-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-zapytał roześmiany Kuba.
-Później.-opowiedziałam i okręciłam małą.
Parę godzin później poprawiny dobiegły końca, na zegarze wybiła dwudziesta trzecia dziesięć, a wszyscy zmęczeni rozchodzili się, po kilkunastu minutach nie było na sali nikogo, prócz moich rodziców, państwa młodych, oczywiście Kuby i kelnerów, DJ składał sprzęt, a my zabraliśmy się za zbieranie jedzenia i pozostałych napoi.
Po włożeniu ostatniej butelki do bagażnika samochodu, opadałam na pobliską ławkę.
-Kochanie chłodno jest, wejdź do środka.-powiedział zatroskany Kuba.
-Nie mam siły.-powiedziałam na jednym oddechu. Podszedł ściągnął swoją marynarkę i mnie nią otulił, po czym pocałował w czoło,
-Odpocznij Kochanie, ja zaraz do Ciebie przyjdę i zawiozę Cię do domu.- i poszedł pomagać na sale , przyglądałam się im jak wnosili sprzęt i chowali do samochodu, co chwile drzwi się otwierały to zamykały, czułam się tak strasznie zmęczona i śpiąca. Zamknęłam oczy, powieki były takie ciężkie, po wstrzymywałam się od uśnięcia, ale z minuty na minute było to coraz trudniejsze, poprawiłam marynarkę, i od razu moje ciało przeszedł ciepły dreszcz, czując zapach wody Kuby. Na zewnątrz zrobiło się strasznie cicho, światła ledwie dawały jasność, na samą myśl dostawałam gęsiej skórki, wyobraźnia dawała się w znaki, jak zawsze kiedy jestem sama, jest pusto, cicho i przede wszystkim ciemno. Wszystko stało w ciągu paru chwil takie niespokojne i przerażające, co usłyszałam kroki, to milkły postanowiłam wrócić na sale,wstałam z ławki i ruszyłam w jej kierunku., po chwili poczułam nagły ucisk ręki, nieopanowany ból wykręcanej ręki, zawyłam z bólu.
-Cicho bądź!-usłyszałam męski głos.-Dokąd się wybierasz mała!-wycedził przez zęby.
Nic nie odpowiedziałam czułam się sparaliżowana ze strachu.-Co nie wiesz co powiedzieć?pomogę Ci, może zabawimy się? Znam takie fajne miejsce na pewno ci się spodoba. Chodźmy zanim nas ktoś zobaczy.-pociągnął mnie,i odwrócił do siebie, a ja w końcu się ocknęłam, poczułam od niego nieprzyjemną woń alkoholu, pomieszanych zapachem papierosów, było to odrażające, głos wydawał się bardzo poważny, i ostry.
-Zostaw mnie!-wydarłam się na niego.
-Chciałem załatwić to polubownie, ale nie dajesz mi innego wyboru,nierozsądne było siedzieć tu samej.-Nie było widać jego twarzy, był lekki zarys sylwetki, na oko był wzrostu Kuby, ubrany na czarno, nic się nie wyróżniało,co bym mogła zapamiętać, gdybym zobaczyła jego twarz. Chciałam grać na zwłokę, ale był silniejszy ode mnie, nie mogłam, albo nie potrafiłam się mu wyrwać. Marynarka opadła na ziemie, a on złapał mnie mocniej, i pociągnął w stronę rozwalonego ogrodzenia, nie było ono tak popsute, nie rozumiem kiedy on to zrobił, nie słyszałam, albo nie chciałam słyszeć, próbowałam na wszelkie sposoby się wyrwać, brakowało mi sił, nie wiedziałam co robić, gardło powoli mi wysiadało i zaczęłam dławić się łzami.
-Zamknij się!-wykrzyczał,i popchnął mnie na ogrodzenie, poczułam rozdzierający ból, opadłam na ziemie, i dopiero po chwili wróciła mi świadomość, przyglądnęłam się jego postaci, dostrzegłam twarz, dzięki lampie, która była nieopodal, ręce miał zaciśnięte, miał czarną bluzę z założonym kapturem i czarne spodnie dresowe, rozciętą wargę i podbite oko, wydawał się taki znajomy, łzy przestały płynąć po moich policzkach, czułam się tak dziwnie, wszystko mnie bolało, strach paraliżował każdy mój ruch, każda minuta była wiecznością, nie było nikogo słychać.Tak bardzo chciałam cofnąć czas.
-Długo będę czekał aż wstaniesz? Bo wiesz mi to obojętne gdzie się zabawimy.
Zwinęłam się w kulkę, trawa była niesamowicie zimna i mokra, dostałam drgawek, i było mi na tyle obojętne co się stanie ze mną, że zaczęłam się bronić, pomimo że był silny, zaczął podwijać moją sukienkę i sunął ręką ku górze, poczułam się tak strasznie dotknięta, nie panowałam nad moimi ruchami, nie wiem jak ale odepchnęłam go od siebie, że upad obok, chciałam wstać, ale złapał mnie i nie mogłam się wywinąć, opadłam zrezygnowana i załamana, wiedziałam co się zaraz stanie, nie mogłam na to pozwolić, nie pozwolę na to choćby miało to zaważyć na moim życiu.
-Pola!-usłyszałam przez mgłę moje imię.
-POLA-głosy stawały się głośniejsze i bardziej wyraźne,
-Cholera.-wycedził przez zaciśnięte zęby mężczyzna-Potrzebuje więcej czasu, poddaj się, a zapewniam, że będzie Ci dobrze. I przede wszystkim mi sprawisz przyjemność.-Jeździł swoją ręką w górę i w dół, jedną trzymał mi ręce nie mogłam ich zabrać, ograniczał moje ruchy.
-Pola!-słyszałam zbliżający się głos Kuby, i światła latarek. Oprawca zaczął kląć pod nosem, i szarpać mnie, pociągnął mnie w mniej widoczne miejsce, wykorzystałam chwile nieuwagi i z całą resztką sił jakie we mnie pozostałą i dominującą determinacją, kopnęłam go w krok, zawył z bólu, jego ręce się poluzowały na moich i z całych sił je wyrwałam kopnęłam go jeszcze raz i nie wstał tylko wyrzucał na mnie wszystkie wyzwiska jakie posiadał w swoim umyśle, i jęczał na przemian.
-Idiotka!-wykrzyczał. Nie miałam na tyle sił by krzyczeć, nie chciałam uciekać, bo wtedy on by mógł i by mu się upiekło a na to nie mogłam pozwolić.
-Tutaj!-w końcu krzyknęłam.
-Pola!-usłyszałam Kubę, odwróciłam się na ogrodzenie, przez które przeskakiwał Kuba. Za nim Marka i Tate, który znalazł rozwalone ogrodzenie.
-Boże Pola, co ten skurwysyn Ci zrobił?-usłyszałam głos Marka, który po chwili był razem z tatą i Kubą przy mnie, Kuba nie panował nad złością, i zaczął okładać leżącego na ziemi chłopaka, Marek dołączył do niego, ja opadłam na ziemie, nie mogłam na to patrzeć,.
-Kochanie zrobił Ci coś?-zapytał tata, kiwnęłam przecząco głową.
-Nie zdążył, i nie pozwoliłam na to.-tylko on zachował zimną krew, chłopak skowyczał z bólu, i mówił, że wystarczy, że ja go dosyć załatwiłam. Ale oni nie przestawali.
Tata wstał i powstrzymał chłopaków, Kuba opadł koło mnie na kolana i nie mówiąc nic przyciągnął mnie do siebie.
-Jak mogłem na to pozwolić.-powiedział przez łzy.
-Już dobrze.-powiedziałam.
-Co Ci zrobił?
-Cii, teraz tylko mnie przytul.-wyszeptałam i zamknęłam oczy.-Teraz jestem bezpieczna.
Wszystko działo się tak szybko,nie wiadomo kiedy policja była tuż koło nas, mama nie wypuszczała mnie z ramion, zabrali nas na sale, a mężczyznę zaciągnęli do wozu.
Spisali moje zeznania, wyjaśniłam że już wcześniej był bardzo poobijany, trudno było mi mówić, ale Kuba obejmował mnie, a ja schowałam pod marynarkę, którą ponownie mnie przykrył jego opuchniętą rękę. Policjant po zadaniu wszelkich pytań, odjechał, ja tylko wtuliłam się w Kubę, i chciałam zapomnieć, cieszyłam się, że nie zdążył mnie wykorzystać.
Kuba przytulił mnie mocniej, a ja zawyłam z bólu.
-Przepraszam!-powiedział..
Mama popatrzyła na mnie zatroskana, Kuba czułam jak odkrywa mi skrawek sukienki, i zaklął. Marek patrzył się na niego i po chwili był koło nas. Zrobił to samo, miałam wszędzie obicia i siniaki, ręce miałam nadal czerwone od jego mocnego uścisku, a na plecach miałam odrapania zapewne od ogrodzenia. Kuba nic już nie powiedział, przekręcił mnie na kolanach i przytulił, ta lekko, żeby nie sprawić mi bólu.
-Zabieram Pole do siebie, jeżeli nie mają państwo nic przeciwko.-wyszeptał,w moje włosy.
-Dobrze.-powiedziała mama, Paulina z Markiem i rodzicami dokończyli chowanie jedzenia, a ja nie zamierzałam schodzić z kolan Kuby.
-Kochanie, jedziemy do mnie.-powiedział, podniósł się razem ze mną, mama wzięła moją marynarkę i torebkę, i po chwili byłam w samochodzie.
-Kubuś?-wyszeptałam gdy usiadł na miejscu kierowcy.
-Tak Skarbie?
-Pojedziemy na chwile do mnie?-spojrzałam się na niego, jego twarz rozpromieniła się i emanował troską.
-Dobrze, a co chciałabyś wziąć?
-Parę rzeczy, jakieś ubrania na jutro, w sumie już na dzisiaj.-Nie wiadomo kiedy wybiła pierwsza.
Po chwili już jechaliśmy, czas szybko minął, przez całą drogę Kuba nie spuszczał ze mnie wzrok, i trzymał swoją dłoń na moich.
Podjechaliśmy pod bramę mojego domu, wysiadłam a Kuba razem ze mną, zamknął samochód i podbiegł do mnie, złapał za rękę i weszliśmy razem na podjazd, a później na schody, wyjęłam z torebki klucz i po chwili drzwi się otworzyły, w tej samej sekundzie pod dom podjechał samochód rodziców. Po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy, zeszliśmy na dół, gdzie rodzice wnosili wszystko z samochodu do domu.
-Pomóc Wam?-zapytałam.
-Nie Polu, jedźcie i odpocznijcie. To ciężki dzień.
Mama przytuliła mnie, później tata.
-Uważajcie na siebie-dopowiedział tata, gdy wsiadaliśmy do samochodu, Kuba położył moją torbę na tylne siedzenia.
Dwadzieścia minut później byliśmy już w garażu pod domem Kuby.
-Kochanie, co powiesz na wspólną kąpiel?-zapytał.
-O niczym innym nie marze, czuje się taka brudna i nie umiem tego opisać.
-Gdyby nie Twój tata, to zapewne bym go zabił na miejscu.-powiedział, spojrzał się na mnie z iskierkami w oczach i przytulił mnie, wziął na ręce i zaniósł do już naszego pokoju.
Usiadłam na jednej z szafek w łazience, i przyglądałam się Kubie jak szykował dla nas kąpiel, pozwolił napełnić się wannie wodą, podszedł do mnie, i pomógł mi ściągnąć sukienkę, która nie należała do czystych, ubrudzona piaskiem, mokra od trawy i zielona od niej. Kuba oglądał moje nagie ciało, oczy jego momentalnie pociemniały i dotykał w najbardziej obolałe miejsca na moim ciele, czułam się zawstydzona i pozbawiona pewności siebie, niby nic a jak wpływa na psychikę. Dostrzegł moje zmieszanie i emocje, które mną targały, pocałował mnie i przytulił po raz kolejny tej nocy, całował delikatnie moje ciało, złapał lekko za dłoń i poprowadził do wanny, po chwili byliśmy już w niej razem, obejmował mnie tali i całował ramiona, czułam przyjemny dreszcz, i powoli czułam jak schodzi ze mnie cały strach, stres.
-Moja dzielna dziewczyna!-powiedział i pocałował mój zaczerwieniony policzek.
-Nie taka dzielna.-zaśmiałam się lekko.
-Jesteś dzielna kochanie, każdy ma chwile, kiedy myśli że nie da rady, ale Tobie się udało, cieszę się, że nie zrobił Ci krzywdy, choć jakby nie patrzeć to to zrobił. Może powinniśmy jechać jednak do szpitala, niech Cię zobaczą czy wszystko jest w porządku.
-Dziękuje.-wyszeptałam, czułam się o wiele lepiej po jego słowach.-Jest dobrze, nic mi nie jest, chce zasnąć dzisiaj w Twoich ramionach I spędzić każdą minute z Tobą.
-Ja też tylko tego chce, i obiecuje, że już nigdy samej Cię nie zostawię,m nie darowałbym sobie gdyby ten palant Ci coś zrobił więcej, już teraz jestem na siebie zły.
-Kochanie, to nie Twoja wina.-powiedziałam odwróciłam się do Kuby,i pocałowałam jego usta, czułam jak jego złość się ulatnia.
Niedługo po tym znaleźliśmy się w łóżku, wtuleni w siebie, leżeliśmy i rozmawialiśmy o planach na najbliższe dni.
Hej ;D
Tak więc o to kolejna część, co o niej myślicie? Starałam się żeby nie było tak bajkowo, ale wyszło jak wyszło:D
Dziękuje Wam za wszystko, przepraszam że tak długo nie wstawiałam, postaram się trochę szybciej, albo częściej pisać, ale nie obiecuje.
Pozdrawiam i buziaki;*
Ola;*