poniedziałek, 27 października 2014

Kolega Brata cz. 64

 Miałam mętlik, chciałam wyjść z kościoła szybko, poczułam że mam nogi jak z waty, zrobiło mi się słabo, a na sobie czułam oddech Kuby.....
-Cześć Polu-usłyszałam cichy głos Kuby.
-Cześć.-odpowiedziałam, i wszyłam a raczej praktycznie wybiegłam z kościoła.
-Wszystko w porządku?-zapytał Rafał.
-Tak, tak.-uśmiechnęłam się i patrzyłam jak Marek z Pauliną zbierając monety.
Po wszystkim udaliśmy się do samochodu, Rafał otworzył mi drzwi do samochodu, tak jak i mojej mamie, następnie wszyscy ruszyliśmy za panną młodą, wyciągając telefon, zobaczyłam nową wiadomość,
-Wyglądasz przepięknie, proszę pogadaj ze mną, nie uciekaj, błagam..-Nadawca Kuba, mój żołądek ścisnął się, do oczu napływały łzy, ale od razu odgoniłam wszelkie myśli, przypominając sobie umowę z Markiem, schowałam telefon, i próbowałam skupić swoje myśli na czymś zupełnie innym.
-Piękny ślub.-rzekła uradowana mama.zerkając na mnie.
-Zgadzam się.-uśmiechnęłam się, i dalej wróciłam do wpatrywania się w okno.
Rozmowa w samochodzie ciągle się toczyła, raz powiedział coś Rafał, raz tata bądź mama, ja nie mogłam zorientować się o czym w danej chwili mówią, cieszyłam się, że ja nie muszę uczestniczyć w tej konwersacji.
-A Ty jak myślisz Polu?-z zamyślenia wyrwał mnie głos roześmianego Rafała.
-Na jaki temat?-uśmiechnęłam się przepraszająco. Wszyscy się zaśmiali, a ja patrzyłam na nich wyczekująco.
-O czym tak myślisz kochanie?-zapytała z troską mama, Rafał zerkał tylko w lusterko by mnie widzieć.
-Przepraszam, zastawiałam się nad tym jak będzie na weselu. Więc jakie było pytanie?-zapytałam mając nadzieję, że odpuszczą dochodzenie.
-Będzie na pewno cudownie.
Nikt więcej się nie odezwał, bo dojeżdżaliśmy na miejsce, po drodze było kilka szlabanów, a ja nadal nie dowiedziałam się, jakie Rafał zadał mi pytanie.
Na sali gdy skończyłam składać życzenia, poproszono bym wyszła na dwór, bo rodzice mnie wołają.
Dostrzegłam ich z pewną grupką osób, śmiali się, i rozmawiali, przy tym się uściskając.
-Pola! Jak Ty kochanie wyrosłaś!-powiedziała pewna....ahh tak to moja ciocia, nie widziałam jej od kilku dobrych lat, niektórych ludzi nie znam,a niektórych pamiętam przez mgłę.
-Dzień Dobry-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Zobacz Józef, jaka ona piękna, ohh Pamiętasz Tomka?-skierowała wzrok na chłopaka stojącego koło mnie. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale w głowie miałam pustkę.-Całe dzieciństwo się bawiliście.-uśmiechnęła się, a ja podałam rękę Tomkowi i się uśmiechnęłam, a on mnie przytulił.
-Jak urosłaś Polu-szepnął mi do ucha.
-Na prawdę pięknie wyglądasz, jesteś taka podobna do taty, ale i mamy też.-na moich policzkach czułam wypieki, mam tylko nadzieję że ich nie widać, czułam na sobie wzrok, odwróciłam się lekko, i zobaczyłam stojącego przy fontannie Kubę, rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Przy dłuższej rozmowie z dowiedziałam się, że Tomek nie jest ze mną spokrewniony, i że ma dwadzieścia lat. gdy w końcu uwolniłam się od mojej rodziny, poszłam na salę, a oni poszli na salę obok, gdzie odbywała się  się osiemnastka, kuzynki tomka, co za przypadek.
Odnalazłam się na liście, i ruszyłam do stolika numer cztery, gdzie siedzieli praktycznie sami faceci, przyjaciele, kuzyni, kuzynki, ich osoby towarzyszące, w skrócie młodzi ludzie, w tym Kuba, jak pięknie, gdyby nie to wszystko mam siedzieć koło Kuby,a to nie będzie sprzyjać próbie odsunięcia się od niego, boję się, że nie zważając na nic przytulę się, i pozwolę emocją i uczuciu wygrać, a przede wszystkim zapomnę o tym wszystkim i dam mu tą satysfakcje, że wygrał. Przywitałam się z każdym i usiadłam no swoim miejscu, po lewej stronie siedział Kuba, a po mojej prawej Rafał, z czego się ucieszyłam.
-Polu mogę Cię na chwilę prosić?-zapytał Marek.
-Oczywiście-wstałam i ruszyłam za bratem, nieco zestresowanym.
-Poluś, przepraszam, ale zapomnieliśmy powiedzieć, żeby nie sadzali Kuby koło Ciebie, wiem, że jesteś na niego zła, i możemy coś z tym zrobić, przesadzić czy coś.
-Daj spokój, nic się nie stało, nie martw się, dam sobie radę, to Twój dzień, i nie trać czasu na smutki, będę siedzieć koło niego, myślę że mnie nie zje.-zaśmiałam się.
-No wiesz, z tego co wiem, to jest bardzo stęskniony za Tobą, więc kto wie.-Oboje zaczęliśmy się śmiać, i wróciliśmy na sal, od razu mój humor się poprawił i poczułam się pewniej.
Po obiedzie, na środek wyszła Para Młoda, zatańczyć pierwszy taniec, było cudownie, klimat, tylko oni się liczyli, nikt więcej, wirowali na parkiecie, to wybranej przez siebie melodii, wyglądali cudownie, nieziemsko wręcz, na kolejny utwór zespół zaprosił całą salę, udało mi się odbić brata i z nim zatańczyć, wspaniałe uczucie, przede wszystkim dlatego, że to mój pierwszy w życiu taniec z bratem. Kuba widziałam, że tańczył z jakimiś dziewczynami, więc i ja spokojnie mogłam przyjmować propozycje tańców.
-Zatańczysz?-usłyszałam głos Rafała.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się i podałam jemu dłoń, ścisną ją lekko i odwzajemnił uśmiech. Tańczył świetnie, i do tego świetnie się z nim dogadywałam, ciągle wypytywał mnie o wszelkie szczegóły związane ze mną, odwdzięczałam się mu tym samym. Gdy ruszyłam w kierunku stołu, ktoś złapał mnie za dłoń, odwróciłam się i zobaczyłam Kubę, który prosi mnie do tańca, zgodziłam się, czułam się nieswojo, i dziwnie, dystans między nami rósł i rósł, nic nie mówił, tylko obserwował każdy mój ruch, parę razy przytulił mnie bardziej, napawał się chwilą, tak jak i ja, chciałam go przytulić, pocałować, to napięcie, chciałam go mieć tylko i wyłącznie na wyłączność. Po skończeniu utworu i tańca, podziękowałam i   wyszłam na zewnątrz by ochłonąć, i odpocząć, a przede wszystkim by uniknąć siedzenia przy stole. Poszłam za restaurację, gdzie znajdowało się oświetlone oczko, i kilka ławek, oraz most z altanką przystrojony kwiatami.
Słyszałam kroki, lecz nie odwróciłam się, wiedząc, że stoi tuż za mną Kuba, w końcu musimy pogadać, tylko szkoda, że w takim momencie, w takim dniu. Po takim cudownym tańcu, mam cichą nadzieję, że nie ostatnim.
-Kocha...-przerwał i zaczął dalej.-Polu, pogadamy? Przepraszam, że teraz.
-Kiedy trzeba.-powiedziałam, starając żeby zabrzmiało to obojętnie.
-Usiądziemy?-wskazał na ławeczkę obok, kiwnęłam głową i usiadłam, a on tuż koło mnie, chwile milczeliśmy, aż w końcu zaczął.
-Chce to wszystko wyjaśnić. To nie jest moje dziecko, nie spałem nigdy z nią, chciałem jej pomóc, bo nie dawała sobie sama rady, chłopak ją zostawił, jak dowiedział się, że jest w ciąży, bałem się, że coś sobie zrobi, chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się, że...że mnie zostawisz. I tak się stało. To co przeżyłem przez ostatni miesiąc, jak bardzo zrozumiałem, że Cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, zakończyłem całkowicie wszystkie znajomości z przeszłości, dla mnie liczy się tylko teraz i przyszłość, tylko i wyłącznie z Tobą, Ty jesteś dla mnie najważniejsza, tylko Ty. Okazało się, że będąc ze mną, spała z innymi. I wtedy zaszła w ciążę, ja byłam pewny, że to nie moje, bo nie uprawialiśmy seksu, jak już wspominałem. Proszę, przemyśl wszystko, iiii chciałbym byś dała mi jeszcze jedną szansę.
Przyswajałam każde jego słowo, cieszyłam się, że to nie jego, że to wszystko zakończył, że jest na wyciągnięcie ręki, że mnie kocha, tak bardzo byłam szczęśliwa, pomimo łez, pomimo wszystko, lecz nie mogłam tak mu odpuścić, nie jestem wstanie. Patrzył na mnie, podniósł powoli rękę i położył na mojej, poczułam ciepło i przyjemny dreszcz.
-Tak bardzo mi Ciebie brakuje.-dopowiedział-Powiedz coś.
-Kuba, nawet nie wiesz jak się cieszę, lecz boje się znowu zaufać, nie mówisz mi wszystkiego, ostanie miesiące zachowywałeś się tak dziwnie, nie miałeś dla mnie czasu, mówiłeś, że przetrwamy wszystko, że nie dasz mi powodów do zazdrości, że jesteś szczery, a tak nie było. Wybaczam Ci i sama przepraszam.
-To znaczy, że wrócisz do mnie?-na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech nadziei.
-Przykro mi , ale choćbym chciała to nie mogę, wybacz, ale nie dam rady, muszę to przemyśleć, dajmy sobie czas.-patrzył się i słuchał co mówię, jego twarz zbladła, zniknął uśmiech, a pojawiły się łzy. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
-Polu, ja tak bardzo Cię przepraszam...nie mogę dłużej bez Ciebie żyć, tak bardzo za Tobą tęsknię, tak bardzo chce Cię przytulić, pocałować, usnąć i obudzić się przy Tobie, spędzać z Tobą każdą minute, ja tak...bardzo Cię kocham, daj mi szansę proszę.-spojrzał się na mnie ostatni raz, po jego policzkach płynęły łzy, zakrył twarz rękami, i zrobiło mi się smutno, i poczułam że potrzebuje się do niego przytulić, Zdziwił się, i po chwili odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje.-powiedział przez łzy.
-Zrobimy tak.-zaczęłam a on obserwował mnie.
-Teraz wrócimy na sale, będziemy się świetnie bawić, zapomnimy o smutkach, zostawimy to tak jak jest teraz, a po weselu, poprawinach  porozmawiamy na spokojnie, w odpowiednim do tego miejscu.
-Dobrze.-powiedział, podał mi rękę i zaprowadził na salę. gdy weszliśmy do środka, poszedł się ogarnąć, a ja poszłam usiąść i się napić....






Witajcie Kochani;*
Udało mi się szybciej napisać.
Lece spać, mam nadzieję, że się podobało, Dziękuje Wam;*
Pozdrawiam;*
Olaa <3

niedziela, 26 października 2014

Kolega Brata cz. 63

Nawet nie pożegnałam się z Damianem, rodzice chcieli po drodze jeszcze wjechać do paru miejsc.
W czasie powrotu do domu zajechaliśmy do paru pięknych miejsc, i odwiedziliśmy rodzinę, której nie znałam wcześniej,  Damian ciągle pisał, że tęskni,  a ja nie potrafiłam powiedzieć tego samego, czułam się strasznie, coraz bardziej się od niego oddaliłam , zamiast przybliżyć to ja się oddalam, nie chce, nie potrawie go oszukiwać,  muszę wymyślić coś by go uświadomić,  że nie dam rady,  mam mieszane uczucia do Kuby,  boli mnie to co zrobił,  już tyle czasu minęło od tego zdarzenia,  tęsknie za nim ale muszę wierzyć,  że zapomnę o jego dotyku, bliskości,  przede wszystkim o nim, a wiem że się nie da.
-Poluś jesteśmy -usłyszałam głos mamy, otworzyłam oczy i zobaczyłam nasz dom, jak ja tęskniłam za moim pokojem, domem, choć bardzo podobało mi się nad morzem, ale to jednak dom, i wolałabym spędzić wakacje z....Polaa..przestań o nim myśleć. Jestem zła na samą siebie.
-Świetnie!-uśmiechnęłam się i zabrałam swoje rzeczy z bagażnika,  udając się do pokoju, mama jeszcze krzyknęła,  że wieczorem przyjedzie Marek z Pauliną i Gabrysiem, byłam w niebo wzięta,  napisałam tylko Damianowi że jestem na miejscu,  i więcej nie pisałam,  musiałam ochłonąć,  przemyśleć,  pobyć sam na sam ze sobą.
Rozpakowałam swoja torbę, zaniosłam ciuchy do prania. Postanowiłam wziąć gorąca kąpiel, i się zrelaksować.
~~~~~~~kilka godzin później~~~~~~
-Proszę!-powiedziałam, wyciągając głowę z za książki.
-Cześć Siostra-ujrzałam brata i od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
-Marek!-Krzyknęłam i zeskoczyłam z łóżka wprost w jego ramiona, przytulił mnie tak mocno.-Tęskniłam.
-Ja też.Opowiadaj jak było.
Po godzinie skończyłam opowiadać,  dosłownie wszystko. Patrzył na mnie zaskoczony.
-Ohh Polu, bardzo miałaś atrakcyjny wyjazd,  nie wiem co Ci poradzić,  daj sobie czas, wtedy zobaczysz sama.
-Problem w tym,  że ja Kubę bardzo kocham, a do Damiana mam mieszane uczucia,.
-Wiem, i wiem że powinnaś pogadać z  Kubą,  cały czas pyta się co z Tobą,  martwi się,  jest na siebie zły,  i wiem też,  że....sam powinien Ci to powiedzieć,  uwierz mi rozmawiałem z nim cały czas, przyjeżdżał tutaj,  ale dopiero gdy mu powiedziałem że jesteś nad morzem dał spokój.
Wpajałam wszystkie słowa Marka, byłam zadowolona z tych słów a zarazem smutna, bo boje się zaufać,  bo wiem że jak się z nim spotkam wpadnę w jego ramiona,  a muszę dawać pozory zimnej na jego względy, tak bardzo za nim tęsknie.
-Wiem Polu że jest Ci ciężko,  ale chcę byś była szczęśliwa, zależy mi byś była uśmiechnięta, a jeżeli to szczęście może dać Ci tylko Kuba, to daj mu się wytłumaczyć.
-Nie wiem czy jestem w stanie z nim porozmawiać, bo wiem Marku, że gdy go zobaczę, cała złość minie.
-Ojj Polu,zrobimy tak, do wesela nie spotykaj się z Damianem, ani z Kubą, daj sobie czas, pobądź z przyjaciółmi, baw się, staraj się nie myśleć, i żyć z dnia na dzień, ani grama wspomnień, ani grama przeszłości. Zgoda? Jesteś świadoma, że On będzie na ślubie?
-Tak wiem, w końcu to Twój przyjaciel, a idzie s...sam?
-Myślę, że z nikim nie przyjdzie..-Chwile zwątpił w swoje słowa, ale zaraz się uśmiechnął.-Więc jak zgadzasz się?
-Tak zgadzam, postaram się nie rozpamiętywać tego co było.
-I tak ma być, teraz proszę uśmiech i chodź zobacz Mojego Syna!-powiedział to tak dumnie, taki zadowolony i szczęśliwy. Od razu podniosłam się i ruszyłam za Markiem, na kanapie w pokoju dostrzegłam śpiącego małego szkraba, cudowny, podobny do mojego brata, parę szczegółów Pauliny, nie dziwię się że są tak zachwyceni, sama jestem zdumiona tą maleńką istotką, patrzyłam się na niego bardzo długo, czułam radość jaka mną emanowała, wyobrażałam sobie jak on już biega, bawi się, i przybiega do mnie z wielkim uśmiechem jak mnie widzi. Jeszcze trochę i mam nadzieję, że będę jego najlepszą i najukochańszą  ciocią, słuchałam jak rozmawiają, nie odrywając wzroku od Gabrysia. Rodzice opowiadali jak było cudownie, w pełni się z nimi zgadzałam, będzie mi brakować zachodów słońca, ale to nie to samo co  oglądanie z osobą którą się kocha. Miałam o tym nie myśleć, po chwili wyłączam wszelkie myśli i skupiam się na rodzinie, zajadając się karpatką, którą mama zdążyła upiec, jak zwykle pyszna, uśmiechnęłam się i dalej obserwowałam maluszka.
Chwile po dziewiętnastej pojechali by nie męczyć już małego, zachwyceni rodzice pomyślałam. Na samą myśl mam uśmiech na twarzy. Marek przed wyjściem przypomniał mi o naszej umowie, a ja obiecałam, że dam rade, podziękowałam i uściskałam na pożegnanie.
-Już za tydzień ślub!-oznajmiła mam i opadła na fotel uśmiechnięta.-Polu musimy iść Ci w poniedziałek kupić sukienkę i buty, musisz wyglądać pięknie.-Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.
-Kochanie i garnitur idziemy Ci kupić-spojrzała się na tatę. nie unikniesz zakupów z nami.-powiedziała zadowolona mama. Tata niezbyt lubi chodzić po sklepach.Spojrzałam na jego minę, miał przerażenie pomieszane z rozbawieniem. Oboje wybuchnęli śmiechem, a ja zaraz do ich dołączyłam.
Po zjedzeniu ciabaty z serem i wypiciu soku pomarańczowego poszłam do pokoju, przebrałam się w pidżamę i położyłam się do łóżka biorąc laptopa na kolana. Przeglądałam internet, dałam znać przyjaciółką, że już wróciłam. Ola nadal jest zagranicą, paulina wyjechała gdzieś do rodziny i wróci dopiero we wtorek wieczorem.
-Przepraszam Poluś.-usłyszałam głos mamy.
-Tak?
-Połóż się wcześniej spać, bo jutro z samego rana jedziemy do Asi na cały dzień.
-Ohh cudownie, będzie Julka i Agata?
-Tak wszyscy z Konina mają się zjechać.
-Wspaniała wiadomość.
-Dobranoc córeczko.
-Dobranoc mamo.
Jeszcze chwilę popatrzyłam na facebook'a i odłożyłam laptopa na szafkę obok łóżka.
Długo nie musiałam czekać na odpłynięcie w świat snów.
Wstałam coś przed ósmą, wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy, i wiele innych rutynowych rzeczy. Zrobiłam śniadanie chcąc zrobić niespodziankę rodzicom, gdy położyłam na stole talerz z naleśnikami weszła do kuchni zaspana mama a za nią tata.
-Polu..śniadanie?Zobacz jaką mamy cudowną córkę.-Uśmiechnęłam się i czułam się dumnie.
Wracamy już z Konina, wspaniale się bawiłam, zjechała się cała rodzina, nie było chwili na smutki, cały dzień spędziłam z kuzynostwem, spacery, zabawy, rozmowy, nawet tańczyliśmy na łące, wygłupiając się. Pod wieczór zrobiliśmy grilla, wujek jak zawsze zaczął opowiadać historie, niektóre znam na pamięć, a niektórych nie znałam, mila odmiana, kocham tych ludzi.
Gdy dojechaliśmy do domu, było parę minut po dziesiątej, byłam strasznie zmęczona, pełen wrażeń dzień, wzięłam kąpiel i poszłam spać, napisałam tylko Damianowi dobranoc, starałam się nie utrzymywać z nim kontaktu, jak wróci muszę z nim pogadać, poważnie z nim pogadać, boje się tej rozmowy, ale inaczej nie można.
Następny dzień miał wydawać się bardzo ciekawie, zakupy, muszę kupić sobie piękną sukienkę, muszę pokazać Kubie co stracił. Ahh miałam o nim nie myśleć, dam radę, do wesela tak mało zostało, jak dobrze, że Damian wraca  niedziele, w dniu poprawin. Nie muszę się martwić, że będzie zły, że go nie zaprosiłam, ciągle daje mi znaki, że chce iść ale nie zdąży wrócić,.
O dwunastej pojechaliśmy na miasto, nie mogłam nic dla siebie znaleźć, przeszliśmy wszystkie chyba sklepy w mieście, w końcu w ostatnim sukienka przykuła moją uwagę, był piękna, koloru różowego, dopasowana, idealnie pasowała do mnie, gdy ją przymierzyłam, rodzice byli zachwyceni.
-Bierzemy!-powiedział tata, na mnie patrząc. Zaśmiałam się. Tata kupił sobie garnitur, szybciej niż ja sukienkę, dużo nie musiał przymierzać, tak jak i mama kupiła sobie piękną sukienkę, a ja przymierzam chyba dwusetną sukienkę, i dopiero ona mi się podobała. Byłam zadowolona, a zarazem zmęczona tymi przymiarkami już na ratuszu wybiła piętnasta, a jeszcze musimy kupić buty, w między czasie kupiłam sobie parę nowych ciuchów, butów nie szukałam długo, czarne szpilki, jeszcze tylko parę dodatków i wypełnią cały mój strój.
Nawet kupiłam sukienkę na poprawiny, zadowoleni z zakupów wróciliśmy do domu, mama zrobiła obiad, i reszte dnia minęło bez jakichkolwiek atrakcji, nie mogę się doczekać soboty i ślubu, a może raczej.......Nieee! przestań o nim myśleć! Krzyczę na siebie w myślach.
Wzięłam telefon do ręki odpisałam Damianowi na sms'a o treści:" Jak mija dzień Księżniczko? Tęsknie za Tobą mocno, bez Ciebie jest nudno, i zachody słońca nie są już takie same, Kocham Cię!~<3" Zatkało mnie, nie napisałam mu, że ja go kocham, nie chce kłamać, nawet jeśli on tego chce. Przez przypadek włączyłam galerie, a tam zdjęcia z Kubą, od razu wyłączyłam wszystko i poszłam spać.
~~~~~Kilka dni później~~~~~
Dzisiaj sobota, wielki dzień dla Pauliny i Marka, jestem podekscytowana. Niedługo Marek przyjedzie ze świadkiem, wszystko mam już naszykowane.
Cały tydzień minął bardzo szybko, spotkałam się z dziewczynami, które wróciły, dałyśmy sobie małe upominki, i rozmawiałyśmy całą noc, robiąc sobie babski wieczór, czy inaczej mówiąc pidżama party, świetnie się bawiłam, cały tydzień z mojej twarzy nie schodził uśmiech, dotrzymałam słowa. Byłam z siebie dumna, i czułam się o wiele lepiej, a teraz? za parę godzin będę tańczyć, bawić się, mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Wzięłam kąpiel z bąbelkami, wylegiwałam się w wannie z godzinę, aż moje palce miały pomarszczoną skórę. Ubrałam się w dresy i zeszłam na dół, właśnie przyjechał brat ze świadkiem, i dwoma innymi chłopakami, jeden był kierowcą Marka, okazało się że to jego przyjaciel Michał, a drugi był naszym kierowcą, też przyjaciel Marka, Rafał, od razu z nimi się dogadałam, niedługo po tym przyjechał kamerzysta, i Marek zaczął się szykować. Gdy pojechali, zaczęliśmy i my się szykować, poszłam do swojego pokoju, ubrałam się,pomalowałam i założyłam biżuterię, bo kilkunastu minutach byłam gotowa, włosy mi się poskręcały, i nie musiałam męczyć się z lokówką, schodząc na dół, zobaczyłam Rafała siedzącego na fotelu.
-Cześć.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Wow! świetnie wyglądasz.-usłyszałam, zarumieniłam się, dobrze że mam lekki makijaż, i nie widać pod nim moich wypieków.
-Dziękuje.-powiedziałam, i dostrzegłam, że ma na sobie garnitur, białą koszule i czarny krawat, wyglądał świetnie, uwielbiam facetów w garniturze.
Po chwili doszli do nas rodzice, i pojechaliśmy do kościoła. Usiedliśmy z przodu, rozglądałam się niepewnie po kościele, stresowałam się, nie wiadomo czym, ludzi coraz więcej, coraz więcej rodziny, przyjaciół, osób których nie miałam okazji poznać, Marka przyjaciele, i Pauliny rodzina, a jego nie było widać, opanowałam.-Tak długo wytrzymałam, to i teraz wytrzymam,.-pomyślałam.
Wpatrywałam się w ołtarz, za chwilę rozległ się dźwięk, i do kościoła weszła panna młoda, prowadzona przez chrzestnego,a przy ołtarzu czekał szczęśliwy Marek, w wózeczku spał Gabryś, ubrany pięknie, nawet muszkę miał. Wszystko było idealne. Skupiłam się na ceremonii, nie odwróciłam nawet głowy, by sprawdzić czy przyszedł.
-Ogłaszam Was mężem i żoną........-wzruszyłam się, mój brat, mój kochany brat, poczułam się dziwnie, jakbym go straciła, a zarazem byłam szczęśliwa jego szczęściem, powoli wszyscy wychodziliśmy za Państwem Młodym, Marek wziął na ręce Gabrysia i ruszyli w kierunku wyjścia, my za nimi, wychodząc z ławki, zamarłam, moje serce zaczęło bić mocniej, nie mogłam się ruszyć. Dostrzegłam go, stał oparty o kolumnę wpatrując się we mnie, wszystkie uczucia do mnie wróciły, w końcu ruszyłam z miejsca, stawiając nogę za nogą, jakbym uczyła się dopiero chodzić. Czułam jak się cały czas patrzy, aż w końcu i on ruszył do drzwi..Moje serce biło jak oszalałe, czułam się dziwnie, chciałam płakać, a zarazem cieszyć się jak dziecko, widząc go, tam jak stał i się patrzył, ubrany w garnitur, i czarną koszule,i różowy krawat, czy On dopasował się strojem do mnie? niee, przecież nie wiedział w co się ubieram. Miałam mętlik, chciałam wyjść z kościoła szybko, poczułam że mam nogi jak z waty, zrobiło mi się słabo, a na sobie czułam oddech Kuby.....



Hej!
W końcu napisałam.. Przepraszam i dziękuje.
Mam nadzieje , że się podoba. Chciałabym napisać więcej ale muszę się iść uczyć.
Dziękujee, i jeszcze raz najmocniej przepraszam.
Pozdrawiam;3
buziaki;*
Olaa;D

czwartek, 9 października 2014

Przepraszam....

Witajcie kochani!
Nie olałam Was, codziennie tu wchodzę. Przepraszam, że  tak rzadko wstawiam rozdziały, ale na prawdę mam straszny ostatnio czas, muszę się pozbierać i ogarnąć, obiecuje, że w najbliższym czasie wstawię kolejny rozdział. Wybaczcie mi i zrozumcie mnie. Na prawdę chciałabym dodawać częściej. Dajcie mi trochę czasu. Postaram się w weekend dodać ale nie obiecuje, dzisiaj nie dam rady, za dużo łez..
Przepraszam..
Ola.