wtorek, 25 czerwca 2013

Kolega Brata 48

-Wspaniale.
-No to Wsiadajcie..
Jechaliśmy i rozmawialiśmy, opowiadałam z Ramoną o dzisiejszym dniu, o tym jak to pan na wuefie dał nam wycisk po dwóch miesiącach laby, narzekając na niego.
-Ojj biedne wy!-Kuba śmiał się, i spoglądał to na drogę to na mnie.
-No bardzo śmieszne.
-Oczywiście.-powiedział, i po kilkunastu minutach byliśmy w domu.
-Cześć Wam!-powiedziała moja przyjaciółka i ruszyła w stronę swojego domu.
-Cześć.-odpowiedzieliśmy.
-A Ty to gdzie?-zapytał Kuba, gdy ja wysiadałam.
-No jak to gdzie? do domku, Wejdziesz?
-Nie nie nigdzie nie idziesz! Jedziesz ze mną?
-Ale gdzie?
-Zobaczysz, wskakuj.-Miał chytry uśmieszek, byłam ciekawa co kombinuje.
-Powiedz mi dlaczego przyjechaliśmy do Ciebie?
-Ponieważ mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Niespodzianka.-Puścił mi oczko, i otworzył drzwi. Złapał mnie za rękę i wprowadził do domu, po czym po chwili zawiązał mi oczy.
-Mam się bać?
-Oczywiście, że nie.-zaśmiał się i przytulił.
Po kilku metrach i przebytych schodach, znalazłam się w jakimś pomieszczeniu podejrzewając, że kierujemy się do jego pokoju.
-Jesteśmy!-powoli ściągnął mi opaskę z oczu.
-Jak pięknie! z jakiej to okazji.-Byłam zachwycona, po raz kolejny byłam pod wielkim wrażeniem, na każdym kroku mnie zachwyca. Moim oczom ukazał się stolik, pięknie udekorowany, a na nim talerzyki, obok pełno świeczek, i owoce, truskawki i bita śmietana, mnóstwo wspaniałych rzeczy, i smakołyków.
Odwrócił mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy, po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Podoba się?
-Tak! ale z jakiej okazji?-powtórzyłam.
-Z takiej, że Cię kocham!-wyszeptał i pocałował.-Usiądź sobie wygodnie, ja zaraz wracam na pewno jesteś głodna.
Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam, nie wiedząc czy to na pewno dzieje się na prawdę, czułam się jak w bajce, pięknej bajce, w której grałam główną rolę.
Kuba po kilku minutach wrócił talerzem zapiekani, przyrządzonej bez niego.
-Smacznego Skarbie!-powiedział gdy mi nałożył.
-Dziękuje, i wzajemnie!-odpowiedziałam. Byłam w siódmym niebie, pod każdym względem, cieszyłam się tym, że mogę spędzać z nim każdą wolną chwilę.
-Smakuje?-zapytał z nadzieją.
-Jeszcze pytasz! Jest przepyszne!-powiedziałam z prawie pełną buzią.
Kuba się zaśmiał i zaczął jeść dalej. Po obiedzie pomogłam Kubie posprzątać, po czym wróciliśmy do pokoju by poszukać film na dzisiejsze popołudnie.
-A moi rodzice wiedzą, że miałam do Ciebie przyjechać?
-Tak wiedzą.-powiedział z wielkim uśmiechem, i zadowoleniem.
-Mój Kochany!-odparłam i przytuliłam się do niego jak najmocniej potrafiłam.
-Mam coś dla Ciebie!







Hej;)
Dzisiaj miałam ostatnie zaliczenia poprawkowe, by mieć lepszą średnią, w końcu odpocznę. Miał być dzisiaj dłuższy rozdział, ale mama mnie woła, żebym jej pomogła, i niestety moje plany nie wypaliły. Ale nadrobimy;) Muszę lecieć;) Miłego Dnia, i mam nadzieję,że się spodoba;)
Ola;**

niedziela, 23 czerwca 2013

Kolega Brata 47

-Kocham Cię!-wyszeptałam Kubie do ucha.
-Ja Ciebie bardziej!
-Cieszę się, że wszystko wraca do normy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja się cieszę, jak ja za Tobą tęskniłem. Nie do pomyślenia.
-Żebyś wiedział, że ja też. 
Leżeliśmy tak do późna.
-Muszę już iść.-powiedziałam.
-Odwiozę Cię.-powiedział i się uśmiechnął.
-Przejdę się, nie rób sobie Mój drogi problemu.
-Polu! nawet mnie denerwuj, sama na pewno nie pójdziesz o tej godzinie.
Zebraliśmy się i poszliśmy do Kuby samochodu, było już coś koło 1 miałam nadzieję, że rodzice nie śpią, ponieważ nie zabrałam kluczy.
Kuba odprowadził mnie pod same drzwi, w tym samym czasie mama otworzyła drzwi.
-Dobry Wieczór!-powiedział Kuba.
-Dobry Wieczór!-uśmiechnęła się, i zerknęła na mnie.-Wejdź.-odparła.
-Nie dziękuję, będą już leciał. widzimy się jutro?
-Oczywiście.-pocałowałam go i skierowałam się do środka.
-Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedziałam, i widziałam Kube wchodzącego do samochodu, pomachałam mu jeszcze przez chwilę,
Rano miałam problem wstać, a za 20 minut miałam, być gotowa do szkoły. Zwlokłam się z łóżka, i założyłam rybaczki i bokserkę, zabrałam torbę, i zeszłam na śniadanie.
-Dzień Dobry! jak się spało?-zapytał uśmiechnięty tata.
-Dzień Dobry! dobrze, tylko krótko.
-Widać.-powiedziała mama.
Zjadłam tosty i zabierając torbę krzyknęłam tylko pa i wybiegłam przed dom gdzie czekała już Ramona z tatą.
-Dzień Dobry!
-Dzień Dobry Polu!
Miałam dziś wyjątkowo dobry humor, cieszyłam się że wszystko jest tak jak kiedyś.
-Dzień Dobry Kochanie, już się nie mogę doczekać jak się spotkamy, nie wypuszczę Cię normalnie z objęć.
Uśmiechnęłam się po przeczytaniu sma'a, dobrze wiedziałam że to będzie wspaniały dzień.
-Co Ty taka rozmarzona?-zapytała zaciekawiona Ramona.
-Wszystko się po woli układa, pogodziłam się z Kubą.
-Tak? to wspaniale.-Uściskała mnie i weszłyśmy do klasy. Pierwszy był polski.
Ciągle myślałam o Kubie, nie mogąc się na niczym skupić, wszystkie myśli kręciły się koło niego.Na samą myśl po moim ciele przechodził dreszcz, a na twarzy pojawiał się uśmiech.
 Wychodząc ze szkoły po ostatniej lekcji, nogi mi się ugięłu, opartego o maskę samochodu zobaczyłam Kubę, mojego Kubusia. Uradowana podbiegłam do niego i się przytuliłam najmocniej jak mogłam.
-Dzisiaj ja po Was przyjechałem.-powiadomił Kuba. Ramona przywitała się z Kubą.
-A rodzice?-zapytałam.
-Pogadałem z nimi, i zgodzili się żebym to ja Was odebrał.
-Wspaniale.
-No to Wsiadajcie..



Hej;) przepraszam Was jeszcze raz. wiem że jest krótki, ale mam mały sajgon w domu, i muszę się ogarnąć, bo zaraz wyjeżdżam. Jeszcze rodzice się denerwują, nie wiedząc czemu.  Postaram się pisać częściej ale krótkie rozdziały.
Muszę lecieć paa, bo będzie nie za ciekawie.;)


Witajcie!

Witajcie! Może zanim zacznę pisać rozdział, wytłumaczę się z tak długiej mojej nieobecności. Przepraszam Was najmocniej za to, wiem zawiodłam Was, mam nadzieję że mi wybaczycie. Miałam trochę problemów, które musiałam rozwiązać, i zajęło to trochę czasu, przez ostatnie kilkanaście dni miałam głowę zawaloną sprawami i końcowymi poprawami, że pod koniec tygodnia padałam, jeszcze w między czasie pomagałam bratu się spakować, bo wyjechał do Niemiec, i nie mogłam jakoś się pozbierać. Ostatnio coś wszystko się wali, mam nadzieję że wszystko się ułoży. Na prawdę Przepraszam Was Bardzo! Postaram się to nadrobić.
PRZEPRASZAM!
P.S zabieram się napisania rozdziału za jakieś dwie godziny powinien być.
Ola.

sobota, 1 czerwca 2013

Kolega Brata cz 46

-Przepraszam Polu! źle postąpiłam, wiem o tym, i wtedy powiedziałam Kubie, że go Kocham i wszystko robiłam żebyście razem nie byli. Ale wiem, że Cię kocha, a ja muszę się z tym pogodzić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, czy wierzyć, czy nie. Co tak na prawdę powinnam zrobić?
Moje myśli kłębiły się w mojej głowie. Nie miałam sił, ani ochoty cokolwiek powiedzieć, chciałam po prostu wstać i wyjść, ale jak w końcu to Mój Dom! A z drugiej strony chce by wszystko wróciło do normy, by wszystko w końcu się ułożyło. Ale jak? Mam tak po prostu odpuścić powiedzieć, że w wszystko wierze, że nie gniewam się, że jest okej, że nie mam żadnej urazy. Dlaczego mam kłamać? Pomimo, że go kocham nie mogę. Cholerny Paradoks!-pomyślałam.
-Polu, powiedz coś.-poprosił Kuba.
Ja nieoczekiwanie wstałam i widziałam zmieszanie na ich twarzach. 
-Posłuchajcie....-zaczęłam, nie mogąc ułożyć sensownego zdania w głowie. 
Patrzyli na mnie w osłupieniu, czekając jak na wyrok. Ja tym bardziej nie mogłam się wysłowić, podeszłam do okna, przy tym się odwracając od nich, by nie widzieli mojej twarzy, łez, które bezkarnie spływały po moim policzku. 
-....Przepraszam Was, ale to jest na prawdę trudne.-próbowałam cokolwiek powiedzieć, nie dając poznać po sobie, że jestem słaba.-Musicie mnie zrozumieć, za dużo tego wszystkiego jak na tak krótki czas. Nie jestem w stanie zrozumieć tego wszystkiego. Jestem pełna podziwu, że tu przyszłaś i powiedziałaś to wszystko.-Mówiłam coraz bardziej łamiącym się głosem, nie odwróciłam się do nich nawet na chwilę, patrzyłam tylko na ulicę. 
-Polu....-słyszałam głos Kuby.
-Ale....wiem, że z własnej woli tu nie przyszłaś. Po za tym nie będę naiwna, bo jedno jestem pewna, że nie masz dobrych intencji. Raz popsułaś między mną, a Kubą relacje, drugi raz na to nie pozwolę, nie pozwolę na to by po raz kolejny być tą kruchą, naiwną dziewczynką, która wierzy, że świat jest jednak dobry.-W jednej chwili ogarnęła mnie złość, to co przed chwilą było zniknęło, prysło jak bańka mydlana. Odwróciłam się i widziałam Kubę, który chował twarz w dłoniach, i ją z tym wyrazem twarzy, z satysfakcją wypisaną na twarzy, a ja byłam obojętna, nie wiedziałam w tej chwili co się ze mną dzieje.
-Wiesz co!-wstała Sara, niemal krzycząc.-Jesteś na prawdę Smarkulą! chciałam być miła, ale już nie mogę wytrzymać! Owszem, możesz być pewna, że Kuba jest i będzie mój, zawsze! Rozumiesz.-Jej słowa były przeszywające,  mówiła tak jakby Kuby nie było w pomieszczeniu, patrzył na nią ze zdziwieniem, nie wiedział jaka ona jest na prawdę, nie wiedział z kim się przyjaźni.-Ale jeszcze jedno Ci powiem, Kuba poprosił mnie, żebym przyznała się o co chodziło w tym Parku, i szczerze? cieszę się, że wtedy mnie z nim zobaczyłaś, i że zjawił się Marcin z moją pomocą! jeśli miałabym jeszcze raz to zrobić, zrobiłabym!-Powiedziała, po czym wyszła z impetem trzaskając drzwi.
Kuba tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. 
-Przepraszam!-powiedział po czym wstał i podszedł do mnie.
-Późno już, lepiej będzie jak już pójdziesz.-powiedziałam, choć moje serce co innego mówiło. Nie chciałam zostać sama, był mi w tym momencie potrzebny. 
Czy tego ja chciałam? zostać sama, bez osoby której kocham, tak po prostu kazałam mu iść, a on poszedł. Czy oto w tym wszystkim  chodzi. Co ja mam zrobić? Czy kiedyś to minie, czy znajdę sens, i ochotę by żyć. Może ona ma rację, że jestem Smarkulą, i na nikogo nie zasługuje. Czy jestem egoistką? Czy po prostu boję się odrzucenia. Chciałam wybiec z domu, mając nadzieję, że dogonię Kubę. Ale coś mnie zatrzymywało, coś nie kazało mi iść. Mam wrócić do normalnego życia udając, że jest dobrze i że jestem szczęśliwa? Czasem mam wrażenie, że nie pasuje do tego świata.Że to..że tamto..że....że....że..że.... Nie zdawałam sobie sprawy, że..że od godziny stoję przy oknie. Odkąd poszli ciągle jestem w tym samym miejscu, z tą samą obojętnością, choć nie jestem obojętna przecież ja go kocham. I pozwoliłam mu odejść. 
-Co ja najlepszego zrobiłam!-powiedziałam po czym rozpłakałam się, o dziwo mam jeszcze czym płakać. Znaczy moje serce jeszcze nie wyschło.-pomyślałam, chcąc nie chcąc osunęłam się na ziemie. Siedziałam tak bardzo długo, do czasu aż nie wróciła mama. 
-Polu! co się stało? jak się czujesz?-powiedziała prawie krzycząc, ze strachem i przerażeniem przeplecionym z opiekuńczością. Po czym znalazła się tuż koło mnie.
-Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!-zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.
-Kochanie....-nic już nie powiedziała, bez słowa mnie przytuliła nie czekając na jakiekolwiek wytłumaczenia. Dobrze wiedziała, że jak będę chciała to sama powiem, bez żadnych nacisków. 
Pomogła mi wstać, usadziła na kanapie, i poszła do kuchni, po kilku minutach wróciła z kubkami gorącego kakao. 
-Napij się! dobrze Ci zrobi! Może nie rozwiąże problemów, ale chociaż osłodzi i rozjaśni Ci myślenie.-powiedziała zatroskana mama.
-Dziękuje.-powiedziałam, i poczułam nie pohamowaną chęć opowiedzenia tego wszystkiego. Wiedziałam, że mnie wysłucha, i nie osądzi. Zawsze mi powtarzała, że bez względu na wszystko, zawsze będzie ze mną, zawsze po mojej stronie. Patrzyła się na mnie zatroskana, i słuchała, zapamiętywała to co jej mówię, dziękowałam, że mam ją. Jest wtedy kiedy jej potrzebuje, zawsze. Cała moja złość się ulotniła, a ja wszystko opowiedziałam od samego początku, do samego końca. Nie omijając żadnego szczegółu.
-Skarbie, powinnaś z nim porozmawiać. Z tego co mówisz on na prawdę się stara i chce byś mu uwierzyła. Pokazuje, że zależy mu na Tobie, a to o czymś świadczy. Prawda?
-Prawda.-wyszeptałam.
-Pamiętaj, jak ludzie się kochają, to nikt nie jest w stanie tego zmienić. Trzeba zważać na to, że nie wszyscy są przychylni temu związkowi, i próbują zniszczyć to co jest między tymi ludźmi. Trzeba wierzyć. Wiem co przechodzisz. Powiem Ci coś. Gdy poznałam się z Twoim tatą, nasi rodzice nie byli przychylni do tego byśmy byli ze sobą, jeszcze jak dowiedzieli się, że chcemy się pobrać, istna katastrofa. Nagle zjawił się mój dawny znajomy, który był bogaty, przystojny, wykształcony, zarozumiały, a to za sprawą moich rodziców. Lecz my się nie daliśmy rozdzielić, kochaliśmy się jeszcze bardziej. I sprzeciwiliśmy się wszystkim. I wiesz jak patrze z perspektywy czasu, to cieszę się, że tak się stało. Ponieważ wtedy bym nie wiedziała, jak bardzo kocham Piotra. I możliwe, że teraz nie byłoby tu nas. 
-Nie mówiłaś nigdy,
-Nie wspominaliśmy o tym, nie widzieliśmy potrzeby by to mówić, ale powinnaś o tym wiedzieć, i powinnaś przemyśleć czy warto nie dać szansy Kubie. Przecież widzę, że go kochasz.
Mama miała rację, jak zawsze, nie mogłam uwierzyć, że moi dziadkowie, tak postąpili, a zawsze tacy weseli byli jak przyjeżdżaliśmy, ale kiedy to było. 
-Co jam zrobić?-zapytałam prawie niesłyszalnie. 
-Idź do niego, i porozmawiaj. Zasługuje na to Kochanie.
-Mogę iść?-zapytałam nie pewnie.
-Oczywiście, jeszcze nie jest tak późno. Ale obiecaj, że będziesz uważać. I że jak wrócisz będziesz szczęśliwa!-powiedziała tak jak nigdy. Pierwszy raz w życiu usłyszałam takie słowa. Może kiedyś już były takie, ale nie pamiętam? Nie teraz na to czas. Muszę iść, biec, czym prędzej znaleźć się koło Kuby.
-To ja lecę!-oznajmiłam po czym wstałam pospiesznie i wyszłam, choć nie wybiegłam to było dobre określenie. Nie zważałam na to jak wyglądam, robiło się ciemnawo, w końcu było już długo po dwudziestej. 
Nie pewnie zapukałam do drzwi domu Kuby. Bałam się reakcji, bałam się, że jest już za późno. 
Miałam nadzieję, że otworzy on, i zapytałabym się  bez  zbędnych tłumaczeń czy wyjdzie na chwilę. 
-Dobry wieczór.-powiedziałam, gdy ujrzałam mamę Kuby.-Czy jest Kuba?-zapytałam wyczekując na odpowiedź.
-Dobry wieczór, stało się coś dziecko?-zapytała z troską.
-Nie nie, nic się nie stało.
-Wejdź kochanie! Kubuś jest na górze. Trafisz prawda?
-Tak trafię, dziękuje!-powiedziałam i prędko ruszyłam do pokoju Kuby. 
Zapukałam cicho do jego drzwi, nie czekając na odpowiedź weszłam po cichu jak tylko umiałam. Siedział na łóżku oparty o ścianę, w pokoju było ciemno, a on wpatrzony w jeden punkt, którego nie mogłam dostrzec.
-Pola!Co Ty tu robisz? myślałem..
-Przepraszam!-powiedziałam tylko tyle, i aż tyle. Nie mogłam nic więcej powiedzieć, moje gardło zacisnęło się, i nie wydobyłam, żadnego innego dźwięku. On wstał i bez słów, przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
-To ja przepraszam! Przepraszam, bardzo przepraszam. Wybaczysz mi?-zapytał łamiącym się głosem.
-Tak,a czy Ty mi jesteś w stanie wybaczyć?
-Oczywiście!Dziękuje, że przyszłaś, że dałaś mi szansę, której nie zawiodę.
-Musimy podziękować mojej mamie, bo coś mi uświadomiła-na twarzy Kuby pojawiło się małe nie zrozumienie.-Kiedyś Ci powiem!-powiedziałam, i uśmiechnęłam się. Po czym pocałowałam Kubę i się przytuliłam. Pragnęłam tego od dawna.
-Kocham Cię!-wyszeptałam Kubie do ucha.
-Ja Ciebie bardziej!





Hej;)!
Tak oto kolejny rozdział!
Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Dziecka;D 
Tak oto mały prezencik, w kształcie opowiadania;D
Jak się podoba? Starałam się jak mogłam;) czy mi wyszło? to nie mi oceniać;) 
Zauważyłam, że jak nie mam zbytnio humoru, i bierze mnie na przemyślenia, wtedy ma wenę. Ale dlaczego tak jest nadal nie mogę pojąć. Ale nie będę nad tym dumać, przynajmniej nie teraz. Idę teraz pomyśleć w ciepłym łóżeczku<3
Więc Dobranoc Kochani!;*
Pozdrawiam i całuje;*
Do usłyszenia!:)