piątek, 18 stycznia 2013

Kolega Brata cz 1


Początek wakacji. Lipiec jak zwykle gorący, zawsze bardzo lubiłam ten czas gdy słońce o poranku delikatnie wkrada się przez okno muskając policzki i budzi do życia, a przede wszystkim czas, czas gdzie wszystko może się wydarzyć i nie trzeba się nigdzie spieszyć.
Tego dnia czekało mnie pakowanie rzeczy i ubrań w pudełka i przewożenie do naszego nowego domu. 
Zawsze mieliśmy ciężko, trzeba było wszystkiego sobie odmawiać, ale udało się moim rodzicą wygrać pokaźną sumę, dzięki czemu możemy zacząć nowe życie i spełnić marzenia. Chociaż rodzice zawsze dawali mi i Markowi czego potrzebujemy, to były jednak momenty kiedy było na prawdę źle. 
Cieszę się bardzo na myśl o przeprowadzce, chociaż w pierwszym momencie gdy to usłyszałam, byłam i jestem przerażona i żal mi opuszczać mój dom, w którym się wychowałam, a mieszkałam w nim trzynaście lat, przeprowadziłam się do niego gdy miałam zaledwie dwa latka. Jak wiadomo dużo tu przeżyłam, a teraz mam tak po prostu go opuścić. Najwyższy jednak czas by się przedstawić jestem Pola, mam szesnaście lat. 
Zwykła nastolatka, o niebieskich oczach, szatynka, która kocha zwierzęta, czasem bardziej niż ludzi,  uwielbia słuchać muzyki, rysować i tańczyć, mam brata Marka, który jest starszy o siedem lat i cudownych rodziców. 
- Pola spakowałaś już swoje rzeczy?- zapytała podekscytowana mama.
- Tak, zaraz je zniosę. 
Rozejrzałam się po pokoju, czy nie zapomniałam czegoś spakować, Marek był w początkowej fazie pakowania swoich rzeczy, ponieważ dopiero co wrócił do domu. Rodzice wreszcie od jakiegoś czasu wydają się szczęśliwi,  bije z nich radość i energia, której dotychczas nie widziałam. 
- Dziękuje- wyszeptałam cichutko by nikt mnie nie słyszał i uśmiechnęłam się w duchu. Tyle razy modliłam się żeby wszystko wreszcie się ułożyło, naprawdę byłam szczęśliwa jak nigdy. Zabrałam się za wynoszenie pudeł, i pakowanie do białej ciężarówki.
Każdy był tak zajęty pracą, że była niesamowita cisza, byliśmy skupieni i zamyśleni. Wszyscy zostawiamy tutaj jakaś cząstkę siebie ,swoje wspomnienia i te dobre i te złe chwile, ale los nam przygotował kolejne.  Postanowiłam się ostatni raz przejść nad rzekę, która była kilka metrów od mojego dotychczasowego domu, jest tam most na ,który często chodziłam by pomyśleć. Idąc powoli, bo to miejsce jest tak magiczne, że za wszelką cenę chciałam się rozkoszować tą chwilą i widokami. 
Pozbierałam po drodze kamyki, które po dotarciu do mastu lądowały w wodzie, jeden po drugim,próbując puszczać "kaczkę" , jednak z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego mojego telefonu.
- Polu gdzie jesteś?- Zapytał tata.
- Na moście.- Odpowiedziałam.
- Wracaj już, bo zaraz jedziemy, żeby zdążyć przed zmrokiem. 
- Dobrze
Spojrzałam jeszcze raz na to miejsce i ruszyłam w kierunku domu.
- Jestem- powiedziałam wchodząc pośpiesznie do domu
- Świetnie no to możemy jechać.- oznajmiła mama.
- No siema stary.....no pewnie każda para rąk się przyda....Spoko Wpadaj.- usłyszałam przyrwywane słowa wypowiedziane przez mojego brata.
- To co gotowi jesteście?- mama spojrzała na mnie i na brata.
- Ja tak- odpowiedziałam zdecydowanie.
- No ja jeszcze tylko mój sprzęt, tylko poczekamy na Kubę to z nami pojedzie i weźmie go do swojego samochodu bo nie chce,żeby mi się uszkodził podczas transportu.
- To dobry pomysł- uśmiechnęła się mama.-miło z jego strony.
Kuba jest przyjacielem Marka, tyle że Kuba jest rok młodszy od niego, obydwoje kochają muzykę i stawiają ją na pierwszym miejscu, grają w klubach i na imprezach okolicznościowych jako didżeje.
Jak można się domyślić od dawna podobał mi się Kuba, i wpadłam w lekką panikę, nie wiedziałam co z sobą zrobić, gdy po domu rozległo się pukanie do drzwi.
Marecki poszedł otworzyć, po czym odrazu udali się do pokoju, gdzie został tylko sprzęt muzyczny i zaczęli go wynosić, a ja zamknęłam się w pokoju obok, żeby ochłonąć i ostatni raz spojrzeć na to co otaczało mnie do tej pory i jak najdłużej próbować się ukryć przed nim. 
- Cześć- wyrwał mnie z zamyślenia głos Kuby
- Cześć.- odpowiedziałam zdezorientowana i wystraszona
Uśmiechnął się, a nogi zrobiły mi się jak z waty, serce biło oszalale, przez co tętno mi znacznie przyspieszyło. Zaniemówiłam gdy dostrzegłam jego niebiański uśmiech. 
- Cieszysz się z przeprowadzki?-zapytał i przyglądał mi się uważnie
-W sumie bardzo się cieszę ,choć nie ukrywam że trochę przywiązałam się do tego miejsca
- Rozumiem Cię, a z ciekawostek to wiesz że będzicie mieszkać blisko mnie teraz ?
- Nie, nie wiedziałam. To....fajnie -wydukałam
- Też się ciesze, nie wiesz nawet jak bardzo. - po tych słowach moje serce biło jeszcze szybciej niż kilka minut wcześniej, powoli rozpływałam się po usłyszeniu tej wiadomości, ale po chwili wróciłam na ziemię. 
-Pola nie wyobrażaj sobie za dużo-skarciłam się w myślach i spojrzałam w jego piękne brązowe oczy. 


Edit:Zmiana kilku imion i poprawa tekstu, po takim czasie to trzeba. 
A. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz