środa, 29 maja 2013

Kolega Brata cz 45

-Ponieważ, jej wybaczyłem, i to był taki odruch przyjacielski.
-Taki odruch, mówisz.
-Źle to zabrzmiało!
-Owszem, przepraszam, muszę to przemyśleć!-powiedziałam i wstałam. Zapaliłam lampkę, która znajdowała się na biurku. Dopiero w tym momencie zrobiło się jasno w moim pokoju, zerknęłam jeszcze na Kubę, który siedział w bezruchu i patrzył się w jakiś punkt na ścianie. W jednej chwili moja złość minęła, ale nie miałam pewności, że to jest prawda. Nie chce kolejny raz przeżywać to samo, nie wiem czy starczyłoby mi sił. Po chwili wstał i powiedział tylko.
-Zrobię wszystko, byś mi uwierzyła! Za wszelką cenę udowodnię jak Cię kocham!-po czym wyszedł. A ja po raz kolejny się rozpłakałam.
Leżąc w łóżku, ciągle myślałam o tym wszystkim co powiedział mi Kuba, w mojej głowie powstawały obrazy, wszystko mi się przypominało i te dobre i te złe rzeczy.
-Dobranoc Moja Piękna!-odczytałam kolejnego sms'a od Marcina, i moje nerwy były na skraju załamania. Chciałam usnąć, i nie koniecznie się obudzić.
-Skarbie!Wstawaj już siódma.-usłyszałam głos mamy.
-Już wstaje.-powiedziałam zaspana. Poleżałam chwile, po czym wstałam jak oparzona, uświadamiając sobie , że mam zaledwie dwadzieścia minut. Biegałam po pokoju, szukając rzeczy.
-Tak to jest, jak nie szykuje się rzeczy na wieczór.-pomyślałam. Spakowałam potrzebne zeszyty i książki do torby, po czym ubrałam się w rurki i bluzkę w czarno-białe paski. Pomalowałam lekko rzęsy, i zabierając torbę zbiegłam po schodach, i skierowałam się do kuchni. Zjadłam kanapkę, i spakowałam drugie śniadanie jakim było jabłko i kanapkę z żółtym serem, do tego wodę truskawkową z nutą mięty.
-Gdzie tata?-zapytałam mamy.
-Poszedł już wyprowadzić samochód.
-To ja lecę.
-Uważaj na siebie, i miłego dnia!
-Dobrze!Pa.-krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Hej!-przywitałam się z Ramoną i wsiadłyśmy do samochodu.
-Mam po Was przyjechać po szkole?-zapytał tata.
-Nie nie trzeba, moja mama po nas przyjedzie!-odpowiedziała Ramona.
-Jak coś to dzwońcie.
-Dobrze.
Ledwo weszłyśmy do szkoły, a już był dzwonek, poszłyśmy pod klasę, w której miałyśmy lekcje. Pierwsza będzie geografia, którą mamy z wychowawczynią.
-Hej laski!-powiedziała Natalia, która jak zwykle była w doskonałym humorze.
-Hej.-odpowiedziałam i oparłam się o ścianę.
-Słyszałyście, że Damian jest z Pauliną?-powiedziała zafascynowana Ilona.
Zerknęłam w stronę moich koleżanek, które były pod nadmiarem wiadomości, cieszyłam się, że przyszła pani, która prawdę powiedziawszy uratowała mi życie.
-Witajcie!-przywitała nas pani z uśmiechem.
-Dzień Dobry!-cała klasa odpowiedziała. Każdy wybrał sobie ławkę, ja z Ramoną wybrałyśmy przy oknie, z widokiem na główny plac przed szkołą i ulicę.
-I jak pełni energii? Co robiliście w wakacje?-zapytała pani, która zaczęła podlewać rośliny na oknach.
-Za krótko!-powiedział Maciek.
-Wyjątkowo tu się z nim zgodzę!-dopowiedział Bartek.
-Dziękuje Maniuś Ty zarazo jedna!
-Już się zaczyna!-wyszeptałam do Ramony, i spojrzałam się za okno. Promienie słońca wpadały do klasy, i pomyśleć, że lada moment będzie jesień, a następnie zima. Pani kazała tylko napisać temat, i poopowiadała nam czego będziemy się uczyć w tym roku. W czasie przerwy dziewczyny opowiadały, co się u nich wydarzyło, kogo poznały, z kim flirtowały i wiele innych różnych i bardzo "ciekawych" informacji. Ramona też miała dosyć ich gadania.
-Ramona chodź ze mną do łazienki.-skierowałam wzrok na moją przyjaciółkę.
Wstała z krzesełek, i skierowałyśmy się do łazienki.
-Ja nie chce Ci nic mówić, ale już mam dosyć ich gadania, a to dopiero początek roku szkolnego.
-Właśnie widziałam, ja też. I dlatego Cię wyciągnęłam z stamtąd.
-Dziękuje, niech Ci to Bóg w dzieciach wynagrodzi!-powiedziała, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
-Co teraz mamy?
-Nie mam pojęcia, jeszcze się planu nie nauczyłam.-powiedziała moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się i poszłyśmy pod klasę. Dziewczyny o czymś zawzięcie gadały, i się śmiały.
-Cześć Pola! Cześć Ramona!-powiedział Jarek.
-Cześć.-odpowiedziałyśmy.
-Zapraszam Was na moje Urodziny, w tą Sobotę o godzinie 15.
Spojrzałyśmy się zdziwione i potwierdziłyśmy, że będziemy.
-Nie będziecie mieć problemu z dojazdem?-zapytał.
-Spokojnie trafimy!-powiadomiła uśmiechnięta Ramona.
-To super, cieszę się.
-Czy ja śnie?-zapytałam się mojej przyjaciółki.
-Dlaczego?
-Bo taki zaszczyt, że nas zaprosił!-zaśmiałam się i weszłam do klasy, okazało się że mamy matematykę.
-Dzień Dobry!-wszyscy się przywitali, po czym od razu kazała otwierać zeszyty i rozwiązywać zadania.
-Co jej się stało!-powiedziała Kinga, która siedziała tuż za mną.
-Oszalała, jak zwykle ma zły dzień i się na nas wyżywa.-odpowiedziała Gosia. Matematyczka wyglądała na strasznie zdenerwowaną, nie pamiętam kiedy ją taką widziałam, żeby od razu kazać rozwiązywać zadania algebraiczne i innego typu nie potrzebne mi rzeczy.
-Jak wrócę dwa pierwsze zadania ze strony trzeciej mają być zrobione!-po czym wstała i wyszła.
-Za ca małpa!-krzyknął któryś z chłopaków.
Nienawidziłam matmy, zawsze miałam z nią problemy. Co rusz przyprawiała mnie o bezsenne noce.
-Zrobiłaś?-zapytałam się Ramony.
-Pierwsze tak, weź spisz, a ja przeczytam następne.- Moja przyjaciółka dobrze wiedziała że mam z nią problemy, więc mi pomagała, nie zawsze bo jeszcze w tamtym roku wszystko było inaczej, a teraz moje życie jest zupełnie inne. Na pewno ja jestem inna.
Po kilku minutach, zadania były rozwiązane.
Chłopacy ciągle coś gadali, i wyzywali nauczycielkę.
-Zaraz sprawdzę zadania, jak nie jedynkę stawiam!
Gdy tylko dzwonek zadzwonił, wszyscy wyszli ucieszeni. Nikt nie miał ochoty oglądać matematyczki.
Reszta lekcji minęła w szybkim tempie.
_______________________________________________________________________________
-Jestem!-powiedziałam zamykając drzwi.
-Odgrzej sobie obiad.-powiedziała mama, po czym przyszła do kuchni.
-Ja idę do Magdy, a Tata jest w pracy, więc zamknij drzwi i nikogo nie wpuszczaj. Będę najpóźniej o 19.
-Dobrze.-powiedziałam i nałożyłam sobie pulpety.
Spojrzałam na telefon, który ledwo się trzymał, bateria była wyczerpana i ciągle dawała o sobie znać.
Po obiedzie poszłam do salonu, w zamiarze oglądnięcia jakiegoś filmu, lecz po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spoglądając kto przyszedł, otworzyłam drzwi. Przed nimi stał Kuba i Sara.
-Możemy?-zapytał Kuba. Nie wiedziałam co mam robić, wpuścić ich czy zamknąć drzwi. Chciałabym cofnąć się o kilka sekund do tyłu i nie otworzyć tych cholernych drzwi.
-A było tak miło.-pomyślałam i odsunęłam się by mogli wejść.
-Musimy pogadać, a raczej Sara musi Ci coś powiedzieć.
Usiadłam na kanapie, i wyłączyłam telewizor. Kuba uważnie mnie obserwował, a Sara chciała coś powiedzieć, lecz nie potrafiła nic z siebie wykrztusić.
-Przepraszam Polu! źle postąpiłam, wiem o tym, i wtedy powiedziałam Kubie, że go Kocham i wszystko robiłam żebyście razem nie byli. Ale wiem, że Cię kocha, a ja muszę się z tym pogodzić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, czy wierzyć, czy nie. Co tak na prawdę powinnam zrobić?




Hej;) Tak oto kolejna część;)
Dziękuje Kochani, że jesteście! Za te wszystkie wiadomości, komentarze!
Odpowiadając na pytanie dotyczące dalszej szkoły wybrałam profile takie jak:
-LO-Humanistyka i Akademicka(w której jest to samo co na humanie)
-Technikum-Logistyka nie miałam zbytnio dużego wyboru;D
Do usłyszenia niebawem!
Miłego wieczoru!;*
Pozdrawiam!;)

wtorek, 21 maja 2013

Kolega Brata cz 44

Wychodząc ze szkoły z Ramoną ruszyłyśmy w stronę ławek, w zamiarze czekania na tatę mojej przyjaciółki. Ciągle odnosiłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, nie myliłam się, a był to nie kto inny jak Marcin!. Po wejściu do samochodu, pragnęłam jak najszybciej znaleźć się w domu. Przejeżdżając koło Marcina, który pomachał i uśmiechnął się moje serce biło jak oszalałe. Uświadamiałam sobie coraz bardziej, że się boje, boje się jego.
-Pola!jesteśmy!-szturchała mnie Ramona. Ocknęłam się i widziałam roześmianą minę pana Marcina.
-Ahh tak!-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Pod domem zobaczyłam samochód Kuby, nie byłam gotowa z nim rozmawiać. Nie miałam już siły.
Miałam ochotę zapaść się głęboko pod ziemię. Chciałam zniknąć na jakiś czas by nikt, a nikt nie wiedział gdzie jestem. Weszłam przez otwartą bramę, i ruszyłam w kierunku ogródka, z zamiarem pójścia na huśtawkę  która jest ukryta na końcu ogródka. Nie zdążyłam wejść, a usłyszałam głos mojego brata i Kuby dochodzący z tarasu, szybkim krokiem się odwróciłam i pobiegłam do domu. Zamknęłam drzwi jak najcichszej umiałam.
-O jesteś Polu!-krzyknęła mama.
Modliłam się tylko, żeby oni nie usłyszeli, że wróciłam.
-I jak było?-zapytała mama.
-Dobrze-powiedziałam-tylko trochę źle się czuje, pójdę się położyć może się prześpię!
-Co Cię boli?
-Brzuch i głowa.
-Chcesz jakąś tabletkę przeciwbólową?
-Nie, zdrzemnę się.
-No dobrze, jak by coś się działo to wołaj.
-Dobrze!
Szybko skierowałam się do pokoju, przebrałam w luźne ciuchy, i położyłam się na łóżku.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, moje serce przyspieszało, mając nadzieję, że to nie Kuba.
-Kochanie przyniosłam Ci soku!-powiedziała wchodząca mama.
-Uff!.Dziękuję.-Mama się tylko uśmiechnęła, i wyszła.
Nie lubię kłamać, ale wiem, że jak się źle czuje, to mama nie każe mnie męczyć, i nikt przez cały dzień mi nie przeszkadza. Na moim telefonie pokazała się nowa wiadomość od nieznanego numeru.
-Cześć Kochanie! Ślicznie dziś wyglądałaś, jak zawsze ślicznie! Kiedy się widzimy?;*<3M.
Moje oczy zapełniły się łzami, których nie byłam w stanie opanować. Nie odpisałam na sms's, tylko rzuciłam telefon na szafkę.
-Pola!-obudź się, usłyszałam głos taty.
-Chodź na kolację.-ile ja spałam, że już kolacja. Zerknęłam na zegarek było ok.19.
Spałam dobrych kilka godzin, po czym nie pamiętam kiedy usnęłam.
-Już idę.
-A może przynieść Ci tutaj?
-Zejdę do Was.
-No dobrze, to dalej dalej bo głodny jestem.-powiedział uśmiechnięty tata.
Z chodząc na dół od razu pożałowałam, że nie zostałam w łóżku.
-Cześć Śpiochu!-usłyszałam głos Marka. Po czym zobaczyłam Kubę siedzącego przy stole tuż obok mojego brata. Nie odezwałam się.
-Mamo!
-Tak?
-Nie jestem głodna.-Tata spojrzał się na mnie zdziwiony i usiadł nakładając sobie kiełbasę.
-Chociaż trochę, słyszałaś co lekarz mówił, no chyba nie chcesz znowu trafić do szpitala.
-Słyszałam, słyszałam.
-To siadaj i nie marudź.
Posłusznie usiadłam i wzięłam jedną kiełbasę, wpatrzona byłam w talerz jak w jakiś piękny obraz, czułam na sobie ciągły wzrok, każdego osobnika z osobna. Uniosłam lekko wzrok w kierunku Kuby, i spotkałam jego oczy wpatrzone w moje, czułam jak we mnie coś jakby się topiło, ta złość znikała jak bańka mydlana, jego nieziemskie oczy i te usta, których mi tak brakuje, i jego całego, jego dotyku i przytulenia, którego tak potrzebuje jak tlenu. Opuściłam szybko wzrok i szybko skończyłam swoją porcję.
-Ja otworzę!-krzyknęłam i wyszłam szybko z kuchni. Skierowałam się do drzwi za których dobiegał dźwięk dzwonka. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam pewnego pana.
-Dobry wieczór, jest może Piotrek?
-Dobry wieczór, tak jest. Tato!ktoś do Ciebie!-krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju, gdy tata przyszedł. Z tego co usłyszałam to kolega z taty pracy.
Na dworze robiło się coraz ciemniej, usiadłam na parapecie i patrzałam się w przejrzyste niebo. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, ocknęłam się i zerknęłam na otwierające się drzwi.
-Polu!Musimy porozmawiać!-powiedział Kuba.
Wiedziałam, że dojdzie do tego prędzej czy później. Nie wiem czy nie wolałabym później.
-Marek mi wszystko powiedział, o tym że mnie widziałaś w tym cholernym parku, gdybyś przyszła to byś wiedziała że to wszystko o czym pomyślałaś jest nie prawdą. Sara chciała pogadać, powiedziała mi coś bardzo ważnego, a między innymi to to, że była o mnie zazdrosna i wiedziała o Marcinie, więc rozmawiała z nim i umówiła się, że zniszczą nasz związek, wtedy ona będzie ze mną, a Marcin w końcu z Tobą. Udało im się między nami coś popsuć, ale chce to naprawić. Musisz mi uwierzyć! Tęsknię za Tobą! jeszcze ta cała sprawa z Marcinem! i ten szpital. Nie daruje sobie jak coś Ci się stanie.
Nie patrzyłam się na Kubę, lecz w pejzaż za moim oknem, który coraz bardziej się zamazywał. Myślałam o tym co powiedział mi Kuba, był w tym sens.
-Pola....proszę!
Spojrzałam na niego, na jego smutek w oczach, na zdeterminowanie.
-Polu, zrozum ja Kocham Tylko i wyłącznie Ciebie! z Tobą mam plany na przyszłość, tylko Ty się liczysz, teraz i zawsze! zrobię wszystko, wszystko! byś mi wybaczyła, i byś mi dała szansę!
-Dlaczego ją przytulałeś?
-Ponieważ, jej wybaczyłem, i to był taki odruch przyjacielski.
-Taki odruch, mówisz.
-Źle to zabrzmiało!
-Owszem, przepraszam, muszę to przemyśleć!-powiedziałam i wstałam.



Hej;)!
Przepraszam, że dopiero teraz, ale cały weekend mnie nie było w domu. Dzisiaj złożyłam już papiery do LO i technikum, boje się, że się nie dostane  Bo nie masz aż takich rewelacyjnych ocen, choć też nie są aż strasznie złe, jedynie przez matme i chemie i fizyke;D
Oprócz tego cały tydzień zawalony sprawdzianami, przed zielonymi szkołami, by mogli oceny wystawiać. Masakra jakaś. Cały dzień myślę tylko o dalszej szkole, co mnie coraz bardziej dołuje. A tak to, postaram się niedługo dodać rozdział dłuższy od tego;), także Miłego Kochani Wieczoru, bądź Dnia;D
Dziękuje, że jesteście.
Buziaki;****
Ola;)

wtorek, 14 maja 2013

Kolega Brata cz 43

-Już nigdy nie pójdę do tego Parku.-wyszeptałam, i z bólem przetarłam policzek po którym spłynęła łza. Wpatrywałam się w ciemną przestrzeń, która coraz bardziej skłaniała mnie do przemyśleń.
-Dlaczego on mi to zrobił?! Dlaczego Marcin mnie tak....nęka?!- w mojej głowie kłębiły się myśli, których było coraz więcej, coraz bardziej miałam wrażenie, że zaraz eksploduje od nadmiaru wrażeń,. zbyt wielu emocji, zbyt wielu cierpień. Czułam się strasznie, wiedziałam dobrze, że na tym się nie skończy, a wręcz przeciwnie to dopiero początek, jedno pytanie nie daje mi spokoju.
-Czy powiedzieć o tym komuś?- leżałam, i nie ruszałam się by nie sprawić sobie kolejnego bólu. Czym ja sobie na to zasłużyłam. Moje przemyślenia, a raczej pytania się pogłębiały, nie usłyszałam żadnych odpowiedzi, jedynie głuchą nicość. Zamknęłam oczy, już było wszystko mi obojętne.
Wczesnym rankiem, do sali weszła grupa lekarzy, którzy z tego co się dowiedziałam mają obchód.
-Dzień Dobry! Jak się dzisiaj czujesz?-usłyszałam głos pewnego studenta.
-Lepiej.-odpowiedziałam, pomijając wiele faktów chcąc jak najszybciej opuścić szpital.
-To wspaniale, zrobimy jeszcze parę badań i jak dobrze pójdzie to po południu wrócisz do domu.
-Dziękuje.-odpowiedziałam, i wysiliłam się na uśmiech.
Zaraz po tym wszyscy wyszli z sali, i skierowali się do następnych pacjentów.
-Przepraszam, ale był tu pewien chłopak rano, i bardzo mu zależało, abym przekazał Ci tą kartkę.
-Jaki chłopak?
-Nie przyglądałem mu się.
-Dziękuje.-powiedziałam i zabrałam kartkę. Po chwili i jego już nie było w sali.
Wahałam się czy ją otworzyć,lecz powoli otwierałam kartkę na której napisane było:
-"Wiedz, że Cię Kocham, i tak zostanie, niedługo się zobaczymy. M<3!"
Od razu żałowałam, że ją przeczytałam, zgniotłam kartkę i rzuciłam. Moje serce biło jak oszalałe, a mi pozostało tylko płakać. Przez następne kilka godzin, nikt nie był na mojej sali, jedynie pielęgniarki, które przyniosły mi śniadanie, a następnie obiad, choć i tak nic nie zostało ruszone, panie zabierały pełne talerze jedzenia. Nie obeszło się też, bez uwag lekarzy, że muszę jeść, i pić, że się odwodnię, po czym dodał, że inaczej mnie nie wypuszczą. Lecz wszystko puszczałam mimo uszu.
-Cześć Kochanie, jak się czujesz?-usłyszałam głos mamy.
-Cześć, dobrze.-odpowiedziałam, i skierowałam wzrok na rodziców.
-Byliśmy tu wcześniej, ale lekarz powiedział, że wizyty są dzisiaj dopiero o 14.
-Rozumiem.-Powiedziałam i usiadłam na łóżku, przy tym robiąc miejsce moim rodzicom.
-I powiedział, że o 18, Cię wypuszczą, po kolacji, nie wcześniej.-Dopowiedział tata. Ordynator chce mnie sprawdzić.-pomyślałam.
-Ale jesteś blada.-powiedziała zmartwiona mama.
Rodzice ciągle o czymś mówili, jak nigdy nawijali o byle czym. Po chwili do sali wbiegł Marek.
-Jestem.-krzyknął, zamykając za sobą drzwi.-Pola, co się stało? Jak się czujesz?-Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Co Ty tutaj....Ty nie we Wrocławiu? miałeś jutro wrócić.
-Jak tylko się dowiedziałem, że jesteś w szpitalu, to wsiadłem w samochód i przyjechałem.-Wzruszyłam się, moje oczy zapełniły się łzami, a na twarzy pojawił się uśmiech. Poczułam się lepiej, wiedząc że mam przy sobie osoby, które kocham nad życie i wiem,  że one potrafią zrobić dla mnie wszystko. W sali szpitalnej pojawiła się również Ramona, która dopiero się dowiedziała o wszystkim. Przytuliła mnie, i powiedziała, że będzie dobrze. Jestem na prawdę szczęściarą, bo są osoby na których się nigdy nie zawiodłam.
-Dzień Dobry Państwu, przyszedłem osobiście dopilnować, by panna Pola zjadła kolację.-powiedział to Ordynator, który spojrzał się na mnie swym przeszywającym wzrokiem, podał mi talerz zawierający bułkę, ser oraz wędlinę. Wszyscy się na mnie patrzyli, a ja nie wiedziałam co zrobić, czułam się głupio.
-Smacznego!-odezwali się wszyscy i zaczęli rozmawiać, a ja wzięłam się za smarowanie bułki. Lekarz cały czas mnie obserwował, a ja brałam kolejne kęsy do ust.
-Brawo! idę zrobić dla Ciebie wypis, za pół godziny możesz jechać do domu.
-Ale Ci lekarze dbają o pacjentów.-powiedziała mama.
-O tych co nic nie jedzą szczególnie!-powiedziała pielęgniarka, która podała mi jakieś leki.
-To Ty nic dzisiaj nie jadłaś.-oburzyła się mama, zaczyna się.
-Tak wyszło.
-Ja Ci dam tak wyszło. Będę ją pilnować, żeby jadła.-uśmiechnęła się mama do pielęgniarki, która po chwili wyszła. Ubrałam się w ciuchy przywiezione przez rodziców, po czym czekałam na kartę wypisu.
-Proszę tu karta, i widzimy się za parę dni na wizycie.
-Dobrze.-odpowiedziałam i zabrałam swoje rzeczy, po czym wszyscy wyszliśmy.
_____________________________________________________________________________
-Muszę iść do domu.-powiedziała Ramona, zamykając drzwi samochodu.
-Przyjdziesz, później?
-No pewnie!-Uśmiechnęłam się i weszłam do domu, tuż za rodzicami.
-Siostra nie rób mi więcej takiego strachu!-powiedział Marek, który wchodził do mojego pokoju.
-Postaram się.-odpowiedziałam i usiadłam na parapecie.
-A teraz powiedz  mi o co chodzi?
-Nie rozumiem.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi, znalazłem to.-wręczył mi do ręki pogniecioną kartkę.
-Skąd to masz?
-Leżała koło łóżka, co on od Ciebie jeszcze chce?. I jak to się stało, że Kuba nic nie wiedział?
-Marek!proszę nie rozmawiajmy o tym.
-Nie właśnie porozmawiamy, musisz mi wszystko opowiedzieć od początku do końca, każdy nawet najmniejszy szczegół.
-Muszę?
-Tak!-powiedział stanowczo.
-Może powiem Ci od tego jak pojechałeś z Pauliną do Wrocławia.-Zaczęłam mu wszystko mówić, od tego jak zobaczyłam go po drugiej stronie ulicy kończąc na zdarzeniu z wczoraj. Wsłuchiwał się i był zmartwiony, a zarazem zły i na siebie i na Kubę.
-Cholera..-wycedził. Wszystko wypłynęło ze mnie, potrzebowałam komuś o tym powiedzieć, ulżyło mi, choć bałam się jego reakcji. Obserwowałam jego zachowanie, a w moich oczach pojawiły się kolejne łzy. On tylko się przysunął i mnie przytulił.
-Nie pozwolę Cię krzywdzić! Jak tylko go zobaczysz to mi powiedz o tym.
-Dobrze.
-A teraz połóż się spać, rano do szkoły idziesz.-powiedział po czym się uśmiechnął.
-Wspaniale jeszcze jutro rozpoczęcie roku.
-A no co dobre szybko się kończy.Śpij dobrze!-powiedział i wyszedł z pokoju.
Ramona napisała, że nie może przyjść bo rodzice kazali iść jej spać, żeby się wyspała na jutro. Co prawda była już 21, z Markiem rozmawiałam ponad godzinę, i poczułam, że dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym.
Spojrzałam na niebo, na którym można było już dostrzec gwiazdy. Pomimo wszystko muszę być silna.
Wsunęłam się pod kołdrę i wpatrywałam w sufit. Kuba się nawet nie odezwał, nawet jednego sms'a nie przysłał, choć czy bym chciała słuchać jego wyjaśnień? Jedno jest pewne, że Kocham go i nie potrafię tego zmienić, nie potrafię wymazać z pamięci, ale tego nawet nie chce,  przeżyłam z nim mnóstwo wspaniałych chwil, a przede wszystkim mój pierwszy raz. Moje myśli ciągle drążyły jego tematu. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi, odkręciłam się w stronę okna i zamknęłam oczy.
-Nie wiem czy będzie chciała z Tobą rozmawiać.-usłyszałam głos mojego brata.
-Muszę z nią porozmawiać!-powiedział....Kuba. Co on tu robi? myślałam, że to będzie prostsze.
-Śpi nie będziemy jej budzić, chodź do mnie pogadamy. -Kuba westchnął i razem wyszli. Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Dlaczego ja go tak kocham! Powinnam dać mu szansę wyjaśnienia? każdy ma prawo do drugiej szansy, ale czy będę potrafiła zaufać. Moje poprzednie myśli szlag trafił i już sama nie wiedziałam co mam robić.
___________________________________________________________________________
-Polu! wstawaj, spóźnisz się!-otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego tatę, który zaczął mnie łaskotać i ściągać kołdrę.
-Jeszcze chwila.
-Chwilaa to była 20 minut temu jak Cię budziłem.
-Kiedy?-zapytałam otwierając szeroko oczy.
-No tak, już nie pamiętasz budziłem Cię.-Tata się zaczął śmiać. Spojrzałam na zegarek 10:00
-Mam pół godziny!-powiedziałam i wstałam jak oparzona, zabrałam rzeczy i pobiegłam do łazienki.
-Śniadanie na stole!-powiedział jeszcze tata i wyszedł.
Ubrałam białą bluzkę z baskinką do tego granatowa spódniczka i czarne koturny. Przeczesałam włosy i pomalowałam rzęsy. Po czym zabrałam torebkę do której włożyłam w pośpiechu telefon i kartkę z długopisem. Zeszłam na dół i zjadłam jajecznicę przygotowaną przez mamę.
-Gotowa?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki
-Tak.-odpowiedziałam.
-To idziemy mój tata czeka w samochodzie.
Wstałam napiłam się trochę herbaty, po czym pożegnałam się z rodzicami i poszłyśmy.
_________________________________________________________________________
-Pola! Ramona!-usłyszałyśmy i odwróciłyśmy się w stronę głosu dobiegającego z korytarza.
Po chwili miałyśmy na sobie ciężar Ilony i Natalii.
-Jak my się dawno nie widziałyśmy. -powiedziały jednocześnie.
-No fakt. Jakoś na początku wakacji.
-Zgadza się. Musicie nam wszystko opowiedzieć, a my Wam. Co nie Ilona?
-Ojj musimy.
Poszłyśmy na sale, gdzie odbywało się rozpoczęcie roku szkolnego.
Zobaczyłam wszystkich ludzi, których nie widziałam dwa miesiące, niesamowite uczucie, witających Cię po kolej.  Po całej uroczystości poszliśmy do klasy.  Pani podała nam plan lekcji, po czym każdy opowiadał jak minęły wakacje.
-Do widzenia!
-Do widzenia!-odpowiedziała pani, i każdy opuścił klasę.
Wychodząc ze szkoły z Ramoną ruszyłyśmy w stronę ławek, w zamiarze czekania na tatę mojej przyjaciółki. Ciągle odnosiłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, nie myliłam się, a był to nie kto inny jak Marcin!.




Hej;)
oto kolejna część, jakoś nie mogłam przebrnąć, aby ją napisać by nie była, że tak powiem nudna, ale coś mi nie wyszło. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie;)
Dziękuje za wasze komentarze, które są dla mnie motywacją!<3
Uwielbiam Was;*
Pozdrawiam;) Ola;)

sobota, 11 maja 2013

Kolega Brata cz 42


MIŁEGO CZYTANIA!;)
-Zobaczysz!
Uśmiechnęłam się i przytuliłam.
Oglądaliśmy film w skupieniu,  idealny na taki wieczór, gdzie za oknem panowała straszna wichura, z minuty na minute było coraz gorzej, jakby z horroru. Westchnęłam, gdy nagle wszystko zgasło, nie było widać nic, zupełnie nic, panowała ciemność, która mnie przerażała po raz kolejny, po raz kolejny to samo uczucie, w mojej głowie rodziło się wiele myśli, moja wyobraźnia puszczała wodze, i nie dawała za wygraną, mój strach paraliżował mnie od środka, Kuba poczuł moje dreszcze po czym mnie przytulił i wyszeptał:
-Mała nie bój się, jestem tu przy Tobie!-pocałował mnie w czoło, i nie puszczał, poczułam się bezpiecznie, chciałam pozostać na zawsze w jego ramionach. Po krótkim czasie, w pokoju znów zapanowała jasność, uspokoiłam się i spoglądałam to na Kubę, to na pokój. Po Kubie widać było, że się martwi. Patrzył się na mnie wzrokiem przepełnionym miłością i opiekuńczością.
-Kocham Cię!-wyszeptałam, i po raz kolejny wtuliłam się w jego tors.
-Ja Ciebie też Mała.
__________________________________________________________________________
-Dzień Dobry Skarbie!-usłyszałam głos Kuby, otworzyłam oczy, i ujrzałam mojego chłopaka, który wpatrywał się we mnie. Było już jasno, promienie słońca przedzierały się przez zasłonięte rolety, nie pamiętam kiedy usnęłam, ani snów, chodź wiem że takowe były, lecz były to złe sny, które natychmiast po przebudzenia wyrzuciłam z pamięci.
-Dzień Dobry!-odpowiedziałam. Mam nadzieję że taki będzie.-pomyślałam i uśmiechnęłam się.
-Jak się spało?-zapytał.
-Nawet dobrze. A Tobie?
-Mi również, co powiesz na śniadanie?
-Szczerze?
-Oczywiście!
-To nie mam ochoty na nie.
-Polu, śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia, więc nie marudź tylko wstawaj, a ja idę coś przyrządzić!
-Ale....
-Nie ma żadnego ale.. noo szybciutko szybciutko.
Kuba zniknął za drzwiami, a ja z wielkim trudem wstałam z łóżka, po czym ubrałam rybaczki i koszulkę. Pościeliłam łóżko i odsłoniłam rolety, wyglądając z okna zauważyłam Ramonę, która biegała w swoim ogródku za bratem. Uśmiechnęłam się i zeszłam do kuchni gdzie był Kuba.
Z chodząc poczułam zapach dochodzący z kuchni, który rozchodził się po całym domu. Kuba smażył naleśniki, w między czasie nalewając mi mojego ulubionego soku pomarańczowego.
-Pomóc Ci w czymś?-zapytałam.
-Nie, dziękuje Ty sobie usiądź, już podaje.-Puścił mi oczko, i przekręcił naleśnika podrzucając go do góry.
-Brawo!-powiedziałam i się zaśmiałam.
-Dziękuje dziękuje!
Humor powoli wracał, starałam się być taka jak zawsze. By Kuba się nie martwił.
-Uwielbiam jak gotujesz!
-Dziękuje, miło słyszeć!-powiedział, po czym nałożył mi trzy naleśniki.
-To ja dziękuje!
-Ależ nie masz za co!
-Żebyś wiedział, że mam.
Po śniadaniu, wzięłam się za sprzątanie, Kuba pomagał mi we wszystkim. Przygotowywałam dom na powrót rodziców, którzy przyjadą za dwa dni. Ostatnie dni takiego ciepła, jak ja przetrwam do kolejnych Wakacji.
Na samą myśl mam dosyć.
Sprzątanie zajęło nam dwie godziny, nie obeszło się bez wygłupów, i bieganiu po całym domu. Do drzwi ktoś się dobijał, bałam się, że to może być Marcin, zerknęłam przez wizjer lecz nikogo nie zauważyłam. Lekko uchyliłam drzwi, a za progu wyskoczyli moi rodzice, ja podskoczyłam wystraszona, a zarazem ucieszona. Rzuciłam się rodzicom na szyje.
-Popatrz nie było nas parę dni, a jak się stęskniła.
Weszliśmy do środka, zabrałam od rodziców walizki i usadziłam na kanapie, i poszłam nalać im czegoś zimnego do picia.
-Dzień Dobry!-powiedział Kuba, trochę zawstydzony.
-O Dzień Dobry!-odpowiedzieli, po czym wzięli ode mnie szklanki z napojem.
-Siadajcie co tak stoicie!-powiedziała mama i się zaśmiała.
-Mieliście być w poniedziałek, a tu dopiero sobota.
-Wiesz kochanie, chcieliśmy przyjechać wcześniej, żeby Ci pomóc przed rozpoczęciem roku szkolnego. A po za tym już dosyć wypoczęliśmy.
-Zgadza się!-wtrącił się tata, i uśmiechnął. Rodzice byli opaleni, ja przy nich wyglądałam blado, choć tak nie było.
__________________________________________________________________________
Zjedliśmy wspólnie obiad, i pogadaliśmy, rodzice opowiadali jak było nad Morzem, każdy szczegół, dzień po dniu, zdjęcie po zdjęciu, uśmiechali się przy tym, a nieraz nawet wybuchali śmiechem, którego nie potrafiłam na ten moment opisać, byli szczęśliwi i są. Przepiękny widok, tyle lat razem, a oni wciąż darzą siebie takim uczuciem jak na początku, za kilka dni minie 24 lata. To wspaniałe.
-Będę się zbierał.-powiedział Kuba.
-Już?-zapytałam zaskoczona.
-Niestety, mama mi napisała, żebym przyjechał im pomóc.
-No dobrze.
-Do widzenia.-powiedział i skierował się do drzwi.
-Do widzenia.-odpowiedzieli rodzice.
-Odprowadzę Cię.
Ruszyłam za nim i wyszliśmy przed dom, wyprowadził samochód z garażu, po czym wysiadł na chwilę i pocałował mnie.
-Do zobaczenia moja Droga!
-Do zobaczeni!-uśmiechnęłam się i pomachałam gdy odjeżdżał. Szczęśliwa weszłam do domu i poszłam do rodziców, którzy robili listę zakupów.
-A Wy już w kuchni.-zaśmiała się i usiadłam na blacie w kuchni.
-No trzeba kupić parę rzeczy, jutro niedziela, trzeba coś na obiad kupić.Zaraz pojedziemy do sklepu.-powiadomiła mama.
-Dobrze, to ja pójdę się przebrać.
Niedługo po tym znalazłam się w samochodzie i w drodze do pobliskiego supermarketu. Rodzice załadowali cały koszyk, po wyjściu ze sklepu, mama poszła do sklepu mięsnego, a ja z tatą ładowałam wszystko do bagażnika.
-To starczy chyba na cały miesiąc.
-No fakt trochę tego jest.-powiedział tata.
Po chwili się śmialiśmy i czekaliśmy za mamą.
Zerknęłam na telefon, by sprawdzić, która godzina, była 17:40. .
-Wiesz tato, jesteśmy już tutaj ponad godzinę.
-Dopiero, myślałem, że już parę długich godzin.-Zaśmiał się, i ruszyliśmy do domu, gdy mama zamknęła drzwi. Przynosząc całą torbę, wędlin i mięsa.
__________________________________________________________________________
-No masz! Jajek nie kupiliśmy! Najważniejszych. Pola, idź do sklepu, bo nie będzie jutro schabowych.
-Ehh, no dobrze.-Nie byłam zachwycona z tego powodu.
-I jeszcze bułkę tartą kup.-powiedziała mama, gdy zamykałam drzwi.
Szłam powoli, mając wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, lecz nikogo nie widziałam. Po wyjściu ze sklepu, poszłam do parku, by móc nacieszyć się ostatnimi chwilami ciepła, które już długo u nas nie zagości, przemierzając po alejkach wybrałam dłuższą drogę, która prowadzi do mojego domu, nie spodziewałam się, że mogę spotkać tam....Kubę. Kubę, który nie był sam, a mianowicie z Sarą, tak z Sarą,, o ile mnie wzrok nie myli, to była ona. Czułam złość, i wściekłość. Kuba przecież miał pomagać rodzicom, a może już skończył, ale to by się odezwał. Nie widział mnie, lecz ja go dobrze widziałam, stałam w osłupieniu i obserwowałam go i ją. Ona coraz bardziej się do niego przybliżała, a on nie miał nic przeciwko, rozmawiali o czymś, o czymś co musiało być bardzo ważne, bo byli bardzo poważni, i jakby czymś zmartwieni, usiedli na ławce, po czym przytulił ją. Nie chciałam na to patrzeć, już chciałam się zawrócić, gdy poczułam czyjąś obecność, kogoś kto był tuż za mną, po moim ciele przeszedł dreszcz strachu.
-Po raz kolejny ktoś Cię zranił, tym razem to ja będę Cię pocieszać-wyszeptał mi do ucha, chciałam się obrócić i zobaczyć kto to, ale bałam się. Domyśliłam się, że to Marcin. Czułam się w jak najstraszniejszym koszmarze. Patrzyłam się przed siebie, moje oczy przepełniały się łzami,nie wiedziałam co mam robić. Nie miałam siły krzyczeć, zamknęłam oczy, i nie miałam siły już żyć. Nie czułam gruntu pod nogami, jedynie to, że gdzieś mnie niósł, nie dawałam rady się wyrwać, przeszywający strach sparaliżował mnie. Najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Zaraz po całym zdarzeniu znalazłam się w samochodzie, po czym nawet nie miałam siły otworzyć oczu, by zobaczyć gdzie jedziemy. Przebudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, nie wiedząc gdzie jestem zaczęłam krzyczeć, z przerażenia. Do miejsca w którym się znajdowałam, wbiegło kilka osób, ubrani na biało, a zaraz za nimi moi rodzice, którzy byli przerażeni.
-Co się stało?Gdzie ja jestem?-zapytałam gdy dostałam leki na uspokojenie.
-Jesteś w szpitalu, zemdlałaś.-usłyszałam głos pewnej pani.
-Jak się czujesz?-zapytał lekarz.
-Źle.-odpowiedziałam.
-Coś Cię boli?
-Wszystko!-powiedziałam po czym z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
-Polu, przywiózł, Cię tu Marcin, możesz powiedzieć co się stało?
-Nie pamięta, nie chce pamiętać.
-Proszę, ją teraz zostawić, musi odpocząć. Teraz proszę jechać do domu, i się wyspać. Jutro jak dobrze pójdzie, ją wypuścimy.
-Dobrze, pa córciu!-powiedzieli rodzice. I wyszli. Zostałam sama, w ciemnej, szarej sali.
-Już nigdy nie pójdę do tego Parku.-wyszeptałam, i z bólem przetarłam policzek po którym spłynęła łza.






Hej;)
Trochę pisałam ten rozdział, tyle się dzieje, że nie mam kiedy pisać, ciągle coś, ciągle gdzieś;) Dzisiaj trochę poniosło mnie z tym rozdziałem, może dla tego, że mój humor nie należy do najlepszego. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Dziękuje, że jesteście! Pozdrawiam Was;*
Buziaki!:*
POla;*
Do usłyszenia wkrótce!<3

środa, 1 maja 2013

Kolega Brata cz 41

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, po czym dałyśmy zagrać chłopakom. Niedługo po tym kelnerka przyniosła nam pizzę.
Zajadaliśmy się pizzą, i rozmawialiśmy, razem z moją przyjaciółką, zapomniałyśmy o wczorajszym wydarzeniu, a to za sprawą mojego kochanego Kubusia. Michał, bo tak miał na imię Kuby kolega, nie ukrywał swojego zainteresowania Ramoną.
-Dziewczyny chodźcie zagrać w bilarda, ja będę z Ramoną, a wy gołąbeczki razem.-powiedział uradowany Michał.
-Oczywiście będę z moim Skarbem!-poinformował Kuba.
-Jestem za, lecz chcę poinformować, że jeszcze nigdy nie grałam.
-Ja też nie.-dopowiedziała Ramona.
-To nic, nauczycie się. Chodźmy.
Nie obeszło się bez śmiechu, i wygłupiania się przez chłopaków. Po paru minutach załapałam o co chodzi. I szło mi coraz lepiej, tak jak i Ramonie.
-I co to takie trudne?-zaśmiał się Michał.
-No nie.-powiedziała uśmiechnięta Ramona.
Naszą grę przerwał dzwoniący telefon Kuby.
-Siema, co tam?
-W Pizzerii.
-W tej co zawsze.
-No tak.
-Spoko, czekamy.
-Cześć.
-Dzwonił Marecki, niedługo przyjedzie z Pauliną.
-No to fajnie.-powiedziałam.
-Nono gramy.-oznajmił Michał.
-Jest! w końcu trafiłam.-powiedziałam ucieszona.
-Gratuluję Skarbie!-po czym pocałował mnie w usta.
-Jak słodko.-zaśmiał się Michał.
Po kilkunastu minutach w sali pojawiła się Paula z Markiem, wraz z jakimś kolegą o imieniu Krzysiek.
Zamieniłyśmy się z chłopakami, a same poszłyśmy usiąść z Pauliną.
-Co tam dziewczyny?-zapytała Paulina.
-Powoli leci, już za trzy dni do szkoły.
-To już za trzy dni.-ocknęła się Ramona.
-Niestety.
-Ojj będzie dobrze, co dobre szybko się kończy, ja też niedługo studia mam, dobrze, że Marek ze mną pojedzie bo bym się zatęskniła.
-Ja za pewne też.W końcu kawałek do Wrocławia jest.
-Trochę.-zaśmiała się Paulina.-Mam nadzieję, że odwiedzicie nas w jakiś weekend, a może i na ferie przyjedziecie.
-Oczywiście! ja chętnie!-powiedziałam.
-Ja też, zawsze chciałam tam pojechać.-dopowiedziała Ramona.
-To super, umówimy się jeszcze! Odwiedzimy galerie, muszę znaleźć jakieś mieszkanie w centrum, bo tamto co znaleźliśmy z Markiem jest już nie aktualne.
-Dlaczego?
-Nie mam pojęcia.
Kuba z Markiem wygrali, przy czym się tylko śmiali i cieszyli jak małe dzieci. Paulina z Markiem zamówili sobie frytki, podczas kiedy oni jedli, grałam wraz z Ramoną w cymbergaj'a. Ciągle przychodziły do niej sms, których nie odbierała. Potrzebuje trochę czasu by spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, tak jak ja na to patrze.
-Zbieramy się!-powiadomił Marek.
-Dlaczego?-zapytał Kuba.
-Chcieliśmy się pożegnać, bo jedziemy z Pauliną do Wrocławia, jeszcze parę spraw załatwić.
-Kiedy wrócicie,?-zapytałam.
-Prawdopodobnie w poniedziałek.-odpowiedziała Paulina.
-Wszyscy mnie zostawiacie!-oburzyłam się-Jak nie rodzice to wy.-po chwili się zaśmiałam i spojrzałam na zszokowanego Marka.
-Ja Cię nie zostawiam kochanie!-oznajmił Kuba i przytulił.
-No ja też Polu!-powiedziała moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się, i obserwowałam minę mojego brata, i lekkie zakłopotanie.
-Pola ma racje! nie powinienem jej samej zostawiać, rozumiem być w tym samym mieście to blisko w razie czego, a będę kilkadziesiąt kilometrów z stąd.
-Marek ja żartowałam! dam sobie rade, za trzy dni rodzice wracają.
-Pola ma racje. zawsze ma mnie i Ramonę. Będę jej pilnował!
-Ja myślę!
-Nie martw się i jedźcie. Napiszcie jak będziecie na miejscu.
-Dobrze.-Pożegnaliśmy się z nimi i po chwili ich nie było.
-To co my też się zbieramy?-zapytał Michał, który milczał przez dłuższy czas nasłuchując się i przyglądając Ramonie.
-Możemy!-powiedział Kuba, ja tylko kiwnęłam na znak zgody tak jak i Ramona.
-Dziękuję za miły dzień!-powiedziała Ramona, po czym wyszła z samochodu i ruszyła w stronę swojego domu.
-Kochanie, ja muszę jechać na chwilę do domu, wezmę parę rzeczy i przyjadę, dobrze?
-Oczywiście!-odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.-Zdążę chociaż trochę posprzątać.-pomyślałam. Po wejściu do domu, przekręciłam klucz w zamku, i ruszyłam do kuchni, gdzie pozmywałam naczynia, po czym wyniosłam na dwór do kosza śmieci, po drugiej stronie ulicy zobaczyłam znajomą mi postać, była to dość duża odległość, i nie mogłam ujrzeć dokładnie twarzy tej osoby. Weszłam do domu, i dostałam sms'a.
-Ślicznie wyglądasz Poluś! Pamiętasz kiedyś powiedziałem, że wszystko zrobię byś była moja! i tak będzie, Zrobię wszystko, aby tak było!-Nadawcą był Marcin, moje serce biło szybko, waliło jak oszalałe, bałam się, wyjrzałam przez okno, i był blisko, koło mojej furtki, zamknęłam drzwi, i samowolnie z moich oczu płynęły łzy. Niedługo po tym zajściu usłyszałam pukanie do drzwi, ledwo co się uspokoiłam, a znów cały ten stan do mnie powrócił, wstałam z podłogi, i wyjrzałam przez wizir ujrzałam Kubę  otworzyłam po czym rzuciłam mu się na szyję.
-Udusisz mnie mała!-jego plecak wylądował na ziemi, i mnie przytulił. Za ramienia wyjrzałam czy nie ma jakiejś osoby za nim, i upewniłam się że sobie poszedł.
-Co się stało?!-zapytał przestraszony widząc moją twarz pełną strachu, makijaż rozmazany.
-Muszę chyba zainwestować w tusz wodoodporny.-uśmiechnęłam się dla rozluźnienia atmosfery, co mi nie wyszło. Wpuściłam go do środka, po czym zamknęłam drzwi na klucz, upewniając się, że aby na pewno je zamknęłam. Nie chciałam mówić nic Kubie, boję się, że to wszystko może się źle skończyć. Nie chciałam odpowiedzieć co mi jest, nie chciałam też kłamać, podniosłam telefon, który wypadł mi z ręki po przeczytaniu sms'a. Kuba podszedł do mnie, i zabrał mi telefon. Przeczytał wiadomość, i widać było po nim jak "kipi" ze wściekłości. Bez słowa podszedł i mnie przytulił.
-Nie bój się, jestem przy Tobie!
Mogłam swobodnie się wypłakać w objęciach Kuby, i być bezpieczna. Jedna wiadomość, a popsuła humor, na cały wieczór, i na najbliższy czas.
-Napijesz się herbaty?-zapytałam gdy ochłonęłam.
-Chętnie.-powiedział, po czym wstał i poszedł ze mną do kuchni. Zasłonił okna w całym domu, i zapalił światło bym się nie bała. Wstawiłam wodę, i przygotowałam kubki, do których wsadziłam torebkę herbaty sagi, wsypałam cukier i czekałam aż się woda zagotuje, Kuba w tym czasie przygotowywał kanapki z pomidorem i sałatą. Przyglądałam się jemu, i poczułam że muszę się do niego przytulić tu i teraz.
-Kochanie jakie czułości!-powiedział i się zaśmiał. Odłożył na chwilę pomidora i mnie przytulił.
-Nie przejmuj się tym jak mu tam Marcinem! Niech się tylko waży Ciebie tknąć, to obiecuje jak tu stoję, że źle z nim będzie.
-Dziękuje, że jesteś! Jakbym miała być teraz sama to bym zwariowała!
-Jestem bo Kocham!
-Ja Ciebie też kocham!-powiedziałam i pocałowałam mojego kochanego Kubusia,
Wyłączyłam wodę, a Kuba wziął się za kończenie kanapek.
-Gotowe! zobacz jakie ładne mi wyszły!
-Skromny jesteś kochanie!-zaśmiałam się i spojrzałam w jego oczy, które przepełnione były zachwytem i radością.
-Wiem!-powiedział i uśmiechnął się.
-Ojj Skarbie.-humor mi się poprawił i Kubie również, cieszyłam się, że mam tak wspaniałego faceta jakim on jest. Próbowałam wyrzucić z głowy Marcina, i żyć tą minutą, nie martwiąc się co będzie. Zjedliśmy kanapki i wzięliśmy Kubki z gorącą herbatą do mojego pokoju. Kuba szukał jakiegoś filmu, a ja ścieliłam łóżko.
-Pójdę się wykąpać!-poinformowałam Kubę, i weszłam do łazienki, zabierając po drodze pidżamę z szafki.
-Dobrze Kochanie! Jak coś wołaj.
Nalałam sobie gorącej wody do wanny, po czym weszłam i się zanurzyłam, w niej. Wykąpałam się i umyłam włosy, po wyjściu z wanny umyłam tylko zęby, i wróciłam do Kuby, który czekał na mnie w łóżku, z laptopem na kolanach.
-Będziesz się kąpał?-zapytałam.
-Jeśli pozwolisz.
-Oczywiście, że pozwalam.-zaśmiałam się i położyłam się koło niego.
-No to ja idę.-Wręczył mi laptopa, i po chwili zniknął za drzwiami łazienki., z koszulką i spodenkami w ręku.
Weszłam sobie na portale internetowe. Przeglądając co nowsze zdjęcia znajomych, doszłam do wniosku, że dawno nie byłam na facebook'u. i innych tego typu stron.
-Już!-powiedział Kuba, po wyjściu z łazienki.
-Nie chce mi się suszyć włosów!-powiedziałam i spojrzałam na Kubę, który się tylko uśmiechał.
-Ja mam Ci wysuszyć?-zaśmiał się.
-Nie, no chyba że chcesz.-powiedziałam i puściłam mu oczko.
-A czemu by nie! gdzie masz suszarkę? będzie szuszuszuszonko!
Wybuchnęłam śmiechem.
-Na półce.-wydukałam, nie przestając się śmiać. Kuba po chwili wszedł, z suszarką w ręce.
Podłączył do gniazdka, ja usiadłam by Kubie było wygodnie.
-Mogę sobie wysuszyć.-powiedziałam.
-Ja to zrobię! jeszcze nie suszyłem komuś włosów. Zawsze tylko sobie.
-Jesteś pewien, że tego chcesz?
-Oczywiście.
Potargał mi włosy, i wygłupiał się, suszenie moich włosów zajęło mu około dwudziestu minut, co mi zazwyczaj zajmuje dziesięć.
-Gotowe! Jestem z siebie dumny!-powiedział triumfalnie.
-Oczywiście powinieneś!.-Wstałam i zaniosłam suszarkę do łazienki, po spojrzeniu w lustro miałam ochotę krzyczeć ze śmiechu. Moje włosy miały efekt push-up, było ich tak dużo, jakbym miała gigantyczny hełm.
Wróciłam do niego, i zaczęłam go łaskotać.
-Za co? Już wystarczy.-mówił, śmiał się w niebo głosy.
-Wiesz gdzie mam łaskotki, i to bezkarnie wykorzystujesz.
 -Oczywiście!
Kuba odwdzięczył mi się tym samym, zwijałam się ze śmiechu.
-Już, już dobrze, będę grzeczna!
-Ja myślę Skarbie!
Położyliśmy się wygodnie, i Kuba włączył film.
-Komedia Romantyczna, film taki jak chciałaś!
-Dziękuje!-pocałowałam Kubę, który odwzajemnił pocałunek, i mnie przytulił.
-A jaki tytuł?
-A tego nie zdradzę!
-No wiesz!
-Zobaczysz!
Uśmiechnęłam się i przytuliłam.







Hej;)!
Ten rozdział pisałam dwa dni.  Nie wiem co się dzieje, ale po prostu nie wiedziałam co napisać, dużo się już wydarzyło w tym opowiadaniu, i myślę nad zakończeniem jego, ale mam sentyment, który mi nie każe kończyć. Choć nie mam w planach całkowitego zaprzestania pisać, co to to nie, ale co powiecie na coś nowego, ale jak na razie zbieram pomysły, może byście mi podpowiedzieli o czym byście chcieli, a na ten moment będę się starać jeszcze pisać o Poli i Kubie,  przeciągać jakoś akcje. Zobaczymy co czas pokaże. Postaram się niedługo dodać kolejny rozdział, ale może być trudno gdyż mogę nie mieć kiedy, jutro koleżanka przyjeżdża, w piątek od samego rana rodzina do późnego wieczora, w sobotę na 18-stkę idę*.*
A wracając do rozdziału, to jak Wam się podoba?;)
Miłego Wieczoru!;*
Pozdrawiam POlaa;*