sobota, 2 lutego 2013

Kolega Brata cz 16


Minąły już dwa tygodnie z Ramoną widzimy się codziennie, spędzając ze sobą dużo czasu, z Marcinem też, jest miło i tego się trzymajmy, co raz bardziej tęsknie za Kubą ale nic na to nie poradzę.
Nawet z nim nie piszę, co się okazało znalazł jakąś dziewczynę, nie wiem czy na poważnie, ale Marek coś napominał, bardzo mnie to zabolało. Za tydzień by wracał do domu, ale nie wróci, a kiedy wróci to nie wiem, idę zaraz na spotkanie z moim chłopakiem, a później z Ramoną mamy zrobić sobie babski wieczór.
- Hej Kochanie.- powiedział Marcin wychodząc samochodu.
- No hej.- Przytulił mnie i pocałował w policzek.
- To co gdzie jedziemy?- zapytał
- Co proponujesz?
- Hmm myślałem nad Kinem co Ty na to?
- Dobry pomysł.
W drodze do kina opowiadał co się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania, które było dwa dni temu. Widać było po nim, że się zmienił i inaczej się zachowuje. Tak jakby coś ukrywał. Dostawał sms'y do których dziwnie się uśmiechał, i ukrywał je, żebym tylko niczego nie zobaczyła. Domyślam się, że chodzi o inną dziewczynę, ale nie będę oskarżać go bezpodstawnie. Jedno jest pewne ma jakąś tajemnice.
- O czym tak myślisz?- zapytał się mnie z zaciekawieniem.
- A o niczym, tak jakoś.
A może mi się tylko tak wydaje. Trudno stwierdzić.
- Właśnie widzę.
- Oj co jeszcze powiesz?
- A nic, cieszę się, że Cię mam.- Uśmiechnęłam się, i spojrzałam się na niego.
Ciągle myślę, ciągle tęsknie, ciągle udaje. Czy w końcu mogło by się wszystko ułożyć.
- To na jaki film idziemy?- Spojrzałam na plakaty wywieszone w holu kina.
Były tam między innymi filmy:
Bejbi blues, Mój rower, Hobbit: Niezwykła podróż (3D), Strażnicy marzeń (2D).
- Polu!
- oh tak?
- To na co?
- Yhm nie wiem, zbyt duży wybór. Może Ty wybierzesz?
- Co powiesz na Hobbita?
- Okej.
Po zakupie biletów weszliśmy na sale, z popcornem i colą. Usiedliśmy w przeznaczonym nam rzędzie i czekaliśmy na rozpoczęcie filmu. Marcin odebrał kolejnego sms'a, uśmiechnął się do ekranu i po chwili spostrzegł, że go obserwuje. Spojrzał się na mnie i szybko schował telefon.
Zaczął się tłumaczyć, że kolega mu "coś" przysłał. I że to niby Mateusz, a z tego co mi wiadomo to Mateusz jest w tym momencie z Ramoną na pizzy i on podczas randki nie pisze, a może się mylę. Stanowczo za dużo myślę.
Chciałabym z stąd wyjechać, choćby na tydzień.
- No nareszcie się zaczyna.- powiedział i odetchnął z ulgą.
Próbowałam skupić się na filmie, coś mi to nie wychodziło, ale wciągnął mnie. Chodź nie oglądałam Władców Pierścieni, spodobał mi się.
Ten film przynosił tyle emocji. W pewnych momencie płakałam, a w innym śmiałam.
Po seansie wyszliśmy z sali udając się do wyjścia.
- I jak podobał się?
- Pewnie, a Tobie?- odpowiedziałam
- Świetny był!
Spojrzałam na zegarek była 19.
- Wiesz Polu, odwiozę Cię do domu,bo zapomniałem kompletnie że muszę jechać zawieść mamę do cioci.
- Skoro tak, to jedź. Wrócę sama, jest jeszcze widno i dobrze mi zrobi spacer.
- Na pewno?
- Tak.
- To super. Dziękuje za po południe. Kocham Cię Mała.- jedyne co mi utkwiło w pamięci to "Mała" Kuba się tak do mnie zwracał.
- Ja Ciebie też. Pa.
- Nom pa.- szybko wsiadł do samochodu i odjechał.
Nie miałam ochoty wracać do domu, Ramona miała przyjść do mnie dopiero o 21, a jest dopiero 19:10. Poszłam w kierunku małej kawiarenki, w której byłam z Kubą, zamówiłam sobie gorącą czekoladę i kawałek sernika. Usiadłam przy stoliku, przy którym z nim siedziałam. Rozglądałam się, parę osób było w kawiarni, przy jednym stoliku zakochana para, a za raz za nimi para staruszków szczęśliwych, którzy popijali kawe i zajadali się słodkościami. Niedaleko nich siedziała smutna dziewczyna na moje oko 17 lat. Może na kogoś czekała, a może i nie. Spoglądała za okno, upijając co chwilę łyk soku pomarańczowego. Może powinnam zacząć wszystko od nowa. Może było by o wiele łatwiej, choć trudniej zapomnieć.
- Przepraszam mogę się dosiąść?- spojrzałam w górę, kto śmiał mi przerwać moje rozmyślenia. Ujrzałam dość wysokiego chłopaka, o czarnych przy krótkawych włosach, oczach koloru zielonego. Ubrany w jeansy i koszule. Wyglądał na ok. 17lat.
- Tak, proszę- ocknęłam się i powiedziałam.
- Dziękuję, nie przeszkadzam mam nadzieję.
- Nie.
- Nie przedstawiłem się jestem Patryk!
- Miło mi, Pola!- podał mi rękę i się uśmiechnął.
- Postanowiłem do ciebie podejść tak sama siedzisz, mój tata jest właścicielem tej kawiarni, i często muszę tu siedzieć.
- Bardzo podoba mi się tutaj.
- Cieszę się. I tak już się trochę nudziłem, uratowałaś mi życie.- Uśmiechnął się.
- Cóż ja takiego uczyniłam?
- Przyszłaś tutaj i mam z kim pogadać.- Tym razem to ja się uśmiechnęłam.
- I jak smakowało?- zapytał spoglądając na mój pusty talerzyk.
- Wyśmienite.
- To super. Na koszt firmy.- Puścił mi oczko i dopowiedział.- Zawsze chciałem to powiedzieć.- Zaczęłam się śmiać a on razem ze mną.
Poprawił mi humor, i przestałam myśleć o Kubie i Marcinie.
- Dziękuje!- powiedziałam do nieznajomego mi chłopaka.
- Za co?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Za to rozmowę.
- Oj to ja dziękuje.- Miło przebiegała nam rozmowa, przerwało nam jedynie dzwoniący telefon.
- Przepraszam Cię na momencik.
- Okej.
- Tak?
- No hej Polu! wiesz co jest taka sprawa dzisiaj raczej nie dam rady do Ciebie przyjść, bo jestem jeszcze z Matim i późno wrócę, nie będziesz się gniewać.?
- Nie skądże, rozumiem. Miłej zabawy.
- Dziękuje. Pa.
- Pa.
- Coś się stało?- spojrzał na mnie.
- Nie, koleżanka tylko mnie poinformowała, że dzisiaj nie przyjdzie do mnie.
- Posmutniałaś.
- Oj przyzwyczaiłam się.
- Co Ty mówisz? da się w ogóle do tego przyzwyczaić?
- No raczej można. Nie powiem jest to uciążliwe i ciągle się myśli w takim stanie. No ale to kwestia przyzwyczajenia, wmawiam to sobie od miesiąca.
- Dziewczyno! tak nie może być, nie możesz być ciągle smutna.
- Ja nie jestem ciągle smutna!
- Myślisz, że nie zauważyłem! Masz maskę, pod którą ukrywasz smutek.
- Nie, tak nie jest.
- Polu! kogo próbujesz oszukać?
- Nikogo.
- Nie był bym tego pewien.
- Nie znasz mnie, a oceniasz.
- Nie nie oceniam Cię. Po prostu mówię jak jest, ciesz się życiem i się nie przejmuj, szkoda tracić na to czas.
- Już chyba tak nie potrafię.
- Przepraszam Cię, ale na mnie już pora ciemno się zrobiło, a kawałek drogi jest.
- Może Cię odprowadzę?
- Nie rób sobie kłopotu.
- To żaden kłopot, poczekaj zaraz przyjdę pójdę tylko po bluzę.
- Dobrze.- Po chwili zniknął za zamykającymi się drzwiami na zaplecze.
Nie znam go, a pozwalam się jemu odprowadzać, i skąd on wiedział o ukrywanym smutku. Może lepiej jak mnie odprowadzi, będę się czuć bardziej bezpiecznie, niż jak bym miała sama wracać.
- Jestem, idziemy?
- Tak.- Otworzył mi drzwi i puścił przodem.
- Gdzie mieszkasz?- zapytał.
- Na Radosnej.
- To trochę jest.
- Nom trochę. A Ty gdzie?
- Ja na Jana Pawła. Niedaleko Radosnej.- puścił mi oczko.
- O proszę.
- A gdzie chodzisz do szkoły?
- W tym momencie nigdzie, w końcu wakacje.
- Śmiesznie, a tak serio?
- Do miejscowości, w której mieszkałam przez 13 lat, lecz od miesiąca mieszkam tutaj nieraz żałuję, że nie mieszkam tam nadal, i że to wszystko się tak szybko potoczyło.
- Co takiego?
- Dużo by mówić.
- A jaka to miejscowość?
- Dąbrowa.
- Byłem tam kiedyś, niedaleko jest też jezioro tak?
- Zgadza się.
- No to jesteśmy.- Powiedziałam.
- Tutaj mieszkasz?
- Tak. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
- Nie ma za co. Tak czy siak bym szedł w tym kierunku.
- Miło było, dziękuję za rozmowę,
- Ja również. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
- W to nie wątpię, na pewno się kiedyś spotkamy choćby przypadkowo.
- Cieszę się na samą myśl. Dobranoc.
- Dobranoc.
Ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, po chwili byłam już w środku.
- Jestem.- powiedziałam zamykając drzwi za sobą.
- Co tak późno?
- Tak wyszło.
- A Ramona przyjdzie?
- Nie dzisiaj nie da rady. Idę do siebie.
- Dobrze.
- Dobranoc. A gdzie tata?
- W pracy.
Zapomniałam, że dzisiaj pracuje. Po mimo tego, że mieliśmy sporo kasy oni nie zrezygnowali z pracy.
Wzięłam długą kąpiel i położyłam się do wcześniej pościelonego łóżka, włączyłam laptopa, i zaczęłam przeglądać różne strony w tym facebook'a.
Nic fascynującego się nie działo, Marcin był dostępny odkąd się widzieliśmy jeszcze się nie odezwał. Musi być bardzo zajęty.



Hej;D
No w końcu mam czas na napisanie 21 rozdziału;D
uff... cały dzień coś robiłam, a to faworki<3 a to byłam na spacerze, musiałam pomyśleć. 
Haha usłyszeć że jestem Wariatką bezcenne;D hyhy;* no to biorę się za pisanie;)
A co do tego ile będzie rozdziałów to nie wiem;D to zależy czy chcecie żebym to ciągnęła, czy może bym skończyła szybciej i zaczęła nowe opowiadanie;D

1 komentarz:

  1. Rób jak uważasz ;d. ja czekam z niecierpliwością na ten 21 rozdział i mam nadzieję ,że już niedługo zatopię swoje oczy w długo wyczekiwany widok ; ] .
    ~Pozdrawiam Megg.

    OdpowiedzUsuń