Ze specjalną dedykacją dla Natalii i dla wszystkich moich czytelników, osób które stanęły w mojej obronie. Dziękuje Wam!
Nadszedł dzień powrotu,godzina piętnasta dwadzieścia, byliśmy szczęśliwi , a zarazem smutni, że już musimy wracać. Chodziliśmy wtuleni w siebie, a nasze dłonie splątane, pod stopami czuć było gorący piasek, chwile szybko tak mijały, tylko Kuba był ważny i to co nas łączy, te wspólne dni będą nie zapomniane, zostaną w nas, w naszych sercach.
-Kocham Cię Polu-wyszeptał Kuba, łapiąc mnie w tali i przysuwając w swoją stronę.
-A ja Ciebie kocham, i nic tego nie zmieni.-Patrzeliśmy w swoje oczy, uśmiechnęłam się mimowolnie i powiedziałam-Długo mam jeszcze czekać?-Kuba spojrzał się na mnie zaskoczony.-Aż mnie pocałujesz.-dopowiedziałam. Kuba zaśmiał się lekko i przysunął swoją twarz do mojej, pozwalając mi na wtopienie się w jego usta, wplatając koniuszki palców w jego włosy. Nie wyobrażam sobie teraz naszego powrotu, to,że nie będzie go przy mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.
-Gotowa na powrót?
-Niestety nie.
-Ja też, ale jak trzeba.
-Kochanie, jak będzie to wszystko dalej wyglądało?
-To znaczy?
-Tyle dni razem, i powrót będzie dla nas drastyczny, przynajmniej dla mnie.
-Kotek, spokojnie, nie wyobrażam sobie by kolejne dni były inne, pogadam z Twoimi rodzicami i jestem pewien,że nie będą mieli nic przeciwko byśmy tymczasowo razem zamieszkali razem, a nawet jakby to i tak byśmy spędzali dnie razem, pewnie i tak będą wyjątki ale jakoś to okiełznamy.
-Z Tobą wierzę, że wszystko się uda!
-A Ja z Tobą, dobrze choć zbieramy się.- spakowaliśmy nasze bagaże do bagażnika. rozliczyliśmy się w recepcji i udaliśmy się do samochodu. Zatrzymując się ostatni raz i spoglądając na horyzont, uśmiechnęłam się do Kuby który czytając w moich myślach przytulił mnie. Po kilku sekundach ocknęliśmy się i Kuba otworzył dla mnie drzwi.
Niedługo byliśmy już w drodze, zajechaliśmy do supermarketu i zaopatrzyliśmy się w smakołyki na podróż.
-Hej mamo!-powiedziałam do dzwoniącego telefonu.
-Kochanie wracacie już?-zapytała
-Tak tak, jesteśmy już w drodze.
-Uważajcie tam, na siebie, powiedz mi śpicie dzisiaj u nas czy jedziecie od razu do Kuby?
-A....skąd?
-Domyśliłam się, że będziecie chcieli spędzać czas razem, to zrozumiałe. Zdziwiłabym się gdyby było inaczej.-zaśmiała się mama, a ja zerknęłam na Kubę z uśmiechem.
-No racja.-przyznałam
-Tylko pamiętaj, że chce znać wszystkie, no prawie wszystkie szczegóły, więc zaklep tam trochę dla nas czasu.
-Wiadomo, jeśli uda nam się dzisiaj w miarę wcześnie dojechać. to od razu wjedziemy.
-Poluś, nawet jak będzie późno macie przyjechać, będziemy czekać. A teraz jedziemy na zakupy-usłyszałam tatę.
-Dobrze, Kocham Was.-powiedziałam i się rozłączyłam.
-Co tam?-zapytał Kuba.
-Załatwione.
-Co masz na myśli?
-Mama zapytała czy śpimy u mnie, czy jedziemy od razu do Ciebie, bo to wiadome, że będziemy spędzać czas ze sobą i mieszkać.
-Także stwierdzam, że masz cudownych rodziców, a już się stresowałem.
-Ty?Od kiedy mój Kubuś się stresuje.
-No zdarza się kochanie.
Zaśmialiśmy i włączyliśmy muzykę, śpiewając przy tym na cały samochód. Droga mijała nam bardzo szybko, jechaliśmy autostradą, z minuty na minutę byliśmy coraz bliżej domu.
-Kubuś zmęczony pewnie jesteś.
-O dziwo nie, Ty mi dajesz energie.-powiedział i poprawił rękę na moim kolanie. Ja położyłam swoją na jego. Zrobiliśmy krótki postój by Kuba mógł odetchnąć i odpocząć, by po dziesięciu minutach ruszyć w dalszą trasę.
-Czyli jutro idziemy na tą pizze z moimi znajomymi?-zapytałam.
-Tak, a wcześniej pojedziemy do moich rodziców.
-Bez problemu. -Zerknęłam na telefon, potwierdziłam jutrzejsze wyjście, właśnie wybiła godzina dwudziesta, jeszcze z godzinkę i będziemy na miejscu. Była, zmęczona, a co dopiero Kuba, nie mogę się doczekać kiedy pójdę na prawo jazdy, będę mogła wtedy się wymieniać z Kubą.
Po dojechaniu do mojego domu, wyciągnęliśmy z bagażnika prezenty, dla rodziców, pod domem stał samochód mojego brata więc również wzięliśmy dla niego, Pauliny i Gabrysia.
Zadzwoniliśmy do drzwi, i po chwili w drzwiach ujrzałam tatę, od razu wpadłam w jego ramiona, po chwili przyszła uśmiechnięta mama i powitała Kubę, wszyscy poszliśmy do salonu gdzie była reszta, Gabryś spał na kanapie. a mój brat z bratową zaczęli nas witać, w moich oczach pojawiły się iskierki, byłam wzruszona i dopiero teraz czuję jak bardzo tęskniłam, Mój tata, z Markiem i Kubą zaczęli o czymś rozmawiać,a ja z moją mamą i bratową poszłyśmy do kuchni, przygotować coś do jedzenia, ledwo zdążyłyśmy wejść do kuchni i zaczęły się pytania. Opowiedziałam im wszystko co się działo, o niespodziankach Kuby o tym jak bardzo go kocham i na samo wspomnienie tamtych dni rozpływam się i odczuwam brak jego ramion. Zostawiłam je na chwile same w kuchni i poszłam do salonu, podeszłam do Kuby i go przytuliłam.
-Coś się stało?-zapytał odwzajemniając uścisk.
-Nie nic, po prostu się stęskniłam.-powiedziałam, mój brat się zaśmiał ale powstrzymał się od zbędnego komentarza, by mi dogryźć.
-No zobacz tato, nie nacieszyli się jeszcze sobą.-odezwał się jednak Marek.
-Jak się kochają,możemy się tylko tym cieszyć.-powiedział tata, ja się uśmiechnęłam i wróciłam do kuchni, wzięłam szklanki i napoje które zaniosłam do pokoju, mama z Pauliną wzięły przekąski i ciasto, a także kanapki. Usiadłam koło mojego mężczyzny, i wpatrywałam się jak opowiada różne zabawne sytuacje z naszej wycieczki. Opowiadał z takim utęsknieniem i z dumą, że był tam ze mną, że spędziliśmy cudownie czas, i zajadaliśmy się przy tym naszykowanym jedzeniem, daliśmy prezenty mojej, naszej rodzinie i przytuliliśmy się razem z Kubą, wdrapałam się na jego kolana i nie wypuszczał ,mnie z objęć.
Hej:*
Tak więc oto kolejny rozdział;)
Miałam problemy z klawiaturą, ale pożyczyłam z pracy na kilka dni, tata podobno jakąś znalazł z naszych starych ale trzeba zobaczyć czy w ogóle działa.
Dziękuje kochani:* i do usłyszenia :* Przepraszam jeśli ten rozdział nie jest taki jaki oczekiwaliście.
Miłego Wieczoru :*
Ola.