poniedziałek, 27 października 2014

Kolega Brata cz. 64

 Miałam mętlik, chciałam wyjść z kościoła szybko, poczułam że mam nogi jak z waty, zrobiło mi się słabo, a na sobie czułam oddech Kuby.....
-Cześć Polu-usłyszałam cichy głos Kuby.
-Cześć.-odpowiedziałam, i wszyłam a raczej praktycznie wybiegłam z kościoła.
-Wszystko w porządku?-zapytał Rafał.
-Tak, tak.-uśmiechnęłam się i patrzyłam jak Marek z Pauliną zbierając monety.
Po wszystkim udaliśmy się do samochodu, Rafał otworzył mi drzwi do samochodu, tak jak i mojej mamie, następnie wszyscy ruszyliśmy za panną młodą, wyciągając telefon, zobaczyłam nową wiadomość,
-Wyglądasz przepięknie, proszę pogadaj ze mną, nie uciekaj, błagam..-Nadawca Kuba, mój żołądek ścisnął się, do oczu napływały łzy, ale od razu odgoniłam wszelkie myśli, przypominając sobie umowę z Markiem, schowałam telefon, i próbowałam skupić swoje myśli na czymś zupełnie innym.
-Piękny ślub.-rzekła uradowana mama.zerkając na mnie.
-Zgadzam się.-uśmiechnęłam się, i dalej wróciłam do wpatrywania się w okno.
Rozmowa w samochodzie ciągle się toczyła, raz powiedział coś Rafał, raz tata bądź mama, ja nie mogłam zorientować się o czym w danej chwili mówią, cieszyłam się, że ja nie muszę uczestniczyć w tej konwersacji.
-A Ty jak myślisz Polu?-z zamyślenia wyrwał mnie głos roześmianego Rafała.
-Na jaki temat?-uśmiechnęłam się przepraszająco. Wszyscy się zaśmiali, a ja patrzyłam na nich wyczekująco.
-O czym tak myślisz kochanie?-zapytała z troską mama, Rafał zerkał tylko w lusterko by mnie widzieć.
-Przepraszam, zastawiałam się nad tym jak będzie na weselu. Więc jakie było pytanie?-zapytałam mając nadzieję, że odpuszczą dochodzenie.
-Będzie na pewno cudownie.
Nikt więcej się nie odezwał, bo dojeżdżaliśmy na miejsce, po drodze było kilka szlabanów, a ja nadal nie dowiedziałam się, jakie Rafał zadał mi pytanie.
Na sali gdy skończyłam składać życzenia, poproszono bym wyszła na dwór, bo rodzice mnie wołają.
Dostrzegłam ich z pewną grupką osób, śmiali się, i rozmawiali, przy tym się uściskając.
-Pola! Jak Ty kochanie wyrosłaś!-powiedziała pewna....ahh tak to moja ciocia, nie widziałam jej od kilku dobrych lat, niektórych ludzi nie znam,a niektórych pamiętam przez mgłę.
-Dzień Dobry-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Zobacz Józef, jaka ona piękna, ohh Pamiętasz Tomka?-skierowała wzrok na chłopaka stojącego koło mnie. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale w głowie miałam pustkę.-Całe dzieciństwo się bawiliście.-uśmiechnęła się, a ja podałam rękę Tomkowi i się uśmiechnęłam, a on mnie przytulił.
-Jak urosłaś Polu-szepnął mi do ucha.
-Na prawdę pięknie wyglądasz, jesteś taka podobna do taty, ale i mamy też.-na moich policzkach czułam wypieki, mam tylko nadzieję że ich nie widać, czułam na sobie wzrok, odwróciłam się lekko, i zobaczyłam stojącego przy fontannie Kubę, rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Przy dłuższej rozmowie z dowiedziałam się, że Tomek nie jest ze mną spokrewniony, i że ma dwadzieścia lat. gdy w końcu uwolniłam się od mojej rodziny, poszłam na salę, a oni poszli na salę obok, gdzie odbywała się  się osiemnastka, kuzynki tomka, co za przypadek.
Odnalazłam się na liście, i ruszyłam do stolika numer cztery, gdzie siedzieli praktycznie sami faceci, przyjaciele, kuzyni, kuzynki, ich osoby towarzyszące, w skrócie młodzi ludzie, w tym Kuba, jak pięknie, gdyby nie to wszystko mam siedzieć koło Kuby,a to nie będzie sprzyjać próbie odsunięcia się od niego, boję się, że nie zważając na nic przytulę się, i pozwolę emocją i uczuciu wygrać, a przede wszystkim zapomnę o tym wszystkim i dam mu tą satysfakcje, że wygrał. Przywitałam się z każdym i usiadłam no swoim miejscu, po lewej stronie siedział Kuba, a po mojej prawej Rafał, z czego się ucieszyłam.
-Polu mogę Cię na chwilę prosić?-zapytał Marek.
-Oczywiście-wstałam i ruszyłam za bratem, nieco zestresowanym.
-Poluś, przepraszam, ale zapomnieliśmy powiedzieć, żeby nie sadzali Kuby koło Ciebie, wiem, że jesteś na niego zła, i możemy coś z tym zrobić, przesadzić czy coś.
-Daj spokój, nic się nie stało, nie martw się, dam sobie radę, to Twój dzień, i nie trać czasu na smutki, będę siedzieć koło niego, myślę że mnie nie zje.-zaśmiałam się.
-No wiesz, z tego co wiem, to jest bardzo stęskniony za Tobą, więc kto wie.-Oboje zaczęliśmy się śmiać, i wróciliśmy na sal, od razu mój humor się poprawił i poczułam się pewniej.
Po obiedzie, na środek wyszła Para Młoda, zatańczyć pierwszy taniec, było cudownie, klimat, tylko oni się liczyli, nikt więcej, wirowali na parkiecie, to wybranej przez siebie melodii, wyglądali cudownie, nieziemsko wręcz, na kolejny utwór zespół zaprosił całą salę, udało mi się odbić brata i z nim zatańczyć, wspaniałe uczucie, przede wszystkim dlatego, że to mój pierwszy w życiu taniec z bratem. Kuba widziałam, że tańczył z jakimiś dziewczynami, więc i ja spokojnie mogłam przyjmować propozycje tańców.
-Zatańczysz?-usłyszałam głos Rafała.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się i podałam jemu dłoń, ścisną ją lekko i odwzajemnił uśmiech. Tańczył świetnie, i do tego świetnie się z nim dogadywałam, ciągle wypytywał mnie o wszelkie szczegóły związane ze mną, odwdzięczałam się mu tym samym. Gdy ruszyłam w kierunku stołu, ktoś złapał mnie za dłoń, odwróciłam się i zobaczyłam Kubę, który prosi mnie do tańca, zgodziłam się, czułam się nieswojo, i dziwnie, dystans między nami rósł i rósł, nic nie mówił, tylko obserwował każdy mój ruch, parę razy przytulił mnie bardziej, napawał się chwilą, tak jak i ja, chciałam go przytulić, pocałować, to napięcie, chciałam go mieć tylko i wyłącznie na wyłączność. Po skończeniu utworu i tańca, podziękowałam i   wyszłam na zewnątrz by ochłonąć, i odpocząć, a przede wszystkim by uniknąć siedzenia przy stole. Poszłam za restaurację, gdzie znajdowało się oświetlone oczko, i kilka ławek, oraz most z altanką przystrojony kwiatami.
Słyszałam kroki, lecz nie odwróciłam się, wiedząc, że stoi tuż za mną Kuba, w końcu musimy pogadać, tylko szkoda, że w takim momencie, w takim dniu. Po takim cudownym tańcu, mam cichą nadzieję, że nie ostatnim.
-Kocha...-przerwał i zaczął dalej.-Polu, pogadamy? Przepraszam, że teraz.
-Kiedy trzeba.-powiedziałam, starając żeby zabrzmiało to obojętnie.
-Usiądziemy?-wskazał na ławeczkę obok, kiwnęłam głową i usiadłam, a on tuż koło mnie, chwile milczeliśmy, aż w końcu zaczął.
-Chce to wszystko wyjaśnić. To nie jest moje dziecko, nie spałem nigdy z nią, chciałem jej pomóc, bo nie dawała sobie sama rady, chłopak ją zostawił, jak dowiedział się, że jest w ciąży, bałem się, że coś sobie zrobi, chciałem Ci powiedzieć, ale bałem się, że...że mnie zostawisz. I tak się stało. To co przeżyłem przez ostatni miesiąc, jak bardzo zrozumiałem, że Cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, zakończyłem całkowicie wszystkie znajomości z przeszłości, dla mnie liczy się tylko teraz i przyszłość, tylko i wyłącznie z Tobą, Ty jesteś dla mnie najważniejsza, tylko Ty. Okazało się, że będąc ze mną, spała z innymi. I wtedy zaszła w ciążę, ja byłam pewny, że to nie moje, bo nie uprawialiśmy seksu, jak już wspominałem. Proszę, przemyśl wszystko, iiii chciałbym byś dała mi jeszcze jedną szansę.
Przyswajałam każde jego słowo, cieszyłam się, że to nie jego, że to wszystko zakończył, że jest na wyciągnięcie ręki, że mnie kocha, tak bardzo byłam szczęśliwa, pomimo łez, pomimo wszystko, lecz nie mogłam tak mu odpuścić, nie jestem wstanie. Patrzył na mnie, podniósł powoli rękę i położył na mojej, poczułam ciepło i przyjemny dreszcz.
-Tak bardzo mi Ciebie brakuje.-dopowiedział-Powiedz coś.
-Kuba, nawet nie wiesz jak się cieszę, lecz boje się znowu zaufać, nie mówisz mi wszystkiego, ostanie miesiące zachowywałeś się tak dziwnie, nie miałeś dla mnie czasu, mówiłeś, że przetrwamy wszystko, że nie dasz mi powodów do zazdrości, że jesteś szczery, a tak nie było. Wybaczam Ci i sama przepraszam.
-To znaczy, że wrócisz do mnie?-na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech nadziei.
-Przykro mi , ale choćbym chciała to nie mogę, wybacz, ale nie dam rady, muszę to przemyśleć, dajmy sobie czas.-patrzył się i słuchał co mówię, jego twarz zbladła, zniknął uśmiech, a pojawiły się łzy. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
-Polu, ja tak bardzo Cię przepraszam...nie mogę dłużej bez Ciebie żyć, tak bardzo za Tobą tęsknię, tak bardzo chce Cię przytulić, pocałować, usnąć i obudzić się przy Tobie, spędzać z Tobą każdą minute, ja tak...bardzo Cię kocham, daj mi szansę proszę.-spojrzał się na mnie ostatni raz, po jego policzkach płynęły łzy, zakrył twarz rękami, i zrobiło mi się smutno, i poczułam że potrzebuje się do niego przytulić, Zdziwił się, i po chwili odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje.-powiedział przez łzy.
-Zrobimy tak.-zaczęłam a on obserwował mnie.
-Teraz wrócimy na sale, będziemy się świetnie bawić, zapomnimy o smutkach, zostawimy to tak jak jest teraz, a po weselu, poprawinach  porozmawiamy na spokojnie, w odpowiednim do tego miejscu.
-Dobrze.-powiedział, podał mi rękę i zaprowadził na salę. gdy weszliśmy do środka, poszedł się ogarnąć, a ja poszłam usiąść i się napić....






Witajcie Kochani;*
Udało mi się szybciej napisać.
Lece spać, mam nadzieję, że się podobało, Dziękuje Wam;*
Pozdrawiam;*
Olaa <3

6 komentarzy:

  1. no niech juz beda znow razem

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne są te twoje opowiadania pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Wspaniałe!
    Tylko błagam, pisz częściej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka miłość zdarza się raz w życiu... oni muszą być razem

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni muszą być razem ;) Cudowne opowiadanie :) Pisz daleej szybciutko :D

    OdpowiedzUsuń