niedziela, 24 sierpnia 2014

Kolega Brata cz. 61

Po kilku minutach byłam domu. Podziękowałam Damianowi, który po chwili odjechał. Czułam,że robię coś nie tak,że Damian na dużo sobie pozwala.. czułe słówka, częste przytulanie.. Czy na tym ma polegać przyjaźń? Czy przyjaźń damsko-męska tak w ogóle istnieje? coraz bardziej tego nie rozumiem.
-O Poluś! Jak dobrze, że jesteś!
-Stało się coś?
-Zostałaś ciocią!
-Paulina urodziła?
-Tak, śliczny i zdrowy chłopiec, o imieniu Gabryś.
Byłam wniebowzięta! Zobaczyłam zdjęcia małego, jest taki prześliczny. Marek szczęśliwy, miałam przez moment okazje z nim porozmawiać, tata zachwycony wnuka, nie mógł się doczekać kiedy go zobaczy.
Cały dzień minął nam na zachwycaniu się malutkim szkrabem.Nie było nawet momentu gdzie moje myśli skierowałyby się na, któregoś z chłopaków. Wieczorem do mojego pokoju przyszła mama z dwoma kubkami gorącej czekolady, usiadła koło mnie i podała mi kubek.
-Polu, powiesz mi o co chodzi? Widzę, że jest coś nie tak. To przez Kubę, prawda?
-Tak.
Spojrzałam się na mamę, w której dostrzegłam zmartwienie. Opowiedziałam jej wszystko, dosłownie wszystko co leżało mi na sercu, i o Kubie i o Damianie, słuchała uważnie, z moich oczy płynęły krople łez, ale mówiłam dalej. Potrzebowałam z kimś pogadać, z mamą zawsze mogłam, potrzebuje jej.
-Kochanie, martwię się o Ciebie razem z tatą, teraz znam powód, a raczej powody. Nie wiadomo jak to jest z Kubą, nie spodziewałam się tego po nim, ale uważam, że powinnaś dać sobie trochę czasu i dać możliwość kubie zrehabilitowania się, choćby wyjaśnienia sytuacji, wtedy się przekonasz jak to jest z jego uczuciami, teraz zaczynają się wakacje, z tego co wiem Marek ma Cię gdzieś zabrać, więc jutro po szkole zabieram Cię na zakupy, tak na poprawę humoru,m a teraz połóż się spać i nie myśl o tym Skarbie. A co do Damiana, to musisz mu powiedzieć na czym polega Wasza znajomość, i nie pozwolić mu na takie zbliżenie, bo chłopak się zakocha, o ile już tego nie zrobił. Dobranoc Poluś.
-Dziękuje mamo.-powiedziałam i przytuliłam się. Zrobiłam tak jak mama powiedziała, chwile przemyślałam jej słowa, i poszłam spać.
Wstałam wcześnie naszykowałam się i zabrałam potrzebne rzeczy, jak co ranka zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły.
W szkole połowę lekcji nam przepadło z powodu zamieszania z zakończeniem roku szkolnego,z Olą wybrałyśmy się na shake'a czekoladowego do pobliskiej budki z lodami. Zadzwoniłam do mamy i powiadomiłam ją, że już może przyjechać po mnie.
-Co będziesz robić dzisiaj?-zapytała przyjaciółka.
-Teraz z mamą na zakupy, a później nie wiem, a Ty?
-Nie mam pojęcia, pewnie będę się nudzić, ale mama coś mówiła, że na działkę pójdziemy i rodzinka przyjedzie na grilla.
-To super.
-No nawet.-uśmiechnęła się, chwile jeszcze pogadałyśmy, i pożegnałyśmy się. Mama przyjechała i pojechałyśmy na miasto, Chodziłyśmy po wielu sklepach, co chwile miałyśmy coraz więcej toreb z zakupami, dużo kupiłyśmy ubranek dla Gabrysia, dla mnie nowy kostium kąpielowy, buty, spodnie, bluzki, i wszystko inne walało się w torbach.
-Nieźle zaszalałyśmy.-powiedziałam do mamy.
-Raz na jakiś czas nie zaszkodzi.-zaśmiała się i poszłyśmy do kolejnego sklepu.
Z daleka dostrzegłam Kubę, szedł jakiś przygnębiony. Zobaczyłam po chwili witającą się z nim Julię, pocałowała go policzek, a on uściskał najpierw ją a potem małego. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Otrząsnęłam się, mama  zauważyła moje zachowanie, spojrzała się w miejsce gdzie ja spoglądałam i zobaczyła widok, który i ja zobaczyłam, pomimo wielu toreb, przytuliła mnie, i odciągnęła od szyby. Chodziłyśmy dalej po sklepach, ale już z mniejszym entuzjazmem, i chęcią. Gdy skończyłyśmy zakupowy szał, udałyśmy się załadowane po cały bagażnik do domu, zahaczając jeszcze o Tesco. Chodziłyśmy między regałami w poszukiwaniu produktów, które trzeba koniecznie kupić. W regale ze słodyczami spotkałam nie kogo innego jak Damiana, który w szkole dzisiaj nie był, przynajmniej go nie widziałam z Olą.
-Cześć Poluś!
-Cześć Damian.
-Co tam Moja Księżniczka powie?
-Damian musimy koniecznie porozmawiać.
-Mów dalej, o co chodzi.
-Tutaj?
-Tak!
-No więc, wiesz, że Kocham Kubę?
-Tak wiem.
-To dobrze, bo nie chce dawać jakiś znaków, czy choćby nadziei, i po prostu  głupio się czuje jak mówisz mi to wszystko.
-Ale nic nie poradzę, że Cię kocham, i chce być przy Tobie, nie oczekuje niczego, tylko pozwól mi być przy Tobie.
-Damian..przepraszam..-to co usłyszałam zbiło mnie całkowicie, chciałam z stamtąd zniknąć.-Nie wiem co powiedzieć, nie chce Cię zranić, mogę zaoferować tylko to co do tej pory przyjaźń, nic więcej nie mogę ci obiecać.
-Nie jesteś na mnie zła?
-Nie, nie jestem, a teraz wybacz ale muszę iść, mama na mnie czeka, odwróciłam się i poszłam do mamy, która rozmawiała z jakąś panią,. Po chwili byłyśmy już przy kasie, zdecydowanie ten dzień nie należy do najlepszych,a raczej jest na liście najgorszych. Zabrałyśmy zakupy i pojechałyśmy w końcu do domu, do mojego azylu.
Po rozpakowaniu samochodu, zabrałam swoje rzeczy i zaniosłam do pokoju gdzie je pochowałam. Postanowiłam wziąć kąpiel, jak pomyślałam tak też zrobiłam. Rozrobiłam pianę i położyłam się w wannie. Nie mogę sobie zdać sprawy z tego co dzisiaj usłyszałam i zobaczyłam.. On mnie kocha, chyba nie ten co trzeba, tego którego ja kocham, nie ma, i pytanie czy kiedyś będzie, zaczynają się wakacje, a mieliśmy tyle wspólnych planów, morze, wypady rowerowe, wycieczki, kino, spacery, wspólne noce, oglądanie filmów i wiele innych, wszystko uciekło, znikło za jednym dotknięciem różdżki, nie wiem jak długo tak pociągnę, boli mnie serce i dusza, kolejne pytanie jak boli dusza? czy może ona boleć?, jest to wszystko niemożliwie nie pojęte, wiele paradoksów, wiele pytań retorycznych, wiele sprzeczności w uczuciach, nienawiść, miłość, mieszanka wybuchowa i do tego zazdrość, ale bycie zazdrosnym o kogoś kogo już nie ma, jest czymś nieopanowanie cholernym uczuciem, Czuje, że Kuba chce wrócić do Julii, ze mną już dał sobie spokój, od tamtego wydarzenia z moim bratem ani razu się nie odezwał, nic kompletnie nic, pustka, którą nie umiem ukryć, nie mogę niczym jej zakleić, choć wiem że z czasem mi przejdzie ,troszeczkę, nie do końca, bo tak się nie da, nie da się zapomnieć osoby, którą się kocha ponad życie, nie tą która jest dla Ciebie ważniejsza, od samego siebie. Z czasem to uczucie może stanie się mniejsze, może już nie będę tak na niego reagować, ale te jego oczy, jego sylwetka, ramiona w których czułam się bezpieczna, których tak bardzo mi brakuj, brakuje mi przytulenia i pocałunków jego delikatnych i czułych ust. Brakuje mi jego.
-Pola do cholery opanuj się!-wypowiedziała zła na siebie, Za to co sama czuje się karce, nie daje rady z mylą, że mogę już nie przytulić się do niego. Kolejna łza spłynęła po moim policzku, Woda robiła się coraz zimniejsza, ciało moje drżało od zimna, a ja nie miałam siły by się ruszyć, nie mogłam opanować swoich uczuć, emocji, wszystko się we mnie gotuje, burzy się, i czeka aż ktoś otworzy by wybuchnąć, i czuje, że to byłaby eksplozja wszech czasów.  Za niecałe trzy tygodnie mój brat bierze ślub, podejrzewam, że pójdę sama, pomimo faktu, że Kuba i tak będzie, tyle, że nie ze mną, może z Julią, może sam, a może jeszcze z kimś innym. Jak ja lubię się dołować.
-Pola! stało się coś? co tak długo!
-Wszystko w porządku, już wychodzę.-powiedziałam.
Po chwili była już w pokoju, ubrana, ogarnięta, bez żadnego śladu po łzach, zeszłam na dół na kolacje, wieczór spędziłam z rodzicami, nawet na chwilę wpadł Marek i ucieszony opowiadał o małym członku rodziny, i o dzielniej Paulinie, z której był mega dumny. Co chwile zerkał na mnie, aż w końcu powiedział:
-Poluś, wiem że obiecałem, że na początku wakacji wyjedziemy, ale trochę się zmieniło, jak widzisz Paulina urodziła, i jest za mały, żebym mógł go zabrać, ale jeśli się zgodzisz to pojedziesz sama, albo z rodzicami.
-Marku nie przejmuj się mną, teraz Gabryś jest najważniejszy, ja to w zupełności rozumiem, jeszcze niebawem ślub, więc się nie martw mną, ja sobie dam rade, mogę siedzieć w domu, chociaż będę widywać małego.
-Pojechać i tak pojedziesz, tylko myślę, że lepiej będzie jak pojedziesz z rodzicami, bo samej to bałbym się Ciebie puścić, zaraz dziesięciu by za Tobą latało.-zaśmiał się brat.
-Dobrze, mi pasuje.-uśmiechnęłam się, a rodzice powiedzieli, że jedziemy nad morze, ucieszyłam się nieziemsko. Marek posiedział jeszcze chwile i pojechał do siebie, odpocząć, ja też poszłam do pokoju się położyć, cieszyłam się na prawdę mocno, zawsze marzyłam by jechać nad morze, a teraz to na wyciągnięcie ręki.
~~trzy dni później~~
-No to mamy zakończenie roku.-powiedziałam do mojej przyjaciółki.
-Ojj tak, w końcu, będziemy się często widywać?
-Oczywista oczywistość.-uśmiechnęłam się i przytuliłam Ole.
po apelu, dostrzegłam Damiana, z którym nie gadałam ostatnio w ogóle, przyszedł do mnie po chwili.
-Cześć Polu, przepraszam, że się nie odzywałem, ale nie miałem jak, parę problemów rodzinnych.
-Coś się stało?
-Nie, już wszystko w porządku.Rodzice się ciągle czepiają, że gram i że pale.
-Co o palenia mają racje! i do grania nawet też, nie ma co przesadzać.-Przytuliłam go, widząc jego smutek w oczach.
Po całej uroczystości, i p pożegnaniu się ze wszystkimi poszłam z Olą, Damianem i jedną dziewczyną z naszej paczki na pizze, Damian ze względu na to, że pełnoletni kupił nam po piwie jabłkowym, naszym ulubionym, a sam zamówił fantę, obiecał, że nas później porozwozi do domów.Bawiłam się dobrze, nie myślałam o niczym  innym jak o tym, że za parę godzin wyjeżdżam nad morze, tylko wrócę do domu, dokończę pakowanie i wieczorem wyjeżdżamy by w nocy dojechać do Hotelu i od samego rana iść na plaże. Moi przyjaciele zawzięcie rozmawiali , a ja myślałam, słuchałam i tak na zmianę. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dochodzący z mojej torebki był to mój telefon.
-Tak mamuś?
-Kiedy będziesz?
-Niedługo, a dlaczego?
-Bo chcemy jeszcze jechać do Gabrysia przed wyjazdem, chcesz jechać?
-Pewnie!
-To zaraz po Ciebie podjedziemy. Gdzie jesteś?
-Na Kaliskiej w pizzerii.
-Dobrze, za dziesięć minut jesteśmy, dam Ci znać.
-Dorze, pa.
-Zaraz będę jechać, bo rodzice chcą jechać do maluszka, jeszcze go nie widzieliśmy, dzisiaj dopiero można wchodzić.
-Ojj no szkoda, kiedy znowu się zobaczymy w takim gronie?
-Jak wrócimy z wakacji.-powiedziała.
-Zgadamy się! zawsze mamy skype.-uśmiechnęłam się,
-I telefony.-powiedziała Wiki.
-Damy radę.
Dostałam sms's od mamy, że już są, pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do rodziców. Do szpitala nie jest daleko, więc dojechaliśmy bardzo szybko, od razu znaleźliśmy się na oddziale ginekologcznym i zobaczyliśmy małego. Cudowne dziecko, strasznie podobne do mojego brata, parę detali ma po Paulinie, a tak wykapany Tatuś. Przeuroczy i przesłodki. Zachwycaliśmy się nim z dobrą godzinę, po tym czasie pożegnaliśmy się z bratem i Pauliną, po czym wróciliśmy do domu by skończyć pakowanie, rodzice byli zadowoleni z mojego świadectwa, a było dobre nawet bardzo dobre. Byłam z siebie dumna, bardzo dumna. Przestałam się zamartwiać wszystkim tym na co nie mam wpływu, nie mam ochoty płakać kolejny raz, Kuba chyba już sobie całkowicie odpuścił, może dobrze. Jeżeli to go ma uszczęśliwić to się cieszę jego szczęściem, on jest ważniejszy niż ja. I jego szczęście jest dla mnie ważniejsze od mojego.
-Pola jesteś gotowa?
-Tak, już idę.- Spakowałam ostatnią parę spodenek, i książkę. Zabrałam okulary i torebkę, i torbę , a potem zeszłam do rodziców, oni czekali już przy drzwiach. Po kilku minutach już jechaliśmy.
~~3 godziny później~~
Nawet nie wiem kiedy usnęłam, obudziłam się dość zdezorientowana, tata akurat gdzieś zbaczał z trasy, za zakrętu ujrzałam McDonalda, poczułam się głodna,
-O kochanie dobrze, że już nie śpisz, idziemy coś zjeść, jeszcze ponad godzinkę i będziemy na miejscu.
Zamówiliśmy jedzenie i poszłam się ogarnąć do łazienki, oczy miałam zaspane, włosy potargane, po chwili wyglądałam jak człowiek, gdy wróciłam czekało już na mnie zamówienie, pochłonęłam je bardzo szybko, powiedziałabym nawet, że za szybko.
Po kolejnej godzinie byliśmy na miejscu, było kilka minut po północy, w recepcji przywitano nas bardzo uprzejmie, zaprowadzono do pokoi i zaproponowano kolacje. Ale odmówiliśmy, Przytulny hotel, okazało się że rodzice znają managerów tego hotelu, i mieliśmy sporo upustów. Dostałam pokój z widokiem na morze, tuż obok pokoju rodziców, byłam szczęśliwa, że mogę być tutaj, tylko brakuje mi ukochanej osoby przy mnie.






Hejj:)
Przepraszam, po raz kolejny. Ale musicie mi wybaczyć i zrozumieć. Całe wakacje pracowałam od rana do popołudnia późnego, wracałam byłam zmęczona, albo gdzieś jechałam, wesele brata, problemy, i do tego jestem od miesiąca Singielką,, staram się po dwóch latach wrócić do codzienności, a do tego mój były, dopiero sobie uświadomił jak bardzo mnie kocha. Ale to długa historia:) bardzo długa.. nie chce się jakoś usprawiedliwiać:)  i myślę że dlatego Pola ma problemy miłosne:) jestem okrutna wiem, ale wstrzymam Was w niepewności:D
Za tydzień szkoła, a ja jeszcze nie odpoczęłam, ale nie żałuje że wstawałam o 4 rano i jechałam rowerem 8 km by zarobić:D mogę sobie sama kupić co chce, i nie naciągać rodziców, wspaniałe uczucie <3 mieć własne pieniądze i być niezależnym^^ Jestem z siebie dumnaaaa;D
Więc jeszcze raz najmocniej Was przepraszam i postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział.
Buziaki:**
Ola <3
Jak Wam minęły kochani Wakacje?^^ jeśli posiadacie swoje blogi to chętnie poczytam w wolnej chwili ;D Pozdrawiam;] <3