sobota, 1 czerwca 2013

Kolega Brata cz 46

-Przepraszam Polu! źle postąpiłam, wiem o tym, i wtedy powiedziałam Kubie, że go Kocham i wszystko robiłam żebyście razem nie byli. Ale wiem, że Cię kocha, a ja muszę się z tym pogodzić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, czy wierzyć, czy nie. Co tak na prawdę powinnam zrobić?
Moje myśli kłębiły się w mojej głowie. Nie miałam sił, ani ochoty cokolwiek powiedzieć, chciałam po prostu wstać i wyjść, ale jak w końcu to Mój Dom! A z drugiej strony chce by wszystko wróciło do normy, by wszystko w końcu się ułożyło. Ale jak? Mam tak po prostu odpuścić powiedzieć, że w wszystko wierze, że nie gniewam się, że jest okej, że nie mam żadnej urazy. Dlaczego mam kłamać? Pomimo, że go kocham nie mogę. Cholerny Paradoks!-pomyślałam.
-Polu, powiedz coś.-poprosił Kuba.
Ja nieoczekiwanie wstałam i widziałam zmieszanie na ich twarzach. 
-Posłuchajcie....-zaczęłam, nie mogąc ułożyć sensownego zdania w głowie. 
Patrzyli na mnie w osłupieniu, czekając jak na wyrok. Ja tym bardziej nie mogłam się wysłowić, podeszłam do okna, przy tym się odwracając od nich, by nie widzieli mojej twarzy, łez, które bezkarnie spływały po moim policzku. 
-....Przepraszam Was, ale to jest na prawdę trudne.-próbowałam cokolwiek powiedzieć, nie dając poznać po sobie, że jestem słaba.-Musicie mnie zrozumieć, za dużo tego wszystkiego jak na tak krótki czas. Nie jestem w stanie zrozumieć tego wszystkiego. Jestem pełna podziwu, że tu przyszłaś i powiedziałaś to wszystko.-Mówiłam coraz bardziej łamiącym się głosem, nie odwróciłam się do nich nawet na chwilę, patrzyłam tylko na ulicę. 
-Polu....-słyszałam głos Kuby.
-Ale....wiem, że z własnej woli tu nie przyszłaś. Po za tym nie będę naiwna, bo jedno jestem pewna, że nie masz dobrych intencji. Raz popsułaś między mną, a Kubą relacje, drugi raz na to nie pozwolę, nie pozwolę na to by po raz kolejny być tą kruchą, naiwną dziewczynką, która wierzy, że świat jest jednak dobry.-W jednej chwili ogarnęła mnie złość, to co przed chwilą było zniknęło, prysło jak bańka mydlana. Odwróciłam się i widziałam Kubę, który chował twarz w dłoniach, i ją z tym wyrazem twarzy, z satysfakcją wypisaną na twarzy, a ja byłam obojętna, nie wiedziałam w tej chwili co się ze mną dzieje.
-Wiesz co!-wstała Sara, niemal krzycząc.-Jesteś na prawdę Smarkulą! chciałam być miła, ale już nie mogę wytrzymać! Owszem, możesz być pewna, że Kuba jest i będzie mój, zawsze! Rozumiesz.-Jej słowa były przeszywające,  mówiła tak jakby Kuby nie było w pomieszczeniu, patrzył na nią ze zdziwieniem, nie wiedział jaka ona jest na prawdę, nie wiedział z kim się przyjaźni.-Ale jeszcze jedno Ci powiem, Kuba poprosił mnie, żebym przyznała się o co chodziło w tym Parku, i szczerze? cieszę się, że wtedy mnie z nim zobaczyłaś, i że zjawił się Marcin z moją pomocą! jeśli miałabym jeszcze raz to zrobić, zrobiłabym!-Powiedziała, po czym wyszła z impetem trzaskając drzwi.
Kuba tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. 
-Przepraszam!-powiedział po czym wstał i podszedł do mnie.
-Późno już, lepiej będzie jak już pójdziesz.-powiedziałam, choć moje serce co innego mówiło. Nie chciałam zostać sama, był mi w tym momencie potrzebny. 
Czy tego ja chciałam? zostać sama, bez osoby której kocham, tak po prostu kazałam mu iść, a on poszedł. Czy oto w tym wszystkim  chodzi. Co ja mam zrobić? Czy kiedyś to minie, czy znajdę sens, i ochotę by żyć. Może ona ma rację, że jestem Smarkulą, i na nikogo nie zasługuje. Czy jestem egoistką? Czy po prostu boję się odrzucenia. Chciałam wybiec z domu, mając nadzieję, że dogonię Kubę. Ale coś mnie zatrzymywało, coś nie kazało mi iść. Mam wrócić do normalnego życia udając, że jest dobrze i że jestem szczęśliwa? Czasem mam wrażenie, że nie pasuje do tego świata.Że to..że tamto..że....że....że..że.... Nie zdawałam sobie sprawy, że..że od godziny stoję przy oknie. Odkąd poszli ciągle jestem w tym samym miejscu, z tą samą obojętnością, choć nie jestem obojętna przecież ja go kocham. I pozwoliłam mu odejść. 
-Co ja najlepszego zrobiłam!-powiedziałam po czym rozpłakałam się, o dziwo mam jeszcze czym płakać. Znaczy moje serce jeszcze nie wyschło.-pomyślałam, chcąc nie chcąc osunęłam się na ziemie. Siedziałam tak bardzo długo, do czasu aż nie wróciła mama. 
-Polu! co się stało? jak się czujesz?-powiedziała prawie krzycząc, ze strachem i przerażeniem przeplecionym z opiekuńczością. Po czym znalazła się tuż koło mnie.
-Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!-zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.
-Kochanie....-nic już nie powiedziała, bez słowa mnie przytuliła nie czekając na jakiekolwiek wytłumaczenia. Dobrze wiedziała, że jak będę chciała to sama powiem, bez żadnych nacisków. 
Pomogła mi wstać, usadziła na kanapie, i poszła do kuchni, po kilku minutach wróciła z kubkami gorącego kakao. 
-Napij się! dobrze Ci zrobi! Może nie rozwiąże problemów, ale chociaż osłodzi i rozjaśni Ci myślenie.-powiedziała zatroskana mama.
-Dziękuje.-powiedziałam, i poczułam nie pohamowaną chęć opowiedzenia tego wszystkiego. Wiedziałam, że mnie wysłucha, i nie osądzi. Zawsze mi powtarzała, że bez względu na wszystko, zawsze będzie ze mną, zawsze po mojej stronie. Patrzyła się na mnie zatroskana, i słuchała, zapamiętywała to co jej mówię, dziękowałam, że mam ją. Jest wtedy kiedy jej potrzebuje, zawsze. Cała moja złość się ulotniła, a ja wszystko opowiedziałam od samego początku, do samego końca. Nie omijając żadnego szczegółu.
-Skarbie, powinnaś z nim porozmawiać. Z tego co mówisz on na prawdę się stara i chce byś mu uwierzyła. Pokazuje, że zależy mu na Tobie, a to o czymś świadczy. Prawda?
-Prawda.-wyszeptałam.
-Pamiętaj, jak ludzie się kochają, to nikt nie jest w stanie tego zmienić. Trzeba zważać na to, że nie wszyscy są przychylni temu związkowi, i próbują zniszczyć to co jest między tymi ludźmi. Trzeba wierzyć. Wiem co przechodzisz. Powiem Ci coś. Gdy poznałam się z Twoim tatą, nasi rodzice nie byli przychylni do tego byśmy byli ze sobą, jeszcze jak dowiedzieli się, że chcemy się pobrać, istna katastrofa. Nagle zjawił się mój dawny znajomy, który był bogaty, przystojny, wykształcony, zarozumiały, a to za sprawą moich rodziców. Lecz my się nie daliśmy rozdzielić, kochaliśmy się jeszcze bardziej. I sprzeciwiliśmy się wszystkim. I wiesz jak patrze z perspektywy czasu, to cieszę się, że tak się stało. Ponieważ wtedy bym nie wiedziała, jak bardzo kocham Piotra. I możliwe, że teraz nie byłoby tu nas. 
-Nie mówiłaś nigdy,
-Nie wspominaliśmy o tym, nie widzieliśmy potrzeby by to mówić, ale powinnaś o tym wiedzieć, i powinnaś przemyśleć czy warto nie dać szansy Kubie. Przecież widzę, że go kochasz.
Mama miała rację, jak zawsze, nie mogłam uwierzyć, że moi dziadkowie, tak postąpili, a zawsze tacy weseli byli jak przyjeżdżaliśmy, ale kiedy to było. 
-Co jam zrobić?-zapytałam prawie niesłyszalnie. 
-Idź do niego, i porozmawiaj. Zasługuje na to Kochanie.
-Mogę iść?-zapytałam nie pewnie.
-Oczywiście, jeszcze nie jest tak późno. Ale obiecaj, że będziesz uważać. I że jak wrócisz będziesz szczęśliwa!-powiedziała tak jak nigdy. Pierwszy raz w życiu usłyszałam takie słowa. Może kiedyś już były takie, ale nie pamiętam? Nie teraz na to czas. Muszę iść, biec, czym prędzej znaleźć się koło Kuby.
-To ja lecę!-oznajmiłam po czym wstałam pospiesznie i wyszłam, choć nie wybiegłam to było dobre określenie. Nie zważałam na to jak wyglądam, robiło się ciemnawo, w końcu było już długo po dwudziestej. 
Nie pewnie zapukałam do drzwi domu Kuby. Bałam się reakcji, bałam się, że jest już za późno. 
Miałam nadzieję, że otworzy on, i zapytałabym się  bez  zbędnych tłumaczeń czy wyjdzie na chwilę. 
-Dobry wieczór.-powiedziałam, gdy ujrzałam mamę Kuby.-Czy jest Kuba?-zapytałam wyczekując na odpowiedź.
-Dobry wieczór, stało się coś dziecko?-zapytała z troską.
-Nie nie, nic się nie stało.
-Wejdź kochanie! Kubuś jest na górze. Trafisz prawda?
-Tak trafię, dziękuje!-powiedziałam i prędko ruszyłam do pokoju Kuby. 
Zapukałam cicho do jego drzwi, nie czekając na odpowiedź weszłam po cichu jak tylko umiałam. Siedział na łóżku oparty o ścianę, w pokoju było ciemno, a on wpatrzony w jeden punkt, którego nie mogłam dostrzec.
-Pola!Co Ty tu robisz? myślałem..
-Przepraszam!-powiedziałam tylko tyle, i aż tyle. Nie mogłam nic więcej powiedzieć, moje gardło zacisnęło się, i nie wydobyłam, żadnego innego dźwięku. On wstał i bez słów, przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
-To ja przepraszam! Przepraszam, bardzo przepraszam. Wybaczysz mi?-zapytał łamiącym się głosem.
-Tak,a czy Ty mi jesteś w stanie wybaczyć?
-Oczywiście!Dziękuje, że przyszłaś, że dałaś mi szansę, której nie zawiodę.
-Musimy podziękować mojej mamie, bo coś mi uświadomiła-na twarzy Kuby pojawiło się małe nie zrozumienie.-Kiedyś Ci powiem!-powiedziałam, i uśmiechnęłam się. Po czym pocałowałam Kubę i się przytuliłam. Pragnęłam tego od dawna.
-Kocham Cię!-wyszeptałam Kubie do ucha.
-Ja Ciebie bardziej!





Hej;)!
Tak oto kolejny rozdział!
Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Dziecka;D 
Tak oto mały prezencik, w kształcie opowiadania;D
Jak się podoba? Starałam się jak mogłam;) czy mi wyszło? to nie mi oceniać;) 
Zauważyłam, że jak nie mam zbytnio humoru, i bierze mnie na przemyślenia, wtedy ma wenę. Ale dlaczego tak jest nadal nie mogę pojąć. Ale nie będę nad tym dumać, przynajmniej nie teraz. Idę teraz pomyśleć w ciepłym łóżeczku<3
Więc Dobranoc Kochani!;*
Pozdrawiam i całuje;*
Do usłyszenia!:)

13 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba . Czekam na nastęony rozdział , pisz szybko ! :**
    Monika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super z niecierpliwością czekam na kolejna cześć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zarabisty rozdział :**** czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniałe :) czekam na kolejną część i pozdrawiam :*
    ~Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam tak ,że jak jest mi źle , jak czuję ,że dłużej nie mogę to chcę i potrafię pisać , pragnę tego , ale nie wiem jak się do tego zabrać , kiedyś zaczęłam pisać , ale straciłam wątek , straciłam chęć po drodze , potem postanowiłam zbierać materiały , to natchnienie te pomysły , bo przecież nie można zacząć od 0 trzeba dużo myśleć i włożyć dużo pracy ,a na pewno się uda . Świetny rozdział , taki dramatyczny , co oczywiście jest pochwałą , bo ubóstwiam melodramaty zwłaszcza twórczości Nicholasa Sparksa ;d.
    ~Pozdrawiam Megg.

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne to opowiadanie, ten rozdział podoba mi się bardzo, fajnie wymyśliłaś z tym o mamię ;] obyś miała dalej taką wenę ;D do usłyszenia ~Pepe

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następny rozdział ? Bardzo długo nie dodajesz :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie jesteś ? Kiedy nastepny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  11. 3 tygodnie bez wpisu nie wiem czy coś się stało czy nie bo to trochę olewanie Twoich czytelników

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm..,z nie cierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy będzie nowy wpis? minęło już trochę czasu ..

    OdpowiedzUsuń