej dwa bo jeszcze od cioci.
-Dla mnie?
-Tak tak, Piotruś wyciągniesz?
-Oczywiście Kochanie.
Tata wyszedł do garażu i po chwili wrócił z torbami. Podał mamie a mama szukała w nich czegoś.
-Proszę.-Rozłożyłam sukienkę, którą kiedyś pokazywałam mamie, że mi się podoba. A po chwili dostałam małe pudełeczko od cioci w którym była bransoletka i pierścionek.
-Dziękuje! ale z jakiej okazji?
-Bo Cię kochamy! a od cioci, jak to ona powiedziała "Bo jesteś najwspanialszą siostrzenicą pod słońcem"-uśmiechnęłam się, a z moich oczu popłynęła łezka szczęścia.
Przytuliłam się do nich jeszcze raz podziękowałam i poszłam do siebie, zatrzyłamam się jeszcze chwilę na schodzach, po czym odwróciłam się w stronę rodziców, który z uśmiechem się przytulili.
-Dziękuje!-powiedziałam po cichu znajdując się tuż koło okna w moim pokoju.-Dziękuję, że są szczęśliwi!
-Kochanie! stało się coś?-usłyszałam zaspany głos Kuby,
-Nie, nie śpij.
-Ale chodź tu do mnie!
Posłusznie położyłam się koło niego i w końcu mogłam się przytulić, po niedługim czasie usnęłam.
Niemiłosiernie dzwonił budzik, Kuba go wyłączył i pocałował mnie w policzek.
-Wstajemy Kochanie!-powiedział nie wypuszczając mnie z ramion.
-Jeszcze tylko dzisiaj, jeszcze tylko dzisiaj.-Wmawiałam sobie a Kuba się zaczął śmiać.
-Tak jeszcze dzisiaj, i cały weekend dla nas!
-Ta myśl daje mi mobilizację.
-Cieszę się!
Zebrałam się z łóżka, poszłam do łazienki zabierając po drodze ciuchy, dni są coraz to bardziej zimniejsze, więc trzeba się ubierać cieplej. Po wykonaniu wszystkich czynności, wyszłam do Kuby, który już był ubrany pokazałam mu sukienkę i biżuterię, jaką dostałam.
-Jest piękna!-powiedział.-Już sobie Ciebie w niej wyobrażam, a nie mówiąc o tym jak widzę Cię bez niej i bez żadnego innego ubrania.-wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszczyk.
-Kochanie.-powiedziałam, a on mnie pocałował.
-Idziemy już, bo się spóźnisz.-Puścił mi oczko, i złapał za ręke, po czym mnie pociągnął i zeszliśmy do kuchni na śniadanie.
-Dzień Dobry!-powiedzieli rodzice.
-Dzień Dobry!-odpowiedzieliśmy i usiedliśmy do stołu, na którym były kanapki i kakao.
-Smacznego Kochani.
-Wzajemnie.
Co chwile zerkałam na Kube, który się uśmiechał.
...........
-To Miłego Dnia!-powiedział Kuba.
-Paa.-Po chwili byłyśmy już na korytarzu szkolnym.
-Umiesz?-zapytała moja przyjaciółka.
-Uczyłam się, ale zobaczymy jak będzie po kartkówce.
-Dokładnie.
Pierwszą lekcją, była lekcja biologi i kartkówka. Po odpowiedzeniu na sześć pytań, oddałam kartkę nauczycielce, która odrazu sprawdziła moje odpowiedzi, a za chwilę i Ramony.
-Dziewczynki bardzo ładnie napisałyście 5+
Przytuliłyśmy się i zaśmiałyśmy, byłam dumna z siebie, taka mała rzecz a cieszy. Reszta lekcji zleciała szybko, czego nie mogę powiedzieć o lekcji matematyki.
-Mateusz do odpowiedzi!-powiedziała wkurzona matematyczka.
-Pola, ja nic się nie uczyłam, a jak mnie spyta?-oznajmiła zdenerwowana Ramona.
-Ja też nie, miejmy nadzieję, że nas ominie.
-Nic nie umiesz, siadaj jedynka! To teraz poproszę numerek dwunasty Kinge.
-Jej jeden numerek w góre i ja bym poszła.-Westchnęła Ramona.
Rozglądnęłam się po klasie i widziałam przerażenie wypisane na twarzy, nauczycielka nie miała za grosz litości. Bałam się również, sama nie umiałam matematyki, jedyny przedmiot, którego aż tak bardzo nienawidzę. Zawsze miałam z nią problemy, chyba tak było, jest i będzie. Wszyscy ucieszeni i zarazem uratowani dzięki dźwięku rozbrzmiewanego dzwonku, oznaczającego:
"Jesteście wolni, możecie iść uciec stąd jak najdalej."
I tak zrobiliśmy spakowałąm pospiesznie torbę i opuściłam klase wraz z moją przyjaciółką, która dochodziła do siebie. Wyciągnęłam z torby mały batonik i podałam go Ramonie.
-Tak na odstresowanie-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Zjadła go pospiesznie, pożegnałyśmy się ze znajomymi i opuściłyśmy szkołę, udając się na parking gdzie miał czekać Kuba, jak się okazało on nie przyjechał tylko mój tata.
-Tata? a Kuba?
-Też się cieszę, że Cię widzę.
-Dzień Dobry Panu.
-Dzień Dobry dzień dobry, Kuba nie mógł przyjechać, wsiadajcie bo nie ma czasu.-mówił pospiesznie tata.
Zerknęłam na telefon, miałam wiadomość od Kuby o treści:
-"Przepraszam Cię najmocniej Kochanie!;* ale muszę jechać z rodzicami na wieś do babci, zobaczymy się jak wróce. Mogę nie mieć zasięgu! Kocham Cię ! ;****"
Zrobiło mi się trochę smutno, że nie spędzę tego dnia z nim, stęskniłam się za nim, choć widziałam go rano.
-Co było w szkole?-zapytał tata.
-Dobrze, dostałyśmy piątki z kartkówki.
-To świetnie, gratuluję. Zasłużyłyście na coś dobrego. Zobaczcie pod bluzą.
Ramona odchyliła leżącą na siedzeniu bluzę i wyjęła z pod niej Tofiifee. Uśmiechnęłam się na sam widok.
Zaczęłyśmy pochłaniać słodkie czekoladki, wraz z pomocą taty.
-Dobrze, że kupiłem dwie.-zaśmiał się Tata.
-To dowidzenia.-powiedziała Ramona.-Polu widzimy się później?
-Tak tak.-dopowiedziałam.
-To pa.
-Pa.
-Jesteśmy!-powidadomiłam mamę wchodząc do domu.
-To dobrze, obiad już właśnie nakładam.
Zaniosłam torbę do pokoju, po czym umyłam ręce i zeszłam na dół.
-Smacznego-powiedziałam i wzięłam się za jedzenie zupy gulaszowej, byłam najedzona już pralinkami, ale na siłe wepchałam w siebie kolejne łyżki pysznej zupy.
Opowiedziałam rodzicą o całym dniu w szkole i o lekcji matematyki.
-Trzeba będzie jakieś korepetycje załatwić.-oznajmiła mama.
-Pomyślimy.-dopowiedział tata.
..................
-Tak?-odezwał się tata do słuchawki telefonu.
-Dobrze przyjedziemy. Dobrze cześć.
-Kto dzwonił?-zapytała mama.
-Marek z Marzeną, chcą, żebyśmy przyjechali.
-Dzisiaj?
-Tak.
-Myślałam, że dzisiaj posiedzimy w domu.
-Też tak myślałem, ale nasiedzimy się jeszcze.-powiedział uśmiechnięty tata.
-Ja jestem już umówiona z Ramoną.
-Nie możesz odwołać?
-Nie za bardzo.
-No dobrze, to pojedziemy sami.
-Co ja bym tam robiła?
-Z Dominikiem byś posiedziała i dziewczynami.
-Pewnie i tak go w domu nie ma.
Po odjechaniu samochodu, usłyszałam mój telefon.
-No hej, kiedy przychodzisz?-zapytałam się Ramony.
-Przepraszam Cię Polu! Ale jadę z rodzicami do babci na imieniny.
-Nie mogłaś zadzwonić pięć minut temu, bym pojechała z rodzicami do przyjaciół.
-Przepraszam.
-Już dobrze, nic się nie stało.
-Na pewno?
-Tak. Baw się dobrze.
-Ty też.-na pewno będę sama w domu.
-Pa.
Zapowiada się bardzo miłe samotne popołudnie. Snując się z kąta w kąt, zaczęłam czytać książkę, niewiedząc kiedy byłam już na dziesiątym rozdziale. Spojrzałam na zegarek na którym była 18:46.
Rodzice prędko nie wrócą, więc trzeba coś wymyślić do tego czasu, Kuba nie odpisuje na moje sms'y, w których pytałam "jak tam?, kiedy wracasz?, co robisz? etc."
Zaczęłam odrabiać lekcje, by się nie nudzić, wszystko szybko skończyłam, wraz z tym skończyły mi się pomysły na nude. Zeszłam na dół, wsypałam sobie czekoladowych płatków i wlałam wody truskawkowej, usiadłam przed laptopem i zaczęłam oglądać filmy.
-Kochanie! Wstawaj.-usłyszałam głos mamy.
Otworzyłam oczy, i zdałąm sobie sprawę, że usnęłam przy filmie, nie wiedząc nawet kiedy,
-Która godzina?-zapytałam ziewając.
-Coś po dwudziestej trzeciej.
-Idź się połóż.-powiedział tata, i tak zrobiłam, położyłam się do łóżka nawet się nie myjąc, nie miałam siły rano to zrobię, przeczytałam jeszcze sms'a od Kuby:
-"Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie widziałem żę mam wiadomość, jest rodzinnie :) poznałem dużo kuzynostwa, którego jeszcze nie miałem okazji poznać. Wracam jeszcze dzisiaj wieczorem."- wiadomość dostałam o dwudziestej dwadzieścia, może już jest w domu, rozmyślając usnęłam, nawet nie odpisawszy na sms'a.
Obudziłam się bardzo wcześnie bo tuż przed siódmą, z przerażeniem rozglądnęłam się po pokoju, śnił mi się Kubą z Sarą, i tym że razem byli u jego babci. Ucieszyłam się że to był tylko sen,  ale to mnie nie uspokoiło, w końcu w każdym śnie jest jakaś garstka prawdy. Wstałam i ubrałam dresy, po czym poszłam pobiegać, nigdy tego nie robię, ale dzisiaj miałam taką potrzebe. Zamknęłam rodziców na klucz i napisałam im kartkę by się nie martwili. Biegłam wzdłuż rzeczki piaskową drużką, mogłam podziwiać jak przyroda budzi się by zacząć nowy dzień.






Hej!
Tak oto kolejna część, połowę napisałam już jakiś czas temu, ale nie dodałam jej wcześniej, ponieważ wydawała mi się za krótka.
Więc dodaje teraz. Mam nadzieję że się spodoba.
Idę spać, bo rano do pracy.
Dobranoc Kochani:* Dziękuje za tak Wspaniałe komentarze, które mnie mobilizują i pokazują że są osoby, które chcą czytać moje bazgroły, że tak to ujmę :)
Pozdrawiam:) i uciekam do następnego :*
Ola:)


niedziela, 4 sierpnia 2013

Kolega Brata cz 51

Po wielu próbach nie mogłam się dodzwonić, opadłam zrezygnowana na łóżko.
Minęło piętnaście minut, po czym zerwałam się z łóżka, i zeszłam na dół, w zamiarze zrobienia sobie gorącej herbaty. Bez skutku dzwoniłam i dzwoniłam na Kuby komórkę.
-Cholera..-wypowiedziałam w myślach. Czuć bezradność, która opanowuje Twoje ciało, myśli, fakt, że nie wiesz co się dzieje przyprawia Cię o napływ nieznanych emocji, dreszczy, które przechodzą od czubka głowy, aż po same końcówki palcy u stóp. Po raz setny wybrałam numer Kuby, po chwili usłyszałam.
-"Przepraszamy wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny, prosimy spróbować ponownie...."
Kolejne wybieranie numeru, przerwał mi piszczący gwizdek od czajnika, wyłączyłam szybko i zalałam kubek herbaty, nie zauważając nawet, że zrobiłam to i z drugim kubkiem, w którym zawsze robiłam herbatę Kubusiowi. Oparłam się o drzwiczki lodówki, która ochłodziła trochę moje ciało.
-Tak?-odebrałam szybko telefon, nie patrząc na to kto dzwoni.
-Cześć Córciu!Usłyszałam głos mamy.
-Ah to Ty Mamo.
-Coś się stało?
-Nie nic, a może.
-Polu? co się dzieje.
-Kuba pojechał ponad dwie godziny temu do sklepu i go do tej pory nie ma, a miał być dosłownie za chwile.
-Na pewno wszystko jest dobrze, próbowałaś się dodzwonić?
-Tak, bez skutku ma wyłączony telefon.
-Nie martw się na zapas, będzie dobrze!
-A co wy robicie w Koninie?
-Musieliśmy parę spraw załatwić, a teraz odwiedziliśmy ciocie.
-Dobrze, a kiedy wrócicie?
-Jeszcze trochę i będziemy wracać, ale wiesz jaka jest ciocia.
-Wiem wiem, dobrze mamo pozdrów wszystkich, ja kończę bo może Kuba dzwonić w tym czasie.
-Dobrze kochanie!Uważaj i się nie martw.
-Pa.-powiedziałam i się rozłączyłam, sprawdzając po raz kolejny czy się mogę połączyć.
Po raz któryś usłyszałam znany mi tekst. Przechodząc do salonu, usłyszałam pukanie do drzwi, szybko do nich podbiegłam zapominając spojrzeć kto przyszedł, otworzyłam je i ujrzałam Kubę.
-Przepraszam.-powiedział, po czym wpuściłam go do domu.
-Martwiłam się!-powiedziałam, chciałam odwrócić wzrok, lecz ujrzałam jego rękę, która była poważnie skaleczona.-Ty krwawisz!-powiedziałam dokładnie przyglądając się jego dłoni.
-Wiem! Przepraszam,że tak wszystko wyszło, miałem jechać tylko na chwile, ale zatrzymała mnie pewna sprawa.
Zaprowadziłam go do łazienki gdzie miałam apteczkę, zaczynając opatrywać jego rękę, on się tłumaczył.
-Więc zobaczyłem....Marcina i po prostu musiałem mu pokazać gdzie jego miejsce.
-Kuba!-powiedziałam ze łzami w oczach. Zostawiłam go w łazience a sama ją opuściłam, po chwili wracając z listem, który dzisiaj dostałam.
-Przeczytaj!-Powiedziałam, i kontynuowałam opatrywanie rany. Dopiero teraz dostrzegłam, że ma opuchnięte oko, i jest poobijany.
Spojrzał się na mnie ze smutkiem w oczach.
-Przepraszam, nie chciałem..nie wiedziałem.
-Już dobrze. Chciałeś dobrze, i dziękuje że stajesz w mojej obronie.
-Kochanie, jak by mogło być inaczej, bałem się o Ciebie.-Przytuliłam się do niego, a on tylko syknął.
-Przeprasza.-wypowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.-Ale wiesz, że nie rozwiązuje się spraw przemocą?
-Tak wiem, ale po prostu musiałem. Głupio mi!
Cała złość, nagle zniknęła, cieszyłam się, że jest koło mnie, ale wiedziałam że ni możemy tego tak zostawić.
-Muszę go przeprosić!-powiedział Kuba. Zaskoczył mnie tym lecz miał w zupełności rację.
-Załatwmy to od razu, skoro jutro wyjeżdża.
-Dobrze.-powiedział załamany, po czym poszliśmy do mojego pokoju, gdzie zadzwoniłam do Marcina, którego tak na prawdę nie chciałam widzieć, ciągle się jego bałam, chciałam odwlec to spotkanie ale nie mogliśmy tego zostawić, by nie wynikły z tego problemy.
-Marcin?
-Tak, Polu jak miło twój głos usłyszeć.
-Musimy wszyscy porozmawiać, trzeba wyjaśnić parę spraw, mógłbyś przyjechać?
-Tak, jest tam On?
-Jest, i chce Ci coś powiedzieć.
-Ehhh....niedługo będę.
Kuba leżał obolały na łóżku, ja mu się tylko przyglądałam, tak jak on mi, widziałam, że chce coś powiedzieć, ale bał się, bał się mojej reakcji. Choć ja z jednej strony byłam z niego dumna, bo stanął w mojej obronie. Wiem, że mogę na niego liczyć, a z drugiej było mi smutno, że z mojego powodu bił się z nim.. Nie chciałam, żeby coś złego się stało, ale jak na razie jest dobrze, i żeby wszystko było dobrze.
-Za dużo komplikacji-pomyślałam, i zerknęłam za okno, gdzie było widać multum gwiazd.
-Jesteś na mnie zła?-zapytał się.
-Nie, nie jestem.-powiedziałam i podeszłam do łóżka.
Wskazał mi ręką miejsce tuż koło niego bym usiadła.
-A jak by Ci się coś stało? nie darowałabym sobie!
-Skarbie, nic mi nie jest. Nie martw się, wiem że źle zrobiłem, chciałbym to naprawić.
Uśmiechnęłam się lekko, nie potrafiąc się powstrzymać od łez, dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić, że mogło to się gorzej skończyć. Po kilku minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, zeszłam na dół, otwierając ostrożnie drzwi ujrzałam Marcina, równie poobijanego jak Kuba. Zaprosiłam go do środka i za proponowałam sok, po powrocie z kuchni widziałam oby dwóch siedzących na kanapie ze spuszczoną głową. Postawiłam przed nimi soki, i usiadłam na przeciwko nich.
-Przepraszam Cię Marcin!-powiedział Kuba.-Nie powinnienem.
-W sumie to i ja Ciebie muszę przeprosić, w końcu sprowokowałem Cię do tego.
-Rozejm?
-Rozejm.-odpowiedział i podali sobie dłonie.
Przyglądałam się im, w głebi serca cieszyłam się, a z drugiej strony bałam się cokolwiek zrobić ruszyć sie, by zaraz znowu się nie pokłócili, chciałam wymknąć się nie zauważona z pokoju, by mogli sobie na spokojnie wyjaśnić bez mojej obecności, w końcu to wszystko przeze mnie. Poczułam na sobie wrok, i Marcina i Kuby, coraz bardziej bałam się spojrzeć na nich.
-Polu....-usłyszałam Marcina.-Ciebie również chce przeprosić, wiem że źle postąpiłem, nie oczekuje, że mi wybaczysz, ale chce byś wiedziała, że bardzo ale to bardzo mi przykro, że byłem na tyle głupi żeby Cię krzywdzić. Nie dziwię się Kubie, że chciał mnie ustawić do pionu, sam bym to zrobił na jego miejscu.
-Ja też chce Cię przeprosić, że narażałem Cię na to wszystko, że bałaś się o mnie, a ja nawet się nie odezwałem, i za to całe zajście.-dopowiedział Kuba.
Czułam w tym momencie jakąś blokade, która nie pozwoliła mi oderwać wzroku z podłogi. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bałam się choć nie miałam czego, choć w tym momencie nie jestem już niczego pewna. Mam wrażenie że jedno moje słowo, a wszystko runie i będzie znowu źle.
Skuliłam się jeszcze bardziej, pozwoliłam moim powieką zamknąć się, na krótką chwile, bym mogła przyswoić wszystkie informacje, bym mogła dopuścić rozsądek, a przedewszystkim serce do głosu.
-Kochanie.-Usłyszałam, otworzyłam oczy i zerknęłam na nic, wpatrzonych we mnie.
-Jaa....-zaczęłam się jąkać, jak bym nagle nie pamiętała jak się mówi.-Wybaczam Wam obu, cieszę się, że....już wszystko sobie wyjaśniliście, i mam nadzieję, że się to nie powtórzy,ale wiem też że to jest moja wina.
Oni spojrzeli się na mnie zaskoczeni, i zakłopotani.
-Ale jak to?
-Po prostu gdyby nie ja to wszystko było by dobrze.
-Polu, to na pewno nie Twoja wina, tylko nasza.
-Dokładnie-dopowiedział Marcin.-Ja już sobie pójde, rano mam samolot. Pola pamiętaj nie Twoja wina. Życzę Wam z całego serca szczęścia, chce to wszystko naprawić.
-Dziękujemy-powiedział Kuba, pożegnałam się z nim i zniknął za drzwiami.
-Czy będzie już wszystko dobrze?-zapytałam.
-Tak Kochanie!
Szybko podniosłam się i przytuliłam Kubę, nie zwracając już na nic uwagi.
-Dziękuje za tą piękną wiadomość, żałuje, że nie przeczytałam jej w szkole.-uśmiechnęłam się i złapałam Kube za rękę, po czym znaleźliśmy się u mnie w pokoju. Dałam mu jakieś spodenki mojego brata i położyliśmy się do łóżka, cieszyłam się że mogę usnąć w jego ramionach. Marzyłam już tylko o tym by ten dzień skończył się najszybciej. Wtulając się w tors poczułam się bezpiecznie, wszystkie moje lęki minęły, nie czułam się zagrożona.
-Będę pisał częściej takie wiadomości!
-Dobrze, trzymam Cię za słowo.
Uśmiechnął się i życzył mi kolorowych snów. Przytuliłam się jeszcze mocnej, pocałowałam go lekko, lecz namiętnie.
-Jej, ale mi kochanie brakowało Twojego buziaka.
Zaśmiałam się i spojrzałam w jego oczy.
-Dobranoc.
-Dobranoc.

Witajcie:)
Miałam dzisaj wolny wieczór, więc napisałam kolejny rozdział, zaczęłam go już po południu, lecz dopiero teraz skończyłam. Jest on może trochę bez ładu i składu, ale starałam się. Dziękuje Wam że jesteście.
Do zobaczenia wkrótce, Idę spać Dobranoc:* Miłego jutrzejszego dnia:)
Ola:*

sobota, 3 sierpnia 2013

Kolega Brata cz 50

-Ja też skarbie!
Po wejściu do szkoły, już chciałam kończyć lekcje i widzieć się z Kubą.
Dzień w szkole minął mi niespodziewanie szybko, od razu po usłyszeniu dzwonka, wybiegłam razem z Ramoną z klasy, po czym udałyśmy się na plac przed szkołą, gdzie z daleka widziałam opartego Kubę o maskę samochodu, podbiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona.
-Jak ja się za Tobą stęskniłam!-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, które zaiskrzyły.
-Kotku! uwierz mi że ja też!
Ramona uśmiechała się i przyglądała się nam. Niedługo po tym ruszyliśmy do domu.
-Polu, Twoi rodzice poprosili bym przekazał Ci, że pojechali do Konina, i wrócą późno, a nie mogli się do Ciebie dodzwonić.
-Tak? -wyciągnęłam telefon z kieszeni.-No tak, nic dziwnego jak telefon mi się rozładował.
Kuba się roześmiał i zerknął na mnie.
-Więc ode mnie sms'a też nie odczytałaś?
-Nie, a jakiego?
-Naładujesz telefon to zobaczysz. 
-Poluś pamiętaj że mamy jutro kartkówke z biologi.-powiedziała Ramona.
-Tak tak pamiętam.
Ta się tylko uśmiechnęła i pożegnała, po czym wyszła z samochodu i poszła do domu.
-Misiek?
-Tak Skarbie?
-Wejdziesz?
-No nie wiem, nie wiem.
-Bardzo Cię proszę nie chce sama być. 
-A jutrzejsza kartkówka?
-Pomożesz mi się przygotować. Prosze, prosze....
-Dobrze.-Puścił mi oczko, i podał klucz, który podali Kubie moi rodzice.
Po wejściu do domu, od razu udaliśmy się do kuchni. Odgrzaliśmy sobie spaghetii, i zjedliśmy wspólnie oglądając film.
-No to teraz Ty się pouczysz, a ja..a ja jeszcze nie wiem co w tym czasie będę robić.
-Powiem Ci, że mi się strasznie nie chce.
-Wiem kochanie! ale nie chce byś przezemnie nie zaliczyła.
-Spokojnie, ale dobrze chodźmy do mnie do pokoju.
-Mam pomysł.
-Jaki?
-Ja pojade do sklepu, kupie coś słodkiego, by ci się lepiej uczyło.
-Kochany jesteś!
-Wiem.-powiedział, i się zaśmiał, pocałował mnie w policzek, i poszedł, dorzucając tylko, a Ty się idź przez ten czas poucz.
Otwierając książkę, miałam straszliwie mało ochoty by się wziąść za nauke, spojrzałam ile mam materiału, i od razu się uśmiechnęłam, miałam zaledwie cztery niepełne strony, i same powtórki z zeszłego roku.
Nie minęło nawet 20 minut jak opanowałam, dwie pierwsze strony, Kuby nadal nie było, więc uczyłam się dalej, choć moje myśli odbiegały od treści, i skupiały się na tym dlaczego Kuby jeszcze nie ma. 
Coraz bardziej się martwiłam i zastanawiałam, zorientowałam się, że nie podłączyłam jeszcze telefonu, po czym szybko wstałam i uruchomiłam telefon. Po kilku chwilach, dostałam sms'y z całego dnia.
Były też powiadomienia, że numer ten chce się ze mną skątaktować, już po raz któryś, był nim numer moich rodziców. Tak jak i sms od Kuby, o treści:
-"Kochanie Ty moje, nawet nie wiesz jak tęsknię, pragnę Cię przytulić, i zobaczyć Twoją buzie, i uśmiech, który sprawia mi tyle radości, jestem taki szczęśliw, że Cię mam, gdybym mógł to bym Cię nie wypuścił nawet na chwile, abyś była ze mną, 24h na dobę. Pocieszam się faktem, że jeszcze kilka godzin, jeszcze kilka minut, i Cię zobacze, przytule, pocałuje!<3"
Po przeczytaniu, w moich oczach ukazały się łzy szczęścia, odczytałam go po raz kolejny,
-Jestem taka szczęśliwa!-pomyślałam.
Na zegarze wybiła 16:40.
-Pewnie pojechał do jakiegoś supermarketu i dlatego mu się zeszło.-wyszeptałam i usiadłam na parapecie.
Wzięłam książkę do ręki, i zaczęłam przewracać strony, tu i ówdzie czytając, opuszczając to co nie istotne. Po opanowaniu materiału minęła równa godzina, od kąd nie ma Kuby.
-Zadzwonię do niego!-powiedziałam sama do siebie, i ruszyłam w kierunku telefonu, nie zdążyłam wziąść telefonu, gdy usłyszałam dzwonienie do drzwi.
Zeszłam prędko na dół, i spojrzałam przez wizjer, nie ujrzałam tam Kuby tylko obcego mi faceta, z bukietem róż.
Uchyliłam lekko drzwi.
-Dzień Dobry!-Usłyszałam głos mężczyzny.
-Dzień Dobry!
-Ja przynoszę bukiecik dla Poli....
Nie dałam mu dokończyć.
-Tak to ja. Od kogo?
-Wszystko na bileciku...a raczej w liściku.
-Dziękuje!, Miłego dnia życzę.-Pokwitowałam i zamknęłam drzwi. 
Podekscytowana wyjęłam sporej wielkości list, i zaczęłam czytać.
-" Witaj Piękna! Wiem, że chciałabyś bym dał Ci spokój, ale wiesz, że to nie jest łatwe, próbowałem wszystkiego, ale nie daje rady się odkochać. Wiem też, że ciągłym nachodzeniem Cię, zaczynasz się mnie bać, bądź już się boisz, nie chce tego. Więc usunę się na jakiś czas z Twojego życia, nie musisz się mnie obawiać, ja wyjeżdżam do Angli, wróce za jakiś czas, może wtedy będziesz chciała choć chwile ze mną porozmawiać. Ten bukiet dla Ciebie w przeprosinach, mam nadzieję, że się podoba, i że je lubisz. Przepraszam Cię Polu! Żegnaj.... Marcin."
Z wrażenia usiadłam na łóżku,.
-Czy to znaczy, że już wszystko będzie dobrze? Że nie będę się bać gdziekolwiek iść.- Kamień spadł mi z serca, i uśmiechnęłam się. Zdałam sobie sprawę, że mija już kolejna godzina od kąd nie ma Kuby, pobiegłam czym prędzej na góre, by zadzwonić do Kuby. 
Po wielu próbach nie mogłam się dodzwonić, opadłam zrezygnowana na łóżko.


Hej! Witajcie po mojej długiej nie obecności, nie miałam zbytnio kiedy napisać tego rozdziału, ciągle coś a to do pracy a to gdzieś. Niedługo kolejny rozdział. Pozdrawiam:* 
Ola! Dziękuje za wyrozumiałość.

niedziela, 7 lipca 2013

Kolega Brata cz 49

-Mój Kochany!-odparłam i przytuliłam się do niego jak najmocniej potrafiłam.
-Mam coś dla Ciebie!
Wyjął małe pudełeczko, w którym był pierścionek.
-Jaki piękny.-powiedziałam z zachwytem.
-Cieszę się Skarbie!
-Ale.. ale z jakiej okazji?
-Czy musi być okazja? chce byś zawsze mnie pamiętała.
-Ejj Kocie! Ja bez względu na wszystko o Tobie pamiętam. I nie wyobrażam sobie tego inaczej.
-Kochanie.-wypowiedział i przytulił się.
Szczęście, tyle może w życiu zmienić, zmienia perspektywę patrzenia na świat, wszytko wydaje się kolorowe i piękne. Wiesz o tym, że jest druga osoba na której zawsze możesz polegać, bezpieczeństwo jakim Cię otacza. Nie myślisz o sobie jak Ty się czujesz, tylko o Twojej drugiej połówce. Stojąc tuż koło mojego Szczęścia, wiem że jestem ważna, że jestem jego częścią, oby dwoje się dopełniamy, tworząc jedną wspólną jedność. Dzielimy się wszystkim, chce być z nim już do końca, i o jeden dzień dłużej, tak długo jak będzie to możliwe, nie dopuszczam innych myśli,. alee..wszystko ma swój koniec, czyż nie prawda? ale nie teraz na to pora, jestem z nim, i będę choćby nie wiem co, będę!
Z moich oczu płynęły łzy.
-Kochanie Ty płaczesz?
-Niee. wzruszyłam się.
-Ojj, jak ja Cię kocham, nawet nie ma na to słów. Jeszcze kiedyś dostaniesz ode mnie pierścionek, który będzie zaręczynowym!.
Moje oczy ponownie zapełniły się łzami, a ja wtuliłam się w jego tors. Czując ciepło, przemieszane z jego perfumami. Piękny zapach!
-Jakim ja jestem szczęściarzem!
-A ja jaką szczęściarą.
Bardzo długo leżeliśmy wtuleni w siebie, w tle grała muzyka, nic innego jak usnąć w jego silnych ramionach.
-Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś!-powiedziałam po cichu.
-Dokładnie!-uśmiechnął się.
Po kilku wspaniałych godzinach spędzonych z Kubą, musiałam iść do domu, Kuba uparł się na odwiezienie mnie, nie mając żadnego zdania.
-Skarbie nie marudź tylko wsiadaj!-zaśmiał się i zapiął pasy.
Po kilkunastu minutach byliśmy w domu.
-Kubuś.
-Tak Polu?
-Nie chce się z Tobą rozstawać, będę tęsknić.
-Też nie chce, ale obiecuje że jutro się widzimy!
-Na pewno?
-Oczywiście!
-Kocham Cię!
-Ja i tak bardziej!-pocałował mnie czule i namiętnie, po czym wyszłam z samochodu kierując się do drzwi. Pomachałam jeszcze Kubie, i po chwili znalazłam się w domu, opowiedziawszy rodzicom jak mi minął dzień i pochwaliwszy się pięknym pierścionkiem poszłam do pokoju. Czułam się wspaniale.
-Jestem już w domu;*****-Odczytałam sms od Kuby.
-To dobrze! i co tam robisz?;****-odpowiedziałam natychmiastowo.
-Leże i myśle o Tobie;*
-Jakieś szczegóły?
-Myślę sobie, a raczej wyobrażam sobie że jesteś moją żoną, i nasze dzieci.-po przeczytaniu tej wiadomości poczułam nieopanowaną radość i wzruszenie.
-Kochanie! nawet nie wiesz jak bym chciała byś był moim kochanym Mężulkiem!<3
-Mmmm;* idź kochanie spać, bo się nie wyśpisz a rano do szkoły!
-No fakt, Dobranoc, śpij dobrzee i milutkich kolorowych snów!;**<3
-Dziękuje, i wzajemnie kolorowych. Dobranoc;**
Szybko usnęłam, mając piękne sny w roli głównej był Kuba! Wyobraziłam sobie całe nasze życie. Z uśmiechem i pełną energii do życia wstałam o 7. Zebrałam się, ubrałam i pomalowałam lekko rzęsy. Po śniadaniu pożegnałam się z rodzicami i wybiegłam przed dom, gdzie nie widziałam ani samochodu rodziców Ramony, lecz stał samochód Kuby a w nim Ramona.
Po otrząśnięciu się, że to jednak nie sen, pobiegłam do samochodu.
-Dzień Dobry Słonko!-Usłyszałam po wejściu do samochodu. Dał mi buziaka, i odpalił samochód.
-Dzień Dobry! nie spodziewałam się.
-A no widzisz-powiedział i się uśmiechnął. Zamieniłam pare zdań z Ramoną i spojrzałam na Kube.
-Zaskakujesz mnie!
-Mam nadzieję, że to dobrze?
-Oczywiście, że tak! bardzo pozytywnie.
Po niedługim czasie byliśmy już pod szkołą. Ramona pożegnała się z Kubą i poszła, czekając na mnie przy drzwiach do gimnazjum.
-Dziękuje!-powiedziałam i pocałowałam Kubę.
-Muszę się do Ciebie przytulić!-powiedział po czym wyszedł z samochodu, i następnie otworzył mi drzwi.
Byłam w jego ramionach długą chwilę, nie mogłam się od niego oderwać, nie znana mi siła przyciągała nas jak magnes.
-Pa Kocie!Do zobaczenia po szkole!-powiedział i pocałował.
-Nom paa, będę tęsknić.
-Ja też skarbie!
Po wejściu do szkoły, już chciałam kończyć lekcje i widzieć się z Kubą.





Hej!
Wiem zawodzę, za to Przepraszam!
ostatni tydzień stres, i wyniki czy dostałam się do szkoły, jeszcze kilka dni przed wynikami nie wiedziałam co robić Technikum czy LO, choć bardzo chciałam iść do LO, zrezygnowałam, a się dostałam i tu i tu!, miałam strasznie popsuty humor, nie wiadomo dlaczego, a teraz nie żałuje, przynajmniej na razie, myślę pozytywnie, teraz tylko czekać na ogłoszenie klas, i będzie dobrze. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, dlatego, że całe dnie mnie nie ma w domu. A to koncert w Ślesinie, a to coś a to wypad nad wodę, i po prostu ciągle w ruchu.Teraz też dopiero co wróciłam. Więc bardzo przepraszam! Będę się starać! Mam nadzieję, że mnie za to nieznienawidzicie. Przepraszam. Jeśli tylko będę w domu, to postaram się pisać, i o ile będę miała dostęp do internetu.
Pozdrawiam Udanych Wakacji!
Ola.

wtorek, 25 czerwca 2013

Kolega Brata 48

-Wspaniale.
-No to Wsiadajcie..
Jechaliśmy i rozmawialiśmy, opowiadałam z Ramoną o dzisiejszym dniu, o tym jak to pan na wuefie dał nam wycisk po dwóch miesiącach laby, narzekając na niego.
-Ojj biedne wy!-Kuba śmiał się, i spoglądał to na drogę to na mnie.
-No bardzo śmieszne.
-Oczywiście.-powiedział, i po kilkunastu minutach byliśmy w domu.
-Cześć Wam!-powiedziała moja przyjaciółka i ruszyła w stronę swojego domu.
-Cześć.-odpowiedzieliśmy.
-A Ty to gdzie?-zapytał Kuba, gdy ja wysiadałam.
-No jak to gdzie? do domku, Wejdziesz?
-Nie nie nigdzie nie idziesz! Jedziesz ze mną?
-Ale gdzie?
-Zobaczysz, wskakuj.-Miał chytry uśmieszek, byłam ciekawa co kombinuje.
-Powiedz mi dlaczego przyjechaliśmy do Ciebie?
-Ponieważ mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Niespodzianka.-Puścił mi oczko, i otworzył drzwi. Złapał mnie za rękę i wprowadził do domu, po czym po chwili zawiązał mi oczy.
-Mam się bać?
-Oczywiście, że nie.-zaśmiał się i przytulił.
Po kilku metrach i przebytych schodach, znalazłam się w jakimś pomieszczeniu podejrzewając, że kierujemy się do jego pokoju.
-Jesteśmy!-powoli ściągnął mi opaskę z oczu.
-Jak pięknie! z jakiej to okazji.-Byłam zachwycona, po raz kolejny byłam pod wielkim wrażeniem, na każdym kroku mnie zachwyca. Moim oczom ukazał się stolik, pięknie udekorowany, a na nim talerzyki, obok pełno świeczek, i owoce, truskawki i bita śmietana, mnóstwo wspaniałych rzeczy, i smakołyków.
Odwrócił mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy, po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Podoba się?
-Tak! ale z jakiej okazji?-powtórzyłam.
-Z takiej, że Cię kocham!-wyszeptał i pocałował.-Usiądź sobie wygodnie, ja zaraz wracam na pewno jesteś głodna.
Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam, nie wiedząc czy to na pewno dzieje się na prawdę, czułam się jak w bajce, pięknej bajce, w której grałam główną rolę.
Kuba po kilku minutach wrócił talerzem zapiekani, przyrządzonej bez niego.
-Smacznego Skarbie!-powiedział gdy mi nałożył.
-Dziękuje, i wzajemnie!-odpowiedziałam. Byłam w siódmym niebie, pod każdym względem, cieszyłam się tym, że mogę spędzać z nim każdą wolną chwilę.
-Smakuje?-zapytał z nadzieją.
-Jeszcze pytasz! Jest przepyszne!-powiedziałam z prawie pełną buzią.
Kuba się zaśmiał i zaczął jeść dalej. Po obiedzie pomogłam Kubie posprzątać, po czym wróciliśmy do pokoju by poszukać film na dzisiejsze popołudnie.
-A moi rodzice wiedzą, że miałam do Ciebie przyjechać?
-Tak wiedzą.-powiedział z wielkim uśmiechem, i zadowoleniem.
-Mój Kochany!-odparłam i przytuliłam się do niego jak najmocniej potrafiłam.
-Mam coś dla Ciebie!







Hej;)
Dzisiaj miałam ostatnie zaliczenia poprawkowe, by mieć lepszą średnią, w końcu odpocznę. Miał być dzisiaj dłuższy rozdział, ale mama mnie woła, żebym jej pomogła, i niestety moje plany nie wypaliły. Ale nadrobimy;) Muszę lecieć;) Miłego Dnia, i mam nadzieję,że się spodoba;)
Ola;**

niedziela, 23 czerwca 2013

Kolega Brata 47

-Kocham Cię!-wyszeptałam Kubie do ucha.
-Ja Ciebie bardziej!
-Cieszę się, że wszystko wraca do normy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja się cieszę, jak ja za Tobą tęskniłem. Nie do pomyślenia.
-Żebyś wiedział, że ja też. 
Leżeliśmy tak do późna.
-Muszę już iść.-powiedziałam.
-Odwiozę Cię.-powiedział i się uśmiechnął.
-Przejdę się, nie rób sobie Mój drogi problemu.
-Polu! nawet mnie denerwuj, sama na pewno nie pójdziesz o tej godzinie.
Zebraliśmy się i poszliśmy do Kuby samochodu, było już coś koło 1 miałam nadzieję, że rodzice nie śpią, ponieważ nie zabrałam kluczy.
Kuba odprowadził mnie pod same drzwi, w tym samym czasie mama otworzyła drzwi.
-Dobry Wieczór!-powiedział Kuba.
-Dobry Wieczór!-uśmiechnęła się, i zerknęła na mnie.-Wejdź.-odparła.
-Nie dziękuję, będą już leciał. widzimy się jutro?
-Oczywiście.-pocałowałam go i skierowałam się do środka.
-Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedziałam, i widziałam Kube wchodzącego do samochodu, pomachałam mu jeszcze przez chwilę,
Rano miałam problem wstać, a za 20 minut miałam, być gotowa do szkoły. Zwlokłam się z łóżka, i założyłam rybaczki i bokserkę, zabrałam torbę, i zeszłam na śniadanie.
-Dzień Dobry! jak się spało?-zapytał uśmiechnięty tata.
-Dzień Dobry! dobrze, tylko krótko.
-Widać.-powiedziała mama.
Zjadłam tosty i zabierając torbę krzyknęłam tylko pa i wybiegłam przed dom gdzie czekała już Ramona z tatą.
-Dzień Dobry!
-Dzień Dobry Polu!
Miałam dziś wyjątkowo dobry humor, cieszyłam się że wszystko jest tak jak kiedyś.
-Dzień Dobry Kochanie, już się nie mogę doczekać jak się spotkamy, nie wypuszczę Cię normalnie z objęć.
Uśmiechnęłam się po przeczytaniu sma'a, dobrze wiedziałam że to będzie wspaniały dzień.
-Co Ty taka rozmarzona?-zapytała zaciekawiona Ramona.
-Wszystko się po woli układa, pogodziłam się z Kubą.
-Tak? to wspaniale.-Uściskała mnie i weszłyśmy do klasy. Pierwszy był polski.
Ciągle myślałam o Kubie, nie mogąc się na niczym skupić, wszystkie myśli kręciły się koło niego.Na samą myśl po moim ciele przechodził dreszcz, a na twarzy pojawiał się uśmiech.
 Wychodząc ze szkoły po ostatniej lekcji, nogi mi się ugięłu, opartego o maskę samochodu zobaczyłam Kubę, mojego Kubusia. Uradowana podbiegłam do niego i się przytuliłam najmocniej jak mogłam.
-Dzisiaj ja po Was przyjechałem.-powiadomił Kuba. Ramona przywitała się z Kubą.
-A rodzice?-zapytałam.
-Pogadałem z nimi, i zgodzili się żebym to ja Was odebrał.
-Wspaniale.
-No to Wsiadajcie..



Hej;) przepraszam Was jeszcze raz. wiem że jest krótki, ale mam mały sajgon w domu, i muszę się ogarnąć, bo zaraz wyjeżdżam. Jeszcze rodzice się denerwują, nie wiedząc czemu.  Postaram się pisać częściej ale krótkie rozdziały.
Muszę lecieć paa, bo będzie nie za ciekawie.;)


Witajcie!

Witajcie! Może zanim zacznę pisać rozdział, wytłumaczę się z tak długiej mojej nieobecności. Przepraszam Was najmocniej za to, wiem zawiodłam Was, mam nadzieję że mi wybaczycie. Miałam trochę problemów, które musiałam rozwiązać, i zajęło to trochę czasu, przez ostatnie kilkanaście dni miałam głowę zawaloną sprawami i końcowymi poprawami, że pod koniec tygodnia padałam, jeszcze w między czasie pomagałam bratu się spakować, bo wyjechał do Niemiec, i nie mogłam jakoś się pozbierać. Ostatnio coś wszystko się wali, mam nadzieję że wszystko się ułoży. Na prawdę Przepraszam Was Bardzo! Postaram się to nadrobić.
PRZEPRASZAM!
P.S zabieram się napisania rozdziału za jakieś dwie godziny powinien być.
Ola.

sobota, 1 czerwca 2013

Kolega Brata cz 46

-Przepraszam Polu! źle postąpiłam, wiem o tym, i wtedy powiedziałam Kubie, że go Kocham i wszystko robiłam żebyście razem nie byli. Ale wiem, że Cię kocha, a ja muszę się z tym pogodzić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, czy wierzyć, czy nie. Co tak na prawdę powinnam zrobić?
Moje myśli kłębiły się w mojej głowie. Nie miałam sił, ani ochoty cokolwiek powiedzieć, chciałam po prostu wstać i wyjść, ale jak w końcu to Mój Dom! A z drugiej strony chce by wszystko wróciło do normy, by wszystko w końcu się ułożyło. Ale jak? Mam tak po prostu odpuścić powiedzieć, że w wszystko wierze, że nie gniewam się, że jest okej, że nie mam żadnej urazy. Dlaczego mam kłamać? Pomimo, że go kocham nie mogę. Cholerny Paradoks!-pomyślałam.
-Polu, powiedz coś.-poprosił Kuba.
Ja nieoczekiwanie wstałam i widziałam zmieszanie na ich twarzach. 
-Posłuchajcie....-zaczęłam, nie mogąc ułożyć sensownego zdania w głowie. 
Patrzyli na mnie w osłupieniu, czekając jak na wyrok. Ja tym bardziej nie mogłam się wysłowić, podeszłam do okna, przy tym się odwracając od nich, by nie widzieli mojej twarzy, łez, które bezkarnie spływały po moim policzku. 
-....Przepraszam Was, ale to jest na prawdę trudne.-próbowałam cokolwiek powiedzieć, nie dając poznać po sobie, że jestem słaba.-Musicie mnie zrozumieć, za dużo tego wszystkiego jak na tak krótki czas. Nie jestem w stanie zrozumieć tego wszystkiego. Jestem pełna podziwu, że tu przyszłaś i powiedziałaś to wszystko.-Mówiłam coraz bardziej łamiącym się głosem, nie odwróciłam się do nich nawet na chwilę, patrzyłam tylko na ulicę. 
-Polu....-słyszałam głos Kuby.
-Ale....wiem, że z własnej woli tu nie przyszłaś. Po za tym nie będę naiwna, bo jedno jestem pewna, że nie masz dobrych intencji. Raz popsułaś między mną, a Kubą relacje, drugi raz na to nie pozwolę, nie pozwolę na to by po raz kolejny być tą kruchą, naiwną dziewczynką, która wierzy, że świat jest jednak dobry.-W jednej chwili ogarnęła mnie złość, to co przed chwilą było zniknęło, prysło jak bańka mydlana. Odwróciłam się i widziałam Kubę, który chował twarz w dłoniach, i ją z tym wyrazem twarzy, z satysfakcją wypisaną na twarzy, a ja byłam obojętna, nie wiedziałam w tej chwili co się ze mną dzieje.
-Wiesz co!-wstała Sara, niemal krzycząc.-Jesteś na prawdę Smarkulą! chciałam być miła, ale już nie mogę wytrzymać! Owszem, możesz być pewna, że Kuba jest i będzie mój, zawsze! Rozumiesz.-Jej słowa były przeszywające,  mówiła tak jakby Kuby nie było w pomieszczeniu, patrzył na nią ze zdziwieniem, nie wiedział jaka ona jest na prawdę, nie wiedział z kim się przyjaźni.-Ale jeszcze jedno Ci powiem, Kuba poprosił mnie, żebym przyznała się o co chodziło w tym Parku, i szczerze? cieszę się, że wtedy mnie z nim zobaczyłaś, i że zjawił się Marcin z moją pomocą! jeśli miałabym jeszcze raz to zrobić, zrobiłabym!-Powiedziała, po czym wyszła z impetem trzaskając drzwi.
Kuba tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. 
-Przepraszam!-powiedział po czym wstał i podszedł do mnie.
-Późno już, lepiej będzie jak już pójdziesz.-powiedziałam, choć moje serce co innego mówiło. Nie chciałam zostać sama, był mi w tym momencie potrzebny. 
Czy tego ja chciałam? zostać sama, bez osoby której kocham, tak po prostu kazałam mu iść, a on poszedł. Czy oto w tym wszystkim  chodzi. Co ja mam zrobić? Czy kiedyś to minie, czy znajdę sens, i ochotę by żyć. Może ona ma rację, że jestem Smarkulą, i na nikogo nie zasługuje. Czy jestem egoistką? Czy po prostu boję się odrzucenia. Chciałam wybiec z domu, mając nadzieję, że dogonię Kubę. Ale coś mnie zatrzymywało, coś nie kazało mi iść. Mam wrócić do normalnego życia udając, że jest dobrze i że jestem szczęśliwa? Czasem mam wrażenie, że nie pasuje do tego świata.Że to..że tamto..że....że....że..że.... Nie zdawałam sobie sprawy, że..że od godziny stoję przy oknie. Odkąd poszli ciągle jestem w tym samym miejscu, z tą samą obojętnością, choć nie jestem obojętna przecież ja go kocham. I pozwoliłam mu odejść. 
-Co ja najlepszego zrobiłam!-powiedziałam po czym rozpłakałam się, o dziwo mam jeszcze czym płakać. Znaczy moje serce jeszcze nie wyschło.-pomyślałam, chcąc nie chcąc osunęłam się na ziemie. Siedziałam tak bardzo długo, do czasu aż nie wróciła mama. 
-Polu! co się stało? jak się czujesz?-powiedziała prawie krzycząc, ze strachem i przerażeniem przeplecionym z opiekuńczością. Po czym znalazła się tuż koło mnie.
-Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!-zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.
-Kochanie....-nic już nie powiedziała, bez słowa mnie przytuliła nie czekając na jakiekolwiek wytłumaczenia. Dobrze wiedziała, że jak będę chciała to sama powiem, bez żadnych nacisków. 
Pomogła mi wstać, usadziła na kanapie, i poszła do kuchni, po kilku minutach wróciła z kubkami gorącego kakao. 
-Napij się! dobrze Ci zrobi! Może nie rozwiąże problemów, ale chociaż osłodzi i rozjaśni Ci myślenie.-powiedziała zatroskana mama.
-Dziękuje.-powiedziałam, i poczułam nie pohamowaną chęć opowiedzenia tego wszystkiego. Wiedziałam, że mnie wysłucha, i nie osądzi. Zawsze mi powtarzała, że bez względu na wszystko, zawsze będzie ze mną, zawsze po mojej stronie. Patrzyła się na mnie zatroskana, i słuchała, zapamiętywała to co jej mówię, dziękowałam, że mam ją. Jest wtedy kiedy jej potrzebuje, zawsze. Cała moja złość się ulotniła, a ja wszystko opowiedziałam od samego początku, do samego końca. Nie omijając żadnego szczegółu.
-Skarbie, powinnaś z nim porozmawiać. Z tego co mówisz on na prawdę się stara i chce byś mu uwierzyła. Pokazuje, że zależy mu na Tobie, a to o czymś świadczy. Prawda?
-Prawda.-wyszeptałam.
-Pamiętaj, jak ludzie się kochają, to nikt nie jest w stanie tego zmienić. Trzeba zważać na to, że nie wszyscy są przychylni temu związkowi, i próbują zniszczyć to co jest między tymi ludźmi. Trzeba wierzyć. Wiem co przechodzisz. Powiem Ci coś. Gdy poznałam się z Twoim tatą, nasi rodzice nie byli przychylni do tego byśmy byli ze sobą, jeszcze jak dowiedzieli się, że chcemy się pobrać, istna katastrofa. Nagle zjawił się mój dawny znajomy, który był bogaty, przystojny, wykształcony, zarozumiały, a to za sprawą moich rodziców. Lecz my się nie daliśmy rozdzielić, kochaliśmy się jeszcze bardziej. I sprzeciwiliśmy się wszystkim. I wiesz jak patrze z perspektywy czasu, to cieszę się, że tak się stało. Ponieważ wtedy bym nie wiedziała, jak bardzo kocham Piotra. I możliwe, że teraz nie byłoby tu nas. 
-Nie mówiłaś nigdy,
-Nie wspominaliśmy o tym, nie widzieliśmy potrzeby by to mówić, ale powinnaś o tym wiedzieć, i powinnaś przemyśleć czy warto nie dać szansy Kubie. Przecież widzę, że go kochasz.
Mama miała rację, jak zawsze, nie mogłam uwierzyć, że moi dziadkowie, tak postąpili, a zawsze tacy weseli byli jak przyjeżdżaliśmy, ale kiedy to było. 
-Co jam zrobić?-zapytałam prawie niesłyszalnie. 
-Idź do niego, i porozmawiaj. Zasługuje na to Kochanie.
-Mogę iść?-zapytałam nie pewnie.
-Oczywiście, jeszcze nie jest tak późno. Ale obiecaj, że będziesz uważać. I że jak wrócisz będziesz szczęśliwa!-powiedziała tak jak nigdy. Pierwszy raz w życiu usłyszałam takie słowa. Może kiedyś już były takie, ale nie pamiętam? Nie teraz na to czas. Muszę iść, biec, czym prędzej znaleźć się koło Kuby.
-To ja lecę!-oznajmiłam po czym wstałam pospiesznie i wyszłam, choć nie wybiegłam to było dobre określenie. Nie zważałam na to jak wyglądam, robiło się ciemnawo, w końcu było już długo po dwudziestej. 
Nie pewnie zapukałam do drzwi domu Kuby. Bałam się reakcji, bałam się, że jest już za późno. 
Miałam nadzieję, że otworzy on, i zapytałabym się  bez  zbędnych tłumaczeń czy wyjdzie na chwilę. 
-Dobry wieczór.-powiedziałam, gdy ujrzałam mamę Kuby.-Czy jest Kuba?-zapytałam wyczekując na odpowiedź.
-Dobry wieczór, stało się coś dziecko?-zapytała z troską.
-Nie nie, nic się nie stało.
-Wejdź kochanie! Kubuś jest na górze. Trafisz prawda?
-Tak trafię, dziękuje!-powiedziałam i prędko ruszyłam do pokoju Kuby. 
Zapukałam cicho do jego drzwi, nie czekając na odpowiedź weszłam po cichu jak tylko umiałam. Siedział na łóżku oparty o ścianę, w pokoju było ciemno, a on wpatrzony w jeden punkt, którego nie mogłam dostrzec.
-Pola!Co Ty tu robisz? myślałem..
-Przepraszam!-powiedziałam tylko tyle, i aż tyle. Nie mogłam nic więcej powiedzieć, moje gardło zacisnęło się, i nie wydobyłam, żadnego innego dźwięku. On wstał i bez słów, przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
-To ja przepraszam! Przepraszam, bardzo przepraszam. Wybaczysz mi?-zapytał łamiącym się głosem.
-Tak,a czy Ty mi jesteś w stanie wybaczyć?
-Oczywiście!Dziękuje, że przyszłaś, że dałaś mi szansę, której nie zawiodę.
-Musimy podziękować mojej mamie, bo coś mi uświadomiła-na twarzy Kuby pojawiło się małe nie zrozumienie.-Kiedyś Ci powiem!-powiedziałam, i uśmiechnęłam się. Po czym pocałowałam Kubę i się przytuliłam. Pragnęłam tego od dawna.
-Kocham Cię!-wyszeptałam Kubie do ucha.
-Ja Ciebie bardziej!





Hej;)!
Tak oto kolejny rozdział!
Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Dziecka;D 
Tak oto mały prezencik, w kształcie opowiadania;D
Jak się podoba? Starałam się jak mogłam;) czy mi wyszło? to nie mi oceniać;) 
Zauważyłam, że jak nie mam zbytnio humoru, i bierze mnie na przemyślenia, wtedy ma wenę. Ale dlaczego tak jest nadal nie mogę pojąć. Ale nie będę nad tym dumać, przynajmniej nie teraz. Idę teraz pomyśleć w ciepłym łóżeczku<3
Więc Dobranoc Kochani!;*
Pozdrawiam i całuje;*
Do usłyszenia!:)

środa, 29 maja 2013

Kolega Brata cz 45

-Ponieważ, jej wybaczyłem, i to był taki odruch przyjacielski.
-Taki odruch, mówisz.
-Źle to zabrzmiało!
-Owszem, przepraszam, muszę to przemyśleć!-powiedziałam i wstałam. Zapaliłam lampkę, która znajdowała się na biurku. Dopiero w tym momencie zrobiło się jasno w moim pokoju, zerknęłam jeszcze na Kubę, który siedział w bezruchu i patrzył się w jakiś punkt na ścianie. W jednej chwili moja złość minęła, ale nie miałam pewności, że to jest prawda. Nie chce kolejny raz przeżywać to samo, nie wiem czy starczyłoby mi sił. Po chwili wstał i powiedział tylko.
-Zrobię wszystko, byś mi uwierzyła! Za wszelką cenę udowodnię jak Cię kocham!-po czym wyszedł. A ja po raz kolejny się rozpłakałam.
Leżąc w łóżku, ciągle myślałam o tym wszystkim co powiedział mi Kuba, w mojej głowie powstawały obrazy, wszystko mi się przypominało i te dobre i te złe rzeczy.
-Dobranoc Moja Piękna!-odczytałam kolejnego sms'a od Marcina, i moje nerwy były na skraju załamania. Chciałam usnąć, i nie koniecznie się obudzić.
-Skarbie!Wstawaj już siódma.-usłyszałam głos mamy.
-Już wstaje.-powiedziałam zaspana. Poleżałam chwile, po czym wstałam jak oparzona, uświadamiając sobie , że mam zaledwie dwadzieścia minut. Biegałam po pokoju, szukając rzeczy.
-Tak to jest, jak nie szykuje się rzeczy na wieczór.-pomyślałam. Spakowałam potrzebne zeszyty i książki do torby, po czym ubrałam się w rurki i bluzkę w czarno-białe paski. Pomalowałam lekko rzęsy, i zabierając torbę zbiegłam po schodach, i skierowałam się do kuchni. Zjadłam kanapkę, i spakowałam drugie śniadanie jakim było jabłko i kanapkę z żółtym serem, do tego wodę truskawkową z nutą mięty.
-Gdzie tata?-zapytałam mamy.
-Poszedł już wyprowadzić samochód.
-To ja lecę.
-Uważaj na siebie, i miłego dnia!
-Dobrze!Pa.-krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Hej!-przywitałam się z Ramoną i wsiadłyśmy do samochodu.
-Mam po Was przyjechać po szkole?-zapytał tata.
-Nie nie trzeba, moja mama po nas przyjedzie!-odpowiedziała Ramona.
-Jak coś to dzwońcie.
-Dobrze.
Ledwo weszłyśmy do szkoły, a już był dzwonek, poszłyśmy pod klasę, w której miałyśmy lekcje. Pierwsza będzie geografia, którą mamy z wychowawczynią.
-Hej laski!-powiedziała Natalia, która jak zwykle była w doskonałym humorze.
-Hej.-odpowiedziałam i oparłam się o ścianę.
-Słyszałyście, że Damian jest z Pauliną?-powiedziała zafascynowana Ilona.
Zerknęłam w stronę moich koleżanek, które były pod nadmiarem wiadomości, cieszyłam się, że przyszła pani, która prawdę powiedziawszy uratowała mi życie.
-Witajcie!-przywitała nas pani z uśmiechem.
-Dzień Dobry!-cała klasa odpowiedziała. Każdy wybrał sobie ławkę, ja z Ramoną wybrałyśmy przy oknie, z widokiem na główny plac przed szkołą i ulicę.
-I jak pełni energii? Co robiliście w wakacje?-zapytała pani, która zaczęła podlewać rośliny na oknach.
-Za krótko!-powiedział Maciek.
-Wyjątkowo tu się z nim zgodzę!-dopowiedział Bartek.
-Dziękuje Maniuś Ty zarazo jedna!
-Już się zaczyna!-wyszeptałam do Ramony, i spojrzałam się za okno. Promienie słońca wpadały do klasy, i pomyśleć, że lada moment będzie jesień, a następnie zima. Pani kazała tylko napisać temat, i poopowiadała nam czego będziemy się uczyć w tym roku. W czasie przerwy dziewczyny opowiadały, co się u nich wydarzyło, kogo poznały, z kim flirtowały i wiele innych różnych i bardzo "ciekawych" informacji. Ramona też miała dosyć ich gadania.
-Ramona chodź ze mną do łazienki.-skierowałam wzrok na moją przyjaciółkę.
Wstała z krzesełek, i skierowałyśmy się do łazienki.
-Ja nie chce Ci nic mówić, ale już mam dosyć ich gadania, a to dopiero początek roku szkolnego.
-Właśnie widziałam, ja też. I dlatego Cię wyciągnęłam z stamtąd.
-Dziękuje, niech Ci to Bóg w dzieciach wynagrodzi!-powiedziała, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
-Co teraz mamy?
-Nie mam pojęcia, jeszcze się planu nie nauczyłam.-powiedziała moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się i poszłyśmy pod klasę. Dziewczyny o czymś zawzięcie gadały, i się śmiały.
-Cześć Pola! Cześć Ramona!-powiedział Jarek.
-Cześć.-odpowiedziałyśmy.
-Zapraszam Was na moje Urodziny, w tą Sobotę o godzinie 15.
Spojrzałyśmy się zdziwione i potwierdziłyśmy, że będziemy.
-Nie będziecie mieć problemu z dojazdem?-zapytał.
-Spokojnie trafimy!-powiadomiła uśmiechnięta Ramona.
-To super, cieszę się.
-Czy ja śnie?-zapytałam się mojej przyjaciółki.
-Dlaczego?
-Bo taki zaszczyt, że nas zaprosił!-zaśmiałam się i weszłam do klasy, okazało się że mamy matematykę.
-Dzień Dobry!-wszyscy się przywitali, po czym od razu kazała otwierać zeszyty i rozwiązywać zadania.
-Co jej się stało!-powiedziała Kinga, która siedziała tuż za mną.
-Oszalała, jak zwykle ma zły dzień i się na nas wyżywa.-odpowiedziała Gosia. Matematyczka wyglądała na strasznie zdenerwowaną, nie pamiętam kiedy ją taką widziałam, żeby od razu kazać rozwiązywać zadania algebraiczne i innego typu nie potrzebne mi rzeczy.
-Jak wrócę dwa pierwsze zadania ze strony trzeciej mają być zrobione!-po czym wstała i wyszła.
-Za ca małpa!-krzyknął któryś z chłopaków.
Nienawidziłam matmy, zawsze miałam z nią problemy. Co rusz przyprawiała mnie o bezsenne noce.
-Zrobiłaś?-zapytałam się Ramony.
-Pierwsze tak, weź spisz, a ja przeczytam następne.- Moja przyjaciółka dobrze wiedziała że mam z nią problemy, więc mi pomagała, nie zawsze bo jeszcze w tamtym roku wszystko było inaczej, a teraz moje życie jest zupełnie inne. Na pewno ja jestem inna.
Po kilku minutach, zadania były rozwiązane.
Chłopacy ciągle coś gadali, i wyzywali nauczycielkę.
-Zaraz sprawdzę zadania, jak nie jedynkę stawiam!
Gdy tylko dzwonek zadzwonił, wszyscy wyszli ucieszeni. Nikt nie miał ochoty oglądać matematyczki.
Reszta lekcji minęła w szybkim tempie.
_______________________________________________________________________________
-Jestem!-powiedziałam zamykając drzwi.
-Odgrzej sobie obiad.-powiedziała mama, po czym przyszła do kuchni.
-Ja idę do Magdy, a Tata jest w pracy, więc zamknij drzwi i nikogo nie wpuszczaj. Będę najpóźniej o 19.
-Dobrze.-powiedziałam i nałożyłam sobie pulpety.
Spojrzałam na telefon, który ledwo się trzymał, bateria była wyczerpana i ciągle dawała o sobie znać.
Po obiedzie poszłam do salonu, w zamiarze oglądnięcia jakiegoś filmu, lecz po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spoglądając kto przyszedł, otworzyłam drzwi. Przed nimi stał Kuba i Sara.
-Możemy?-zapytał Kuba. Nie wiedziałam co mam robić, wpuścić ich czy zamknąć drzwi. Chciałabym cofnąć się o kilka sekund do tyłu i nie otworzyć tych cholernych drzwi.
-A było tak miło.-pomyślałam i odsunęłam się by mogli wejść.
-Musimy pogadać, a raczej Sara musi Ci coś powiedzieć.
Usiadłam na kanapie, i wyłączyłam telewizor. Kuba uważnie mnie obserwował, a Sara chciała coś powiedzieć, lecz nie potrafiła nic z siebie wykrztusić.
-Przepraszam Polu! źle postąpiłam, wiem o tym, i wtedy powiedziałam Kubie, że go Kocham i wszystko robiłam żebyście razem nie byli. Ale wiem, że Cię kocha, a ja muszę się z tym pogodzić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, czy wierzyć, czy nie. Co tak na prawdę powinnam zrobić?




Hej;) Tak oto kolejna część;)
Dziękuje Kochani, że jesteście! Za te wszystkie wiadomości, komentarze!
Odpowiadając na pytanie dotyczące dalszej szkoły wybrałam profile takie jak:
-LO-Humanistyka i Akademicka(w której jest to samo co na humanie)
-Technikum-Logistyka nie miałam zbytnio dużego wyboru;D
Do usłyszenia niebawem!
Miłego wieczoru!;*
Pozdrawiam!;)

wtorek, 21 maja 2013

Kolega Brata cz 44

Wychodząc ze szkoły z Ramoną ruszyłyśmy w stronę ławek, w zamiarze czekania na tatę mojej przyjaciółki. Ciągle odnosiłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, nie myliłam się, a był to nie kto inny jak Marcin!. Po wejściu do samochodu, pragnęłam jak najszybciej znaleźć się w domu. Przejeżdżając koło Marcina, który pomachał i uśmiechnął się moje serce biło jak oszalałe. Uświadamiałam sobie coraz bardziej, że się boje, boje się jego.
-Pola!jesteśmy!-szturchała mnie Ramona. Ocknęłam się i widziałam roześmianą minę pana Marcina.
-Ahh tak!-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Pod domem zobaczyłam samochód Kuby, nie byłam gotowa z nim rozmawiać. Nie miałam już siły.
Miałam ochotę zapaść się głęboko pod ziemię. Chciałam zniknąć na jakiś czas by nikt, a nikt nie wiedział gdzie jestem. Weszłam przez otwartą bramę, i ruszyłam w kierunku ogródka, z zamiarem pójścia na huśtawkę  która jest ukryta na końcu ogródka. Nie zdążyłam wejść, a usłyszałam głos mojego brata i Kuby dochodzący z tarasu, szybkim krokiem się odwróciłam i pobiegłam do domu. Zamknęłam drzwi jak najcichszej umiałam.
-O jesteś Polu!-krzyknęła mama.
Modliłam się tylko, żeby oni nie usłyszeli, że wróciłam.
-I jak było?-zapytała mama.
-Dobrze-powiedziałam-tylko trochę źle się czuje, pójdę się położyć może się prześpię!
-Co Cię boli?
-Brzuch i głowa.
-Chcesz jakąś tabletkę przeciwbólową?
-Nie, zdrzemnę się.
-No dobrze, jak by coś się działo to wołaj.
-Dobrze!
Szybko skierowałam się do pokoju, przebrałam w luźne ciuchy, i położyłam się na łóżku.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, moje serce przyspieszało, mając nadzieję, że to nie Kuba.
-Kochanie przyniosłam Ci soku!-powiedziała wchodząca mama.
-Uff!.Dziękuję.-Mama się tylko uśmiechnęła, i wyszła.
Nie lubię kłamać, ale wiem, że jak się źle czuje, to mama nie każe mnie męczyć, i nikt przez cały dzień mi nie przeszkadza. Na moim telefonie pokazała się nowa wiadomość od nieznanego numeru.
-Cześć Kochanie! Ślicznie dziś wyglądałaś, jak zawsze ślicznie! Kiedy się widzimy?;*<3M.
Moje oczy zapełniły się łzami, których nie byłam w stanie opanować. Nie odpisałam na sms's, tylko rzuciłam telefon na szafkę.
-Pola!-obudź się, usłyszałam głos taty.
-Chodź na kolację.-ile ja spałam, że już kolacja. Zerknęłam na zegarek było ok.19.
Spałam dobrych kilka godzin, po czym nie pamiętam kiedy usnęłam.
-Już idę.
-A może przynieść Ci tutaj?
-Zejdę do Was.
-No dobrze, to dalej dalej bo głodny jestem.-powiedział uśmiechnięty tata.
Z chodząc na dół od razu pożałowałam, że nie zostałam w łóżku.
-Cześć Śpiochu!-usłyszałam głos Marka. Po czym zobaczyłam Kubę siedzącego przy stole tuż obok mojego brata. Nie odezwałam się.
-Mamo!
-Tak?
-Nie jestem głodna.-Tata spojrzał się na mnie zdziwiony i usiadł nakładając sobie kiełbasę.
-Chociaż trochę, słyszałaś co lekarz mówił, no chyba nie chcesz znowu trafić do szpitala.
-Słyszałam, słyszałam.
-To siadaj i nie marudź.
Posłusznie usiadłam i wzięłam jedną kiełbasę, wpatrzona byłam w talerz jak w jakiś piękny obraz, czułam na sobie ciągły wzrok, każdego osobnika z osobna. Uniosłam lekko wzrok w kierunku Kuby, i spotkałam jego oczy wpatrzone w moje, czułam jak we mnie coś jakby się topiło, ta złość znikała jak bańka mydlana, jego nieziemskie oczy i te usta, których mi tak brakuje, i jego całego, jego dotyku i przytulenia, którego tak potrzebuje jak tlenu. Opuściłam szybko wzrok i szybko skończyłam swoją porcję.
-Ja otworzę!-krzyknęłam i wyszłam szybko z kuchni. Skierowałam się do drzwi za których dobiegał dźwięk dzwonka. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam pewnego pana.
-Dobry wieczór, jest może Piotrek?
-Dobry wieczór, tak jest. Tato!ktoś do Ciebie!-krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju, gdy tata przyszedł. Z tego co usłyszałam to kolega z taty pracy.
Na dworze robiło się coraz ciemniej, usiadłam na parapecie i patrzałam się w przejrzyste niebo. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, ocknęłam się i zerknęłam na otwierające się drzwi.
-Polu!Musimy porozmawiać!-powiedział Kuba.
Wiedziałam, że dojdzie do tego prędzej czy później. Nie wiem czy nie wolałabym później.
-Marek mi wszystko powiedział, o tym że mnie widziałaś w tym cholernym parku, gdybyś przyszła to byś wiedziała że to wszystko o czym pomyślałaś jest nie prawdą. Sara chciała pogadać, powiedziała mi coś bardzo ważnego, a między innymi to to, że była o mnie zazdrosna i wiedziała o Marcinie, więc rozmawiała z nim i umówiła się, że zniszczą nasz związek, wtedy ona będzie ze mną, a Marcin w końcu z Tobą. Udało im się między nami coś popsuć, ale chce to naprawić. Musisz mi uwierzyć! Tęsknię za Tobą! jeszcze ta cała sprawa z Marcinem! i ten szpital. Nie daruje sobie jak coś Ci się stanie.
Nie patrzyłam się na Kubę, lecz w pejzaż za moim oknem, który coraz bardziej się zamazywał. Myślałam o tym co powiedział mi Kuba, był w tym sens.
-Pola....proszę!
Spojrzałam na niego, na jego smutek w oczach, na zdeterminowanie.
-Polu, zrozum ja Kocham Tylko i wyłącznie Ciebie! z Tobą mam plany na przyszłość, tylko Ty się liczysz, teraz i zawsze! zrobię wszystko, wszystko! byś mi wybaczyła, i byś mi dała szansę!
-Dlaczego ją przytulałeś?
-Ponieważ, jej wybaczyłem, i to był taki odruch przyjacielski.
-Taki odruch, mówisz.
-Źle to zabrzmiało!
-Owszem, przepraszam, muszę to przemyśleć!-powiedziałam i wstałam.



Hej;)!
Przepraszam, że dopiero teraz, ale cały weekend mnie nie było w domu. Dzisiaj złożyłam już papiery do LO i technikum, boje się, że się nie dostane  Bo nie masz aż takich rewelacyjnych ocen, choć też nie są aż strasznie złe, jedynie przez matme i chemie i fizyke;D
Oprócz tego cały tydzień zawalony sprawdzianami, przed zielonymi szkołami, by mogli oceny wystawiać. Masakra jakaś. Cały dzień myślę tylko o dalszej szkole, co mnie coraz bardziej dołuje. A tak to, postaram się niedługo dodać rozdział dłuższy od tego;), także Miłego Kochani Wieczoru, bądź Dnia;D
Dziękuje, że jesteście.
Buziaki;****
Ola;)