sobota, 3 sierpnia 2013

Kolega Brata cz 50

-Ja też skarbie!
Po wejściu do szkoły, już chciałam kończyć lekcje i widzieć się z Kubą.
Dzień w szkole minął mi niespodziewanie szybko, od razu po usłyszeniu dzwonka, wybiegłam razem z Ramoną z klasy, po czym udałyśmy się na plac przed szkołą, gdzie z daleka widziałam opartego Kubę o maskę samochodu, podbiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona.
-Jak ja się za Tobą stęskniłam!-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, które zaiskrzyły.
-Kotku! uwierz mi że ja też!
Ramona uśmiechała się i przyglądała się nam. Niedługo po tym ruszyliśmy do domu.
-Polu, Twoi rodzice poprosili bym przekazał Ci, że pojechali do Konina, i wrócą późno, a nie mogli się do Ciebie dodzwonić.
-Tak? -wyciągnęłam telefon z kieszeni.-No tak, nic dziwnego jak telefon mi się rozładował.
Kuba się roześmiał i zerknął na mnie.
-Więc ode mnie sms'a też nie odczytałaś?
-Nie, a jakiego?
-Naładujesz telefon to zobaczysz. 
-Poluś pamiętaj że mamy jutro kartkówke z biologi.-powiedziała Ramona.
-Tak tak pamiętam.
Ta się tylko uśmiechnęła i pożegnała, po czym wyszła z samochodu i poszła do domu.
-Misiek?
-Tak Skarbie?
-Wejdziesz?
-No nie wiem, nie wiem.
-Bardzo Cię proszę nie chce sama być. 
-A jutrzejsza kartkówka?
-Pomożesz mi się przygotować. Prosze, prosze....
-Dobrze.-Puścił mi oczko, i podał klucz, który podali Kubie moi rodzice.
Po wejściu do domu, od razu udaliśmy się do kuchni. Odgrzaliśmy sobie spaghetii, i zjedliśmy wspólnie oglądając film.
-No to teraz Ty się pouczysz, a ja..a ja jeszcze nie wiem co w tym czasie będę robić.
-Powiem Ci, że mi się strasznie nie chce.
-Wiem kochanie! ale nie chce byś przezemnie nie zaliczyła.
-Spokojnie, ale dobrze chodźmy do mnie do pokoju.
-Mam pomysł.
-Jaki?
-Ja pojade do sklepu, kupie coś słodkiego, by ci się lepiej uczyło.
-Kochany jesteś!
-Wiem.-powiedział, i się zaśmiał, pocałował mnie w policzek, i poszedł, dorzucając tylko, a Ty się idź przez ten czas poucz.
Otwierając książkę, miałam straszliwie mało ochoty by się wziąść za nauke, spojrzałam ile mam materiału, i od razu się uśmiechnęłam, miałam zaledwie cztery niepełne strony, i same powtórki z zeszłego roku.
Nie minęło nawet 20 minut jak opanowałam, dwie pierwsze strony, Kuby nadal nie było, więc uczyłam się dalej, choć moje myśli odbiegały od treści, i skupiały się na tym dlaczego Kuby jeszcze nie ma. 
Coraz bardziej się martwiłam i zastanawiałam, zorientowałam się, że nie podłączyłam jeszcze telefonu, po czym szybko wstałam i uruchomiłam telefon. Po kilku chwilach, dostałam sms'y z całego dnia.
Były też powiadomienia, że numer ten chce się ze mną skątaktować, już po raz któryś, był nim numer moich rodziców. Tak jak i sms od Kuby, o treści:
-"Kochanie Ty moje, nawet nie wiesz jak tęsknię, pragnę Cię przytulić, i zobaczyć Twoją buzie, i uśmiech, który sprawia mi tyle radości, jestem taki szczęśliw, że Cię mam, gdybym mógł to bym Cię nie wypuścił nawet na chwile, abyś była ze mną, 24h na dobę. Pocieszam się faktem, że jeszcze kilka godzin, jeszcze kilka minut, i Cię zobacze, przytule, pocałuje!<3"
Po przeczytaniu, w moich oczach ukazały się łzy szczęścia, odczytałam go po raz kolejny,
-Jestem taka szczęśliwa!-pomyślałam.
Na zegarze wybiła 16:40.
-Pewnie pojechał do jakiegoś supermarketu i dlatego mu się zeszło.-wyszeptałam i usiadłam na parapecie.
Wzięłam książkę do ręki, i zaczęłam przewracać strony, tu i ówdzie czytając, opuszczając to co nie istotne. Po opanowaniu materiału minęła równa godzina, od kąd nie ma Kuby.
-Zadzwonię do niego!-powiedziałam sama do siebie, i ruszyłam w kierunku telefonu, nie zdążyłam wziąść telefonu, gdy usłyszałam dzwonienie do drzwi.
Zeszłam prędko na dół, i spojrzałam przez wizjer, nie ujrzałam tam Kuby tylko obcego mi faceta, z bukietem róż.
Uchyliłam lekko drzwi.
-Dzień Dobry!-Usłyszałam głos mężczyzny.
-Dzień Dobry!
-Ja przynoszę bukiecik dla Poli....
Nie dałam mu dokończyć.
-Tak to ja. Od kogo?
-Wszystko na bileciku...a raczej w liściku.
-Dziękuje!, Miłego dnia życzę.-Pokwitowałam i zamknęłam drzwi. 
Podekscytowana wyjęłam sporej wielkości list, i zaczęłam czytać.
-" Witaj Piękna! Wiem, że chciałabyś bym dał Ci spokój, ale wiesz, że to nie jest łatwe, próbowałem wszystkiego, ale nie daje rady się odkochać. Wiem też, że ciągłym nachodzeniem Cię, zaczynasz się mnie bać, bądź już się boisz, nie chce tego. Więc usunę się na jakiś czas z Twojego życia, nie musisz się mnie obawiać, ja wyjeżdżam do Angli, wróce za jakiś czas, może wtedy będziesz chciała choć chwile ze mną porozmawiać. Ten bukiet dla Ciebie w przeprosinach, mam nadzieję, że się podoba, i że je lubisz. Przepraszam Cię Polu! Żegnaj.... Marcin."
Z wrażenia usiadłam na łóżku,.
-Czy to znaczy, że już wszystko będzie dobrze? Że nie będę się bać gdziekolwiek iść.- Kamień spadł mi z serca, i uśmiechnęłam się. Zdałam sobie sprawę, że mija już kolejna godzina od kąd nie ma Kuby, pobiegłam czym prędzej na góre, by zadzwonić do Kuby. 
Po wielu próbach nie mogłam się dodzwonić, opadłam zrezygnowana na łóżko.


Hej! Witajcie po mojej długiej nie obecności, nie miałam zbytnio kiedy napisać tego rozdziału, ciągle coś a to do pracy a to gdzieś. Niedługo kolejny rozdział. Pozdrawiam:* 
Ola! Dziękuje za wyrozumiałość.

6 komentarzy:

  1. Boże boskie opowiadanie :) Opłacało się czekac ;) Czekam na dalszą część ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne! <3 Czekam na następną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boszz jestem strasznie ciekawa następnego ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby mu się nic nie stało.. nie lubię tych momentów gdy jest tak smutno a potem ktoś umiera :( ;/ fajny rozdział, pozdrawiam ~Pepe

      Usuń