Zeszłam na dół, oznajmiłam, że jestem gotowa, poszłam do kuchni nalałam sobie soku pomarańczowego, usiadłam i piłam powoli, łyk za łykiem....
Gdy do kuchni wszedł Marek.
- Co robisz?- zapytał
- Jak byś zauważył pije sok.
- No fakt. Gotowa jesteś?
- Tak.
- Dzisiaj też jedziesz z Kubą, wiesz o tym.
- On jedzie z nami?- cieszyłam się z tego powodu.
- Tak, nie wspominał?
- Nie, nie zdążył mnie poinformować. A gdzie on teraz jest?- udawałam, że mi to obojętne, ale tak nie było.
- Zaraz przyjedzie musiał jechać na chwilę do domu.- Marek wyszedł z kuchni, ja zostałam sama, myślałam o wczorajszym dniu, moje marzenia się spełniły.
- Pola- z salonu dobiegł głos mamy.
- Tak?
- Choć już.
- Idę idę.
Po wyjściu z domu, zobaczyłam samochód Kuby, który stał na podjeździe, podeszłam do samochodu i do niego wsiadłam.
- Widzę, że bardzo cieszysz się z mojego towarzystwa.- powiedziałam spoglądając na Kubę.
- Cieszę się i to bardzo.- Uśmiechnął się i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Jechaliśmy jako pierwsi, Marek zaraz za nami wyjechał.
- Co powiesz?- zapytał.
- A nic ciekawego przez ostatnią godzinkę się nie wydarzyło.
- No fakt.- Uśmiechnął się.
- A Ty co powiesz?
- A, że ciągle myślę o wczorajszym wieczorze.
- A jakieś szczegóły?
- hmm...całokształt, że świetnie się bawiłem, w świetnym towarzystwie.
- Ja też się świetnie bawiłam.
- Cieszę się.
Rozmawialiśmy o jego pasji, którą jest Muzyka.
Od czego to się zaczęło, dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy. Chciałam poznać go jeszcze bardziej, wiedzieć o nim wszystko, być kimś na kim będzie mógł zawsze polegać.
- No i jesteśmy.- po chwili ciszy powiedział.
- A no, kiedyś trzeba było dojechać.
- Prawda.- Zaczęliśmy się śmiać.
Dołączyliśmy do reszty. Weszliśmy do Galerii, i zaczęło się weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu, od razu zaczęliśmy przymierzać. Wybrałam sobie parę rzeczy między innymi kilka par jeans'ów, znalazły się tam również sukienki. Ubrana w sukienkę, wyszłam żeby się pokazać.
- No, no no siostra.
- Ładnie Ci w niej- oznajmiła Paulina.
- Dziękuje.
- To bierzemy ją Pola?
- Pewnie.
Po zapłaceniu za jeansy, i sukienkę. Poszliśmy dalej, tym razem przebieralnię zajęła Paula z Markiem, długo tam byli.
Wybrali sobie parę rzeczy, wychodząc z kolejnego sklepu z rękami zapełnionymi różnorodnymi torbami stanęłam przed wejściem czekając za wszystkimi. Nagle poczułam, że ląduje na ziemię, a na mnie jakaś osoba,
- Jeju Przepraszam bardzo.- usłyszałam męski głos.
Zszedł ze mnie pomagając mi wstać. Spojrzałam się na niego, był to dość wysoki brunet, oczy piwne, na pewno przystojny.
- Nic Ci się nie stało?- z zamyślenia wyrwał mnie głos nieznajomego.
- Nie nic mi nie jest,
- Uff to dobrze, przepraszam Cię jeszcze raz, jak ja Ci to zrekompensuje?
- Nie musisz, każdemu się może zdarzyć.
- Coś się stało?- ze sklepu wyszedł Marek z Kubą.
- Nie nic.- odpowiedziałam.
- Jak nie jak tak wpadłem na Ciebie, i chce Ci to jakoś wynagrodzić.
Kuba z Markiem się przyglądali tylko czekałam aż się zaczną śmiać, Marek nie wytrzymał i razem z nim Kuba wybuchnęli śmiechem. Zbytnio nie było mi do śmiechu, jednak parę kilo na mnie leżało, tym bardziej sam upadek był bolesny.
- Jest dobrze, nie musisz mi niczego rekompensować.
- Na pewno?
- Tak.
Rodzice wyszli widzieli całe zdarzenie i się razem z Pauliną śmiali.
- Ładnie to się tak śmiać z czyjegoś nieszczęścia?- spojrzałam na nich pytająco.
- Jak jest z czego.- odpowiedział tata.
Poszliśmy do następnego sklepu, każdy coś sobie kupił, byłam wykończona dwu godzinnym chodzeniem po galerii, zostało nam jeszcze pare sklepów, byłam okupiona, weszliśmy do sklepu obuwniczego.
Po przymierzeniu butów, wybrałam czarne balerinki, i sandałki na koturnie.
Odkładając pudełko z butami, które nie pasowały, ktoś na mnie po raz kolejny wpadł. - jakie ja mam szczęście- pomyślałam.
Był to ten sam chłopak co mnie przewrócił przed sklepem.
- Znowu Ty.
- Teraz to już musisz się zgodzić na rekompensatę.
- Ty zrobiłeś to specjalnie?
- Nie.
- Coś mi się nie wydaje.
Marek przyszedł.
- Znowu?
- Tak, tylko tym razem to on to specjalnie zrobił.
- No ładnie.
Widać było że Marek coś kombinuje.
- Dasz mi numer telefonu, to się umówimy i Ci to wynagrodzę.
- Dobrze dam.
- Poczekaj już zapisuję.
- Już?
- Nom.
- Więc 997.- Uśmiechnęłam się.
Marek zaczął się śmiać, lecz za chwilę sam podał jemu numer.
- Marek, co Ty robisz?
- Jak to co podaje numer.
- Dzięki Marcus.
- Wy się znacie?
- No jak bym mógł go nie znać.
Hej, wczoraj nie dodałam bo miałam rocznice z moim chłopakiem już 8 miesięcy razem<3 I nie miałam kiedy.
Dziękuje Anonimowi;) za miły komentarz;*
Powiem, że właśnie dodałam 19 rozdział, tylko za nim administrator go doda, trochę czasu minie, ale cierpliwości;*
Pozdrawiam POlaa;*
A proszę .Komentarzy dodam jeszcze sporo ;d. A jeśli mogę wiedzieć ile rozdziałów planujesz ;d ? Bo chciałabym jakby być już przygotowana żeby wiedzieć ile brakuję gdyż coraz bardziej intryguję mnie ta historia ;d.
OdpowiedzUsuńHehe,cieszę się;) wiesz nie wiem tak do końca, gdyż piszę to na bieżąco nie notuję nigdzie na kartkach itp. itd. tylko z głowy, zawsze układam jakieś opowiadania przed snem;D To zależy od czytelników, bo mogą być jeszcze z dwa rozdziały, lub mogę wtrącić tam jakiś wątek i będzie jeszcze z kilka. I też zależy ile będę mieć czasu na napisanie rozdziału,wszystko możliwe;D a ile byś Ty chciała?, może jakiś propozycje, sugestie?:)Muszę się zastanowić jak to zakończyć i ile co mi zajmnie;D
OdpowiedzUsuń