Biegłam wzdłuż rzeczki piaskową drużką, mogłam podziwiać jak przyroda budzi się by zacząć nowy dzień.
Czułam się dziwnie, miałam ciągle wrażenie, że wydarzy się coś złego, coś co zmieni moje życie, coś co zmieni mnie bezpowrotnie. Nie lubiłam nigdy biegać, a dzisiaj miałam nieopanowaną ochotę, wyjść i biegać, moja kondycja nie jest zbyt dobra, przez co szybko się zmęczyłam, ale nie przestawałam biec, wręcz przeciwnie przyspieszyłam jeszcze bardziej, nie myśląc już o niczym i nikim, to była chwila dla mnie, i dla nikogo innego. Zatrzymałam się przy samotnym drzewie, usiadłam opierając się o jego pień. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Większość już odleciała do ciepłych krajów, a te te szykują sobie miejsce, gdzie mogą przeżyć zimę. Dzień za dniem robi się coraz zimniejszy, otoczenie się zmienia, liście powoli wirują na wietrze i opadają na ziemię.
-Jak ja nie lubie Jesieni!-powiedziałam.-Zazwyczaj wtedy dopada mnie chandra. Spojrzałam na zegarek, na którym było dwadzieścia jeden po siódmej. Obserwowałam płynącą rzeczkę, w której pływało masę małych rybek, rzucając przy tym kamykami, i myśląc.....myśląc o tym wszystkim, ledwo zaczęła się jesień, a mnie już złapał dół, nie potrafię z niego wyjść, nie dam rady sama, potrzebuje Kuby, tu i teraz.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego.
Sygnał za sygnałem....cisza. Uświadamiając sobie, że jeszcze śpi, rozłączyłam się i wstałam,wyłączyłam telefon,schowałam do kieszeni, i pobiegłam dalej, nie zawracając, jeszcze nie czas. Zatrzymałam się po kolejnych minutach mojego biegu, truchtania lekko, a nawet bardzo zdyszana spojrzałam w nurt rzeki, wszystko wydawało się takie niespokojnie, szare i beznadziejne. Spojrzałam w niebo, które przybrało ciemny kolor, burzowy wyraz. Czułam, że lada moment się rozpada, że wiatr jest coraz to bardziej zimniejszy i mocniejszy, wszystko zaczęło szaleć, drzewa szumiały, jak nigdy, woda płynęła coraz szybciej, a zwierzęta chowały się do swoich małych i troszkę dużych kryjówek.
-Pora wracać, zanim się rozpada.
Nawróciłam, biegłam szybko i jeszcze szybciej, nie wiedziałam nawet, że aż tak daleko się zapuściłam, moja droga wydawała się coraz dłuższa, a ja bardziej zmęczona i zdyszana. Nie poddawałam się, biegłam dalej, czując jak krople deszczu spływają po mojej twarzy. Po kolejnych kilku minutach, widziałam zarys mojego domu, na mojej twarzy pojawił się malutki uśmiech, po mimo, że byłam już cała mokra, czułam się o wiele lepiej, niż jeszcze jak wstałam. Po niedługim czasie, znalazłam się tuż pod drzwiami, w tym samym momencie wychodził tata.
-Pola! nareszcie, ale się martwiliśmy!
-Polaaa!-Krzyknęła poddenerwowana mama.-Dalej rozbieraj się, zobaczysz będziesz chora! Gdzie Ty byłaś?
-Napisałam Wam kartke.
-Jaką kartke?
Podeszłam do stojącego tuż obok stolika, szukałam kateczki której nie mogłam znaleźć, co się okazało była za stolikiem na ziemi.
-Tu jest!
-No tak, a my się martwiliśmy.
-Przepraszam....
-Już dobrze, ściągaj te ciuchy, a ja idę zrobić Ci gorącą herbate.
Zrobiłam tak jak prosiła mama, przebrałam się w ciepłe dresy, założyłam grube mięciutkie skarpetki, i położyłam się pod koc, mama po chwili przyniosła mi gorącą herbate i kanapki z żółtym serem. Włączyłam sobie pierwszą lepszą komedie romantyczną, i zajadałam się kanapkami.
Zaczęłam kichać i kaszleć, na dworze pada i pada....wyłączyłam film i laptopa, burzy jeszcze tylko brakowało, zasłoniłam okna i położyłam się spowrotem.
-Polu, kochanie obudź się-usłyszałam głos mamy.-Masz gościa.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na mamę, a zaraz na osobę stojącą koło niej był to Kuba, cieszyłam się bardzo, ale nie mogłam się uśmiechnąć, czułam się strasznie, wszystko mnie bolało, było mi zimno, i dreszcze, które opanowały moje ciało.
-Polu, nie wyglądasz dobrze, co Ci jest?-Dotknęła mojego czoła, i stwierdziła wysoką gorączkę.
-To nie jest chyba dobry pomysł Kuba, żebyś z nią siedział, jeszcze tego brakuje, żebyś i Ty się rozchorował.
-Wolałbym zostać, nie zachoruję.
-No dobrze, przyniosę zaraz lekarstwo.
Mama po chwili wróciła z Kubkiem jakiegoś świństwa.
Gdy wyszła, Kuba w końcu usiadł tuż obok mnie, spojrzałam na niego, a on na mnie wzrokiem przepełnionym przerażeniem i opiekuńczością, martwił się było to po nim widzieć.
Odkręciłam na chwilę głowę, czułam się smutna, gdy widziałam jego takiego, w dodatku wiedząc że to moja i tylko wyłącznie moja wina i głupota.
Po chwili się położył koło mnie, i przytulił bez słowa przytulił, tego potrzebowałam bardziej niż kiedykolwiek, poczułam się od razu lepiej, i było mi o wiele cieplej, a dreszcze jakby się powoli ulatniały.
-Kochanie co Cię podkusiło?
-Ale o co chodzi?
-O to bieganie.
-Aaaa.....-nie zdążyłam zapytać bo mnie uprzedził.
-Twoi rodzice mi powiedzieli. Powiedz mi jeszcze dzwoniłaś do mnie rano.
-Tak.
-Próbowałem się do Ciebie dodzwonić, ale nie mogłem, dlaczego wyłączyłaś telefon.?
-A gdzie ja w ogóle go mam, nawet go nie wyjęłam. Wyłączyłam go w sumie nie wiem po co.
-Nono, chyba po to, żebym się martwił.
-Niee..
-No już dobrze, odpoczywaj. I przepraszam za wczoraj, że nie spędziliśmy tego dnia razem.
-Nic się nie stało Kubuś.
Uśmiechnął się i mnie przytulił,
Hej:)
Zdajecie sobie sprawę, że to już koniec Wakacji? w sumie nie wiem czy one w ogóle były, nawet nie odpoczęłam w nie :)
ciągłe wstawanie o 4-5 masakra ..
Ale nie o tym chciałam Was uświadomić.
Jutro zaczynam nowy rozdział, pewnie jak co niektórzy z Was:)
Zaczynamy coś nowego, zmienia się wszystko już nic nie będzie takie samo.
Nowa szkoła, nowe miejsce, nauka, nowi nauczyciele, nowi koledzy..
Oby mnie tylko zaakceptowali, :) Oby wszytsko było jak najlepiej.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Uwielbiam Was:*
Dziękuje za to że jesteście!
Ola:**
P.S jest trochę, króki ten rozdział ale to dlatego że po prostu mam strasznego stresa, i nie mogę się skupić.
Czułam się dziwnie, miałam ciągle wrażenie, że wydarzy się coś złego, coś co zmieni moje życie, coś co zmieni mnie bezpowrotnie. Nie lubiłam nigdy biegać, a dzisiaj miałam nieopanowaną ochotę, wyjść i biegać, moja kondycja nie jest zbyt dobra, przez co szybko się zmęczyłam, ale nie przestawałam biec, wręcz przeciwnie przyspieszyłam jeszcze bardziej, nie myśląc już o niczym i nikim, to była chwila dla mnie, i dla nikogo innego. Zatrzymałam się przy samotnym drzewie, usiadłam opierając się o jego pień. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Większość już odleciała do ciepłych krajów, a te te szykują sobie miejsce, gdzie mogą przeżyć zimę. Dzień za dniem robi się coraz zimniejszy, otoczenie się zmienia, liście powoli wirują na wietrze i opadają na ziemię.
-Jak ja nie lubie Jesieni!-powiedziałam.-Zazwyczaj wtedy dopada mnie chandra. Spojrzałam na zegarek, na którym było dwadzieścia jeden po siódmej. Obserwowałam płynącą rzeczkę, w której pływało masę małych rybek, rzucając przy tym kamykami, i myśląc.....myśląc o tym wszystkim, ledwo zaczęła się jesień, a mnie już złapał dół, nie potrafię z niego wyjść, nie dam rady sama, potrzebuje Kuby, tu i teraz.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego.
Sygnał za sygnałem....cisza. Uświadamiając sobie, że jeszcze śpi, rozłączyłam się i wstałam,wyłączyłam telefon,schowałam do kieszeni, i pobiegłam dalej, nie zawracając, jeszcze nie czas. Zatrzymałam się po kolejnych minutach mojego biegu, truchtania lekko, a nawet bardzo zdyszana spojrzałam w nurt rzeki, wszystko wydawało się takie niespokojnie, szare i beznadziejne. Spojrzałam w niebo, które przybrało ciemny kolor, burzowy wyraz. Czułam, że lada moment się rozpada, że wiatr jest coraz to bardziej zimniejszy i mocniejszy, wszystko zaczęło szaleć, drzewa szumiały, jak nigdy, woda płynęła coraz szybciej, a zwierzęta chowały się do swoich małych i troszkę dużych kryjówek.
-Pora wracać, zanim się rozpada.
Nawróciłam, biegłam szybko i jeszcze szybciej, nie wiedziałam nawet, że aż tak daleko się zapuściłam, moja droga wydawała się coraz dłuższa, a ja bardziej zmęczona i zdyszana. Nie poddawałam się, biegłam dalej, czując jak krople deszczu spływają po mojej twarzy. Po kolejnych kilku minutach, widziałam zarys mojego domu, na mojej twarzy pojawił się malutki uśmiech, po mimo, że byłam już cała mokra, czułam się o wiele lepiej, niż jeszcze jak wstałam. Po niedługim czasie, znalazłam się tuż pod drzwiami, w tym samym momencie wychodził tata.
-Pola! nareszcie, ale się martwiliśmy!
-Polaaa!-Krzyknęła poddenerwowana mama.-Dalej rozbieraj się, zobaczysz będziesz chora! Gdzie Ty byłaś?
-Napisałam Wam kartke.
-Jaką kartke?
Podeszłam do stojącego tuż obok stolika, szukałam kateczki której nie mogłam znaleźć, co się okazało była za stolikiem na ziemi.
-Tu jest!
-No tak, a my się martwiliśmy.
-Przepraszam....
-Już dobrze, ściągaj te ciuchy, a ja idę zrobić Ci gorącą herbate.
Zrobiłam tak jak prosiła mama, przebrałam się w ciepłe dresy, założyłam grube mięciutkie skarpetki, i położyłam się pod koc, mama po chwili przyniosła mi gorącą herbate i kanapki z żółtym serem. Włączyłam sobie pierwszą lepszą komedie romantyczną, i zajadałam się kanapkami.
Zaczęłam kichać i kaszleć, na dworze pada i pada....wyłączyłam film i laptopa, burzy jeszcze tylko brakowało, zasłoniłam okna i położyłam się spowrotem.
-Polu, kochanie obudź się-usłyszałam głos mamy.-Masz gościa.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na mamę, a zaraz na osobę stojącą koło niej był to Kuba, cieszyłam się bardzo, ale nie mogłam się uśmiechnąć, czułam się strasznie, wszystko mnie bolało, było mi zimno, i dreszcze, które opanowały moje ciało.
-Polu, nie wyglądasz dobrze, co Ci jest?-Dotknęła mojego czoła, i stwierdziła wysoką gorączkę.
-To nie jest chyba dobry pomysł Kuba, żebyś z nią siedział, jeszcze tego brakuje, żebyś i Ty się rozchorował.
-Wolałbym zostać, nie zachoruję.
-No dobrze, przyniosę zaraz lekarstwo.
Mama po chwili wróciła z Kubkiem jakiegoś świństwa.
Gdy wyszła, Kuba w końcu usiadł tuż obok mnie, spojrzałam na niego, a on na mnie wzrokiem przepełnionym przerażeniem i opiekuńczością, martwił się było to po nim widzieć.
Odkręciłam na chwilę głowę, czułam się smutna, gdy widziałam jego takiego, w dodatku wiedząc że to moja i tylko wyłącznie moja wina i głupota.
Po chwili się położył koło mnie, i przytulił bez słowa przytulił, tego potrzebowałam bardziej niż kiedykolwiek, poczułam się od razu lepiej, i było mi o wiele cieplej, a dreszcze jakby się powoli ulatniały.
-Kochanie co Cię podkusiło?
-Ale o co chodzi?
-O to bieganie.
-Aaaa.....-nie zdążyłam zapytać bo mnie uprzedził.
-Twoi rodzice mi powiedzieli. Powiedz mi jeszcze dzwoniłaś do mnie rano.
-Tak.
-Próbowałem się do Ciebie dodzwonić, ale nie mogłem, dlaczego wyłączyłaś telefon.?
-A gdzie ja w ogóle go mam, nawet go nie wyjęłam. Wyłączyłam go w sumie nie wiem po co.
-Nono, chyba po to, żebym się martwił.
-Niee..
-No już dobrze, odpoczywaj. I przepraszam za wczoraj, że nie spędziliśmy tego dnia razem.
-Nic się nie stało Kubuś.
Uśmiechnął się i mnie przytulił,
Hej:)
Zdajecie sobie sprawę, że to już koniec Wakacji? w sumie nie wiem czy one w ogóle były, nawet nie odpoczęłam w nie :)
ciągłe wstawanie o 4-5 masakra ..
Ale nie o tym chciałam Was uświadomić.
Jutro zaczynam nowy rozdział, pewnie jak co niektórzy z Was:)
Zaczynamy coś nowego, zmienia się wszystko już nic nie będzie takie samo.
Nowa szkoła, nowe miejsce, nauka, nowi nauczyciele, nowi koledzy..
Oby mnie tylko zaakceptowali, :) Oby wszytsko było jak najlepiej.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Uwielbiam Was:*
Dziękuje za to że jesteście!
Ola:**
P.S jest trochę, króki ten rozdział ale to dlatego że po prostu mam strasznego stresa, i nie mogę się skupić.
Tak samo jak ja mimo to czekam na dalej.
OdpowiedzUsuńświetne kiedy następna część ? - mika
OdpowiedzUsuńJa wreszcie założyłam konto na google i obserwuję bloga ;d. Musze powiedzieć , że ostatnio bardzo dawno nic nie dodałaś ;d. Cieszę się ,że nie zrezygnowałaś ;d. U mnie też nowa szkoła i otoczenie , poznałam tylko jedną dziewczynę , wszyscy tacy jacyś nieśmiali i zagubieni , tacy nieobecni , pewnie wstydliwi . Mam nadzieję ,że jutro poznam jeszcze kogoś , bo inaczej nie wyrobię ;d.
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział. Już się kolejnego nie mogę doczekać. Po prostu kocham to twoje opowiadanie, a ty tak zwlekasz z dodawaniem notek. Kiedy kolejna.
OdpowiedzUsuńJak tam szkoła? A do której klasy chodzisz?
Pozdrawiam, Justyna.
kiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejna część ????
OdpowiedzUsuńOlaaa Zaniedbujesz nas ? Myślisz że potem ktoś będzie? .. Daje Ci teraz do myślenia ... bo my tu czekamy tak byc nie może!
OdpowiedzUsuń