wtorek, 30 grudnia 2014

Kolega Brata cz.68

-Dobranoc.-powiedziałam, zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors Kuby, otulił nas kołdrą, i nie wiem nawet kiedy a pogrążyłam się w snach.
Otwierając oczy uświadamiałam sobie, że to wszystko dzieje się na sto procent, że to nie był tylko piękny sen, zerknęłam na zegarek, który był na szafce nocnej tuż obok łóżka, wskazówki wskazywały godzinę trzynastą trzydzieści. Spałam zaledwie pięć godzin, ale o dziwo nie czułam się jakoś strasznie zmęczona, wręcz pełna energii. Kuba nadal spał, tak szkoda było mi go budzić, był jak zawsze nieziemsko przystojny, taki uroczy i emanował pozytywną energią, radością. Jestem tak bezgranicznie szczęśliwa, tak bezgranicznie mu ufam. Po cichu wyszłam z łóżka, i ubrałam koszulkę Kuby, leżącą na komodzie, skierowałam się do drzwi, a następnie poszłam na dół do znajdującej się tam kuchni.
-Przydałoby coś przyrządzić-pomyślałam.-Bingo!-Powiedziałam dostrzegając urządzenie do gofrów.
Po sprawdzeniu czy posiadam wszystkie składniki, wzięłam się za robotę. Po kilku minutach naszykowaną masę, wlewałam do gofrownicy, i wyciągałam gotowe gofry na talerz. W między czasie, naszykowałam truskawki, znalazłam bitą śmietanę, sos czekoladowy oraz dżem, wszystko się nadawało, więc postawiłam na stole składniki do ostatecznego wykończenia gofrów. Do szklanek nalewałam soku pomarańczowego, gdy do kuchni wszedł zaspany Kuba, włosy miał rozczochrane, oczy dopiero po przebudzeniu, na sam jego widok się uśmiechnęłam.
-Tu jesteś!-powiedział.-Wystraszyłem się, że to był sen, a Ty zniknęłaś, nawet nie wiesz jak się przestraszyłem.-Stałam wpatrzona w niego, widziałam jak ciągle ma w oczach strach, że nie jestem z nim, jak jak go  kocham.
-Kochanie, ja tylko chciałam zrobić śniadanie-powiedziałam i odsunęłam się by zobaczył co przygotowałam, w jego oczach dostrzegłam iskierki, na jego twarz wkradł się uśmiech.
-Jestem...jestem pod wrażeniem. Dziękuje!-wyszeptał, ruszając w moją stronę. Pocałował mnie w czoło i w usta, czułam jak drży mu ciało, czuć było ulgę, jak zobaczył że jestem, że to nie jest zły sen.
-Kubuś to ja chciałam Ci podziękować, i pokazać jak bardzo Cię kocham. Mam nadzieję że będą smakować, a teraz jedz bo ostygną.
-Jesteś najwspanialsza, i będę to powtarzać na okrągło.
Usiadł, ja tuż koło niego i zabraliśmy się za jedzenie, czułam ciągle wzrok Kuby na sobie, taki przeszywający i podniecający, na moim ciele pojawiały się dreszcze, pomimo że nawet mnie nie dotknął, przyciągał jak magnes, sprawiał, że nagle potrzebuje jego bliskości. Długo nie wytrzymałam, odsunęłam lekko krzesełko i podeszłam do Kuby, on ciągle mi się przyglądał rozszyfrowując co zamierzam zrobić, odłożył gofra na talerz, a ja w tym momencie wsunęłam się mu na kolana, Kuba uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, złapał za biodra i usadził mnie tak bym siedziała na nim "okrakiem", jego oczy ciągle wpatrywały się w moje,
-Jesteś taka cudowna!-powiedział i pocałował mnie czule.
-Tak sie cieszę, że jesteś.-wyszeptałam ze łzami w oczach.
-Słonko nie płacz, jestem i będę już zawsze, obiecuje!-powidział tak poważnie, i pewnie.
-Jesteś pewny co obiecuejsz?-zapytałam
-Tak, nie pozwole by ktoś to zniszczył, będę tak długo walczył o Ciebie, nawet  gdybyś Ty nie chciała mnie,dopiero wtedy dam Ci spokój kiedy mi powiesz dosadnie.
-Nie spodziewaj się tego, bo się nie doczekasz.-zaśmiałam się i przytuiłam.
-Ojj nie czekam na to, ale Ty jesteś zimna kochanie, jakie lodowate ręce.Dlaczego nie mówisz, że Ci zimno.-powiedział z troską.
-Nawet nie czułam, Ty mi dajesz ciepło.-Spojrzał się na mnie, lekko uśmiechnął, złapał mnie mocniej i wstał, oplotłam wokół niego nogi i przytulilam się, nawet nie wiem dlaczego jest mi zimno, przecież na dworze jest dwadzieścia pare stopni, a ja jestem lodowata, takie reczy to tylko ja, na samą myśl się uśmiechnęłam i spojrzałam na Kube, przygladając się jego zamiarom, usadził mnie na krzesełku obok, zawiadomił że zaraz przyjdzie i wyszedł. Napiłam się soku, i spojrzałam na zegarek, było kilkanaście minut po czternastej, Zaczęłam  jeść gofra, kiedy do kuchni wszedł Kuba z bluzą w ręce, podszedł do mnie i zwinnym ruchem okrył mnie nią, usiadł obok,, i pociągnął moje nogi na kolana, pomasował lekko moje stopy, nie odwracając odemnie wzroku.
-Dziękuje.-wyszeptałam, wzruszyłam się tym zdarzeniem, Kuba jest taki słodki, że aż nieralne, ale tak to jest realne, bo to mój Kuba, który  jest tuż koło mnie, jestem najszczęśliwszą szczęściarą.
-Kotek, będę dbał o Ciebie zawsze i wszędze.-powiedział i nadal trzymał dłoń na moich stopach. Dokończył gofry, i z uśmiechem stwierdził, że musimy szykować się na poprawiny.
-Ja najpier pozmywam.-rzekłam i wstałam zbierając talerze.
-O nie, nie Kochanie! Nawet nie ma takiej opcji.-wyszeptał mi do ucha i zabrał odemnie naczynia.-Ty zrobiłaś przyszne śniadanie, a ja sprzątam.
-Tak zawsze będzie?
-Zawsze.-pocałowałam go w policzek, nakazał usiąść, i przyglądąłam się jak zmywał, był taki zadowolony, pełen życia.
 Niedługo po tym byliśmy gotowi, miałam na sobie czerwoną sukienkę i założyłam baletki, moj nogi odmawiały założenia szpilek, a Kuba miał na sobie czarne spodnie,  białą koszule z czarnymi wstawkami, koszula opinała się na jego mięśniach, odsłniając lekko jego tors.
-Gotowa?-zapytał
-Oczywiście.-powiedziałam, wzięłam torebkę leżącą na komodzie, wsunęłam ją do niej.
-Wyglądasz jak zawsze pięknie.-wyszeptał, pociągnął mnie za dłoń i ruszyliśmy w kierunku wyjścia, przed domem stał zaparkowany jego samochód, Kuba otworzył mi drzwi od pasażera, a ja wsiadłam do samochodu, włączyłam muzykę, a Kuba po chwili znalazł się koło mnie.
-Uświadomiłem sobie, że powoli będzie trzeba dać Ci parę lekcji jazdy. W końcu w następnym roku prawko. Czyż nie?
-Zgadza się.-odpowiedziałam.-Nie boisz się o samochód?-lekko się zaśmiałam i spojrzałam na Kubę, który właśnie wyjeżdżał za bramę.
-Nie boję się, pojedziemy w takie miejsce gdzie nie będzie nic niebezpiecznego, bardziej martwił bym się o Ciebie, a nie o samochód Kochanie.-spojrzał na mnie, jego oczy płonęły troską i miłością, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, była ona najlepza jaką mogłam usłyszeć, zaskakuje mnie na każdym kroku. Uśmiechnęłam się i położyłam swoją dłoń na jego kolanie, po chwili jego ręka spoczwała na mojej, gładząc palcami wierzch mojej dłoni.
-Jesteś kochany.-wyszeptałam w jego kierunku.
-Nie tak bardzo jak Ty.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie drocz się Jakubie.-powiedziałam i obydwoje zaczeliśmy się śmiać. Reszta drogi minęła podobnie, panowała przyjemna atmosfera, cieszyłam się, że za kilka chwil spotkam się z rodziną, tak rzadko niektóre osoby widzę. Na szesnastą dojechaliśmy na miejsce, przed salą znajdowali się goście, rodzina i znajomi, pogoda byla taka piękna, ani jednej chmurki, wszyscy promienieli, i pytali o samopoczucie, po krotkiej chwili dostrzegłam rodziców.
-Cześć mamo, cześć tato.-powiedziałam na jednym oddechu.
-Dzień Dobry Państwu.-dopowiedział Kuba.
-Witajcie dzieci.-odpowiedziała mama.
-Jeszcze raz dziękuje.-powiedział do moch rodziców, tata kiwnął z uznaniem , a mama uśmiechnęła się i przytuliła Kubę.
-Jestem taka szczęśliwa, że wszystko się ułożyło, że na Poli twarzy znów gości uśmiech.
-Ja też się cieszę.-odpowiedziedział, i przytulił tym razem mnie. Stanęliśmy na schodach, ja byłam o stopień niżej, a Kuba tuż nademną objął mnie w biodrach, i obserwowaliśmy wszystkich, w pewnym momencie mama nie kazała się nam ruszać i zrobiła nam zdjęcie.
-Cudownie.-powiedziała z zachwytem, ja tylko się uśmiechnęłam.
Marek z Pauliną zaprosili na sale wszystkich, przy wejściu stał stół a na nim bańka z piwem, każdy podchodził i sobie wlewał, poszłam z Kubą, i nalał nam, dodając mi soku.
usiedliśmy wszyscy i dostaliśmy obiad.  Po około godzinie wszystko zaczęło się rozkręcać, ubyło trochę osób, parę osób nie przyszło ze względu na prace.Wstając udałam się do sąsiedniego stołu gdzie znajdywała się moja rodzina, na parkiecie pary wirowały, idąc pomiędzy nimi ułyszałam jak mnie woła jakiś głosik.
-Polaaa.-zerknęłam w bok,a do mnie biegła Lenka, jak ja dawno tego szkraba nie widziałam, uśmiechnęłam się odrazu na jej widok, prebierała szybko nózkami i pochwili była w moich ramionach, Jest to córka mojego kuzyna, ma trzy latka, widuje ją bardzo rzadko.
Rośnie w oczach, przytuliła mnie mocno i po chwili wpatrywała się we mnie swoimi błękitnymi oczkami.
-Tęskniłam.-powiedziała i zaczęła skakać.
-Ja też maleńka.
-Jestem już duża.-powiedziała dumnie.
-Racja.-powiedziałam i wstałam, podniosła rączki do góry, w geście bym ją podniosła. Tak też zrobiłam.
-Wyjdziemy na dwór, proszee.
-Dobrze.-zmieniła moje plany, zaśmiałam się i opuściłyśmy sale, wychodząc na zewnątrz promienie słońca raziły a zarazem muskały moje ciało, postawiłam Lenke na ziemi,a ta poszła na dmuchaną zjeżdzalnie, która była specjalnie postawiona na prośbę Państwa Młodych, usiadłam na pobliskiej ławce, pozwalając słońcu by utrwaliło moją opaleniznę, obserwując przy tym Lene.
-Polu, a opowiesz mi bajkę tak jak zawsze?-zapytała podchodząc do mnie i siadając mi na kolana.
-Teraz?-zapytałam.
-Tak, proszę.
Fakt zawsze kiedy się z nią spotykałam opowiadałam jej bajkę,wymyśloną, zawierała jakieś elementy prawdziwe, ale zazwyczaj były to tylko wyobrażenia czy też marzenia.
-Dobrze.-Lena wtuliła się słodko, schowała dłonie w mojej dłoni, lekko je trzymałam.
-W pewnym miasteczku mieszkała dziewczyna, która uwielbiała tańczyć, każdego wieczrou, usadzała rodziców w pokoju i włączała muzyke, tańczyła tylko dla nich, uczyła się wszystkiego sama, była nieśmiała i brakowało jej pewności w swoje możliwości, rodzice wiele razy chcieli ją zapisać do szkoły tańca, ale strach ją paraliżował, nikt oprócz niej i jej rodziców nie widział jak pięknie tańczy, czuła się cudownie wirując pośród traw na łące, czy na dywanie w swoim pokoju. Gdy rodzice prośili by zatańczyła dla rodziny i znajomych, bardzo to przeżywała i odmawiała, po czym wychodziła na zewnątrz,by nabrać świeżego powietrza, wiele razy próbowała się przełamać, ale nie mogła, bała się większej widowni, tego że może się nie spodobać. Pewnego dnia wracając ze szkoły, poszła do parku, zawsze chciała znaleźć się w miejscu gdzie jest mnóstwo drzew pomiędzy nimi altanka, która była oświecona mnóstwem lapionów, które odbijałyby się w tutejszym jeziorze, i ona tańcząca, a obok jej wyśniony,wymarzony Książe, który podziwia jej ruchy i ukradkiem bije brawo, by po chwili do niej dołączyć i trzymając ją w objęciach by tańczyć wirując pomiędzy lampionami.  Wszystko było takie realne, wchodząc na altankę, rozejrzała się dookoła czy nie ma nikogo, zaczęła tańczyć, jej wyobraźnia stworzyła wymarzoną scenerie. Brakowało jej jednak Księcia, nie była wstanie wyobrazić sobie sylwetki wymarzonego faceta, zatrzymała się i usłyszała, że ktoś bije brawo, odwróciła się i zobaczyła wysokiego chłopaka o cimnych krótkich włosach, ubranego w czarne spodnie i koszule, która dopasowana ukazywała jego sylwetkę, był nieziemsko przystojny, a ona marzyła by to nie był sen, by on nie znikął. Była pewna że to wyobrażenie, ale nie, był tam stał, i przyglądał się, a Ona nie umiała wypowiedzieć słowa,czuła jakby straciła zdolność mowy, dostrzegł jej zakłopotanie, podszedł podał jej dłoń, przeszedł po jej ciele przyjemny dreszcz, czuła się pewniej, wiedziała że może mu zaufać, uśmiechnęła się lekko, przez resztę południa siedzieli i romawiali, opowiedział jej wszystko o sobie, ona jemu, po czym złapał ją za rękę przyciągnął do siebie i zaczęli tańczyć, pierwszy raz poczuła się wyjątkowo, jako pierwszy zobaczył ją jak tańczyła, nie bylo jedynie lampionów, ale dla niej wystarczył On, uwierzyła w siebie, i dzięki niemu spełniała swoje największe marzenia. 
-Co było dalej?-zapytała Lena, poprawiając się na moich kolanach.
-Na pewno do tej pory spełniają marzenia, żyją szczęśliwie, i tańczą, resztę zależy od Twojej wyobraźni.
-Według mnie, jak dorośli wzięli ślub, mieszkali w ślicznym białym domku z kwiatami wokół niego i mieli swoją altankę i lampiony, i tańczyli.-powiedziała zachwycona Lena.
-Tu jesteście.-powiedział mój kuzyn.
Lenka zeskoczyła i pobiegła do taty.
-Wiesz, Pola opowiedziała mi bajke.
-Tak?I jak podobała się?
-Bardzo.-powiedziała, odwróciła się i dopowiedziała,-Ja też tak chce.
-To dalej idziemy tańczyć.-powiedziałam, i poszliśmy na sale. -Długo nas nie było?-zapytałam, kierując wzrok na Adriana.
-Jakieś pół godziny.-powiedział Adrian, i zaśmiał się. Na sali wszyscy pochłonięci byli rozmową i zabawą, wielu wznosiło poraz enty toast, śpiewając i opowiadając co nowsze kawały.
-Gdzie byłaś?-zapytał Kuba, łapiąc mnie w biodrach.
-W pewnym miasteczku mój Książe.-powiedziałam, pocałowałam go, Lena pociągnęła nas na parkiet i po chwili tańczyliśmy.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-zapytał roześmiany Kuba.
-Później.-odpowiedziałam i okręciłam małą.





Witajcie:*
Oto kolejna część, mam nadzieję że spodoba się choć trochę, od trzech dni pisałam, ale złośliwość rzeczy martwych, dopiero dzisiaj udało się dokończyć.
Dziękuje Wam,;*
Udanego, Szampańskiego Sylwestra;*
Do usłyszenia;*
P.S. Może macie jakieś pomysły w stosunku do kolejnego rozdziału, to piszcie ;* W komentarzach albo na GG 32333285;*
Dziękuje za linki do blogów;*
Ola;)

czwartek, 25 grudnia 2014

Kolega Brata cz. 67

-Kocham Cię Polu.
-A ja Ciebie Kocham Jakubie.
Gładził moje ramiona dłonią, muskając je przy tym ustami, po moim ciele przechodził, przyjemny dreszcz, pragnęłam jego coraz bardziej. Odwróciłam się do niego i pocałowałam go, po chwili odwzajemnił pocałunek, stał się on namiętny i przyprawiał o jeszcze większe dreszcze, moje ciało rozpływało się na kawałki.
-Jesteś cudowna, i taka piękna-wyszeptał mi do ucha.
-To Ty jesteś cudowny, najcudowniejszy i do tego mój, na wyłączność.
-Tylko Twój, pamiętaj, dla mnie nie liczy się nikt więcej, udowodnię Ci to.
-Nie musisz.
-Ale chce Kochanie.
-W jaki sposób?
-W każdy możliwy.-powiedział tajemniczo.
-Jesteś niesamowity.-Po tych słowach przysunął mnie do siebie i pocałował, z sekundy na sekundę pocałunek stawał się bardziej namiętny, wyrażał nasze pragnienie, naszą tęsknotę za naszymi ciałami.
-Kochanie..-wyszeptał łapiąc oddech.
-Tak?-powiedziałam po chwili. Obróciłam się całkowicie w jego stronę, i spojrzałam w jego lśniące oczy, jego usta zmysłowe, nie dawały mi się skupić.
-Wielbię Cię Moja Bogini. Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj, ze mną, w wannie.
-Uwierz, bo ja już sobie uzmysłowiłam, że jesteś tutaj, mój najcudowniejszy, najprzystojniejszy facecie.
-Takie słowa to sama rozkosz.-złapał mnie i przysunął do siebie, pocałował mnie.-Polu, wychodzimy bo pragnę Cię, a wanna to tak mało możliwości nam daje.-zaśmiał się lekko, i muskał palcami mój policzek.
Wyszedł jako pierwszy, owinął ręcznik wokół bioder, i podszedł z powrotem,ja zamierzałam opuścić już wannę, ale Kuba uniemożliwił mi to, okrył mnie ręcznikiem, i nie wiedząc kiedy wyjął mnie z niej, i postawił tuż obok na dywaniku, zaczął powoli i delikatnie wycierać moje ciało, skóra z każdym z jego dotykiem stawała się wrażliwa, pragnęła jego dotyku, jego bliskości. Zawinął na moich włosach ręcznik, i przytulił, ciągle byłam otulona ręcznikiem, i jego ramionami, moje ciało ogrzewało się od jego ciepła, podszedł do szafki, na której była koszulka, wziął ją i podszedł do mnie, zakładając ją powoli na mnie. Sam się nie ubrał, pociągnął mnie za rękę do lusterka, gdzie wyjął suszarkę i zaczął suszyć, moje włosy, obserwowałam jego skupienie.
-Pierwszy raz susze komuś włosy.-powiedział, po chwili.
-Wspaniale Ci idzie, dziękuje.
-Chce na każdym kroku pokazywać jak bardzo zależy mi na Tobie.
-Jejjj jak ja Ciebie kocham, tak za Tobą tęskniłam.-W tym samym momencie odkręciłam się do niego, i pocałowałam jego nieziemskie soczyste usta, na jego biodrach był tylko ręcznik, mogłabym patrzeć się na niego całymi dniami, ciągle trzymał suszarkę, jej ciepły podmuch, sprawiał, że włosy są prawie suche.
-Ja za Tobą też tak bardzo tęskniłem, nie mogłem pojąc, że nie mogę nawet Cię przytulic, to było straszne, każdy dzień bez Ciebie..
-Kubuś..-nie dałam mu dokończyć, jego uśmiech pobladł, a w oczach błyszczały iskierki,.Czułam,że nastrój może ulec zmianie, zabrałam od niego urządzenie, wyłączyłam je. Odłożyłam zboku i wspięłam się na palcach, po czym przytuliłam go jak najmocniej, po chwili poczułam jak otulił mnie swoimi ramionami, uniósł mnie, oplotłam go nogami, i skierował nas w stronę drzwi, po kilku sekundach znaleźliśmy się w pokoju, położył mnie na łóżku, i był tuż nademną,jego pocałunki się nasilały, potrzebujemy tego oboje, potrzebujemy siebie, odwzajemniałam każdy pocałunek, po chwili pozbył się mojego ubrania, i całował każdy skrawek mojego ciała, było to elektryzujące, nasze ciała, przyciągały się, tak jakbyśmy byli idealnym połączeniem, cudowne, magiczne uczucie.Z każdą minutą spełnialiśmy się, był taki delikatny, każdy jego ruch odbijał się w moim wnętrzu, ciągle czułam, przypływający dreszcz podniecenia. Z jego twarzy widać było wyraz fascynacji i ekscytacji, a zarazem niezwykłe podniecenie i pożądanie. Kochaliśmy się, dopełniliśmy i połączyliśmy się zupełnie, razem doszliśmy, razem opadliśmy zmęczeni, i wtuleni do siebie.
Jestem taka szczęśliwa, mam koło siebie mężczyznę, którego kocham, może to zabrzmi dziwnie, ale czuje, że on jest tym jedynym, to z nim chce spędzić moje życie.
Przyglądał mi się i przykrył nas kołdrą.
-O czym myślisz?-zapytał
-O nas.
-Podzielisz się? Chciałbym znać Twoje myśli,coś nie tak, zrobiłem coś źle,sprawiłem Ci ból, kochanie?-miał lekki uśmiech, oczy miał przepełnione troską i smutkiem, jak zawsze wyglądał nieziemsko przystojnie.
-Kubuś Kochanie, jest cudownie, czuje się wspaniale, nie zrobiłeś nic źle, wręcz byłeś taki delikatny, taki fantastyczny, w każdym Twoim ruchu dostrzegam miłość, starasz się, ufam Ci, przede wszystkim Cię Kocham, a myślę o tym, że chce spędzić z Tobą resztę mego życia, nie wyobrażam sobie, że mogłabym stracić Cię kolejny raz, czuje, że nie przeżyłabym kolejnego rozstania, moje serce pękało, czułam się tak źle, tak pusto bez Ciebie, gdy ujrzałam Cię w kościele, czułam ukłucie, wszystkie wspomnienia wróciły, marzyłam by zatopić się w Twoich ramionach, byś mnie pocałował, pomimo, że byłam zła, czy też bardziej smutna,że tak postąpiłeś, ale nigdy nie przestałam Cię kochać, tęskniłam, ale nie dałam wygrać uczuciom, później po naszej rozmowie czułam się skołowana, ale nie mogłam pozwolić, nie mogłam się powstrzymać, by Cię nie dotknąć, byłam taka szczęśliwa jak dotknąłeś moją dłoń, że odwzajemniłeś to,do tej pory czuje ten przyjemny dreszcz, i cieszę się możliwością spędzania z Tobą każdej chwili, napawam się Tobą. A gdy okazało się, że nie zawozisz mnie do domu, skakałam z radości, moje wewnętrzne ja, robiło salto w powietrzu.-W końcu na twarzy Kuby pojawił się uśmiech, był taki zafascynowany, słuchał mnie, ani na chwile mi nie przerywając, widziałam jak w jego oczach pojawiły się iskierki radości, miłości, czułam jak odpływa z jego ciała cały stres, czułam ulgę, był taki czuły, objął mnie i przytulił, schował głowę w moich włosach, czułam jego oddech na szyj, nic nie mówił, zbierał prawdopodobnie myśli, ale po chwili czułam krople spływające po moim ramieniu, odsunęłam się lekko, spojrzałam na Kubę, miał w oczach łzy, przetarłam dłonią jego policzek, a on położył swoją na mojej dłoni, która znajdowała się na policzku.
Po chwili usłyszałam:
-Przepraszam Kochanie, ale wzruszyłem się, taak to łzy szczęścia, jestem taki, taki szczęśliwy, że Cię mam, będę dziękował tak długo, że zesłano mi Ciebie, bez Ciebie, moje życie byłoby bez najmniejszego sensu, tak jak powiedziałaś byłoby puste, nie mógłbym żyć bez Ciebie, ten miesiąc był dla mnie katorgą, nie mogłem skupić się na niczym, wszystkie moje myśli leciały ku Tobie, chciałem mieć Cię blisko i nie wypuszczać Cię nigdy z moich objęć, czekałem na ten ślub, bo wiedziałem, że choć tam będę miał Cię blisko, że będę mógł na Ciebie patrzeć, że będę mógł napawać się Twoim widokiem, modliłem się, żeby usadzili nas koło siebie, a jak później zobaczyłem, że siedzę tuż obok, tak się ucieszyłem, dziękowałem Markowi, później widziałem jak Cię zgarnął od stołu, bałem się, że poprosisz go o zmianę miejsca, ale nie zrobiłaś tego,ale jak zobaczyłem, że Rafał do Ciebie uderza, jak się przeszywa wzrokiem, myślałem, że już nie mam najmniejszej szansy, nawet nie wiesz jak miałem ochotę mu przywalić, ale jak dostrzegłem, że nie działa na Ciebie On, ucieszyłem się tak bardzo, że po prostu gdybym mógł, to skakałbym po stole.-zaśmiał się i ciągle się mi przyglądał, nawet na moment nie puszczając mojej dłoni. -Jesteś najwspanialszą osobą, jaką dano mi spotkać, jesteś dla mnie ideałem, pod każdym względem jesteś fantastyczna, nie daruje sobie jak Cię stracę, oddaję się Tobie cały, za jedenaście miesięcy skończysz osiemnaście lat, chce byś wtedy ze mną zamieszkała, będę miał Cię koło siebie cały czas, a wiem, że  teraz nie mogłabyś, i rodzice, tak trudno będzie ich przekonać, ale nie poddam się, bo chce byś była ze mną dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Pocieszam się, że są wakacje, więc chciałbym byś u mnie spała, byś zostawiła choć kilka swoich rzeczy, by był tu Twój ślad, byś zawsze miała swoją cząstkę tutaj, bym czuł Cię zawsze, bo...wiesz ten dom należy już do mnie, rodzice kupili sobie mały domek na przedmieściach, a mi zaoferowali, że mogę zamieszkać tutaj, i pierwszą myślą jaką miałem to bym mógł mieszkać tu z Tobą, więc na ten moment mieszkam w naszym starym mieszkaniu, rodzice się powoli wyprowadzają, a ja chce mieć Ciebie blisko, więc poczekam na Ciebie, a tu będziemy jeździć, jeśli będziesz u mnie spać, przepraszam u nas, chce by to było nasze. Może wybierzemy się na zakupy i kupimy trochę rzeczy, i zostawiłabyś je tutaj, kosmetyki, swoje ulubione perfumy, ulubione rzeczy, a najlepiej całą Ciebie.Czy chciałabyś spędzić te wakacje ze mną, byś nocowała ze mną gdy tylko będziesz mogła?
W oczach miałam łzy szczęścia, Kuba mnie przytulił, i wplatał palce w moje włosy, po czym delikatnie musnął wargami moje usta.
-Kubuś nie wiem co powiedzieć..
-Najlepiej, że się zgadzasz, ale oczywiście nie zmuszam.
-Oczywiście, że się zgadzam, chce mieć Cię na wyciągnięcie ręki. Chce być przy Tobie, chce spędzać z Tobą każdą chwile, aby już nigdy nic ani nikt nas nie rozdzielił. Tylko zastanawiam się że podjąłeś taką trudną decyzje, w końcu chce byś miał swoją prywatność, byś mógł się jeszcze wyszaleć, masz dwadzieścia trzy lata, czy nie podejmujesz zbyt pochopnej decyzji?
-Nie! miałem na to dużo czasu, na to by pomyśleć, i nie chce bez Ciebie żyć, jesteś moim skarbem, który jest w moim sercu, nie ma miejsca dla nikogo więcej, za wyjątkiem naszych dzieci, ale Ty i tak zawsze będziesz dla mnie najważniejsza.
-Tak bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też, i wiem też, że masz wiele planów,  marzeń i chce pomóc w ich realizacji, chce by stały się naszymi wspólnymi celami. Po technikum chcesz iść na studia, i ja wtedy pojadę z Tobą, nie mógłbym rozstać się z Tobą na tak długo, już wszystko obmyśliłem.
-Na każdym kroku mnie zaskakujesz.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech, byłam taka zafascynowana jego słowami, i byłam pewna że to wszystko jest realne i możliwe do spełnienia, moi rodzice uwielbiają Kubę, i cieszą się moim szczęściem, więc wiem, że nie byłoby z tym żadnego problemu.
-Cieszę się, uwielbiam jak się uśmiechasz, śmiejesz,każdą Twoją cząstkę, mam wszystko czego mógłbym zapragnąć, od września będę pracował u taty w firmie, zadzwoniłem do niego po tym jak do mnie wróciłaś, bo nie mogli mnie znieść przez ostatni miesiąc, powiedzieli, że mam się wziąć w garść i zrobić wszystko byś mi wybaczyła i wróciła, oni Cię uwielbiają, tak jak ja. I miałem zacząć prace już w następnym tygodniu, ale tata powiedział, żebym  każdą minute poświęcił Tobie, i kazał przekazać, że są bardzo szczęśliwi, że w końcu nam się udało, pokonać wszelkie problemy, i że miłość przezwycięży wszystko, zaskoczył mnie tym, że mogę zacząć od września, wtedy ty masz szkołę a ja prace, a teraz całe wakacje jestem dla Ciebie.
-Muszę podziękować Im za wszystko. Tak samo uwielbiam i Twoich rodziców i Ciebie, oczywiście jestem taka szczęśliwa, że mogę mieć Cię na wyłączność, i może zrobimy tak, że będę u Ciebie spać, często bardzo często, ale ty będziesz u mnie spał, nie mogę zniknąć na całe wakacje z domu.-zaśmiałam się.
-Twoi rodzice nie byli by z tego faktu zadowoleni, że Cię zabrałem, i dlatego zgadzam się na wszystko, Kocham Cię ponad wszystko.
-A ja Ciebie.-pocałował mnie w czoło a ja się wtuliłam, dopiero teraz poczułam jak ogarnia mnie zmęczenie.
-Kotuś kładziemy się spać , jest już około ósmej, jej jak my długo rozmawiamy, a Ty musisz się wyspać, za kilka godzin poprawiny, Księżniczko uśnij.
-Ty też Misiu, kolorowych snów, śnij o mnie.
-Cały czas mam sny z Tobą, i uwierz mi są bardzo kolorowe, i nie tylko, ale i tak wole mieć to wszystko realne. Dobranoc Mój Aniele.
-Dobranoc.-powiedziałam, zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors Kuby, otulił nas kołdrą, i nie wiem nawet kiedy a pogrążyłam się w snach.






Witajcie Kochani:*!
Tak oto kolejna część, mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuje za wszystkie komentarze, za to że jesteście wytrwali.Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział. Taka pogoda na dworze, brr.. Ale mój nastrój nawet ona nie popsuje, a to dzięki największemu skarbowi jakim jest mój bratanek <3
Dziękuje Misie;*!
Macie jakieś swoje opowiadania,blogi, czym się interesujecie? chciałabym Was poznać choć trochę :*
na odpowiedź do jednego z komentarzy: Pola ma 17 lat,a Kuba 23;D
Buziakii:*
Ola ^^

Moi Kochani;*!

Z okazji Świąt chciałabym Wam życzyć:dużo zdrowia,szczęścia, miłości, abyście nigdy nie byli samotni. Pamiętajcie, że zawsze możecie na mnie liczyć,(pomimo,że się nie znamy), żebyście byli pełni radości i optymizmu;* spełnienia Waszych najskrytszych marzeń, udoskonalania i odkrywania własnych talentów, a w szkole dobrych, a nawet bardzo dobrych ocen, w pracy samych sukcesów, dużo o pieniędzy, podobno one szczęścia nie dają, ale bez nich funkcjonować się nie da, by każdy odnalazł swoją bratnią dusze, a przede wszystkim szczerych przyjaciół, w których zawsze znajdziecie wsparcie, dużo cierpliwości, wspaniałej atmosfery, i abyście nie żyli w pośpiechu, zatrzymajcie się czasem, przeanalizujcie wszystko, spójrzcie na życie z innej perspektywy, i spędzajcie czas z najbliższymi Wam osobami, w tych czasach każdy jest zabiegany, i wszyscy jesteśmy razem tylko w tych kilku ważnych dniach. Dziękuje Kochani za wszystko, za ten rok, za kojeny już rok, dziękuje za wyrozumiałość, postaram się szybko napisać kolejny rozdział, jesteście bliscy mojemu sercu. Mam nadzieje że choć w cząstce spełnią się te życzenia, pisałam je od serca,a jesteście dla mnie ważni.
Pozdrawiam i całuje;**
Ola;* <3
P.S. Przepraszam, że dopiero teraz, ale w końcu święta, czas rodziny, czas który uwielbiam.
Powiem Wam w tajemnicy, ten rok był dla mnie ciężki, dużo się wydarzyło, ale jestem w końcu szczęśliwa, przestałam się przejmować nieistotnymi sprawami, stałam się nieco pewniejsza, i cieszę się że się kończy, będę moga otworzyć nowy rozdział, za kilka miesięcy skończe osiemnaście lat, chce by był to wspaniały rok, jak dla mnie tak i dla Was, nic nie jest ważniejsze jak szczęście bliskich mi osób, a Wy nimi jesteście;* choć ten rok był zakręcony, i miał wiele negatywny aspektów to jednak miał i dobre strony. Dobrze ja tu się rozpisałam, a tu trzeba iść spać;*
Doobranoc Misie;*
Do usłyszenia niebawem;*
32333285--> kontakt do mnie na GG;*
Kocham Was;*
<3

niedziela, 7 grudnia 2014

Kolega Brata cz.66

-Ono bije dla Ciebie.-moje oczy się zeszkliły, czułam się jak w siódmym niebie, albo i wyżej.
Byłam zmęczona, marzyłam by się położyć, nogi mi odpadały, zsunęłam na chwile swoje szpilki. Chce być do samego końca z tymi wszystkimi ludźmi i Kubą przedewszystkim, jest już coś po trzeciej, dużo osób już poszło, zwariowany dzień i zwariowana noc, jest cudownie, cudownie w ramionach Kuby, dopiero dochodzi do mnie co się stało, że znów jesteśmy razem, że tyle się wydarzyło, Rafał widać pogodził się z tą myślą, i zachowuje się już normalnie, zabawnie wyglądają niektórzy "podpici" aczkolwiek jutro, w sumie już dzisiaj mogą mieć problem z pamięcią. Przypomną sobie oglądając płytę.
-Kochanie zatańczymy?-wyrwał mnie z zamyślenia głos Kuby.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się i załóżyłam moje buty.
-Jak Ty w nich wytrzymujesz?-zapytał pełen podziwu.
-Powiem Ci że mam problem już w nich wytrzymać.-powiedziałam i na samą myśl skrzywiłam się.
-Ojj biedna moja, dasz rade zatańczyć?-pytał okręcając mnie lekko.
-Z Tobą zwasze, jak coś to mnie łap.-odpowiedziałam i się zaśmiałam.
-Oczywista oczywistość Misiaczku.-poczym pocałował mnie w policzek, i uniósł, okręcił na pare razy i postawił. Nie czułam już nawet że cokolwiek mnie boli, byłam zachwycony tym, że jest bez żadnego bagażu z przeszłości, liczy się to co jest tu i teraz. Liczymy się my.
Po kolejnym utworze, poszliśmy usiąść, ledwo zdążyłam odpocząć a już przybiegł kuzyn, tryskającą energią, porwał mnie i zaczęliśmy tańczyć, trochę nogi odmawiały posłuszeństwa, ale dałam rade, jestem dumna z siebie bo ani razu się nie wywaliłam, Odprowadził mnie do stołu, gdy tylko usiadłam, oparłam się o ramię Kuby, i zdjęłam szpilki.
-Zmęczona?
-I to jak.
-Jeszcze trochę kochanie, jeśli chcesz to już możemy jechać.-spojrzałam się na niego, ale  jak My, nie to nie możliwe.
-My?-zapytałam zszokowana.
-Tak jestem Twoim kierowcą Kochanie,
-Ahh rozumiem, czyli zawozisz mnie po prostu do domu.-odrzekłam ze smutkiem.
-Coś w tym stylu.-powiedział i się uśmiechnął.-Proszę Poluś, przyniosłem Ci baletki z samochodu, dobrze mówię, to są baletki?
-Jesteś kochany, tak tak baletki, uwielbiam Cię.-powiedziałam.
Przebrałam buty i czułam się o wiele lepiej, na sali było coraz mniej osób, jeszcze kilka utworóch i koniec wesela. Poprawiny mają się zacząć o szesnastej, zdąże nabrać energi do dalszej zabawy.
Napiłam się soku, Kuba gadał z Markiem, i gdzieś wyszli, rodzice też gdzieś zniknęli, ja wstałam i ruszyłam do łazienki, ogarnęłam się nieco rozczesałam moje włosy, i wróciłam na sale, nadal nikogo nie było, poszłam do Pauliny, która widać, że była zmęczona,
-Jak się czujesz?-zapytałam.
-Dobrze, jestem taka szczęśliwa, bolą mnie nogi, ale jeszcze trochę, wyszło cudownie prawda?
-Tak i to bardzo.-chwile porozmawiałyśmy i w końcu na sale wrócił Marek z Kubą,  parę osób wytrwale tańczyło, ja też wstałam i wyszłam naprzeciw Kubie.
-Zatańczysz ze mną Kocie?
-Oczywiście Polu, a jak nogi?
-Mają się dobrze, tylko szkoda że już nie mam wysokich butów.
-Dlaczego?
-Bo wtedy miałam Twoje usta bardzo blisko.-Zaśmiał się i nachyli pocałował i  zaczęliśmy tańczyć.
-Zapraszamy wszystkich na parkiet to ostatni utwór podsumowujący ten cudowny dzień,-rozbrzmiewał głos jednego z członków zespołu.
Po kilku minutach muzyka umilkła, a każdy zbierał się do wyjścia, Marek powiadomił że zamówił taksówki, za które zapłacił, i mogą odwieźć do domu, ja zabrałam swoje rzeczy, ubrałam marynarke, na dworze było trochę chłodno.
-Poluś nie martw się, my wrócimy za chwilę, musimy pomóc Paulinie i Markowi.-powiedziała mama z uśmiechem, podejrzanie się zachowywali, ale byłam tak zmęczona że już nie chcialam się zastanawiać o co chodzi.
-Dobrze.-powiedziałam a Kuba otworzył drzwi. Poszliśmy do jego samochodu, otorzył mi drzwi i zabrał moje buty i torebke po czył położył na tylnim siedzeniu. Zapięłam pasy i czekałam aż wejdzie do samochodu, ale rozmawiał jeszcze z moim bratem, co chwile przyjeżdżała taksówka, i wsiadali kolejni goście.
-Jestem kochanie.
-Cudownie.-powiedziałam i zerknęłam w kieruku mojego faceta. Jego uśmiech, cały on przywracał mnie do życia, mogłam się na niego patrzeć non stop.
Chwile po tym byliśmy już w drodze, nie spuszczałam z niego wzroku, położyłam ręke na jego nodze, a on swoją dłoń położył na mojej, nieraz tylko zabierał by zmienić bieg.
-Jak się bawiłaś?-zapytał.
-Wspaniale, niezapomniany dzień i noc.
-Zgadzam się.
-A Ty?
-Uwierz mi że, fantastycznie, szczególnie odkąd wróciłaś do mnie. Pięknie wygladasz, moja gwiazdko.-usłyszałam, uśmiechnęłam się i przyglądałam się jemu, jego rysą twarzy, jemu, wyglądał inaczej, weselej, był szczęśliwy, i ja to dostrzegam, jestem taka szczęśliwa, wiem że mnie kocha, czuje to, czuje że jest ze mną w pełni szczery.
-Gdzie my jedziey?-zapytałam rozglądając się.
-Zobaczysz.
-Ale..
-Kotek nie ma ale, obiecałem, i zgodziłaś się na małe porwanie, czyż nie?-puścił mi oczko, i wrócił do kierowania.
-Tak, to prawda.-zaśmiałam się.
-No chyba, że nie chcesz.-powiedział smutny.
-Zastanówmy się, no pewnie że chce, oczywiście jeśli to Ty mnie porywasz.-odrzekłam.
-Ja myśle.-Jechaliśmy ponad dwadzieścia minut, poznawałam te okolice, i to bardzo, właśnie stoimy pod domem na obrzeżach miasta, ten gdzie zabrał mnie dawno dawno temu, ten sam, jest taki piękny, tak jak go pamiętam.
Kuba wysiadł i otworzył moje drzwi, po czym złapał mnie za dłoń pomógł mi wysiąść i przyciągnął do siebie.
-Pamiętasz kochanie?
-Tak,jak bym mogła nie pamiętać,.-rozejrzałam się, i wszystkie wspomnienia wracały.  Momentalnie straciłam grunt pod nogami, dosłownie.
-Wiesz kochanie, trzeba przenieść swoją kobietę przez próg,.-zaśmiał się i wniósł mnie do środka.-A i nie jesteś ciężka. -skąd on wiedział że chciałam to powiedzieć, zaśmiałam się tylko i pocałowałam Kubusia w policzek, wniósł mnie aż na samą  górę, do pokoju, po czym położył mnie na łóżku.
-Zaraz wracam kochanie.
-Dobrze.-powiedziałam, podziwiam go za tą siłę, nie lada wyczyn wnieść mnie po schodach.-Biedny-pomyślałam.
Zdjęłam moje baletki i położyłam tuż obok łóżka, nie mam żadnych rzeczy, po chwili wszedł Kuba, z moją czerwoną sukienką na wieszaku, i torbą którą trzymał w dłoni.
-Masz wspaniałych rodziców,-powiedział, dumny.
-Skąd masz moje rzeczy?
-Wiesz..-powiedział i usiadł w końcu koło mnie.-Pogadałem trochę z twoimi rodzicami, i pojehcałem z twoją mamą do domu, gdzie naszykowała mi rzeczy dla Ciebie, powiedziałem, że chce z Tobą spędzić każdą chwile, nie miała nic przeciwko i mi pomogła, piżamy nie brałem stwierdziłem, że będziesz spać w tym.-powiedzial i podal mi swoją koszulkę,
-Jaki kochany powiedziałam. Dobrze dowiedzieć się o wszystkim na końcu.-wymruczałam, udając obrazoną.
-Też Cię kocham. -powiedział i pocałował.-Kochanie przebieraj się i kładź się spać, jesteś zmęczona.
-Sama nie dam rady.-powiedziałam i mrugnęłam do niego.
-Kusisz kochanie.
-Wiem.-poczym pocałowałam go w policzek.-Mógłbyś.-wskazałam na suwak.
Po chwili rozpiał go i pocałował w ramie. jak dobrze mieć go przy sobie. Ściągnęłam sukienkę, a Kuba pomogł mi założyć bluzkę.
-Wiesz wykąpałabym się.-zakomunikowałam i ruszyłam w kierunku łazienki, zostawiając Kubę zszokowanego, wzięłam torbę, przyniesioną przez Kube i weszłam do łazienki, zostawiając uchylone drzwi.
Za chwilę stanął w drzwiach przyglądając mi się.
-Kotek?-zapytał
-Tak?
-Przygotować Ci kąpiel?
-Nam chciałeś powiedzieć.
-Nam? Mm kochanie.
-No chyba że nie chcesz mi towarzyszyć.
-Jak nie chce jak chce.-Napuszczał wode do wanny, i do mnie  podszedł. pocałował i ściągnął ze mnie wcześniej założoną koszulkę. Po chwili byłam już w wannie pełniej piany, a Kuba tuż koło mnie, przytulony do mnie, czułam jego bijące serce.
-Kocham Cię Polu.
-A ja Ciebie Kocham Jakubie.






Witajcie, przepraszam, że takie krótkie, ale po prostu mam tak mało czasu na wszystko, tak często chce coś napisać, do tego mam wkurzającą klawiature, bo niektóre literki nie chcą się wpisać, albo tak gdzie mam być duża litera jest mała, chyba muzę Mikołaja poprosić o nową klawiature:)
Niedługo wolnee, postaram się wtedy nadrobić to wszystko.. Przepraszam, wybaczcie mi. Dziękuje, że jesteście, mogę zdecydownie stwierdzić, że Was kocham, chciałabym kiedyś wydrukować to wszystko i stworzyć z tego książkę, z prawdziwą okładką, i wogólee.
32333285---->kontakt do mnie :)
Buziaki:*
Olaa^^