-Dzisiaj idę po nie i po przybory,
-No to jak będziesz wychodzić przyjdź po pieniądze,
-Dobrze.
Poszłam do swojego pokoju, w poszukiwaniu jakiś ubrań na dzisiejszy wypad na miasto.
Zdecydowałam się na rurki, różową bokserkę i marynarkę i baletki.
Wzięłam torebkę, do której spakowałam portfel, okulary, i klucze od domu.
-To ja idę!-powiedziałam biorąc od mamy pieniądze, i kierując się do drzwi, do których ktoś pukał.
-Uważaj na siebie!-usłyszałam, i zamknęłam drzwi.
-Wydrukowałaś?-zapytałam zerkając na zamyśloną przyjaciółkę.
-Tak, proszę!-wyciągnęła rękę podając mi kartkę.
-Dziękuje.-odpowiedziałam i skierowałam wzrok na przechodniów.
Mijając dom Kuby, uśmiechnęłam się na samą myśl, że jestem tak blisko niego, a jednak nie, przecież pojechał z tatą do hurtowni.-pomyślałam.
-Pola.
-Tak?
-Boje się!
-Czego?-zapytałam, i złapałam ją za rękę by się zatrzymała. Jej oczy były przepełnione smutkiem i żalem.
-Tego, że mnie zostawi, zrobiłabym dla niego wszystko, rozumiesz wszystko!-powiedziała to z taką determinacją, że nie zostało mi nic innego jak ją przytulić.
-Wszystko wróci do normy.-powiedziałam.
-Myślisz?-zapytała, i ukazała się w niej mała iskierka nadziei.
Po dwugodzinnym chodzeniu, po mieście, zakupiłyśmy dużo rzeczy. Wszystkie potrzebne książki, do tego takie same piórniki, i nieco inne torby na ramię, nie obeszło się bez stroju na wuef i trampek. Miałyśmy wszystko co potrzebne, uśmiech pojawił się ta twarzy, a my wyczerpane poszłyśmy na duże lody Amerykańskie z Automatu.
Usiadłyśmy na ławce obok fontanny, w miejscu którym byłyśmy na początku wakacji razem z Natalią i Iloną. Robiło się coraz bardziej duszno na dworze, pachniało dookoła wczorajszym deszczem. Naszło mnie i Ramonę wspomnienia, wspominałyśmy wszystko co się wydarzyło, te wakacje zmieniły nasze życie, zmieniły nas. Tak szybko się wszystko potoczyło, czuje się jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj.
-Po mimo wszystko to były cudowne wakacje, i jedne z najlepszych.-oznajmiłam spoglądając na moją przyjaciółkę.
-Zgadzam się!-powiedziała, i dokończyła swojego loda.
Po powrocie do domu, czekał na mnie obiad, po zjedzeniu, posprzątałam w pokojach, salonie i w moim pokoju. Ułożyłam podpisane książki na półkach, zeszyty włożyłam jeszcze nie podpisane do szuflady. Odkurzyłam, umyłam okna,
-Skończyłam.-oznajmiłam mamie schodząc do salonu.
-Dobrze, Tata Cię wołał.
-Gdzie jest?
-W ogródku.
Wyszłam na taras, gdzie tata wyrywał chwasty z grządek z warzywami.
-O jesteś! weź tam rękawiczki i chodź wyrywaj chwasty, ja muszę jechać z mamą na miasto.
-Ja? chwasty?
-No tak, dalej dalej, nie mamy całego dnia.-powiedział po czym wstał, pokazał co i jak, i poszedł.
-No pięknie.-powiedziałam i wzięłam się za wyrywanie wszystkich szkodników.
Zajęło mi to sporo czasu, dobrze że się przebrałam, jestem cała brudna. Samo wyrywanie chwastów, z marchewki, buraczków, sałaty, ogórków zajęło mi dwie godziny.
-Skończyłam.-powiedziałam triumfalnie po zakończeniu wyrywaniu z truskawek chwastów.
Wchodząc do domu nikogo nie było, udałam się do kuchni gdzie czekała na mnie butelka orzeźwiającego napoju Jabłkowo-miętowego.
Powędrowałam do łazienki.
-Boshe!-powiedziałam, niemal krzycząc, widząc siebie w lustrze.-Jak ja do cholery wyglądam.- Cała brudna, opalona jak nie wiem, czerwona twarz, strasznie. Nalałam sobie letniej wody, wlewając dużo płynu do kąpieli o zapachu truskawek. Byłam w wannie nie wiem ile, nie chciałam z niej wychodzić, ale kiedyś trzeba. Owinięta w ręcznik, z mokrymi włosami weszłam do pokoju, zabrałam z pokoju krótką letnią sukienkę.
Po wysuszeniu włosów, zeszłam na dół zrobiłam sobie kanapki z nutellą, i czekałam na powrót rodziców, których długo nie było. Godzina 18:39, a ich nie widać.
-Tak?-usłyszałam głos mamy.
-Gdzie wy jesteście?
-W Tesco.
-Cztery godziny?
-Byliśmy jeszcze w paru innych sklepach, niedługo będziemy. Pogadamy jak wrócimy.-usłyszałam, i po chwili rozmowa dobiegła końca.
Wkurzona, poszłam oglądać telewizję, z miską chipsów usiadłam i włączyłam na Polsat, gdzie był film z Olsenkami, w dzieciństwie uwielbiałam je i filmy z nimi.
-Tak?-zapytałam odbierając telefon.
-No hej Kochanie! co się dzieje?
-Nie rozumiem.
-Nie odpisujesz mi na żadne smsy.
-Smsy? żadnych nie było.
-Jak nie było-powiedział nieco zdenerwowany.
-Może przez ten zasięg.-dopowiedział.
-Ojj może.
-I jak gotowa na jutro?
-Jeszcze nie, nie wiem czy rodzice się zgodzą.
-Jak to? nie pytałaś się jeszcze?
-Pytałam, ale powiedzieli że się zastanowią, a teraz ich jeszcze nie ma.
-Ojj mam nadzieję że się zgodzą.
-Ja też.-powiedziałam.
-A jak Ci minął dzień?
-Dobrze, byłam na mieście, kupiłam potrzebne rzeczy, wyrywałam chwasty z 3 godziny, i jestem wykończona.
-Jutro zrobię Ci masaż, zgoda?
-Pewnie.-powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-A Tobie jak minął?
-Mi dobrze, nudnawo, ale chociaż zwiedziłem nieco Kraków.
-Też chce.
-Pojedziemy tam kiedyś, muszę kończyć. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Niedługo po tym przyjechali rodzice, załadowani torbami, nie mieścili się w drzwiach.
-Jesteśmy!-powiedzieli, i pomogłam im zanieść wszystko do kuchni.
-Dużo tego!-powiedziałam.
-Chcieliśmy Wam zapełnić kuchnie.
-Nie rozumiem.
-Usiądź!-powiedziała mama.
Tata błądził oczami po kuchni, i zaczął rozpakowywać torby, mama na szybko usmażyła kiełbasę, stawiając na stole ketchup i musztardę, i wlewając herbatę do mego ulubionego kubka, myślała co powiedzieć. Rodzice usiedli i zaczęli:
-No więc, wypieliłaś?-zapytał tata.
-Tak, do rzeczy proszę.
-No więc, postanowiliśmy pojechać z tatą na parę dni urlopu, nam też się należy.-powiedziała mama.
-Gdzie?
-Nad morze.
-Na ile?
-Tydzień, może trochę dłużej.
-A kiedy?
-Jutro z samego rana.
-A co z moim wyjazdem z Kubą?
-Zgodziłam się przecież.-powiedziała mama.
-Nie mówiłaś że się zgadzasz, tylko że się zastanowisz.
-To teraz mówię, że się zgadzam.
-Dobrze.
-Nie gniewasz się na nas, że jedziemy sami?
-Nie.
-To super.
Po kolacji, poszłam się położyć, napisałam Kubie, że zgodzili się i usnęłam szybko jak małe dziecko, a była dopiero 21.
Wstałam wcześniej, bo nie spakowałam torby na te dwa dni poza domem.
Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy.
I zjadłam naszykowane przez rodziców śniadanie, których nie było już w domu.
Zapakowałam klucze i otworzyłam drzwi, za którymi stał Kuba.
-Cześć kochanie.-usłyszałam i poczułam jak mnie pocałował w policzek.
-Hej.-powiedziałam.
-Gotowa?
-Tak.
-To jedziemy.
Po godzinie męczącej drogi byliśmy na miejscu.
-To co robimy?-zapytałam kładąc torbę na fotelu.
-Idziemy się opalać.-powiedział i złapał mnie za rękę biorąc przy tym koc i balsam do opalania.
Leżeliśmy do 14.
-Czas zrobić obiad.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Kuby, którego po chwili pocałowałam, odwzajemnił pocałunek i przytulił mnie.
-Nie puszczę Cię nigdzie.-powiedział. Chciałam coś powiedzieć ale mi nie dał, przekręcił mnie tak, że znalazł się nade mną. Wykorzystując moment wturlałam się z pod niego, i zaczęłam uciekać, lecz ten mnie dopadł i podniósł, wirowałam w powietrzu.
-Ja latam!-zaśmiałam się, a on postawił mnie na ziemi i po raz kolejny zatopiłam się w jego pocałunku. Na obiad zamówiliśmy pizze, siedząc w salonie i oglądając film i zajadając się pizzą, byliśmy szczęśliwi ze swojego towarzystwa., Cieszyłam się każdą spędzoną z nim chwilą, czas nam nieubłaganie szybko leciał.
Pod wieczór zrobiliśmy sobie ognisko, siedzieliśmy i rozmawialiśmy, śmialiśmy się, było romantycznie i bardzo miło.
-Jestem szczęściarzem,! mam najwspanialszą, najpiękniejszą dziewczynę na świecie.-Nie czekając długo pocałowałam Kubę.
-Ja również jestem szczęściarą.-powiedziałam, i spojrzałam w jego nieziemsko przepiękne oczy. Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu.
Leżeliśmy wtuleni pod kocem.
-Miałem zrobić Ci masaż kochanie.-powiedział.
-Jeśli nie chcesz nie musisz.
-Ja chce, bardzo.-powiedział i uśmiechnął się, wstał kierując się do szafki, z której wyciągnął olejek.
Położyłam się na brzuchu, podwinął moją bluzkę, i rozpiął mi biustonosz.
Czułam się nieco nieswojo, lecz po chwili wszystko odeszło w niepamięć, wiedziałam że tej nocy się coś wydarzy, chciałam tego, chciałam zrobić to z nim, z osobą którą kocham.
Masował mnie powoli i lekko.
-Jej, cudownie!-powiedziałam i rozpłynęłam się.
-Czyli podoba się?-zapytał z uśmiechem.
-Pewniee! Teraz Moja kolej.-powiedziałam, i założyłam bluzkę.
Położył się, i zaczęłam, coraz bardziej mnie do niego ciągnęło.
-Kochanie masz niesamowity talent.
W pokoju unosił się zapach miłości pomieszany z nutką zapachu grejpfrutowego.
-Kocham Cię Mała!-usłyszałam ,Kuba wstał i pocałował mnie w czubek nosa.
-Ja Ciebie również.-było słychać muzykę dochodzącą z wieży.
Robiło się coraz bardziej gorąco, coraz bardziej pragnęłam jego.
-Polu, nie chce byś podejmowała decyzję pochopnie. Poczekam aż będziesz gotowa.
-Kochanie,chce tego.-Widziałam w jego oczach iskierki szczęścia.
-Jesteś tego pewna?-zapytała upewniając się.
-Tak.-powiedziałam i pocałowałam go.
..................................................................................................................................................................
Dreszcz, który przeszedł po moim ciele, był niesamowity, czułam się cudownie, poznawaliśmy swoje ciała, kochałam go jeszcze mocnej, z nim straciłam dziewictwo, nie żałowałam niczego.
-Kocham Cię.-wyszeptał, i usnęliśmy, przytuleni do siebie, i szczęśliwi.
Obudziłam się, Kuby nie było koło mnie, lekko się przestraszyłam, lecz po chwili wszedł do pokoju, wyglądał nieziemsko.
-O dzień dobry Skarbie! Jak się spało?-zapytał.
-Bardzo dobry! A spać mi się wyjątkowo dobrze spało!
-Cieszę się, bo mi również.
-Co tak wcześnie?
-Mam dla Ciebie niespodziankę!
-Jaką?
-Niespodzianka.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
Ubrałam sukienkę, uczesałam włosy i poszłam do Kuchni gdzie czekał Kuba. Złapał mnie za rękę i zaprowadził na taras, z tyłu domu, następnie poszliśmy do altanki, a w altance czekała na mnie cudowna niespodzianka.
Śniadanie, przyrządzone przez niego na środku stolika stały kwiaty, wokół były talerze z pysznościami, na jednym były gofry, na drugim naleśniki, do tego różnego rodzaju owoce, bita śmietana i sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy.
-Kocham Cię.-wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Czułam jak biła od niego radość. Podsunął mi krzesełko, bym usiadła, a sam usiadł na przeciwko mnie, ostatnie chwile lata, tego ciepłego cudownego lata.
Ciągle na mnie zerkał, a ja rozkoszowałam się jego zdolnościami kucharskimi.
-Kochanie, to...to jest przepyszneee!-powiedziałam biorąc kolejny kęs do buzi.
-Cieszę się, że smakuje.
-To mało powiedziane, To raj na ziemi.
-Bez przesady.
-Ja nie przesadzam.-Uśmiechnął się, był dumny z siebie. Ciągle patrzyłam w jego oczy, nawet one się uśmiechały.
..................................................................................................................................................................
Chodziliśmy wzdłuż rzeczki, w malowniczych miejscach zatrzymywaliśmy się i całowaliśmy.
-Żałujesz?-usłyszałam jego lekkie skołowanie.
-Nie, i nigdy nie będę.-Mimowolnie na jego twarz wkradł się uśmiech, zatrzymał mnie i spojrzał się w moje oczy.
-A Ty?-dodałam.
-Nie, było cudownie.-powiedział a ja się przytuliłam, i usiedliśmy na trawie wpatrując się na płynącą wodę.
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy!-powiedział i przytulił mnie jeszcze bardziej.
Hej;)
Oto kolejna część;)
Mam nadzieję że się spodoba!:*
Dziękuje że jesteście!
Nie mam gipsu! cieszę się jak małe dziecko z lizaka<3 teraz dopiero doceniam;)
Jeszcze boli mnie, bo jednak trzy tygodnie nie chodziłam na niej, i trochę pobolewają mięśnie, ale jest dobrze!
To chyba tyle;)
Pozdrawiam;)
Buziaki POlaa;*
JEJKU BOSKIE ! nie moge doczekać się kolejnej części !! <3
OdpowiedzUsuńWspaniała. Pisz jak najszybciej już nie umiem sie doczekać !
OdpowiedzUsuńBoskie! Kochana proszę pisz szybciej, bo nie możemy się już doczekać.
OdpowiedzUsuńZakochana <3
Cudnie , cudnie , cudnie ;D. Wybacz ,że nie komentowałam , ale komputer się popsuł , nowe oprogramowanie , na szczęście link do twojego bloga mam zapisany ;p.Super rozdział , ale mam pewne zaległości ,bo widzę już kolejny ;D!.
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam Megg.